czwartek, 1 czerwca 2023

Denko styczeń - marzec 2023

Mamy czerwiec, a ja zalegam ze zużyciami pierwszego kwartału roku! Dlatego bez zbędnej zwłoki przystępuję do opisania Wam, co ciekawego zdenkowałam w pierwszych miesiącach 2023 roku.

Tradycyjnie wśród kosmetyków które udało mi się zużyć do samego dna znajdują się zarówno perełki, zwyklaki, jak i produkty, które nie spełniły się u mnie zbyt dobrze. Oznaczam je kolorami, gdzie zielone to te super, czerwone to te słabe, a na czarno określam te, które były ok ale nie powaliły mnie swoim działaniem. 

DO CIAŁA

- masełko do ciała BOMB Pineapple prefect body butter - pachniało ananasem, ale jakoś mnie ten zapach zupełnie nie podchodził. Było dość tłuste. Myślę, że zdecydowanie jest to kosmetyk dla posiadaczek cery suchej. U mnie średnio się sprawdziło.

- krem do rąk Food for Skin z zieloną herbatą, Cien - lidlowy krem do rąk ma bardzo przyjemną konsystencję, dość dobrze nawilżał skórę moich dłoni (nie mam problemów z ich za dużym przesuszaniem). Do tego ładnie pachniał i był niedrogi. Czego chcieć więcej? ;)

- mini kremowy żel pod prysznic Creme Dusche, Balea - mały żelik o świątecznym, waniliowym zapachu z tegorocznego kalendarza adwentowego Balea. Jak wszystkie żele tej marki dobrze się pienił i pozostawiał skórę czystą i pchnącą. 

- dezodorant w kulce Action Control, Garnier - mój ulubieniec, skuteczny zarówno w zimie jak i w upalne lato. Oczywiście mam już kolejny ;)

- żel pod prysznic oraz balsam do ciała Zimowa Noc, Yope - dostałam w prezencie świątecznym i oh, jakie to było super! Bałam się trochę zapachu, bo wyczytałam że ma nuty imbirowe, a tu się okazało, że właśnie zapach spodobał mi się BARDZO. Żel był ultra delikatny, nie pienił się prawie wcale, ale dobrze czyścił skórę. Pozostawiał na niej jakby delikatny film, dzięki czemu była od razu zabezpieczona przed wysychaniem. Mam w domu bardzo twardą wodę, więc to było naprawdę zbawienne! Żel tak mi się spodobał, że kupiłam go też dla taty. Balsam miał bardziej intensywny zapach, ale nadal bardzo przyjemny. Konsystencja mleczka, bardzo szybko się wchłaniał. Skóra była po nim przyjemnie nawilżona. Nie lubię takich korzennych zapachów wiosną i latem, ale zimą był to naprawdę świetny zestaw i chętnie wrócę do niego w przyszłości <3

- żel pod prysznic Berries, Balea - kremowy i o słodkim zapachu. nie wysuszał skóry, ładnie pachniał, czego chciec więcej? Wiecie, że lubię żele tej marki więc pewnie będą kolejne ;)

- suchy olejek Skin So Soft, Avon - jako produkt był OK, szybko się wchłaniał, miał przyjemny zapach, skóra była po nim taka "smooth". Jednak kolejne podejście do olejków i kolejny raz po prostu to nie "to". Wolę balsamy. Poza tym psikacz niby wygodna forma aplikacji, ale śliska podłoga później i prawie się nie wywaliłam kilka razy. 

- próbka Moisturizing Cream, CeraVe - zużyłam podczas któregoś z wyjazdów. Intensywnie odżywczy i nawilżający krem do ciała o neutralnym zapachu. Nie podrażnił, zadziałał na skórę jak plaster. Jeśli macie wrażliwą, suchą skórę, to może być idealna opcja dla Was!

- mydło lawendowe z miodem w kostce (niestety nie pamiętam marki) - miało przyjemny zapach, nie wysuszało skóry, ale pod koniec się rozciapało...

- pasta do zębów O3X Lasting Whitening Effect, Blanx - kupiłam w promocji marząc o śnieżnobiałym uśmiechu. A akurat ta wersja ma raczej działanie podtrzymujące wybielenie xd Więc nie zauważyłam spektakularnego efektu, ot zwykła pasta. 

- chusteczki Micelar Cleansing Wipes NutraEffects, Avon - dobrze nasączone świetnie radziły sobie z domywaniem rąk po tesowaniu kosmetyków kolorowych. Do tego głównie ich używałam :D Plus za dobre opakowanie i zapięcie trzymające wilgoć. Używam tego typu produkty dość wolno, więc na tą chwilę kupiłam sobie mniejsze opakowanie innej marki. Tutaj było 25 chusteczek. 

DO WŁOSÓW

- suchy szampon do włosów Naughty, Batiste - używam suchych szamponów jedynie zimą i bardzo sobie chwalę. Najbardziej lubię te Batiste, ale ja mam jasne włosy więc nie mam problemów z tym czy bielą mi włosy czy nie :d Pewnie wrócę zimą, jak zawsze. 

- płynna odżywka Wonder Water Elseve, L'Oreal - było nad nią wiele zachwytów i rzeczywiście sprawiała, że włosy były piękne. Jednak trochę skomplikowanie się jej używało. Nie wiem czy wrócę, mam jakieś mieszane odczucia. 

- spray przeciw łamaniu się włosów Long&beautiful Advance Techniques, Avon - nie jestem dobra w regularnym używaniu produktów do włosów, dlatego nie mogę za wiele opowiedzieć o długotrwałym stosowaniu tego kosmetyku. Po aplikacji włosy stawały się błyszczące i bardziej miękkie, ale czy mniej się łamały? Nie umiem niestety powiedzieć. 

- odżywka - wcierka do włosów zniszczonych, Jantar - z jakiegoś powodu moja skóra skalpu bardzo lubi ten kosmetyk. Często mam problem z suchą skóra głowy i ta wcierka nieomal natychmiast koi podrażnienia. Obecnie zmieniłam diametralnie pielęgnację włosów (będzie post!), więc możliwe że nie będę już potrzebowała tego produktu. Czas pokaże.

- maska do włosów "chwilowa", Babuszka Agafi - o ile bardzo lubię maseczkę na porost włosów tej marki, to ta specjalnie mnie nie zachwyciła. Owszem była poprawna, włosy były po niej znacznie gładsze, ale jakoś miłości nie ma.  

- zestaw próbek Symbiose Kerastase: micro peeling, serum na noc, oczyszczający szampon oraz ułatwiająca rozczesywanie odżywka. Najbardziej zaciekawiło mnie serum, które nakłada się bezpośrednio na skalp. Bardzo dobrze nawilżyło i ukoiło ono mój suchy skalp. Wszystkie kosmetyki, mimo działania oczyszczającego (a takie zazwyczaj są dla włosów dość silne) były delikatne. Włosy miałam po nich przepiękne. Chętnie zainteresuję się tą marką w przyszłości i poszukam odpowiedniej dla siebie pielęgnacji, bo zdecydowanie warto!

- odżywka do włosów o różnej porowatości Bez, Anwen - bardzo lubię tą odżywkę, a wersja mini jest idealna do podróżnej kosmetyczki! Z pewnością się jeszcze spotkamy. 

DO TWARZY

- punktowy lotion Seboom Face Boom, Bielenda - pisałam o nim w tym wpisie LINK. Polubiłam za działanie kojące, ale taka formuła nie do końca mi odpowiadała. Poza tym jest to kosmetyk do stosowania na noc, bo robi zielonkawe plamki i nie da się tak wyjść z domu ;-) 

- próbki kremów Garnier oraz Ziaja - oba kremy były bardzo przyjemne. Krem Anti-Age Bio Garniera był lekki, dobrze nawilżał skórę i jedyne co mogę mu zarzucić to brak filtrów SPF. Krem Ziaja miał rozświetlać i odżywiać skórę. Próbka wystarczyła mi na dwa użycia. Krem był OK, ale ja wolę takie bardziej otulające kremy na noc. 

- krem-maska Witalizacja Baltic Home Spa, Ziaja - bardzo przyjemny krem do twarzy, którego recenzję możecie przeczytać na moim blogu LINK. Długo nie mogłam przyzwyczaić się do zapachu, ale ostatecznie go polubiłam.  

woda tonująca Tee Tree Water, Lush - ma piękny zapach, działa odświeżająco i tonująco. W składzie znajdziemy ekstrakt z olejku z drzewa herbacianego i grejpfrutów, którym kosmetyk zawdzięcza działanie antybakteryjne. To prawdziwy pogromca wszelkich niedoskonałości skóry! Mam kolejne opakowanie i myślę, że będę wracała regularnie.

- hydrolat eukaliptusowy, Your Natural Side - od początku nie polubiłam się z jego zapachem, no po prostu nie i koniec. Dlatego rzadziej po niego sięgałam i dość długo męczyłam. Woda eukaliptusowa jest polecana do pielęgnacji skóry zanieczyszczonej i problemowej. Zapowiadał się fajnie, ale przez zapach nie mogłam go używać. Pierwszy raz miałam aż taki "odrzut" od kosmetyku z powodu zapachu, więc sama jestem zaskoczona. 

- żel myjący Rose Kombucha, Pacifika - za to tutaj był totalny zachwyt. Zestaw kosmetyków Pacifica otrzymałam od koleżanki z USA i kompletnie się zakochałam. Żel delikatnie oczyszczał skórę i pozostawiał ją dobrze oczyszczoną i miękką w dotyku. W połączeniu z kremem robił na mojej skórze prawdziwe cuda :D Szkoda, że miałam zaledwie 100ml ;/

- żel punktowy No Problem, Revuele - kupiłam kiedyś w desperacji w Hebe i początkowo byłam zadowolona z jego działania. Jednak z czasem skóra chyba się przyzwyczaiła, bo kosmetyk totalnie nic nie działał! Raczej już nie wrócę.

- serum nawilżające BEUTY.lab, Miya - świetne serum, które natychmiastowo nawilżało i wygładzało moją skórę. Pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK. Jeśli odkopię się z zapasów serów, to chętnie wrócę ;-)

- woda micelarna do skóry wrażliwej, Garnier - chyba nie muszę przedstawiać tego kosmetyku ;-) Dodam, że jako jeden z niewielu nie podrażnia mi skóry wokół oczu. Już mam kolejną butlę!

- Rejuvenating Eye Cream, Galilee Herbs - krem pod oczy z naturalnymi składnikami okazał się dla mnie za bardzo odżywczy i "tłusty". Z tego powodu zapomniałam go używać i tak przeleżał w łazience kilka lat i... totalnie się popsuł ;/ 

- plasterki na wypryski Balea oraz COSRX - jestem prawdziwa maniaczką używania plasterków na wypryski, co widać na zdjęciu powyżej :D Plasterki Balea mają działanie nieomal identyczne jak marki Isana z Rossmana. Znacznie lepiej sprawdzają mi się te z COSRX, ale są droższe i trudniej dostępne. O plasterkach pisałam na blogu LINK

MAKIJAŻ I PERFUMY

- lakiery hybrydowe Mistero Milano i NeoNail - dostałam na targach kilka lat temu, więc ich czas już się skończył. Ze wszystkich byłam zadowolona, ale ponieważ nie mam w domu lampy to używałam ich w salonie.

- tusz 5 in One Lash Genius, Avon - kolejna sztuka, bo bardzo je lubię. Pisałam o tym tuszu, ale w wersji kolorowej w tym wpisie LINK

- tusz Ultra Volume, Avon - ostatnio mocno polubiłam tusze ze szczoteczką z włosia, a ten taką miał, w dodatku dużą. Więc bardzo się z nim polubiłam ;-)

- bronzer i róż Avon - efekt porządków wśród kosmetyków do makijażu

- Fixing Spray, I <3 Revolution - pachniał ciasteczkami, co akurat w moim przypadku było słabe, bo nie lubię takiego zapachu na twarzy. Utrwalał makijaż całkiem nieźle, ale ja tak rzadko korzystam z takich fixerów że zastanawiam się, czy w ogóle ich potrzebuję?

- kredka do ust HYPOallergenic Bell, eyeliner Fana, gąbki do makijażu - kolejne starocie trafiły do kosza...

- korektor Love Nature, Oriflame - był dwukolorowy, zielono-beżowy. Dobrze krył niedoskonałości i ogólnie byłam z niego zadowolona. Ale wolę mocniejsze krycie ("kamuflaż")

- woda perfumowana Luxury Collection, FM Group oraz mgiełka Pink Grapefruit, Avon - męczyłam i w końcu wymęczyłam.. powrotów nie będzie :D

MASECZKI

- The Soothing Mask with Gingerbread Fragrance, Sephora - Łagodząca maska na twarz o zapachu piernikowym zawiera 96% składników pochodzenia naturalnego. Ma bardzo cienką płachtę z eukaliptusa, która przylega idealnie do kształtu twarzy. Esencja jest wzbogacona o wyciąg z cynamonu oraz z arbuza, który ma właściwości kojące. Dlatego kosmetyk jest idealny dla skóry wrażliwej. Maska miała delikatny, piernikowy zapach i fajnie przypomniała mi o świątecznej aurze  Aplikowałam ją na skórę twarzy na 15 min. Płachta była dobrze nasączona, nic nigdzie nie ściekało i nie kapało. Po zdjęciu maski moje skóra była odżywiona i ukojona. Czułam że jest dobrze nawilżona i nie musiałam używać kremu. bardzo przyjemna maska o relaksującym zapachu, polecam bardzo! 

Skład: Aqua, Butylene Glycol, Polyglyceryl-10 Laurate, Glycerin, 1,2-Hexanediol, Hydroxyacetophenone, Citrullus Lanatus (Watermelon) Fruit Extract, Sodium Polyacrylate, Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Parfum (Fragrance), Sorbitan Caprylate, Glycolipids, Lecithin, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate, Sodium Dilauramidoglutamide Lysine, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables, Cinnamomum Zeylanicum Bark Extract, O-Cymen-5-Ol, Sodium Benzoate, Gardenia Tahitensis Flower, Citric Acid, Tocopherol

- maska w płachcie Natural Radiance, Nivea - przyjemna maska z kremową esencją ładnie ukoiła i nawilżyła moją skórę. Po aplikacji skóra była dobrze odżywiona, nie musiałam już używać kremu. Ciekawy kosmetyk, chętnie wrócę w przyszłości. 

- glinka Rhassoul w płytkach, marokosklep - dostałam w prezencie i albo była stara albo kiepskiej jakości, w każdym razie ciężko było zrobić z niej glinkę. Mieszane mam co do niej uczucia, raczej nie wrócę. 

- Nawilżająca maseczka prebiotyczna Skin Restart, Bielenda - w przypływie zaćmienia kupiłam mega drogą jednorazówkę, zamiast całe opakowanie które w promocji kosztowało prawie tyle samo xD Maska bardzo przyjemna, mega mocno nawilżała skórę i ją koiła. Chętnie kupiłabym w słoiczku, ale moje zapasy maseczek sięgają sufitu więc muszę najpierw je zmniejszyć ;)

- maska w płachcie Be Wonderfull, Balea - Nawilżająca maska w płachcie Balea Be Wonderful należy do wiosennej, limitowanej kolekcji Balea. Płachta posiada nadruk kolorowego motyla i jest bardzo dobrze nasączona esencją. W składzie esencji znajdziemy kwas hialuronowy, który odpowiada za nawilżenie skóry oraz ekstrakt z piwonii, dzięki któremu maska przepięknie pachnie. Ekstrakt z piwonii ma też działanie rozświetlające. Jak już wspomniałam płachta jest bardzo mocno nasączona, wręcz mokra dlatego miałam niewielkie trudności z jej rozłożeniem. Za to po aplikacji na skórę natychmiast poczułam jak jest ona nawadniana. Maskę zgodnie z instrukcją powinno trzymać się na skórze około 15-20 min. Ja trzymałam nieco dłużej, a mimo to płachta nadal była mocno wilgotna. Skóra po aplikacji maski była bardzo dobrze nawilżone i odświeżona. Nawet wrażliwe od kataru miejsca nie zostały podrażnione, a wręcz ukojone. Skóra była gładka, miękka w dotyku, rozświetlona i tak dobrze odżywiona, że nie miałam już potrzeby używania kremu. Jestem bardzo zadowolona z działania tej maski. Zrelaksowała mnie i poprawiła humor  Do kupienia w drogeriach DM za niecałe 10 zł.


Tak przedstawia się całe moje trzymiesięczne denko. Po raz pierwszy nie czekałam z opakowaniami do napisania posta, tylko wywaliłam ja po zrobieniu zdjęć. Zrobiłam to pierwszy i raczej ostatni raz, bo przez to bardzo ciężko było mi zmotywować się później do napisania wpisu i wszystko bardzo mocno się opóźniło. Jakoś tak sterta opakowań działa na mnie bardziej motywująco ;-) Znacie kosmetyki, które zużyłam w pierwszych miesiącach 2023 roku? Jak się u Was sprawdziły? 

5 komentarzy:

  1. Sporo tego! Znam żel balea, ale zapamiętałam go jako taki meeh - jakoś mnie nie zachwycił, ta marka ma na pewno lepsze. Wcierka Jantar też się u mnie super sprawdzała. Podobnie krem cien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Balea zmienia formułę żeli. Jakoś te "starsze" bardziej mi odpowiadały, mimo że nowe nadal są OK to tamte były lepsze.

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger