poniedziałek, 28 sierpnia 2017

AliExpress Haul II

AliExpress Haul II
O moich pierwszych zakupach na AliExpressie pisałam Wam w czerwcu. Już czas na podsumowanie kolejnych moich zakupów z tego coraz popularniejszego w Polsce portalu. Tym razem wśród moich zdobyczy znalazły się głównie ozdoby do włosów, ale nie tylko. Jesteście ciekawi? Zapraszam do dalszej części posta.  
Dzisiejszy haul rozpocznę od najnowszego zakupu, a mianowicie zegarka, który zauroczył mnie swoją kolorystyką. Zegarek ma dwukolorową tarczę w przepięknych kolorach różu i błękitu. Pasek jest wykonany z tworzywa. Mam już inny zegarek z AliExpress własnie z takiego samego materiału i mimo moich obaw nic się z nim nie dzieje. Zegarek przyszedł do mnie równo 20 dni od zamówienia! Nie spodziewałam się go aż tak szybko. Zapłaciłam za niego równo 6,43 zł. 

Przyznaję, że już dawno marzyły mi się kolorowe znaczniki na klucze. Na AliExpressie znalazłam ogromne ilości tych produktów, w dodatku z moimi ulubieńcami z kreskówek. I tak oto stałam się posiadaczką znaczników z Hello Kitty i Stich, a mój ukochany ucieszył się z Kapitana Ameryki. Znaczniki wykonane są z gumy i mimo moich obaw nie niszczą się. Trzeba jednak uważać na łańcuszek, bo lubi się przerywać. Na szczęście łatwo można go naprawić. Nakładki kosztowały nieco powyżej 2 zł za sztukę, a na przesyłkę czekałam około 6 tygodni.

Kolejna rzecz, która mnie zauroczyła to wyciskacze do tubek. Można je używać do wyciskania pasty, lub też kremu. Są to oczywiście gadżety bez których obejdziemy się w codziennym życiu, ale przyznacie sami - czyż nie urocze są te zwierzątka? Nie mogłam zdecydować się, który z nich jest ten "naj" więc wzięłam kilka... Oczywiście nie będę ich wszystkich naraz używać i podaruję je komuś w prezencie. Wyciskacze są wykonane z plastiku. Kosztowały dokładnie 1,22 zł za sztukę, a czekałam na nie 5 tygodni. 
Na punkcie tego typu gumek do włosów zupełnie zwariowałam. Są one wykonane z tasiemki z gumką i bardzo ładnie prezentują się zarówno na włosach, jak i na ręce jako bransoletka. W sprzedaży jest taka ilość kolorów i zestawów, że naprawdę ciężko jest wybrać. Ja zamówiłam sobie zestaw w klasycznej czerni - nigdy nie ma z nią problemu gdyż pasuje do wszystkiego. Jednak nie są to zwykłe czarne gumki! Mamy tutaj wąski sznureczek z imitacją perełek, koronkę i ozdobne tasiemki. Drugi zestaw to mix jasnych kolorów z delikatnym połyskiem. Myślę, że fajnie będą one też wyglądały na opalonej ręce latem ;-) Jest tutaj także biała koronkowa gumka - w sam raz do białych, letnich sukienek. Muszę przyznać, że na AliExpressie jest mnóstwo inspirujących dodatków w bardzo niskich cenach. Normalnie w sklepie za taki zestaw pewnie zapłaciłabym pewnie ponad 10 zł, a tak mam je za 3,51 za jeden komplet!   

Chyba najczęściej kupuję na AliEkspressie ozdoby do włosów, głównie dlatego, że w Polsce za każdą taką ozdobę trzeba by zapłacić o wiele więcej. Mój nowy, drugi już wianek-opaska kosztował 4,05 zł i jedyną jego wadą było to, że czekałam na niego naprawdę długo, bo ponad 7 tygodni. Kwiatki są wykonane z materiału i doklejone do opaski z gumką z tyłu. Niestety w kilku miejscach widać ten klej, ale na głowie, wśród włosów wszystko się gubi, więc nie jest tak źle. W porównaniu do poprzedniego wianka tutaj kwiatki są większe. Można nosić go przytrzymując włosy lub bardziej na czole.   
 Kremiki do rąk z wizerunkiem Hello Kitty zauroczyły mnie swoim opakowaniem. Niestety mimo obietnicy sprzedawcy oba pachną identycznie, a miały zupełnie inaczej i do tego raczej nie jest to zapach obiecywany w opisie. Na szczęście jest on kwiatowy i dość przyjemny. Kremiki szły do mnie miesiąc i 10 dni. Co do ich działania, to są to takie "zwyklaki" - nawilżają skórę, ale bez przesadnego szału. Na szczęście nie mam problemów z przesuszoną skóra dłoni, dlatego jak dla mnie taka ochrona jest w zupełności wystarczająca. 

To już mój drugi haul z AliExpressu. Jak podobają się Wam moje zakupy? A może macie ochotę podzielić się w komentarzach swoimi "łupami"? Serdecznie Was do tego zachęcam! ;-) 

AliExpress haul I - LINK

środa, 23 sierpnia 2017

Letnia pielęgnacja włosów - Wakacyjny Poradnik Urodowy

Letnia pielęgnacja włosów - Wakacyjny Poradnik Urodowy
Tego lata moje włosy wystawiły mnie na trudną próbę cierpliwości. Wyjątkowo się plątały i stały się bardzo suche i "sianowate". Przyznaję, że całe wakacje z nimi walczę i chyba jesień mnie zastanie w tej walce. A jakiego oręża używam do okiełznania moich włosów? Zapraszam Was na kolejną część Wakacyjnego Poradnika Urodowego. 
W czerwcowym denko zużyłam maskę do włosów Jasmine Kallosa i od tamtej pory moje włosy dawały mi sygnały, że inne produkty jakimi je próbowałam częstować nie są ich ulubionymi. Nie wiem czy też tak macie, ale moja pielęgnacja latem jest tak zupełnie inna niż zimą, czy w okresach nazwijmy to "przejściowych", że nawet nie próbuję przyzwyczajać się do danego kosmetyku, bo wiem, że za chwilę może on okazać się już zupełnie "nie taki". Tak też działo się i tym razem i mimo, że byłam całkiem zadowolona z maski Kallosa o czym możecie poczytać w poście TUTAJ, to postanowiłam poużywać innych produktów dostępnych w domu (też w formie próbek), aby zobaczyć jak zareagują na nie moje włosy. Niestety te próby nie były zbyt szczęśliwe, a dający się we znaki lipcowy upał zaważył na decyzji o ścięciu włosów. I chociaż dzień po już prawie żałowałam tej decyzji, to jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że jest mi znacznie lżej na głowie, łatwiej jest pielęgnować krótsze włosy, a najważniejsze, że w nowej fryzurze także mogę związać włosy w kitkę - dlatego nie przeszkadza mi ona w codziennych czynnościach czy ćwiczeniach. Włosy zostały ścięte z tyłu nieco krócej, a z przodu do wysokości podbródka, dzięki czemu przy twarzy właściwie dzieje się to samo co się działo, a mi łatwiej jest przyzwyczaić się do tej zmiany. Na samym dole dzisiejszego postu zamieszczam zdjęcia przed i po ścięciu.

Po zmianie fryzury przypomniałam sobie o masce do włosów Herbal Steam Bath z linii Planet Spa z Avonu. Ma ona postać gęstego masła, zamkniętego w opakowaniu-słoiku. Wśród nut zapachowych wyczujemy cedr i eukaliptus, co nadaje tej masce zdecydowanie relaksujący charakter. Maskę nakładam na umyte, wilgotne włosy i trzymam co najmniej 10 min. Tak długi czas trzymania kosmetyku na włosach zdecydowanie nie wpływa na wygodę jej użytkowania. Jednak czasami warto przecierpieć to czekanie ;-) Co otrzymuję w zamian? Pięknie pachnące, dobrze nawilżone i delikatne włosy oraz ładnie podkreślony skręt loka. Włosy są miłe w dotyku, odświeżone i dobrze się układają. Zapach maski utrzymuje się na nich dość długo po umyciu. Poszłam o krok dalej i używam tej maski podczas pobytu na saunie, dzięki czemu gorące powietrze dodatkowo wzmacnia jej działanie i nie ma problemu z utrzymaniem jej na włosach przez dłuższy czas. Złe wieści są takie, że firma Avon z niezrozumiałej dla mnie przyczyny nie prowadzi już sprzedaży tej linii Herbal Steam Bath, w związku z tym aby zdobyć ten produkt trzeba szukać go na wyprzedażach. A szkoda, bo kosmetyk wart polecenia, zresztą tak samo jak maseczka do twarzy z tej samej linii, o której pisałam w poście dotyczącym pielęgnacji twarzy LINK
Poszukując idealnego szamponu dla moich włosów w wersji na lato sięgnęłam do swoich zapasów po upiększający szampon BB Advance Techniques z Avonu. Jest to dość treściwy kosmetyk o mlecznobiałej konsystencji, który zgodnie z obietnicą producenta pomaga wzmocnić włosy i zapewnia ich nawilżenie. Widoczne na zdjęciu opakowanie to stara wersja produktu, obecnie butelka ma bardziej okrągły kształt zakończony nakrętką z dozownikiem. Szampon BB ma treściwą i gęstą formułę, którą bardzo polubiły moje włosy. Po umyciu są one dobrze nawilżone i miękkie, a fale są podkreślone. Szampon ma kwiatowy zapach i jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Zdecydowanie polecam! 
Ostatnie moje odkrycie to maseczki do włosów w saszetkach Cien Profssional z Lidla. Bywam codziennie w Lidlu, ale specjalnie nie przechodzę alejką "kosmetyczną", aby nie ulegać zbyt często pokusie. Dlatego wcześniej nie zauważyłam tych produktów, a podobno są one w sprzedaży już od czerwca. Maseczki do włosów Cien Professional są porównywane w składzie i działaniu do Biovaxa L'Biotica! Ja dla siebie wybrałam na próbę maskę dla włosów pozbawionych witalności i objętości z olejem z awokado i bambusem oraz dla włosów wypadających z sokiem z aloesu. Każda z nich kosztowała mnie zawrotną kwotę 1,29 zł. Jeśli chodzi o działanie obu tych masek to jeszcze ich nie przetestowałam. Zniechęciła mnie nieco formuła opakowania - już widzę te wyciskanie z saszetki brrr.. Z tego powodu nie chcę testować ich pod prysznicem w fitness klubie, a to tam ostatnio najczęściej myję głowę ;-) Fragment odnośnie działania tych masek będzie uzupełniony w najbliższym czasie. Prezentuję za to zdjęcia moich włosów przed i po obcięciu: 
Pod koniec wakacji moja pielęgnacja włosów jest dość prosta. Skupiam się na nawilżeniu i odżywieniu włosów, choć oczywiście nie moge odmówić sobie także ich perfumowania. Prześlicznie pachnący spray do włosów ETE to nadal mój numer jeden. Opisywałam go w poście dotyczącym letnich zapachów LINK

Dzisiejszy post stanowi kontynuację letniego wyzwania Wakacyjny Poradnik Urodowy, w którym biorę udział. Linki do innych postów tego wyzwania przedstawiam Wam poniżej. 
A jak wygląda Wasza pielęgnacja włosów przy końcówce lata? Znacie lub używałyście któregoś z produktów, które dziś prezentuję? Czekam z ciekawością na Wasze komentarze ;-) 

Poprzednie moje posty biorące udział w "Wakacyjnym Poradniku Urodowym":
- Ochrona przeciwsłoneczna - LINK
- Regeneracja skóry i włosów po opalaniu - LINK
- Letnia pielęgnacja stóp - LINK
- Letnia pielęgnacja dłoni i paznokci - LINK
- Ulubione letnie zapachy - LINK

 

       

czwartek, 17 sierpnia 2017

Uzdrowiskowe kosmetyki - mydła z biosiarką

Uzdrowiskowe kosmetyki - mydła z biosiarką
Dzisiejszy wpis będzie nieco podróżniczy za sprawą lokalnych kosmetyków, które przywiozłam z majowej wyprawy. Pod hasłem "cudze chwalicie - swego nie znacie" zapraszam Was w podróż do przepięknego uzdrowiska w górach - Lądka Zdroju.   

Lądek Zdrój to dolnośląskie uzdrowisko znane głównie ze źródeł górskich wód zawierających cieplice siarczkowe i fluorkowe. Miasto leży na terytorium Gór Złotych w dolinie rzeki Białej Lądeckiej, niedaleko Kłodzka. Lądek Zdrój to jedno z najstarszych uzdrowisk w Polsce, ze swoich właściwości leczniczych jest znany już od końca XV wieku. Występują tutaj ciepłe źródła wód zawierających radon oraz siarczki i fluorki. Mają one zbawienny wpływ na wiele chorób skórnych, ale także na reumatyzm, wiele schorzeń neurologicznych czy ortopedycznych. W mieście i okolicy znajduje się bardzo duża ilość zabytkowych willi, budynków uzdrowiskowych, kościołów i obiektów sakralnych, zespołów budynków czy pijalni wód mineralnych. W jednym z nich, w Domu Zdrojowym "Wojciech", który kryje w swoim wnętrzu marmurowy basen zbudowany w stylu tureckiej łaźni, zakupiłam mydła z biosiarką.

Unikatowa receptura kosmetyków z linii "Uzdrowiskowe inspiracje SPA", do której należą także moje mydła oparta została na leczniczej wodzie siarczkowej ze źródeł uzdrowiska Lądek–Zdrój. Kosmetyki zawierają substancje odżywcze, jak witaminy (A, E, F, C, B1, B2, PP) karotenoidy i wyciągi roślinne, które utrzymują naturalny poziom nawilżenia skóry. Zakupione przeze mnie mydła zawierają biosarkę, która korzystnie wpływa na skórę, włosy i paznokcie. Działa przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, przeciwświądowo, wygładzająco i odkażająco. W swoim składzie mydła zawierają także masło shea oraz oleje roślinne (z awokado, macadamia i ze słodkich migdałów). Mimo moich obaw nie wysuszają skóry nawet przy codziennym stosowaniu do mycia twarzy!


Zapach jest PRZEŚLICZNY - trawa cytrynowa w połączeniu z pigwą. Wcale niewyczuwalne są w nim nuty siarkowe czy chemiczne. Mydła nie zawierają parabenów, silikonów i substancji z upraw modyfikowanych genetycznie. To wyjątkowe kosmetyki, które są doskonałą propozycją do codziennej pielęgnacji nie tylko twarzy, ale też rąk i całego ciała. 
Gramatura mydeł to 150 g, są więc dość duże jak dla kobiecych dłoni ;-) Dlatego proponuję je przecinać nawet na pół, aby wygodniej było je używać. 
Mydła, a także inne kosmetyki z linii "Uzdrowiskowe inspiracje SPA" (a jest ich naprawdę sporo!) można kupić w uzdrowiskowych domach zdrojowych w Lądku Zdrój lub na stronie http://esklep.uzdrowisko-ladek.pl


Pobyt w Lądku Zdrój, który dodatkowo umiliła mi przepiękna pogoda należał do bardzo udanych. Mam nadzieję, że te kilka zdjęć, jakie Wam tutaj zaprezentowałam oddadzą choć trochę piękno tego miasta. Kosmetyki zakupione z myślą o pielęgnacji mojej skóry, w te dni kiedy lubi się ona przetłuszczać okazały się świetne do stosowania na co dzień. Pamiętam, że bardzo długo zastanawiałam się nad ich zakupem i wybrałam mydła z uwagi, że w razie złej tolerancji będę mogła zużyć je w do mycia rąk w kuchni. Okazało się jednak zupełnie inaczej, a ja sama spoglądam teraz na lokalne produkty kosmetyczne z ogromnym zainteresowaniem.
Używałyście kiedyś takich lokalnych kosmetycznych produktów? Jak wrażenia? A może byłyście w Lądku Zdrój lub innych uzdrowiskowych miejscowościach w Polsce? Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze i opinie ;-)

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Ulubione letnie zapachy

Ulubione letnie zapachy
Gdyby zapytać jak pachnie lato to część odpowiedzi mogłaby się powtarzać. Zapewne pojawiły by się wśród nich nuty owocowe, kwiatowe, ale i leśne. Jeśli jesteście ciekawi jakie są moje ulubione letnie zapachy to zapraszam na piąty artykuł Wakacyjnego Poradnika Urodowego

Zapachy, których używamy latem oprócz funkcji maskującej pot musza także mieć nieco inne składy niż te, po które sięgamy w innych porach roku. Głównie dlatego, że słońce i gorące temperatury nie lubią się z alkoholem, który jest częstym składnikiem perfum. To dlatego w upalne dni popularnością cieszą się znacznie lżejsze mgiełki zapachowe. Także i ja chętnie po nie sięgam. Avon ma w swojej ofercie tak dużą ilość mgiełek zapachowych, że chyba każdy może już znaleźć swój ulubiony zapach. Ponieważ lubię zapachy kwiatowe i owocowe podoba mi się większość z nich ;-) Mgiełki, które używam w tym roku najczęściej to Passionfruit & Peony oraz Green Tea & Verbena. 

Passionfruit & Peony to mgiełka o zapachu marakui i peonii. Zapach jest odświeżający i słodki, ale nie utrzymuje się zbyt długo na ciele. Ta wersja posiada błyszcząc drobinki, które pozostawiają na skórze bardzo delikatną poświatę. Dlatego lubię używać jej na opaloną skórę, bo ładnie podkreśla opaleniznę. 


 Green Tea & Verbena, czyli mgiełka o zapachu zielonej herbaty i werbeny błyskawicznie odświeża i orzeźwia. Bardzo lubię to połączenie zapachowe, które kojarzy mi się ze świeżością i energią. Także i ten zapach nie utrzymuje się na skórze zbyt długo, ale ponieważ mgiełki są dość tanie (od około 6 zł) to możemy się nimi psikać nieco częściej. Zwłaszcza, że opakowanie ma zaledwie 100 ml i zmieści się do każdej torebki.

Na letni wieczór wybieram nieco mocniejszy, choć nadal utrzymany w tonacji owocowo-kwiatowej zapach AQUA firmy Avon. Wśród nut zapachowych znajdziemy tutaj lotos, aromat gruszki, drzew tropikalnych oraz zmysłowego piżma. Wyczuwam też tutaj zapach morskiej bryzy i cytrusów. Utrzymany w różowo-błękitnych nutach flakonik kojarzy mi się z ciepłymi krajami i tropikami. Sam zapach utrzymuje się na skórze do paru godzin. Ponieważ jest to woda toaletowa trzeba uważać, gdzie się pryskamy, aby nie podrażniać spalonej słońcem skóry. 

Na podrażnioną skórę zdecydowanie bardziej polecam inną mgiełkę z Avonu - Refreshing lagoon Senses. Jest to nawilżająca mgiełką, która po spryskaniu nią skóry zamienia się w pachnący lotion. Wsmarowany z skórę nie tylko otula nas przyjemnym zapachem błękitnej laguny, gdzie odnajdziemy wśród nut zapachowych wodne kwiaty oraz gruszkę, ale także nawilża naszą skórę i koi podrażnienia i przesuszenia. Zapach tej mgiełki jest identyczny, jak żelu pod prysznic z tej samej marki, o którym wspominałam w przeglądzie żeli LINK.

Lubię, gdy latem pachną także moje włosy, dlatego chętnie sięgam po perfumowaną mgiełkę do włosów COLLECTION ETE z Yves Rocher. Jest to letnia limitowana kolekcja, w której oprócz mgiełki znajdziemy także wodę toaletową i żel pod prysznic. Zapach jest świeży i słodki. Znajdziemy w nim nuty cytrusów, owoców oraz mięty. Włosy po spryskaniu mgiełką długo są pachnące i świeże. Aż szkoda, że to limitowana linia! 

Letnie zapachy mają jeszcze jedną bardzo miłą funkcję - użyte deszczową, jesienną porą przypominają o beztroskich i słonecznych wakacjach. Dlatego staram się od czasu do czasu sięgnąc po nie w mniej przyjemnych porach roku. A wy jakich zapachów używacie latem? Może znacie moich faworytów? Koniecznie podzielcie się w komentarzach ;-)

Poprzednie moje wpisy biorące udział w "Wakacyjnym Poradniku Urodowym":
- Ochrona przeciwsłoneczna - LINK
- Regeneracja skóry i włosów po opalaniu - LINK
- Letnia pielęgnacja stóp - LINK
- Letnia pielęgnacja dłoni i paznokci - LINK



sobota, 5 sierpnia 2017

Denko LIPIEC 2017

Denko LIPIEC 2017
Przedstawiam Wam dzisiaj moje skromne denko lipcowe. Właściwie nie umiem powiedzieć co się stało, że takie małe zużycie osiągnęłam w minionym miesiącu? Zaczęło się dobrze, ale później jakoś tak szybko wszystko przeleciało, że ani się obejrzałam a tu już koniec miesiąca! Co się znalazło w aktualnym denko?


Zacznę od kosmetyków do TWARZY. Wśród nich znalazły się dwie maski: w płachcie Garnier Moisture + Aqua Bomb oraz żelowa maseczka normalizująco-matująca Bielenda.


Przyznaję bez bicia, że Moisture + Aqua Bomb Garniera to moja pierwsza maska w płachcie. Dlatego ze szczegółami zapoznałam się najpierw z instrukcją obsługi, zgodnie z którą miałam rozłożyć maskę na twarzy niebieskim do góry i później tą warstwę niebieską zdjąć. Oczywiście nie udało mi się, ale na szczęście zauważyłam z której strony maska jest bardziej nawilżona i już bez niebieskiej warstwy nałożyłam ją na buzię. Płachta dała się dość dobrze ułożyć, jedynie wokół nosa i ust mogłaby być chyba z mniejszymi otworami? Choć przyznaję, żę nie znam się - w końcu to moja pierwsza tego typu maska.
Maska była bardzo obficie nasączona esencją, dlatego wtarłam ją przy okazji w skórę szyi oraz wierzch dłoni. Także po upływie 15 min i zdjęciu płachty była ona nadal mocno nasączona, dlatego wtarłam resztki gdzie się dało, aby skorzystać z dobroczynnych składników. Zgodnie z opisem producenta maska zawiera kwas hialuronowy znany ze swoich właściwości nawilżających i wygładzających skórę. Rzeczywiście po zdjęciu maski skóra była ładnie nawilżona i wygładzona, a także miękka w dotyku. Miałam także uczucie lekkiego liftingu zwłaszcza na skórze pod oczami i na czole. Zostawiłam maskę do pełnego wchłonięcia i nie używałam już później żadnego kremu nawilżającego - to chyba jedna z lepszych rekomendacji co do jej nawilżenia. Normalnie bowiem po użyciu masek muszę po chwili nałożyć krem nawilżający, bo skóra już domaga się wody. 
Podsumowując: maska w płachcie Aqua Bomb Garniera okazała się dla mnie bardzo dobrym produktem. Rzeczywiście świetnie nawilżyła moją skórę i już po jednym użyciu widzę na niej pozytywne zmiany w postaci wygładzenia. Miałam niewielki kłopot z pierwszym nałożeniem maski, jednak okazało się że nie poszło tak źle. Myślę, że taka maska to fajny sposób na relaks i pielęgnację ;-)

Żelowa maseczka normalizująco-matująca z firmy Bielenda skusiła mnie swoją konsystencją galaretki o cytrynowej barwie. Maseczka dość przyjemnie pachniała i bardzo miło się jej używało. Maseczkę nałożyłam dość grubą warstwą na twarz i szyję i pozostawiłam do wyschnięcia. Po około 20 min rozpoczęłam jej zmywanie, niestety nie było to proste i musiałam wspomóc się gąbeczką konjac. Zastanawiam się, jak ja mogłam zmywać kiedyś maseczki bez tej gąbeczki?! Po zmyciu maseczki skóra była zauważalnie mocniej nawilżona i zmatowiona. Mam także wrażenie, że skóra była lekko rozświetlona i wypoczęta. Maska z Bielendy w swoim składzie zawiera witaminę C, kwas cytrynowy oraz olejek pomarańczowy. Chętnie sięgnęłabym po nią w normalnym opakowaniu typu np. tuba. Wyciąganie maseczek z saszetek zawsze kończy się stratą cennej zawartości. Chociaż z drugiej strony tanim kosztem możemy przetestować działanie maski. W każdym razie chętnie sięgnę w przyszłości po tą maseczkę.

W kategorii kosmetyków do twarzy zużyłam także enzymatyczny peeling z Lirene. Jest to bardzo delikatny peeling, który nie podrażnia mojej skóry. Łagodnie usuwa martwy naskórek i odświeża cerę. Jego działanie nie polega na tarciu jak w przypadku peelingów z drobinkami. Zawarty w produkcie enzym z papaji złuszcza zewnętrzne warstwy naskórka i ślady po wszelkich niedoskonałościach. Peeling nakładam na wcześniej umytą skórę twarzy i pozostawiam na kilka minut. Po upływie tego czasu zmywam ciepłą wodą.



W denko znalazła się także miniaturka oczyszczającego żelu Reve de Miel firmy NUXE, a ja już wiem, że chętnie zakupię go w pełnej wersji, jak tylko nieco zużyję swoje zapasy. Żel posiada roślinną bazę myjącą, dzięki czemu jest produktem bardzo delikatnym, który z powodzeniem mogą stosować nawet osoby o wrażliwej cerze. Nie wysusza, nie podrażnia skóry, nawilża ją i dobrze oczyszcza z resztek makijażu i zabrudzeń. W konsystencji jest nieco gęściejszy niż "normalny" żel. Używając go zauważymy też nieco mniejszą ilość piany. Reve de Miel przepięknie pachnie miodowym zapachem. Zapach utrzymuje się na skórze bardzo długo i wpływa kojąco i uspokajająco. Żel odświeża skórę i przygotowuje ją do kolejnych zabiegów, kremów itp. Jest bardzo wydajny - okazało się, że nawet miniaturowe opakowanie może posłużyć mi bardzo długo. Pełnowartościowy produkt ma butelkę z pompką.



Wśród kosmetyków do pielęgnacji CIAŁA zużyłam żel pod prysznic Cool Blossom Balea o przepięknym zapachu różowego grapefruita. Pisałam o nim w poście o kosmetykach tej firmy LINK.
Mój narzeczony zużył szampon przeciwłupieżowy Yego z firmy Ziaja, ale nie był specjalnie zachwycony tym produktem. 


W lipcu zrobiłam małe porządki wśród moich szminek (podkreślam MAŁE), stąd w denko znalazło sie parę produktów z kategorii MAKE UP. Wśród nich znalazła się koralowa kredka do ust Color Trend z Avonu, błyszczyk ze szminką znów odcień korala także z Avonu, flamaster do ust Revlon oraz dwie szminki z Avonu. 

Zaczęłam także porządkować i zużywać PRÓBKI:
- krem na dzień Solutions do cery wrażliwej Avon, 
- krem na dzień do cery wrażliwej Clarena, 
- krem na dzień Anew Vitale Avon (uwielbiam ten krem!!!), 
- próbka balsamu do opalania spf 50 Avon.   

Mam cichą nadzieję, że w sierpniu moje zużycie jednak się zwiększy... ;-) 
Znacie któreś z opisanych przez mnie kosmetyków? A jak tam Wasze denka w lipcu? 

wtorek, 1 sierpnia 2017

Letnia pielęgnacja dłoni i paznokci

Letnia pielęgnacja dłoni i paznokci
Przyznaję, że uwielbiam lato za radosne kolory, na które w końcu możemy sobie pozwolić na naszych paznokciach. Żadna inna pora roku nie wyzwala we mnie takiej potrzeby malowania ich tak często. Z tego też powodu więcej uwagi poświęcam też na ich pielęgnację. Jesteście ciekawi, jakich produktów używam obecnie? Zapraszam do dalszej części postu.


Należę do tych osób, które generalnie nie mają większych problemów z przesuszaniem się skóry na dłoniach. Jednak latem częściej muszę sięgać po krem do rąk, gdyż czuję, że moja skóra potrzebuje dodatkowej warstwy pielęgnacyjnej i ochronnej po słońcu. Co ciekawe kremów do rąk mam całkiem sporo - nie idzie to jednak w parze z ich zużywaniem. Dlatego zazwyczaj mam otwartych kilka tubek i używam je według humoru i głównie z uwagi na ich zapach, a dopiero później na właściwości. Wśród ostatnio używanych przez mnie kremów do rąk jest na przykład prześlicznie pachnący krem z masłem shea z firmy L'Occitane en Provence, który ma tę dodatkową zaletę, że jest mały i mieści się do każdej torebki. Sięgam też po bardzo silnie ochronny i natłuszczający krem firmy Neutrogena. Ten krem to taki mój opatrunek na dłonie, gdy są one mocno przesuszone i piekące. Lubię go także używać jako maskę - grubszą warstwą na noc. Kolejne dwa kremy pochodzą z firmy Avon. Pierwszy, Rosehips, zawiera olejek z róży i bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego filtru. Drugi, czyli Cocoa butter, jest nieco bardziej odżywczy a zawiera masło kakaowe i witaminę E. Oba są zamknięte w podłużnych tubach zakończonych klipsem, co zdecydowanie umila ich używanie.

Oczywiście mój nie tylko letni manikiur rozpoczynam tradycyjnie od ukształtowania płytki paznokcia oraz zadbania o skórki. Faworytem jest dla mnie od lat krem do pielęgnacji skórek z Avonu. Lubię go z uwagi na szybkie i skuteczne działanie. Krem aplikujemy na skórę wokół paznokcia, wmasowujemy najlepiej ruchem jakbyśmy chciały wcisnąć go pod paznokieć, czekamy chwilkę i odsuwamy resztki skórek patyczkiem. Ładnie usuwa i zmiękcza skórki, zwłaszcza przy regularnym używaniu. Krem zawiera kwasy owocowe oraz aloes i witaminę E. Dzięki wąskiej końcówce można go łatwo aplikować. Krem nie pachnie, a w konsystencji jest mlecznobiały. Jego koszt to około 10 zł w promocyjnej cenie, a wystarcza naprawdę na długi czas nawet przy regularnym stosowaniu.


Nawet pod najpiękniejszy lakier do paznokci staram się zawsze położyć bazę, lub coś co tą bazę zastąpi. Latem najczęściej sięgam po rewitalizująca bazę z firmy Avon, która pozostawia na paznokciach cienką i szybko wysychającą warstwę. Baza wyrównuje płytkę paznokcia i przygotowuje go do nałożenia koloru. Dzięki temu mamy pewność, że płytka nie odbarwi się, a samo zmywanie lakieru będzie znacznie łatwiejsze. Taka baza wpływa także na przedłużenie trwałości lakieru, chociaż teorie są na ten temat różne. Coraz częściej wydaje mi się, że niektóre paznokcie po prostu trudniej się maluje a co za tym idzie - łatwiej odpryskują. Oczywiście ogromne znaczenie ma tutaj porządne odtłuszczenie i przygotowanie powierzchni, w tym także dobre wyschnięcie poprzedniej warstwy, np. bazy. Jednak znam osoby, którym odpryskiwanie paznokci zdarza się po prostu częściej, nawet mimo zachowania wszystkich etapów z dużą starannością. Stąd ta teoria ;-) No i oczywiście pamiętamy, że latem, zwłaszcza przy tak wysokich temperaturach jakie nas ostatnio spotykają każdy lakier czy odżywka będzie znacznie dłużej schnąć!



A jeśli mowa o letnich szaleństwach kolorystycznych, to ostatnio zakochałam się w dwóch różach - na serdecznym palcu lakier z Avonu kolor o nazwie Amped up Pink, a na pozostałych paznokciach lakier z Yves Rocher o nazwie 22 Rose Camelia. Na żywo lakiery nie są tak podobne do siebie jak to wygląda na zdjęciach, niestety aparat nie oddaje w pełni wyglądu kolorów.




Kiedy nie mam czasu na malowanie paznokci, a chciałabym je przy okazji nieco odżywić korzystam z lakieru BB z firmy AVON. Ciężko jest mi określić, czy ten produkt jest bardziej lakierem, czy raczej odżywką do paznokci. Z jednej strony pokrywa paznokcie delikatnym kolorem, z drugiej zgodnie z opinią producenta wpływa na wygładzenie ich powierzchni, trwałość i odżywienie. Uznajmy, że jest to taki "lepszy" lakier o specyficznym kolorze. 
Ten kosmetyk używam ostatnio na paznokciach u stóp - jeden z nich "odbił" mi się w górskich butach i brzydko wygląda. Lakier BB ładnie przykrył tą skazę ;-) Jego kolor jest neutralny, ale paznokcie wyglądają dzięki niemu na "zdrowsze".


Przedstawiłam Wam moją letnią pielęgnację dłoni i paznokci - kolejny post "Wakacyjnego Poradnika Urodowego". Jest to wyzwanie dla blogerów urodowych, o którym pisałam w TYM poście. Znacie któreś z przedstawionych tutaj kosmetyków? A może macie ochotę podzielić się Waszymi sposobami na letnie paznokcie? Serdecznie zapraszam do komentowania ;-)

Poprzednie moje wpisy biorące udział w "Wakacyjnym Poradniku Urodowym":
- Ochrona przeciwsłoneczna - LINK
- Regeneracja skóry i włosów po opalaniu - LINK
- Letnia pielęgnacja stóp - LINK



Copyright © Nostami blog , Blogger