sobota, 28 stycznia 2023

Denko październik - grudzień 2022 oraz podsumowanie roczne

Kiedy patrzę na zgromadzone opakowania po kosmetykach z ostatnich trzech miesięcy w głowie pojawia mi się taka myśl, że nie ma ich za wiele. Zdaję sobie jednak sprawę, że czasami z różnych powodów tych "zużyć" jest więcej lub mniej. W miesiącach od października do grudnia 2022 zdenkowałam 27 pełnowymiarowych kosmetyków. Zapraszam po kilka słów na ich temat oraz podsumowanie roczne. 

Tym razem w moim zestawieniu nie ma ani jednej próbki, czy mini kosmetyku. Nie oznacza to jednak, że w tym okresie nic nie zużyłam. Zwłaszcza w październiku wyjeżdżałam bardzo dużo i bardzo często. Zwyczajnie jednak wyrzuciłam opakowania zaraz po użyciu próbek, gdyż nie były to produkty szczególnej warte uwagi, lub pisałam już o nich w poprzednich wpisach. Denko rozpocznę tym razem od kosmetyków do twarzy. Przypomnę jedynie "legendę" - czerwone to produkty, które mi podpadły lub zupełnie się nie sprawdziły, zielone, to te które mnie zachwyciły. Pozostałe to "zwyklaki" czyli kosmetyki "w porządku". 

DO TWARZY

- Pianka oczyszczająca do skóry normalnej i bezproblemowej, Ziaja - różowa pianka była bardzo przyjemna w użyciu, a skóra po niej wyglądała na ładniejszą i pełną blasku. W składzie miała inulinę, mleczan sodu, kwas mlekowy, PCA i prowitaminę B5, czyli składniki które generalnie lubi moja mieszana cera. Zaskoczyła mnie mniejsza wydajność kosmetyku, ale przy jej niskiej cenie nie biorę tego jako wadę produktu. 

- Oczyszczający żel do mycia twarzy WATER balance, Bielenda - dość gęsty i mocno nawilżający żel, który bardzo dobrze radził sobie ze zmywaniem resztek makijażu i innych zanieczyszczeń skóry. Po użyciu skóra była miękka w dotyku, to nawilżenie było wręcza wyczuwalne! Kusi mnie powrót do niego ;-)

- Hydrolat z Grapefruita i Rozmarynu, La-Le - uwielbiam hydrolaty tej marki i są dla mnie nie tylko elementem pielęgnacji, ale wręcz sposobem na relaks i uspokojenie. Sięgam po nie wielokrotnie w ciągu dnia i bardzo lubię delikatny "tusz" jaki tworzą na skórze. Zapach wersji z Grapefruitem i rozmarynem był przepiękny, świeżo - cytrusowy, orzeźwiający. Niestety przez to mam kolejną "ulubioną" wersję i tym większą trudność w dokonaniu wyboru przy zakupach...

- Krem na noc Hyalurogel Night, Mixa - to taki mój pielęgnacyjny "pewniak", zwłaszcza w okresie gdy skóra wariuje lub coś się z nią dzieje. Krem intensywnie nawilża i nawodnia skórę, sprawiając że w szybkim czasie odzyskuje ona jędrność i ładniejszy koloryt. Ma lekką konsystencję i przyjemny zapach, nie jest tłusty i szybko się wchłania. Rano skóra wygląda na wypoczętą i wygładzoną. Czasami używam go grubszą warstwą jako krem-maskę. W tej roli także świetnie się sprawdza. To moje kolejne i z pewnością nie ostatnie opakowanie. 

- mySKINbooster Nawilżający żel-booster z peptydami, MIYA - przyznaję, że trochę go oszczędzałam, bo chciałam mieć go jak najdłużej ;-) Świetny żel nawilżający, dobry jako baza pod krem, czy samodzielnie pod makijaż w cieplejszych miesiącach. Pachniał prześlicznie różami, a więcej o nim poczytacie w recenzji LINK 

- Profesionalny peeling Anew Clinical, Avon - peeling w formie płatków do przecierania skóry z esencją na bazie 10% kwasu glikolowego. Podczas używania troszeczkę szczypał mnie w skórę, ale skóra szybko wyglądała na gładszą i ładniejszą, więc te drobne szczypanie to naprawdę niewielki problem. Miałam jednak trudność z czasem jego używania, bo moja skóra jest wrażliwa na słońce, a jeżdżę większość roku rowerem. Nie chciałam więc dodatkowo narażać jej na działanie kwasu. Jak przyszła zima chciałam przeprowadzić porządnie kurację i wtedy okazało się.. że płatki wyschły ;/ Na szczęście udało mi się zużyć wcześniej większość opakowania, ale mam nauczkę, że jeśli iść w tego typu produkty to jako kuracja i tylko zimą. 

- żel puntkowy na krosty Hautrein, Balea - fajny, obecnie mój ulubieniec w tej kategorii. Łagodzi stany zapalne, działa szybko i skutecznie. Do tego jest tani. Mam kolejne opakowanie.

- krem na dzień i na noc Dreamy Youth, Pacifica oraz maska w płachcie Disobey Time, Pacifica - dostałam te kosmetyki w prezencie od koleżanki z USA i jest miłość TOTALNA! Krem był taki super, że mimo że miałam otwartych kilka innych, to on został zużyty "poza kolejnością". Bardzo dobrze nawilżał skórę, łagodził podrażnienia, sprawiał że skóra stawała się piękna i miękka w dotyku. Maska była taką bombą nawodnienia, że nie musiałam już używać kremu. Jeśli kiedykolwiek zobaczę produkty tej marki w sklepie, to raczej nie przejdę obojętnie, bo ta seria była dla mnie prawdziwym sztosem!

- plasterki przeciw wypryskom Hautrein, Balea - fajne plasterki o nieco skuteczniejszym działaniu niż te marki Isana, choć nie dorównują moim ulubionym z COSRX LINK Teraz, gdy mam DM Drogerie w moim mieście są dla mnie łatwiej dostępne i chętnie po nie sięgam.

DO CIAŁA

- mydło Vegan Soap Red Clay & Damask Rose - bardzo lubiłam te mydła i jest mi ogromnie smutno, że nie ma ich już w ofercie Actiona. Każda wersja była po prostu świetna, a ta różana miała chyba najpiękniejszy zapach. Nieco więcej o tej serii pisałam w zeszłorocznym denko LINK Teraz pozostaje mi mieć nadzieje, że wrócą lub że znajdę coś równie fajnego ;-)

- krem do rąk Wind odprężenie, Yope - to chyba najszybciej zużyty przez mnie krem do rąk, co akurat nie świadczy o jego niskiej wydajności tylko moim zachwycie nim. Miał świeży, przyjemny zapach. Dobrze nawilżał i odżywiał skórę dłoni, ale nie był przy tym tłusty. Dlatego udawało mi się częściej po niego sięgać, a nie tylko przed pójściem spać. Ja nie mam problemów z przesuszającą się skóra na dłoniach, więc dla mnie był ok. Ciężko mi ocenić, czy posiadaczki suchej skóry byłyby zadowolone. Mam jeszcze inne wersje zapachowe w zapasie.

- żel aloesowy Holika Holika - słynny "listek aloesu" gości na moim blogu od kiedy zaczęłam go prowadzić. Nadal uważam, że nie ma innego żelu tego typu o tak idealnej formule jak ten. Nadal też wściekam się na niego, gdy się kończy bo twarde opakowanie powoduje że wydobywanie końcówki jest uciążliwe. Tym razem wzięłam się na taki sposób, że pod sam koniec butelki wlewałam do środka nieco wody i używałam żelu w bardziej rozcieńczonej formie. Potrzebował nieco więcej czasu na wchłonięcie się, ale nadal działanie było super.

- żel odświeżający dłonie Let's Flamingo, The Body Works - śliczny, różowy, z brokatem o słodkim zapachu. No po prostu cudo! A jednak mimo 2 lat covidu dalej nie umiem przyzwyczaić się do tego typu produktów i częściej po prostu znajdę możliwość umycia rąk niż używania tego typu produktów. Ten (i kilka innych też tej marki) dostałam w prezencie i przyznaję, że miło się go używa. Na pewno nie wysusza skóry dłoni. Ale przy moim tempie zużywania, to te zapasy co mam wystarczą raczej na długo :D

- krem uniwersalny Balea - mam zazwyczaj w zapasie w pracy "na wszelki wypadek" i używam do wszystkiego. Fajne są te kremy, bo ładnie pachną, szybko nawilżają skórę i nie są ogromne. Tak akurat do szuflady biurka ;-)

- różane mydło czarne, Maudi Naturals - oj to był dopiero SZTOS kosmetyk! Zwłaszcza latem idealnie sprawdzał się pod prysznicem (choć trzeba było uważać bo powoduje bardzo śliską podłogę). Fajnie odświeżało, pozostawiało skórę lekko odżywioną, nie wymagała już balsamowania. Jak dotąd wszystkie kosmetyki tej marki super się mi sprawdziły, pisałam o nich więcej w recenzji LINK 

- mydło w płynie oraz kremowy żel pod prysznic Cold Softness, Balea - wielokrotnie wspominałam na tym blogu, że lubię produkty kąpielowe tej marki, głównie za ładne opakowania i zapachy. Oba produkty miały kremową konsystencję, dobrze się pieniły i nie wysuszały skóry. Zapachy róży z mandarynką był bardzo kobiecy, słodki ale też radosny. Edycja limitowana

- żel pod prysznic Fresh Blends, Nivea - bardzo chciałam go przetestować i to właśnie w tej wersji mango, więc spełniłam swoje małe marzenie i kupiłam ;-) Zapach WSPANIAŁY, bardzo soczysty, owocowy, no cudo! Przez ten zapach zawsze po prysznicu czułam się pełna energii i weselsza. Żel dobrze się pienił, nie wysuszał skóry. Jeśli lubicie takie energetyczne, owocowe aromaty to polecam - zwłaszcza teraz w te szare, styczniowe dni.

- żel do higieny intymnej Przywrotnik, Tess - jeśli czytujecie mojego bloga, to znacie już zapewne ten kosmetyk. Żele do higieny intymnej Tess nie mają sobie równych, a ich ultra wydajność jest wręcz legendarna! Na blogu znajduje się pełna recenzja LINK 

- żel do higieny intymnej Geranium, Yope - tutaj mamy małą konkurencję dla żeli Tess, choć konkurencja to złe słowo. Działanie tych kosmetyków jest bowiem nieco odmienne, żele Tess są przede wszystkim bardziej lecznicze, ziołowe. Jeśli chodzi o kosmetyk Yope to niebawem będzie full recenzja, bo marka ma tych kosmetyków nieco więcej już. Zdradzę tylko, że warto się nimi zainteresować ;-)

- balsam Skin So Soft Supreme Nourishment, Avon - bardzo mocno odżywczy balsam z olejkiem orzechów makadamia. Nic dziwnego, że musiał czekać do zimy żebym w końcu go zużyła ;-) Mocno odżywczy i otulający. 

DO WŁOSÓW

- odżywka rozplątująca Dream Long, Elseve - kupiłam skuszona reklamą i zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Co prawda generalnie musiałam naprawić kilka błędów pielęgnacyjnych włosów (jak np. chodzenie spać w mokrych lub wilgotnych włosach), ale sam kosmetyk rzeczywiście mocno otulała włosy i ułatwiaj ich rozczesywanie. Ja mam problem z puszącymi się włosami, więc dla mnie wszystkie "ciężkie" formuły są idealne. 

- odżywka Olive Oil, ORS - miałam śliczny pomarańczowy zapach, ale dla moich włosów była nieco zbyt oleista. Po jednorazowym użyciu nie było tego tak czuć, ale przy regularnym używaniu musiałam znacznie częściej myć włosy. Do tego była mega wydajna, więc trochę się męczyłyśmy ze sobą. Generalnie raczej produkt do bardziej suchych włosów.

- szampon stymulujący BIOWAX - polubiłam ostatnio szampony tej marki i to mimo, że nie mają kremowych formuł. Włosy stały się po nim znacznie mocniejsze i gęstsze. Myślę, że będę do niego wracała w ramach kuracji. Opakowanie z pompką jest bardzo wygodne, choć mam zawsze wrażenie że szampony tej marki kończą mi się jakby szybciej :D O innych kosmetykach tej marki napisałam na blogu tutaj LINK 

- szampon Loss Control AT, Avon - miał iść do klientki, ale przypadkowo został u mnie i dzięki temu go przetestowałam. I już wiem skąd te zachwyty! Włosy były po nim mocne, gęste, znacznie mniej mi ich wypadało! Kolejny szampon, do którego chętnie będę wracała. Formuła kremowa, gęsta, przyjemny zapach. Polecam! 


Nie wiem jak to się stało, że w tym denko nie znalazły się żadne próbki ani maseczki w dużej ilości. Może i lepiej, więcej siły będzie dla czytelniczek na podsumowanie roczne? ;-) 

W całym roku 2022 zużyłam łącznie 229 kosmetyków oraz 41 próbek! Tych próbek to nawet z pewnością więcej, bo w ostatnim kwartale ich nie gromadziłam. Wśród zużytych kosmetyków znalazło się aż 72 kosmetyki do makijażu, co było efektem porządków wśród lakierów i szminek. W tak dużej liczbie nie zabrakło 3 buteleczek perfum, z czego jestem bardzo dumna, bo wolno mi idzie ich zużywanie. Nie robiłam podziału na kategorie, choć może powinnam pokusić się o mocniejszą analizę tych zużyć. Są bowiem kategorie, które dość szybko mi "schodzą", nie mam więc problemów nawet gdy mam ich nieco więcej w zapasie. Są to żele pod prysznic, czy kremy do twarzy zwłaszcza na noc i żele/pianki do mycia twarzy. Są jednak kategorie, które idą mi bardzo wolno, wręcz opornie - jak wspomniane już perfumy, czy produkty do stóp i rąk. Zdecydowanie też muszę zwiększyć zużycia w maseczkach, zwłaszcza w płachcie! Mam już plan zużywania na najbliższy rok. A jak to jest u Was? Magazynujecie kosmetyki, czy staracie się zużywać je na bieżąco? Znacie któreś z mojego dzisiejszego denko? Coś Was zaciekawiło? Dajcie znać!  

10 komentarzy:

  1. Sporo tego! Znam dużą część kosmetyków, które zdenkowałaś :)
    Ojj magazynkuje, mam specjalną szyfladę pod łóżkiem z której wysypują się już kosmetyki haha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczy się, że wciąż do przodu z użyciami! Znam chyba ten krem mixa, chyba bo nie wiem czy to wersja 'bogata'? Jeśli tak to mam teraz i jest super! Podobnie jak żele nivea, ja miałam akurat arbuza i był boski! :D Miałam też kremy Yope, ale mandarynkowy i był taki nijaki - zarówno działanie jak i zapach.
    Całościowo bardzo duża ilość kosmetyków dla mnie! U mnie było mniej niż 200 trochę pustaków zabrakło do tej liczby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wersja Mixy to ta lżejsza, do cery mieszanej. Właśnie dlatego ją mega lubię, bo jest otulająca i bogata ale nie za mocno. Sprawdziłam i mam jeszcze krem Yope z paczuli ;) No i mam nadzieję, że w TYM roku to już serio mi pójdzie jeszcze lepiej zużywanie hihih ^^

      Usuń
  3. Uwielbiam marki Balea i Yope :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Spore denko. Ja mam spore zapasy, więc często rozdaję kosmetyki rodzinie, ale te, których używam, staram się zużyć do samego konca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam tylko booster Miya (świetny!) i żel aloesowy, który też bardzo polubiłam, ale teraz częściej wybieram żele innej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie ♡
    Wow, ogromne denko :) Bardzo inspirujący wpis. Wiele produktów naprawdę wpadło mi w oko :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię kosmetyki Miya, tego boostera jeszcze nie miałam. Odżywka z L'Oreal Elseve świetnie się u mnie sprawdzała ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger