piątek, 13 maja 2022

Denko marzec i kwiecień 2022

Nie wiem jak Wam, ale mi ostatnie dni i tygodnie mijają znacznie szybciej niż poprzednie. Wiosna wybuchła w całej okazałości i powoli zmieniam kosmetyki do pielęgnacji na te lżejsze, letnie. Zapraszam na zestawienie kosmetyków, które zużyłam w ostatnich dwóch miesiącach. Jest kilka prawdziwych perełek!

W marcu i kwietniu zużyłam w sumie aż 33 pełnowymiarowe kosmetyki, 1 mini oraz 7 próbek. Wśród tych "pełnych" znalazły się 4 produkty do makijażu oraz perfumy. Jeśli obserwujecie mnie dłuższy czas, to zapewne zorientowaliście się, że zapachy to moja pięta Achillesowa - ich zużywanie idzie mi ogromnie wolno. Nie oznacza to, że nie używam perfum jednak rzeczywiście jestem w tym działaniu dość oszczędna. 

DO CIAŁA

- żel pod prysznic Magic Wonderland, Balea - lubię żele pod prysznic tej marki i to zarówno wersje kremowe, jak i te "przeźroczyste". Magic Wonderland był akurat kremowy i miał kwiatowy zapach, w którym mocno czułam piwonie. Dobrze się pienił i nie wysuszał skóry. 

- żel pod prysznic Coconut, The Body Shop - do dziś nie wiem czemu kupiłam sobie akurat tą wersję zapachową żelu, bo nigdy nie byłam fanką kokosa. Na szczęście żel TBS miał dość przyjemną woń i nie drażnił mnie swoją wonią. Jakościowo jest to oczywiście lepszy kosmetyk niż popularna np. Balea. Czasami lubię sobie pozwolić na taki mini luksus - chociaż może niekoniecznie wrócę do kokosa :D

- body lotion Escape oraz Dazzling Naturals, Avon - lekkie lotiony o delikatnych zapachach. Escape miał pachnieć kokosem (znów!) i owocem karamboli. W zapachu najmocniej czułam owoce. Dazzling z kolei według opisu pachnie różowym grejpfrutem i miętą. Czy wiecie jak pachnie grejpfrut? No właśnie ja też nie bardzo. Zdecydowanie jednak nie tak, jak pachniał ten kosmetyk... Mimo tych dziwactw z zapachami oba lotiony były dla mojej skóry OK. Bardzo szybko się wchłaniały i dawały lekkie nawilżenie, jakie lubię najbardziej. Czyli nie tłusta, mocno otulona skóra ale właśnie lekki lotion. Mam jeszcze jedną wersję zapachową tego kosmetyku, aktualnie w użyciu.

- krem do rąk z papają Food for Skin, Cien - kosmetyk marki własnej z Lidla za kilka złoty. Dostałam go w prezencie i szczerze mówiąc nie spodziewałam się po nim szału - i niesłusznie! Przede wszystkim super szybko się wchłaniał, był lekki, ale przy tym skutecznie nawilżał skórę moich dłoni i naprawdę bardzo się z nim polubiłam. Polecam Waszej uwadze jeśli nie macie większych problemów z przesuszaniem się skóry.

- krem do rak Pure Calmilla, Yves Rocher - wygrałam go w konkursie marki. Produkt flagowy marki YR, o dość intensywnym zapachu rumiankowym. Skutecznie regenerował naskórek, dlatego używałam go głównie w sytuacjach "ratunkowych". Mimo niewielkiego opakowania wystarczył mi na naprawdę długo. Na tyle długo, że trochę się nim znudziłam ;-)

- żel aloesowy Holika Holika - o tym żelu pisałam już tyleee razy i bardzo często pojawia się w moich zestawieniach. Nic dziwnego - został w końcu moim ulubieńcem już w 2017 roku! LINK Wspomnę jedynie, że mimo testowania wielu tego typu produktów nadal nie znalazłam nic o takich właściwościach jak ten produkt. Nadal też wkurza mnie jego opakowanie, zwłaszcza gdy kosmetyk zaczyna przysłowiowo "sięgać dna".

DO WŁOSÓW

- suchy szampon do włosów Luxe, Batiste - ten kto wymyślił suche szampony zasługuje u mnie na Nobla :) Nie wspomnę ile razy ten kosmetyk ratował moje włosy, zwłaszcza zimą (kto ma długie włosy ten wie ile trwa ich suszenie). Wersja Luxe miała przyjemny, luksusowy i perfumeryjny zapach. Lekko bielił włosy, ale ja akurat mam taki kolor że zupełnie to nie przeszkadzało. Suchy szampon to taki kolejny "must have" produkt, który warto mieć w łazience - przynajmniej w czasie tej "zimniejszej" połowy roku. 

- szampon Flower Kiss Schauma, Schwarzkopf - moje włosy sa okropnie kapryśne i znalezienie odpowiadającego im szamponu graniczy prawie z cudem. Flower Kiss "kupił" mnie kolorowym opakowaniem i ślicznym, tropikalnym zapachem. Długo jednak czekał na swoją kolej w zapasach. Za to jak już go wypróbowałam to była miłość od pierwszego użycia! Dobrze się pienił, doskonale domywał skórę i włosy z zabrudzeń i nie powodował wysuszenie skalpu. Włosy były po nim miękkie, błyszczące i ładnie się układały. No wspaniały! Jeśli go jeszcze gdzieś znajdę, to z pewnością zakupię ponownie. 

- maska Sleeping Beauty, Anwen - po zachwytach nad innymi kosmetykami do włosów tej marki LINK chyba liczyłam na jakieś większe "wow". Albo akurat dla moich włosów maska Sleeping Beauty nie była do końca tym czego najbardziej potrzebowały. W każdym razie mam jakieś mieszane uczucia i trochę ucieszyłam się, że w końcu zdenkowałam ten kosmetyk. Nie mogę jednak powiedzieć nic złego - maska była poprawna, miała przyjemny zapach, dobrze opatulała moje włosy, ułatwiała rozczesywanie i generalnie była jak najbardziej OK. Jednak no właśnie czegoś tu zabrakło? No i przyznaję, że zawsze używałam ją jako normalną maskę, a nie jako produkt na noc, który spłukiwałabym dopiero rano. Możliwe też, że porowatość moich włosów w międzyczasie uległa zmianie - sama widzę, że mam jakby bardziej proste włosy. 

- mgiełka bez spłukiwania L'Alga SEAMIST - za to ten produkt skradł moje serce totalnie! Piękny zapach i działanie idealne dla moich włosów! Mgiełkę zazwyczaj stosowałam po umyciu włosów przed ich rozczesywaniem, co zdecydowanie ułatwiała, nie powodując przy tym obciążenia włosów. Zapach utrzymywał się na włosach dość długo. Aplikowanie za pomocą sprayu było bardzo wygodne. Gdyby nie moje zapasy tego typu produktów w kolejce do używania, to zaraz szukałabym po Internecie kolejnego egzemplarza! ;) Mgiełkę dostałam na targach Beauty Fair LINK

- micelarny krem myjący do włosów Low Shampoo, Avon - naprawdę nie wiem, czy coś zmieniło się z moimi włosami, ale szampon którego kiedyś uwielbiałam (tu możecie o nim poczytać LINK) tym razem był dla mnie źródłem udręki... Zużyć, zużyłam ale może i dobrze że wycofali go już ze sprzedaży. W każdym razie tym razem bez zachwytów.

HIGIENA

- Lanolina kosmetyczna, Ziaja - okropnie tłusta, o dziwnym zapachu i prostym składzie. Kupiłam walcząc z przesuszającymi się ustami, ale akurat na to lepiej od lat sprawdza mi się Blistex.

- Intensive Lip Relief, Blistex - powinnam zostać ambasadorką tego produktu ;-) Mój absolutny "must have" na przesuszone, spękane, piekące usta, leczenie opryszczki, skaleczenia i właściwie na każdy problem jaki tylko mam z ustami. O każdej porze roku. Nakładam na noc a rano skóra moich ust jest odnowiona, miękka i wyleczona. Love!

- pasta do zębów Advanced White Charcoal, Colgate - mimo że przez swój szaro-czarny kolor okropnie brudzi umywalkę, to jak moja ulubiona pasta. I choć obecnie próbuję innych produktów, to czuję, że będzie powrót. Miętowe orzeźwienie nie pali w usta a działa wiele godzin! 

- nawilżane chusteczki odświeżające Gentle & Pure, Cien - tanie chusteczki do torebki o przyjemnym zapachu ogórka. Dobrze domywają też próbki testowanie produktów do makijażu. Polecam!

- chusteczki nawilżane Face and Body, Byphasse - dostałam je dawno w jakiejś przesyłce PR-owej. Dość grube chusteczki, które mają jedną stronę szorstką. Ma to niby służyć do złuszczania naskórka, ale szczerze mówiąc ta strona była tak ostra, że nawet gdy używałam ich na skórze dłoni to nie było to zbyt przyjemne. Nie wyobrażam sobie pocierać tym skóry na twarzy! Jednak do zmywania próbek makijażowych na dłoniach były bardzo dobre. 

- mydło Vegan Soap Green Clay & Aloe Vera, Aromacology - tym razem zużyłam wersję z zieloną glinką i aloesem. Tak jak pisałam w poprzednim denko LINK, jestem ogromna fanką tych mydeł w kostce i zdecydowanie je polecam. Zielona kostka do końca wymydlania zachowała swój kształt. Samo mydło bardzo dobrze oczyszcza skórę i pozostawia ją lekko nawilżoną. Skład: Sodium Palmate, Aqua, Sodium Palm Kernelate, Kaolin, Parfum, Illite, Olea Europea Fruit Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Glycerin, Sodium Chloride, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Etidronic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Linalool, Citral, CI 77891

- płyn do higieny jamy ustnej Plax Whitening, Colgate - po jego użyciu zawsze miałam wrażenie, że moje zęby stają się... niebieskie! Miał przyjemny, miętowy zapach. Nie za ostry (zero alkoholu!), ale odświeżający na dość długo. Całkiem OK produkt.

- krem barierowo - ochronny Sudocrem - znany wszystkim mamom i nie tylko krem leczący wszelkie podrażnienia skóry. Ja używam głównie na skórę podrażnioną po depilacją woskiem. Nie wyobrażam sobie, że nie mam go w łazience więc w użyciu kolejne opakowanie.  

- chusteczki antyperspiracyjne Medispirant, Alfoarm - fajny pomysł i całkiem dobre działanie jednak z czasem wiele chusteczek mi trochę podeschło i już nie działały jak na początku. Niby opakowanie było w porządku, jednak zdecydowanie "na świeżo" lepiej działały.  

DO TWARZY

- żel do mycia twarzy e.l.f. - miał mocno kokosowy zapach i wcale się nie pienił. Mimo swojej delikatności dość dobrze oczyszczał skórę i przygotowywał do dalszych zabiegów. Dostałam od koleżanki z UK.

- lekki krem nawilżająco-dotleniający do twarzy Baltic Home Spa, Ziaja - jejku jakie to jest CUDO! Miłość totalna od pierwszego użycia i jedyne do czego mogę się przyczepić to brak SPF! Ponieważ obecnie testuję w ramach Klubu Recenzentki Wizaż dwa inne kosmetyki z tej serii, to spodziewajcie się niebawem zbiorczej recenzji gdzie opiszę szerzej też ten krem. 

- krem rozświetlający Bio Beaute, Nuxe (mini) - miał piękny miodowy zapach i bardzo bogatą konsystencję. Jak na potrzeby mojej skóry nawet nieco zbyt bogatą, ale i tak zużyłam go z przyjemnością na noc :) Krem poprawiał koloryt skóry i dobrze ją wygładzał. Jeśli mają podobną wersję, ale przeznaczoną do skóry mieszanej to byłabym mocno zainteresowana. 

- zimowy krem Mroźna Żurawina ZIMA, Faberlic - w składzie kremu znajdziemy olej z nasion maliny, który zapobiega podrażnieniom oraz wyciąg z żurawiny łagodzący i wzmacniający skórę. Krem miał delikatny owocowy zapach i bardzo szybko się wchłaniał. Stosowałam go przez dwie zimy jako dodatkową ochronę w mroźne dni, na krem dzienny. Skóra była dzięki temu dobrze zabezpieczona, miękka w dotyku i odżywiona. Miałam też wrażenie, że było mi dzięki temu cieplej w buzię, zwłaszcza w bardzo mroźne dni. Oczywiście krem można też stosować samodzielnie. Szybko się wchłaniał i nie pozostawiał uczucia tłustej warstwy na skórze. Bardzo dobrze też współpracował z podkładem czy kremem BB. Na rynku coraz mniej jest kremów zimowych, zwłaszcza takich które nie są tłuste i nie powodują przetłuszczania się skóry czy wysypu trądziku. Ten z marki Faberlic zdecydowanie wart jest uwagi o ile... nadal będzie w sprzedaży w kolejnym sezonie. 

- serum z prebiotykami do skóry problematycznej BEAUTY.lab, Miya - z prawdziwym żalem skończyłam buteleczkę mojego ulubionego serium marki Miya. Dla potrzeb mojej mieszanej cery było ono wprost idealne! Niewykluczone więc, że wrócę do niego w przyszłości ;-) Więcej na temat tego kosmetyku możecie przeczytać na moim blogu LINK

- mleczko do demakijażu Naturally Good, Nivea - podobał mi się bardzo zapach tego kosmetyku i choć nie przepadam za formułą mleczka postanowiłam dać mu szansę. Produkt dostałam do przetestowania w ramach Klubu Nivea. Używałam go głównie do demakijażu skóry, do oczy zdecydowanie wolę formułę płynu micelarnego. Jednak te kilka razy gdy zmywałam mleczkiem oczy też były OK, więc to bardziej kwestia przyzwyczajenia. Mleczko było przyjemne w użyciu, delikatne ale zarazem skuteczne w zmywaniu makijażu. Sama pewnie bym go nie kupiła przez wspomniane wyżej preferencje do innych kosmetyków do demakijażu. Ale sam kosmetyk był OK. 

PRÓBKI

- mleczko Reve de miel, Nuxe - uwielbiam za zapach i super szybkie i mocne nawilżenie skóry. Może kiedyś kupię pełnowymiarowe opakowanie?

- pianka do mycia twarzy Ginseng Royal Silk, Nature Republic - męski zapach sugerowałby, że to kosmetyk przeznaczony dla facetów. Kto by się jednak przejmował? Dobrze oczyszczał i nie podrażniał.

- krem na dzień z różeńcem górskim, Natura Siberica - przyjemny, lekki krem z SPF20. Niestety z powodu wojny już chyba raczej nie do dostania na rynku.

- krem do rak Bacche Di Goji, Derma Plus - na suche dłonie to było CUDO! 

- krem na dzień Cellular Filler, Nivea - przyjemny lekki krem. Gdybym nagle nie miała zapasów, to mogłabym nawet kupić pełne opakowanie ;-)

- krem na noc Sleep Potion Distillery, Avon - bardzo fajny krem na noc, taki jak lubię - otulający i mocno nawilżający. Uważam jednak, że cena za pełnowymiarowe opakowanie jest mocno przesadzona!

- krem Anew Vitale na dzień, Avon - kiedyś mój ulubieniec, ten jednak zdecydowanie się przeterminował.

MAKIJAŻ I ZAPACHY

- róż w kamieniu Heavenly Pink, Avon - zdecydowanie nie mój odcień i prawie nieużywany przeterminował się

- tusz do rzęs Ultimated Drama, Avon - szczoteczka z włosia więc tak jak lubię. Fajnie podkręcał rzęsy i bardzo go lubiłam. Niestety jego czas już minął. Może niebawem wrócę.

- krem BB, Missha - mój ulubiony krem i zarazem podkład bo większośc roku używam tylko jego. Kolor 23 jest trochę zbyt ziemisty dla mnie na letnie miesiące, ale na zimę był idealny. Ten krem BB kryje jak podkład i jak narazie nie znam nic lepszego dla mojej mieszanej cery!

- szminka w pudrze Powder Pen Mark, Avon - miałam kolor Free To Be i trochę za bardzo wpadał on według mnie w koralowy. Sama formuła bardzo mi odpowiadała, usta były matowe ale wyglądało to jakby kolor był wtopiony w skórę. 

- woda toaletowa Only Imagine, Avon - z bólem serca, ale zdecydowanie czas tego zapachu dawno już minął. Butelka Only Imagine jest niezwykła. Kształtem przypomina kroplę wody, której barwa przechodzi od fioletu poprzez róż, aż po żółty. Czubek butelki zwieńczony jest fioletową falbanką z materiału, która ma kojarzyć się z lekkością i ulotnością. I takie są te perfumy - lekkie i ulotne, jak marzenia. Zapach został wydany w 2013 roku, a jego głównymi nutami są owoce - zielone jabłko, maliny i jeżyny. W tzw. nucie serca możemy wyczuć fiołki, czarną porzeczkę i piwonię, z kolei nuty bazowe stanowi piżmo, cedr i drzewo sandałowe. Kompozycja lekka, kwiatowo - owocowa, a jak wiecie ja bardzo lubię takie warianty zapachowe. Nic więc dziwnego, że tak polubiłam Only Imagine! I to pomimo, że trwałość tego zapachu nie należy do największych. Only Imagine są delikatne, świeże, radosne. Wprawiają mnie zawsze w dobry humor. Był to zdecydowanie zapach na co dzień, na miłe rozpoczęcie dnia. 


Jak tam Wasze kosmetyczne zużycia? Znacie jakieś kosmetyki z mojego zestawienia? 

9 komentarzy:

  1. Ja zużyłam sporo mniej, ale jakoś opornie mi idzie :P Znam jedynie żel aloesowy z Twoich zużyć i zwykle mam go w swojej łazience :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od kiedy zbieram te opakowania to mniej więcej mam taki sam poziom zużyć miesięcznie, ale też wiadomo że czasami bywa lepiej, a czasami gorzej ;)

      Usuń
  2. Ładne, duże denko! :) Nawet coś znam - ten balsam avon z grejpfrutem był dla mnie taki meeeh. Działał zbyt słabo jak na moje potrzeby, nie wróciłabym. Krem do rąk Cien za to bardzo fajny! Nie spodziewałam się, a chętnie bym teraz wróciła, gdybym miała stały dostęp do lidla :D Znam też serum miya i było takie sobie..Za tą cenę dla mnie nie rewelacyjne, nie wrócę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi akurat to serum spodobało się baardz, ale nie od dziś wiadomo, że każda skóra inna i ma nieco inne potrzeby ;-)) Mam to szczęście mieć Lidla blisko, chyba z ciekawości spojrzę, czy są jeszcze te kremy ^.^

      Usuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Wow, jakie ogromne denko! Super, jest się czym zainspirować :) Mam ten krem do rąk z lidla, już drugie opakowanie. Kosztował na promocji ok. 2 zł a świetnie nawilżył moje dłonie, zwłaszcza zimą kiedy skóra aż mi pękała. Reszta kosmetyków jest mi nie znana, chodź marki znam i próbowałam produktów w innych wersjach :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo, jakie ogromne denko. Z kosmetyków, które zaprezentowałaś znam jedynie płyn do płukania jamy ustnej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Flakon tego zapachu z Avon faktycznie wygląda przepięknie :) Żel Balea o zapachu piwonii - że też ja to przegapiłam :D

    OdpowiedzUsuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger