Zauważyłam taką prawidłowość, że im większe denko opuszcza mój dom, tym większą czuję po nim ulgę. Niestety zazwyczaj też jest mi ciężko zabrać się za jego opisywanie... ;) Dzisiejsze zestawienie to gigant, dlatego bez zbędnej zwłoki zapraszam Was na recenzje kosmetyków, które zużyłam w listopadzie i grudniu 2021. Będzie też małe podsumowanie roczne!
W tym roku we wstępie do każdego wpisu z kategorii denko starałam się napisać ile kosmetyków zużyłam w danym okresie. Głównie po to, aby podsumowanie roczne łatwiej mi się liczyło. Dlatego kontynuując tradycję rozpoczynam od tej informacji. W listopadzie i grudniu zużyłam razem 67 kosmetyków, w tym 4 maski oraz 7 próbek. Zrobiłam też mocniejsze czystki w kolorówce, czego efektem jest wyrzucenie 33 kosmetyków do makijażu. DO CIAŁA- Hand and Body Cream Milk and Honey, Oriflame - miło rozpocząć od jednego z ulubieńców. Krem do ciała z tej serii jest mocno nawilżający, a zarazem szybko się wchłania. Otula ciało miodowym zapachem. Bardzo go lubię i wracam regularnie.
- mydło w płynie z wodą różaną Food for Skin, Cien - kupiłam na próbę zachęcona pozytywnymi recenzjami. Jako produkt kuchenny było w porządku, nie wysuszało dłoni, miało przyjemny zapach i dobrze się pieniło. No i niewysoka cena.
- peeling do ciała Kwitnąca nasturcja, Marion - nie jestem fanka tej marki i niestety kolejny raz odczuwam jedynie rozczarowanie. Ani to peeling ani żel peelingujący, zapach też mi nie przypadł do gustu. Totalnie NIE.
- oczyszczający szampon octowy, Biowax - pełną recenzję tego kosmetyku znajdziecie na moim blogu LINK. Jestem z niego zadowolona i myślę, że wrócę do tego kosmetyku.
- krem do rąk Hydration, Yves Rocher - przyjemny, dobrze nawilżający i regenerujący skórę dłoni krem z organiczną arniką z La Gacilly we Francji. To jeden z flagowych produktów marki YR. Miał przyjemny zapach, dobrze działał na skórę moich dłoni, a rozmiar idealnie pasował do torebki. Polecajka!
- żel pod prysznic Cosmic Unicorn oraz Polynesian Paradise, Imperial Leather - oba kosmetyki dostałam w prezencie i przyznaję, że to moje pierwsze zetknięcie z tą marką. Oba żele miały przepiękne zapachy (ta peonia to po prostu marzenie!) i kremową konsystencję. Pierwszy zawierał fragmenty księżyca i pył jednorożca, jak informuje producent ;) Oba żele bardzo dobrze się pieniły, nie wysuszały skóry i miały praktyczne opakowania. Został mi ostatni, ale nie wykluczam powrotu do nich!- żel pod prysznic Sunkissed Moments Senses, Avon - na moim blogu pojawia się tak wiele żeli tej serii, że od razu widać, że jestem ich fanką! Wersja Sunkissed Moments pachniała różowym grejpfrutem oraz brzoskwiniami i był to słodki, owocowo - letni zapach. Akurat na zimowe wieczory ;3
- masło do ciała Volcanic Iceland Planet Spa, Avon - tłuściutki masełko o przyjemnym, nieco męskim zapachu. Bardzo mocno odżywiało skórę. Lubię kosmetyki tej serii głównie za linie zapachowe. Tej już nie ma niestety w sprzedaży, ale pewnie wrócę jeszcze nie raz do tego produktu.
- mydło w kostce Red Clay & Damask Rose, Armacology - uwielbiam to mydło! Nawet wszystkie z tej serii ale to z różową glinką i różą damasceńską najbardziej! Pięknie pachnie, nie rozpada się podczas użytkowania, nie wysusza skóry, dobrze wszystko czyści. Znajdziecie w Action, bardzo polecam.
- cukrowy peeling z sokiem z aloesu, Be Beauty Care - biedronkowy peeling do ciała miał przyjemny zapach, ale działanie ścierające raczej średnie. U mnie zużycie peelingów zwłaszcza do ciała jest dość duże ogólnie i zdecydowanie znam lepsze produkty. Jednak w przerwie pomiędzy innymi "może być".
- szampon do włosów Piwonia i Słodki Migdał, Nutka - pisałam kiedyś post o kosmetykach tej polskiej marki, znajdziecie go na moim blogu LINK. Szampon Piwonia i Słodki migdal przeznaczony jest do włosów delikatnych i łamliwych. Miał ładny kwiatowy zapach, delikatnie się pienił i był bardzo delikatny. Moje włosy bardzo się z nim polubiły. Dobrze domywał włosy, a przy tym był delikatny dla skóry głowy. Włosy były po nim sypkie i puszyste. Poprzednim razem pisałam o wersji do włosów przetłuszczających się, ale ten jest zdecydowanie moim faworytem. Jeśli zobaczycie gdzieś na półce, to polecam sprawdzić! Zwłaszcza ze cenowo też wypada przyjemnie ;-)
DO TWARZY- serum wygładzające BEAUTY.lab, MIYA - działa na skórę przeciwzmarszczkowo i wygładzająco. Jego pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK. Jestem bardzo ciekawa porównania go z najnowszymi wersjami: serum liftingującym oraz serum wzmacniającym z fitokolagenem.
- żel do mycia twarzy Get Wet FIT.friends, Oceanic - przyjemny żel o odświeżającym zapachu ogórka. Dobrze radził sobie z oczyszczaniem twarzy i był delikatny dla skóry. Szkoda, że nie ma go już w sprzedaży!
- płyn micelarny tonik 2w1 Vianek, Sylveco - lubię go za zapach i dobre działanie na moją skórę. Jest ona po nim oczyszczona i nabiera ładniejszego kolorytu. Nie lubię, że ma krótki termin ważności i znów musiałam wylać połowę, bo zaczął mnie wręcz uczulać.
- krem na noc Hyalurogel Night, Mixa - jeden z moich ulubieńców w tej kategorii, a nawet nie doczekał się porządnej recenzji... Czuję, jak podczas używania go moja skóra dosłownie się regeneruje i odnawia. Jest ultradelikatny, mocno nawilża skórę i ma otulającą formułę, którą tak lubię w kremach na noc. Obiecuję, że będzie porządna recenzja!
- Anti Age Global krem, Yves Rocher - mimo, że z kremami tej marki generalnie raczej się lubię, to ten akurat nie przypadł mi do gustu. Był dla mnie zbyt mocno odżywczy, długo się wchłaniał i pozostawiał warstwę na skórze. Myślę, że posiadaczki skóry suchej byłyby bardziej zadowolone.
- regenerujące serum do rąk z prebiotykami 2% HAND.lab, Miya - kosmetyk o ślicznym zapachu, który dosłownie ratował moje przesuszone dłonie. Pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK- intensywnie nawilżający krem I'm Coco Nuts myWONDERbalm, MIYA - ze wszystkich kremów Wonderbalm tej był dla mnie najsłabszy, ale głównie dlatego że był dla mojej skóry zbyt odżywczy i tłusty. Recenzje znajdziecie na moim blogu LINK
- peeling enzymatyczny myBEAUTYpeeling, MIYA - mój ulubieniec wśród peelingów o przepięknym owocowym zapachu! Jego pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK, a ja lecę otwierać kolejne opakowanie ;-)
- maseczka oczyszczająca z minerałami z błota morskiego Planet Spa, Avon - jeśli powiem, ze pisałam o niej w jednym z moich pierwszych wpisów na blogu LINK, to chyba wystarczający dowód na to, jak długo się znamy i lubimy? ;-) I choć poznając inne maski, ta powoli odchodzi w zapomnienie to i tak lubię czasami do niej wrócić, choćby dla tego perfumeryjnego, nieco męskiego zapachu. Dobrze oczyszcza skórę!
PRÓBKI I MASECZKI- próbka Pollution Defense O2 Emulsion, Germaine de Capuccini - lekki krem na dzień, który ma chronić skórę przed zanieczyszczeniami i niebieskim światłem. Po tej małej próbce jestem zachwycona! Do cery mieszanej i tłustej.
- próbka Ceramidin Serum, Dr. Jart+ - serum z ceramidami w którym pokładałam wielkie oczekiwania, a okazało się "zwyklakiem". Być może musiałabym poużywać dłużej, albo zwyczajnie nie dla mnie ;-)
- próbka Oil Infusion krem na dzień, AA - lekki i o przyjemnym zapachu, ale minimalna próbka nie pozwoliła mi za wiele sprawdzić
- żel pod prysznic Truskawkowy, LPM - kolejna próbka tego truskawkowego żeliku (zostało mi jeszcze kilka, akurat na wycieczki :D)
- próbka Regenerating & moisturizing cream, Eveline Cosmetics - całkiem przyjemny nawilżający krem na dzień
- próbka Miracle Glow Nourishing Oil Cream Nutra Effects, Avon - aż sprawdziłam, czy jest dalej w sprzedaży, ale niestety nie. Szkoda, fajny lekki krem.
- próbka Moisture Surge, Clinique - trochę zbyt odżywczy jak ja potrzeby mojej skóry, ale na noc nadawał się idealnie!
- maski w płachcie Fun Facial Mask, Maxbrands Marketing B.V. - kupiłam w Action na Xmas Party i raczej nie spodziewałam się sząłowego działania, poza nawilżeniem i dużą dawką śmiechu ;-) Przyjemne, choć spektakularnych efektów nie zauważyłam.
- maseczka oczyszczająca z różową glinką, Cien - wpadła do koszyka przy okazji zakupów w Lidlu, bardzo przyjemna o różanym zapachu. Dość dobrze oczyściła skórę
- maseczka oczyszczająca Reinigende Maske z glinką, Balea - poza właściwościami oczyszczającymi lekko chłodziła i koiła skórę. A wiecie, że niedługo mają otworzyć DM we Wrocławiu? <3 Zainteresowanych opisem maseczek zapraszam do wpisu na moim blogu, gdzie jest ich całkiem sporo LINK
MAKIJAŻ I ZAPACHY
Zrobiłam większe czystki w kosmetykach do makijażu i choć większość wyrzucam z powodu przeterminowania, to postaram się napisać chociaż po jednym zdaniu jak mi się ich używało ;-)
- tusz Eye Catching, Bourjois - byłam nim kiedyś zachwycona co pisałam w recenzji LINK, ale z tym egzemplarzem było od początku coś nie tak. I podejrzewam, że był on po prostu stary.- tusz Volume On Turquise, Sephora - fajny, kolorowy tusz, ze szczoteczką z włosiem. Jeśli będę "odbudowywać" moją kolekcję kolorowych tuszy to chętnie po niego sięgnę!
- tusz myNATURALmascara, MIYA - szczoteczka z włosia i delikatny, naturalny efekt. Pełną recenzję znajdziecie na blogu LINK
- tusz do rzęs Smize, Meeki - różowy tusz kupiony w Action. No cóż jakościowo nie umywał się do tego z Sephory i raczej słabo był widoczny. Ale jak za cenę 3 złoty to naprawdę można mu wiele wybaczyć, prawda? ;-)
- puder matujący Pure Pore Fection, Avon - to był całkiem genialny wynalazek, zamiast bibułek matujących. Szkoda, że wycofali.
- perfumy w kremie J.S.Douglas Sohne - lubię dostawać takie bajery, a później nie wiem kiedy używać ;/ Zapach pudrowy
- mineralny cień do powiek Bronzestone Shimmer Smooth Mineral, Avon - lubiłam za ten szampański odcień brązu. Obecnie marka nie ma już takich fajnych cieni
- mineralne cienie sypkie Vanilla Cream oraz Strawberry Shake, FM Group - te drugie za bardzo wpadały w różowy odcień, ale konsystencja obu była całkiem fajna. Aż zatęskniłam za używaniem cieni sypkich ;-)
- cień do powiek Orange Candy, FM Group - uwielbiałam ten kolor, bo przy mojej niebieskiej tęczówce dawał obłędny efekt. Może kiedyś wrócę do tej kolorystyki, kto wie?
- pomadki ochronne Star Shining Balea oraz Coconut Color Trend Avon - nic specjalnego, ale jednak wygodna używania pomadek w sztyfcie zawsze wygrywa
- Intensive Lip Relief, Blistex - balsam leczniczy do ust, od którego jestem uzależniona :D Leczy spierzchnięte wargi, opryszczkę, wygładza i koi. NAJLEPSZY!
- woda toaletowa Life Circle Oriflame oraz perfumetka Sassy Swirls Vanilla Blossom Avon - zaczynam powoli pozbywać się kolekcji zapachów, zwłaszcza tych które zupełnie mi się już nie podobają nawet ;-)
- krem do skórek Nail Experts, Avon - dobrze usuwa skórki i nawet moja pani kosmetyczka go kiedyś polecała ;-) Mam już nowy w użyciu!
- odżywka do rzęs 4Long Lashes, Ocenic - ja należę do tej grupy, która ją uwielbia i się nią zachwyca :D Rzęsy rosną mi jak szalone po niej, gdyby tylko pamiętać o regularności...
- uniwersalny balsam do ust i nie tylko Tender Care, Oriflame - wersja owocowa miała śliczny zapach, ale grzebanie w tym słoiczku zawsze kończyło się balsamem pod paznokciem czego nie cierpię ;/
- zestaw do brwi Soft Brown, Avon - wosk i cień do brwi wraz z pędzelkiem, lubiłam bardzo. Obecnie do brwi używam mascary, ale jeśli wrócę do takiej formy aplikacji to ten jest godny polecenia!
- róż i rozświetlacz Very Sexy, Victoria Secret - piękny, rozświetlający o brzoskwiniowym odcieniu ;3 Szkoda, że tak rzadko używałam!
- poczwórne cienie do powiek Emerald Cut i Berry Love, Avon - fajne zestawiki z instrukcją zestawiania do nauki makijażu. Niestety u mnie bez zmian i dalej nie umiem.
- zestaw błyszczyków LIPS, MIAOOU - bardzo lubiłam! Mimo, że korzystanie z niego było dość utrudnione, ale na szczęście miał też pędzelki. Później przetrzymywałam go długo jako rekwizyt do zdjęć ;-)
- baza rozświetlająca The One, Oriflame - kolejny raz przekonałam się, że moja skóra nie lubi się z takimi produktami i zwyczajnie jest to dla mnie zbędna warstwa. Może w ramach rozjasniacza na skroniach jedynie, ale na całej twarzy - nie.
- podkład POWER STAY odcień Shell, Avon - trzymał się na mur beton, prawie jak złynny Catrice. Ale trochę za mocno podkreślał suche skórki i zmarszczki pod oczami.
- podkład HD Liquid Coverage odcień 010 Light Beige, Catrice - byłam z niego całkiem zadowolona, ale oczywiście jak produktu na wielkie wyjścia. Wymagał trochę pracy przy nakładaniu, ale trzymał się do białego rana!
- próbka podkładu odcień Natural Glamour LUXE, Avon - lubię ogólnie podkłady Luxe ale ten wyjątkowo mnie do siebie zniechęcił. Mazał się i był tłusty. Może to tylko wadliwa próbka?
- wypiekany rozświetlacz i bronzer z kalendarza adwentowego Make Up Revolution - miały wypadek, a ja mam tyle produktów tego typu, że nie będę juz ich nawet naprawiać- rozświetlacz do twarzy GOLD, Lovely - słynny i znany chyba wszystkim kosmetyk z Rossmana. U mnie się nawet sprawdzał!
- paletka rozświetlaczy Pearly, HUA MIAN LI - stary zakup z Aliexpressu. Dość szybko zmieniły kolorystykę, ale że stały w rogu łazienki to tak długo się uchowały przed moim okiem.
- bronzer Milky Chocolate, Lovely - słynna czekoladka, którą zachwycałam się do momentu aż szef w pracy zapytał się mnie od czego jestem brudna :D Matowy, ale jednak nie mój kolor jak widać.
- stick opalizujący do policzków, ust Avon Glow, Avon - taki kosmetyk 3w1, akurat na wakacje. Przy okazji efektu opalizująco-brązującego miał dodatkowy filrt SPF. Ciekawy produkt.
- pomadka w płynie Liquid Lip Laquer Shine Mark kolor Pouty, Avon - był czas na te pomadki, ale powoli pewnie będę się z nimi żegnać. Zwłaszcza, że i tak ostatnio zupełnie po nie nie sięgam. Recenzja była na blogu daawno temu LINK
- jednoskładnikowa ekspressowa henna do brwi Delia - sam kosmetyk jest całkiem OK i uważam go za dobrą alternatywę dla zabiegów w salonie kosmetycznym, zwłaszcza jak już mamy wyrysowany kształt i jedynie chcemy przyciemnić kolor. Jednak do mojej urody odcień czarny to totalnie ZŁY POMYSŁ
Podsumowując moje roczne denkowanie kosmetyków to wynik jest dość imponujący: 240 kosmetyków oraz 57 miniprodukty i próbki! Szczegóły dotyczące tego wyniku przedstawia poniższa grafika (którą zrobiłam w Canva):Porównując moje roczne zużycia z zeszłorocznymi LINK, to zdecydowanie jest lepiej! Nadal jednak moje zapasy kosmetyczne zdają się nie mieć końca, choć przyznaję, że są kategorie gdzie jest nieco lepiej. Może zdecyduję się na "remanent" i podzielę się z Wami moją "anty-wish listą"? Przygotowujecie dla siebie takie zestawienia? Jak Wam idzie denkowanie kosmetyków?
Widzę, że u Ciebie zużycia roczne są nieco większe. Sama robiłam ostatnio podobne podsumowanie i u mnie było 180 kosmetyków :D
OdpowiedzUsuńZ denka ostatnich miesięcy znam peeling Miya - super był! W zapasach mam maskę cien :)
Maska bardzo dobra, polecam. No a peeling wiadomo, ulubieniec mój też ;)))
UsuńTwojego ulubieńca w postaci peelingu enzymatycznego muszę poznać :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona ;)
UsuńMi denkowanie idzie dobrze, w sumie już prawie nie mam zapasów i dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńSpore czystki w kolorówce ;) Z pielęgnacji znam tylko Miyę i uwielbiam ten peeling i serum do rąk :)
Mimo tych sporych czystek i tak mam jeszcze co wyrzucać... Człowiek to jak chomik magazynuje a później i tak nie jest w stanie zużyć!
UsuńAnty-wishlita to świetna sprawa :D Gratuluję zużyć i rozstania z makijażowymi starociami, pewnie od razu zrobiło Ci się lżej ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. I tak się rozpędziłam, że w tym miesiącu wywalam już chyba wszystko "podejrzanie stare" ;)
UsuńNaprawdę spore denko :D Najbardziej jestem ciekawa tego szamponu do włosów Piwonia i Słodki Migdał :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie kosztuje wiele, ale ciężko dostać produkty tej marki, bo nie ma ich w żadnej z większych sieciówek. Widziałam w Drogerii Jasmin ;) Pozdrawiam!
UsuńGiga denko. Ten Blistex w tubce jest świetny, reszty kosmetyków nie znam:)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam Blistex ;))
UsuńJa robiłam porządki wczoraj. Przede wszystkim ładnie poukładałam te moje zapasy i pożegnałam się z większością cieni do powiek i jednym rozswietlaczem
OdpowiedzUsuń