poniedziałek, 16 września 2019

Recenzja: kosmetyki MIYA moja ulubiona pielęgnacja

O kremach polskiej marki Miya pisałam już wielokrotnie na moim blogu, jednak jak dotąd nie przygotowałam porządnej recenzji na ich temat. Produkty te znalazły się nawet wśród moich ulubieńców roku 2018 i to na pierwszym miejscu! Czym zachwyciły mnie kosmetyki Miya dowiecie się z dzisiejszego posta.
Miya to polska marka kosmetyczna, której produkty inspirowane są stylem życia nowoczesnych, aktywnych kobiet. Ich motto #JestemGotowa ma nam zapewnić prostą, skuteczną pielęgnację, dzięki której mamy czuć się i wyglądać pięknie. Miya obiecuje piękną skórę, naturalne składniki i wygodę stosowania swoich produktów. Kosmetyki tej marki nie zawierają parabenów, silikonów, parafiny, olejów mineralnych, PEG, sztucznych barwników, czy glikolu. Nie są też testowane na zwierzętach.
W moim niedawnym poście dotyczącym codziennej pielęgnacji (LINK) jedynie wspominałam o produktach Miya, dzisiaj dowiecie się o nich zdecydowanie więcej. Do tej pory z produktów marki używałam czterech wersji kremu My Wonder Balm, serum My Power Elixir, esencji My Beauty Essence oraz kremu rozświetlającego My Secret Glow. Wszystkie kosmetyki kupiłam samodzielnie, zazwyczaj korzystając z promocji w drogerii Hebe. 
my WONDER BALM - Hello Yellow - nawilżająco-odżywczy krem z masłem mango
Mój pierwszy krem MIYA, który sprawdził się u mnie tak świetnie, że od tamtej pory chętnie sięgam po produkty tej marki. Ba! Jest to krem, który pomimo moich wielkich zapasów pojawia się w mojej pielęgnacji ponownie. Jest to także kosmetyk, którym "zaraziłam" mamę, bratową i kilka koleżanek... W czym więc tkwi jego fenomen? 
Krem Hello Yellow zawiera olejki i składniki roślinne, których działanie zapewnia nawilżenie i odżywienie skóry. Masło mango, olejek z pestek winogron, witamina E i prowitamina B5 odpowiadają za łagodzenie podrażnień i wygładzenie skóry. Twarz po użyciu kremu jest elastyczna, dobrze ujędrniona i gładka. Koloryt jest wyrównany, a skóra wygląda na zdrową i lekko rozjaśnioną takim "wewnętrznym" blaskiem. Krem Hello Yellow nie zawiera silikonów, parafiny, olejów mineralnych, PEG oraz barwników. Kosmetyk zamknięty jest w tubce o pojemności 75 ml, z zamknięciem na klik. Konsystencja jest biała, kremowa, najlżejsza ze wszystkich wersji my wonder balm. Hello Yellow wchłania się bardzo szybko i ma przyjemny, owocowy zapach. 
Krem Yello Yellow może być z powodzeniem stosowany nie tylko na skórę twarzy, ale i na dłonie, czy całe ciało. Dzięki szybkiemu wchłanianiu się i uniwersalności jest idealny na wszelkiego rodzaju wyjazdy. Możemy wtedy zapakować do torby tylko jeden krem! :) Jedynym minusem, jaki w nim znajduję jest brak filtrów SPF i ochrony UV. W przypadku mojej wrażliwej na słońce cery jest to warunek konieczny zwłaszcza w kremach na dzień! Mimo tej wady uważam go za swojego ulubieńca :)

Skład:  Aqua (Water), Propylheptyl Caprylate, Decyl Oleate, Glycerin, Potassium Cetyl Phosphate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Panthenol, Phenoxyethanol, Sodium Polyacrylate, Tocopheryl Acetate, Triethanolamine, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate, Alcohol, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool


my WONDER BALM - I Love Me - odżywczy krem z olejkiem z róży
Początkowo z wersją różaną miałam dość chłodne relacje, głównie z uwagi na zdecydowanie bardziej bogatą i "ciężką" konsystencję po Hello Yellow. Jednak po prostu musiał nadejść na niego odpowiedni czas! I kiedy tylko przyszły jesienne wiatry i obniżenie temperatury to I Love Me okazał się zbawieniem na wszystkie moje "skórne problemy". Zawarty w kremie olejek z róży tonizuje i lekko rozświetla skórę, a także łagodzi zaczerwienienia i wyrównuje koloryt. Olejki makadamia, sezamowy i słonecznikowy odżywiają i wygładzają skórę, nadają jej miękkości i dbają o odbudowę warstwy ochronnej. Dodatkowo ekstrakt z alg i witamina E wygładzają skórę i dodają jej elastyczności. Krem najlepiej stosowało mi się na noc, kiedy jego nieco bogatsza formuła nie przeszkadzała mi. I Love Me ma gęstszą konsystencję i biały kolor. W zapachu przypomina zeschnięte płatki róż, nie jest to jednak zapach babciny, ale przyjemny i kwiatowy. Z uwagi na nieco gęstszą formułę krem wchłania się nieco dłużej niż wersja z mango. Także i ten kosmetyk możemy stosować na skórę całego ciała. Ja zabierałam go ze sobą całą zimę na siłownię i gdy wracając do domu czułam suchość skóry dłoni, czy łydek, to właśnie I Love Me pomagał mi zniwelować ten dyskomfort. 

Skład: Aqua (Water), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Decyl Oleate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Stearic Acid, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil Unsaponifiables, Rosa Canina (Rosehip) Fruit Oil, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Helianthus Annuus Seed Oil, Algae Extract, Plankton Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Crithmum Maritimum Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Triethanolamine, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance), Citronellol, Geraniol
my WONDER BALM - Call Me Later - regenerująco-odżywczy krem z masłem shea
Call Me Later ma najbardziej gęstą i bogatą formułę ze wszystkim kremów serii my wonder balm. Jest gęsty i treściwy, co jest zasługą obecności masła shea. Dodatkowo olejek jojoba, witamina E i prowitamina B5 wygładzają i odżywiają skórę oraz dodają jej sprężystości i chronią przed wysuszeniem. Call Me Later jest polecany do pielęgnacji cery normalnej i suchej. Przy mojej mieszanej świetnie sprawdza się jako krem na noc i tak go właśnie używam. Jak wszystkie my wonder balm nie posiada on filtra UV, ani ochrony przeciwsłonecznej. Mimo bogatszej formuły i wrażenia ciężkości na mojej mieszanej skórze krem ten sprawdził się bardzo dobrze. Szybko i skutecznie koi skórę i sprawia, że jest ona gładka. Pomimo niewielkich trudności z wydobyciem kosmetyku z tubki (jest gęsty!) i nieco dłuższym czasie wchłaniania nie zauważam w nim wad :) Aplikowany na przesuszone łokcie, czy dłonie radzi sobie z nimi bardzo dobrze. Myślę też, że mógłby się sprawdzić w charakterze maski nałożony grubszą warstwą. 

Skład: Aqua (Water), Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Glycerin, Decyl Oleate, Panthenol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed oil, Phenoxyethanol, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil Unsaponifiables, Ceteareth-20, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance)
my WONDER BALM - I'm Coco Nuts - intensywnie nawilżający krem z olejkiem kokosowym
Mój "najświeższy" wonder balm pachnie delikatnie kokosem, a konsystencję ma podobną do Hello Yellow, choć wydaje się być ciut treściwszy. Zawiera olejek kokosowy, olejek sezamowy, witaminę E oraz prowitaminę B5. Ostatnie składniki zapewniają skórze elastyczność i ujędrnienie. Dzięki olejkom skóra jest bardzo dobrze nawilżona i odżywiona, a wszelkie podrażnienia są ukojone. Krem ma lżejszą formułę i bardzo szybko się wchłania. Na mojej mieszanej skórze tworzy delikatny film, ale dobrze radzi sobie z podkładem i nadaje się jako krem na dzień. Wiele osób zarzuca mu uczucie ściągania, ja jednak nic takiego nie odczuwam. I'm Coco Nuts przyjemnie wygładza i nawilża skórę nie tylko twarzy, ale też i całego ciała. Jednak jeśli mamy mocniej przesuszone partie to zdecydowanie odpowiedniejsza będzie wersja różana lub z masłem shea.

Skład: Aqua (Water), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamalaldehyde. 
my beauty essence Coco Beauty Juice - aktywna esencja w lekkiej mgiełce
Mgiełka MIYA zawiera ekstrakt z owocu kokosa, sok z aloesu, wodę termalną, kwas hialuronowy oraz witaminę B3 i prowitaminę B5. Po spryskaniu nią oczyszczonej twarzy poczujemy natychmiastowe nawilżenie, ale na skórze pozostanie delikatna warstewka odżywczej esencji (a przynajmniej ja to tak odczuwam). Z tego powodu używałam tej esencji zamiast kremu w upalne dni, a teraz włączyłam ją do wieczornej pielęgnacji, ma ona bowiem działanie bardziej pielęgnacyjne niż typowo odświeżające. Zapach jest przepiękny - jak czysta woda kokosowa!  Bardzo umila to aplikację. Zgodnie z informacją producenta esencja w mgiełce łagodzi stany zapalne skóry, wygładza ją i opóźnia procesy starzenia. Jest to bardzo przyjemny kosmetyk, którego atutem jest też brak parafiny, PEG-ów, parabenów, glikolu propylenowego, olejów mineralnych i silikonów. Ekstrakt z owocu kokosa nawilża, odżywia i tonizuje. Sok z aloesu łagodzi, koi, nawilża, przywraca komfort. Woda termalna dostarcza cennych mikroelementów i minerałów. Kwas hialuronowy przywraca i utrzymuje nawilżenie skóry. Prowitamina B5 i witamina B3  działają przeciwstarzeniowo, redukują drobne zmarszczki, ujędrniają.
Aktywna esencja w lekkiej mgiełce ma moim zdaniem trochę przesadzoną cenę. Jednak czasami można dostać ja w fajnej promocji np. w Hebe. W moim aplikatorze coś się przytkało i obecnie z jednej strony psika na mnie strumień wody, co nie jest przyjemne. Dlatego postanowiłam przelać zawartość do innej butelki. 

Skład: Aqua (Water), Cocos Nucifera Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Aqua (Hot Spring Water), Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Hyaluronic Acid, Panthenol, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Phytate, Alcohol, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate, Coumarin
my POWER ELIXIR - serum rewitalizujące
Tłustawe serum o konsystencji maści ma prześliczny cytruskowy zapach i wiele zastosowań. Malutki, szklany słoiczek zawiera 15 ml skoncentrowanego kosmetyku. Serum na skórze zamienia się w jedwabisty olejek, który ją  odżywia i rozświetla. Eliksir wygładza drobne zmarszczki, ujędrnia i napina skórę, dodając jej energii i młodzieńczego blasku. Wśród jedenastu składników znajdują się tutaj: olejek ze słodkich migdałów, olejek kokosowy, olejek jojoba, olejek ryżowy, olejek chia, olejek eteryczny z gorzkiej pomarańczy (to stąd ten cudny zapach!), ekstrakt z planktonu, wosk ze skórki pomarańczy, masło mango oraz witamina E i F. Jak wszystkie kosmetyki MIYA także i tutaj nie znajdziemy olejów mineralnych, silikonów, parafiny, PEG czy glikolu. Jako kosmetyk uniwersalny My Power Elixir ma wiele możliwości stosowania. Ja używam go najczęściej jako serum do ust, do pielęgnacji skórek czy jako krem-maska pod oczy. Ze względu na dość tłustą konsystencję olejku nie próbowałam używać go pod makijaż. Wydaje mi się, że przy mojej mieszanej skórze może to być kiepski pomysł. Wiem jednak, że są osoby które używają serum jako rozświetlacza. Mimo niewielkiego słoiczka kosmetyk ten jest bardzo wydajny. Nie ukrywam, że najbardziej uwielbiam w nim ten cytrusowo-pomarańczowy zapach. Gdyby istniał my wonder balm o takim zapachu, pewnie zużywałabym go na kilogramy! :-)

Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Bitter Orange) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Cera Alba (Beeswax), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed oil, Salvia Hispanica (Chia) Oil, Tocopheryl Acetate, Aqua (Water), Glycerin, Artemia Extract, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Linolenate, Parfum (Fragrance), Coumarin, Hexyl Cinnamal, Limonene.
Secret GLOW - rozświetlający krem z witaminami all-in-one
To mój najświeższy nabytek MIYA, o czym wspominałam Wam przy okazji lipcowego haul'u (LINK). Ma to być krem o działaniu rozświetlającym i upiększającym, który ma zmniejszać widoczność cieni pod oczami i wygładzać skórę. Wśród składników znajdują się tutaj m.in. ekstrakt z kwiatów peonii, mika, olejki z pestek moreli i makadamia, kwas hialuronowy oraz witaminy C, E, B3 i  prowitamina B5. Niestety nie używałam tego kremu zbyt skrupulatnie i nie czuję się jeszcze gotowa na jego recenzję. Dlatego musicie mi wybaczyć, ale o nim poczytacie w kolejnym poście o kosmetykach tej marki. Myślę bowiem, że jak na razie moja skóra bardzo dobrze się z kosmetykami MIYA czuje i już planuję sprawdzenie kilku nowych produktów, m.in. masek do twarzy. Oczywiście pozostaję także wierna My Wonder Balm i zawsze mam któryś z nich w zapasie :-) Znacie kosmetyki MIYA? Jak się u Was sprawdziły? Podzielcie się swoimi odczuciami w komentarzach! 

24 komentarze:

  1. Chyba będę musiała wypróbowac jakiś produkt Miya, bo jakoś do tej pory nie bylo nam po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz kupowała na ich stronie firmowej, to dodaj do koszyka próbki ;-) To super okazja poznać więcej produktów!

      Usuń
  2. Sama miałam krem w wersji niebieskiej od nich i o ile na zimę był super, to już na wiosnę był zbyt bogaty dla mnie i zaczął mnie zapychać. Nie mam więc trochę ochoty na kolejne podejścia, chociaż może w końcu bym się przekonała? :) Za to ich maseczki - a dokładniej różowa to prawdziwa perełka! Teraz chcę kupić też niebieską wersję, no i esencję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuszą mnie te maseczki bardzo, ale mam takie zapasy maseczkowe że ho ho ho i choć uwielbiam ten rodzaj pielęgnacji, to długo się nie odkopię chyba ;D

      Usuń
  3. Miałam krem Hello Yellow w zeszłym roku i dopiero za trzecim podejściem był dla mnie okej, przy początkowych razach zrobił mi wysyp niedoskonałości na twarzy. I choć potem sprawdzał się już dobrze, to pierwsze wrażenie zrobił na tyle złe, że jakoś później nie sięgałam po inne kosmetyki tej marki. Na tę chwilę najbardziej ciekawią mnie maseczki, więc gdy już postanowię coś wypróbować od Miya, to z pewnością będą to one :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że po takim pierwszym wrażeniu nie masz przekonania do wonder balm ;-) Maseczki też mnie ciekawią :D :D

      Usuń
  4. Te kosmetyki zbierają same wyśmienite opinie, a ja jakoś do tej pory nie miałam okazji ich wypróbować..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością pewnego dnia przyjdzie ten dzień :D

      Usuń
  5. Krem mango lubiłam, choć miałam do niego wieczne "ale" - latem mnie zapychał, a na zimę był zbyt słaby ;) Jedynie wiosna/jesień jest na niego odpowiednia :P Może Call Me Later by dało radę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zimę tak, ale na lato tym bardziej będzie zbyt odżywcze ;-)

      Usuń
  6. Poza różanym, wszystkie u mnie się sprawdziły, a szczególnie pokochałam ten z mango. Mam mgiełki i kilka innych kosmetyków MIYA w zapasie, więc pora się za nie zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Serum rewitalizujące mnie kusi :) Ja tej marki mam jedynie maseczki do twarzy i krem BB :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja własnie nie znam ani maseczek ani ich kremu BB ;-)))

      Usuń
  8. Przyznam ze mam maseczke tej marki rozowa i nie polecilabym nikomu. Jest mega droga jak na taka maseczke i na spokojnke znajdzie sie tansze odpowiedniki :) jedyne co jest super w tej maseczce to opakowanie i zapach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu wszystko odpowiada, to oczywiste ;) Ale zachęciłaś mnie do wypróbowania masek Miya i zobaczenia, jak sprawdzą się u mnie.

      Usuń
  9. Jak dla mnie są świetne na ten moment :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Popsułam sobie tylko cere przez kosmetyki z tej firmy... niby nie zatykają porow ?! No napewno. Zmieniłam na zel tonik i krem firmy pharmaceris t i jest ok. Kosmetyków firmy Miya zdecydowanie nie polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, każdy ma inną cerę i inne potrzeby ;) Pharmacersis się u mnie nie sprawdza, za to Miya tak. Pozdrawiam!

      Usuń
  11. U mnie żadne kosmetyki do twarzy nie sprawdziły się tak bardzo jak te z Herbapolu, Polana. Mają świetny skład, a w nim między innymi czerwoną koniczynę, która ma sporo dobrych właściwości dla naszej cery. Jak nie próbowałaś - to naprawdę polecam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajne są te kosmetyki z tej firmy. Lubie jeszcze odżywkę do włosów.

    OdpowiedzUsuń
  13. też uważam że mają przyzwoite kosmetyki i bardzo lubię :) z dobrych polskich marek lubię też Efektimę, krem 24K świetny. zresztą już rzadko kupuję niepolskie kosmetyki, bo po co :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny post! Kto powiedział, że kosmetyki są tylko dla kobiet? Mężczyźni też powinni dbać o swój wygląd.
    https://concept13.com.pl/

    OdpowiedzUsuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger