Ostatnio sporo u mnie na blogu maseczek lub wszelkiego rodzaju zestawień kosmetyków bądź świeżo nabytych, bądź świeżo zużytych, postanowiłam więc napisać o czymś zupełnie innym. Dawno nie pokazywałam Wam po prostu swojej pielęgnacji, dlatego dziś zapraszam na przegląd produktów, które pozwalają moim włosom przetrwać lato i upały.
Dwa lata temu brałam udział w wyzwaniu blogerskim "Wakacyjny Poradnik Urodowy"(LINK), gdzie wśród postów znalazł się także ten dotyczący włosów. Do dziś z sentymentem spoglądam na maskę, której wtedy używałam, bo nadal bardzo miło ją wspominam. Jednak w mojej pielęgnacji trochę się zmieniło, a raczej trochę jest ona bardziej rozbudowana. I choć nadal skupiam się głównie na nawilżeniu i odżywieniu moich włosów, które nadal lubią się puszyć i skręcać to zmieniły się kosmetyki, jakich używam. Pokażę Wam dzisiaj trzy szampony, trzy produkty odżywiające, coś do stylizacji, coś szalonego oraz coś z akcesoriów :-)
Dwa lata temu brałam udział w wyzwaniu blogerskim "Wakacyjny Poradnik Urodowy"(LINK), gdzie wśród postów znalazł się także ten dotyczący włosów. Do dziś z sentymentem spoglądam na maskę, której wtedy używałam, bo nadal bardzo miło ją wspominam. Jednak w mojej pielęgnacji trochę się zmieniło, a raczej trochę jest ona bardziej rozbudowana. I choć nadal skupiam się głównie na nawilżeniu i odżywieniu moich włosów, które nadal lubią się puszyć i skręcać to zmieniły się kosmetyki, jakich używam. Pokażę Wam dzisiaj trzy szampony, trzy produkty odżywiające, coś do stylizacji, coś szalonego oraz coś z akcesoriów :-)
Jako pierwszy zaprezentuję szampon micelarny krem myjący Low Shampoo Advance Techniques Avon, o którym już wspominałam w moim czerwcowym haul'u (LINK). Szampon ma formułę kremu i nakładając go po raz pierwszy miałam wrażenie jakbym myła włosy odżywką. Aplikacja była jednak tak przyjemna dla mojej skóry głowy, że niezrażona brakiem piany kontynuowałam mycie. Żeby jeszcze bardziej sprawdzić delikatność tego kosmetyku nie użyłam po myciu żadnej maski (!), ani nawet odżywki (mam nadzieję że nie czyta tego mój fryzjer xd). I wiecie co? Szok, bo moje wiecznie plączące się włosy wyglądały całkiem ok, miały ładnie podkręcony skręt, ale nie były poplątane! Skóra głowy ukojona, nic mnie nie swędziało (ten produkt nie zawiera SLS) i generalnie rzecz ujmując "WOW". Teraz stosuję go zamiennie z dwoma pozostałymi szamponami, zwłaszcza wtedy gdy moja skóra na głowie bardzo jest już podrażniona i woła o pomoc. Trochę go "oszczędzam" bo niestety nie w każdym katalogu Avon jest on dostępny. Jednak podobnie jak ja macie falowane lub kręcone włosy, a do tego wrażliwą skórę głowy to zdecydowanie warto wypróbować ten kosmetyk. Pamiętajcie jednak, że taki typ włosów lubi być lekko "obciążony".
Szampon Purete oczyszczający do włosów przetłuszczających się Yves Rocher postanowiłam wypróbować w letnie upały. Pod wpływem wysokich temperatur skóra na głowie znacznie szybciej mi się przetłuszcza i potrzebuję mocniejszego oczyszczenia. Szampon Purete wśród składników aktywnych zawiera pokrzywę, która wykazuje działanie przeciwłojtokowe na skórę głowy. Oczekiwałam po nim dobrego oczyszczenia oraz ukojenia podrażnionej i suchej skóry, zwłaszcza że jest on polecany do częstego stosowania. Kosmetyk nie zawiera parabenów i silikonów. Pełny skład (z opakowania):
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Cocamidopropul Betaine, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Glyceryl Oleate, Coco-Glucoside, Sodium Benzoate, Zinc Gluconate, Parfum, Citric Acid, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Salicylic Acid, Geraniol, Limonene, Sodium Chlorida, Potassium Sorbate.
Szampon Purete ma bardzo intensywny ziołowo-pokrzywowy zapach. Mimo, że nie jestem jakąś szczególną fanką takich kompozycji, to zapach bardzo mi się podoba. Całe szczęście, bo czuć go jeszcze jakiś czas po umyciu włosów :) Kosmetyk jest zamknięty w plastykowej butelce, która w całości może być poddana recyklingowi - jak zapewnia producent. Zakrętka na klika na na wierzchu wytłoczone logo Yves Rocher. Butelka ma pojemność 300 ml. Teraz chyba produkty do włosów YR mają zmienione opakowania, to jest jeszcze ze "starej" kolekcji. Obawiałam się trochę obecności kwasu salicylowego w składzie, choć wiem że do cer tłustych zazwyczaj jest on stosowany. Szampon Purete przywoicie się pieni i dość dobrze oczyszcza włosy z kurzu, tłuszczu i wszelkich zabrudzeń. Niestety potwornie plącze mi włosy, a przy dłuższym stosowaniu odniosłam wrażenie, że skóra głowy stała się bardziej podrażniona i sucha. Dlatego stosuję ten kosmetyk zamiennie z innymi szamponami. Szkoda, że nie okazał się ideałem, chociaż przy zmienianiu produktów do oczyszczania włosów ciężko teraz rzetelnie powiedzieć dzięki któremu moje włosy przestały aż tak bardzo się przetłuszczać przy letnich upałach. Można więc powiedzieć, że nawet dla posiadaczek włosów normalnych przyda się czasami taka oczyszczająca kuracja.
Szampon Nature Box Coconut Oil zawiera 100 % tłoczony na olej kokosowy. Formuła bez siarczanów, silikonów, parabenów i sztucznych barwników, a także opakowanie wykonane w 25% z plastyku pochodzącego z recyklingu pretendują ten kosmetyk do miana naturalnego :-) Szampon ma za zadanie nawilżenie włosów i ich wygładzenie. Butelka ma pojemność 385 ml i zamknięcie na klik. Skład z opakowania:
Aqua, Sodium C14-16 Olefin Sufonate - Cocamidropyl Betaine, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Sodium Chloride, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Pathnenol, Parfum, Citric Acid, Sodium Benzoate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Coconut Acid, Propylene Glycol
Mimo moich obaw szampon dość dobrze się pieni i dokładnie myje włosy w wszelkich zabrudzeń. Kupiłam go z myślą o moim narzeczonym, ale obecnie używamy go oboje. Kosmetyk ma ładny zapach kokosowy i jest bezbarwny. Włosy sa po nim delikatne, miękkie i bardzo sypkie. Moje robią się niestety dość siankowate, więc po tym szamponie nakładam nieco więcej odżywki lub produktu do stylizacji :D Szampon Nature Box Coconut Oil jest bardzo delikatny zarówno dla włosów, jak i dla skóry głowy. Używam go gdy tylko czuję, że moja skóra jest bardziej wysuszona i podrażniona. Bardzo szybko i długotrwale łagodzi on swędzenie i pieczenie, a włosy są po nim puszyste i miękkie. Bardzo fajny kosmetyk!
W grudniu na targach Natural Beauty kupiłam dwie odżywki do włosów o wysokiej porowatości Anwen o czym pisałam Wam w poście targowym (LINK). Miałam to szczęście, że na stoisku spotkałam właścicielkę marki (o czym nawet nie wiedziałam wtedy!), która pomogła mi w wyborze odpowiednich kosmetyków. Zdecydowałam się wtedy na odżywkę Proteinowa Orchidea oraz odżywkę Emolientowa Róża. Obie o pojemności 200 ml i przepięknych opakowaniach! Nie od razu rozpoczęłam kurację kosmetykami Anwen, bo chciałam dokończyć pootwierane produkty do włosów. Jednak kiedy tylko spróbowałam po raz pierwszy Proteinowej Orchidei nie mogłam wyjść z podziwu. A gdy sięgnęłam po Emolientową Różę - wiedziałam już, że totalnie przepadłam :D Ale do rzeczy! Jak wiecie moje włosy są falowane, kręcone, łatwo się plączą i puszą. Wiosną były w bardzo kiepskim stanie, wyglądały jakby były bez życia, oklapnięte i nijakie. Nie ma szans, żeby były one proste (choć niektóre fryzjerki próbują!), już niewielka wilgoć powoduje, że zaczynają falować.
Proteinowa Orchidea to odżywka, która w swoim składzie ma proteiny z zielonego groszku, keratynę, kolagen oraz elastynę. Odbudowują one ubytki w strukturze włosa i sprawiają, że stają się one bardziej gładkie i błyszczące. Podczas aplikacji czujemy prześliczny zapach orchidei, który utrzymuje się dość długo na włosach. Kosmetyk ma kremową konsystencję i bardzo łatwo się go nakłada. Skład odżywki Proteinowa Orchidea z opakowania (foto):
Odżywkę proteinową powinno się stosować zamiennie z emolientową. Emolientowa Róża zawiera pięć olei - brokułowy, makowy, dyniowy, z rzodkiewki i krokosza barwierskiego, a także masło shea. Włosy po użyciu tej odżywki mniej się puszą, są błyszczące, a skręt loka jest bardziej podkreślony. Ta odżywka także ma kremową konsystencję i prześliczny, różany zapach. Skład Emolientowej Róży z opakowania (foto):
Używanie obu tych kosmetyków to prawdziwa przyjemność! Przy włosach wysokoporowatych raz na jakiś czas zalecane jest użycie odżywki nawilżającej i ja niedawno dokupiłam sobie wersję o zapachu bzu. Dzięki duetowi odzywek Anwen moje włosy odżyły i stały się zdecydowanie ładniejsze myślę więc, że będę do nich wracać w przyszłości z prawdziwą przyjemnością. Kosmetyki Anwen niegdyś dostępne tylko w internecie lub na targach obecnie można coraz częściej spotkać stacjonarnie. Ma je w swojej ofercie m.in. Drogeria Lila Róż, drogerie Kontigo czy sieć marketów Auchan.
Serum na suche końcówki Advance Techniques z Avonu - mimo, że nie używam go zbyt regularnie, to lubię mieć jakieś jego opakowanie i sięgać po nie od czasu do czasu. Przyznaję, że z powodu dość rzadkich wizyt u fryzjera często mam podniszczone i rozdwajające się końcówki. To właśnie do pielęgnacji końcówek przeznaczony jest ten kosmetyk. Samo serum jest przeźroczyste, o pół gęstej konsystencji i przyjemnym, fryzjerskim zapachu. Zamknięte jest w szklanej buteleczce z pompką. Nabiera się go trochę na dłonie, a następnie wciera w końcówki. Osobiście używam serum nawet na całe włosy, zwłaszcza po szamponach, które powodują, że mam włosy sztywne jak szczotka. Mam tak po wspomnianym dzisiaj szamponie Purite z Yves Rocher - skóra głowy ukojona, ale same włosy nieco zbyt sztywne. I tutaj serum z Avonu przychodzi mi z pomocą, bo nałożone na cała długość ładnie zmiękcza i nabłyszcza włosy. Są one wtedy takie miłe w dotyku, aż przyjemnie się je nosi! Oczywiście takie używanie serum powoduje obciążanie włosów, jednak akurat dla mnie jest to OK, bo nie mam problemów z puszeniem się ich. Obecnie kosmetyk ma nieco zmienioną szatę graficzną, ale nadal jest to szklana buteleczka z pompką.
Z pewną dozą obaw podchodziłam do sprayu stylizującego Nivea Curl, który dostałam do testowania w ramach Klubu Nivea w czerwcu. Tego typu produkty od zawsze kojarzyły mi się z okropnym zapachem i sklejonymi, sztywnymi włosami. Okazało się, że w przypadku produktu Curl Nivea moje lęki były nie słuszne! Spray do stylizacji Curl Nivea ma bardzo świeży i przyjemny zapach, który w zupełności nie przypomina zapachu produktów do stylizacji włosów. Opakowanie to aluminiowa butelka zakończona sprayem o pojemności 250 ml. Na opakowaniu mamy informację o tym, że produkt nie zawiera alkoholu (etylowego) oraz, że jest to 3 stopień utrwalenia włosa (czyli taki mocniejszy). Na odwrocie butelki mamy wszystkie informacje po polsku w tym sposób użycia, za co jestem ogromnie wdzięczna, bo nie każdy umie stylizować swoje włosy :D Zgodnie z informacją od producenta spray modelujący Curl zawiera lekkie suche olejki oraz Eucerit, znany też pod nazwą Lanolin Alcohol. Jest to naturalny środek emulgujący uzyskiwany z tłuszczu wełny owczej (lanoliny). Stosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich powierzchni warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni, dając tym samym pośrednie działanie nawilżające.
Spray modelujący Curl od Nivea nie skleja włosów i nie powoduje efektu "maski" na głowie, czy wrażenia nieświeżych włosów pod warunkiem, że używamy go zgodnie z zaleceniem, tzn w odpowiedniej odległości (około 25 cm). Jeśli będziemy pryskać zbyt blisko i w zbyt dużej ilości, to sądzę że każdy preparat modelujący może spowodować, że pasma zaczną się do siebie przylepiać. Za pierwszym razem użyłam sprayu przed rozczesaniem włosów, sugerując się tym "wydłużonym czasem aplikacji". Nie był to za dobry pomysł, bo ja generalnie mam często problem z rozczesywaniem włosów, a tutaj dodatkowo sobie dodałam roboty - utrwalenie poziomu 3... Kolejnym razem byłam już mądrzejsza i najpierw rozczesałam włosy i dopiero wtedy spryskałam je sprayem i zaczęłam układanie włosów. Mam wrażenie, że po użyciu sprayu modelującego rzeczywiście skręt loka był mocniejszy i zdecydowanie dłużej się utrzymywał. Po prawie dwóch miesiącach stosowania mogę śmiało powiedzieć, że jest to dobry produkt do stylizacji, który nie wysusza włosów i nie powoduje też podrażnienia skóry głowy. Spray wykorzystuję też czasami do zwiększenia objętości spryskując włosy z głową skierowaną w dół. Włosy odbijają się wtedy jeszcze bardziej od nasady i wydaje się, że jest ich jeszcze więcej :D
Color Spray Joanna w kolorze pastelowego różu to produkt farbujący włosy na dosłownie parę myć. Możecie wierzyć lub nie, ale ja jeszcze nigdy nie farbowałam włosów! Raz miałam jedynie końcówki w innym kolorze i to koniec szaleństw. Postanowiłam więc zobaczyć, jak to będzie ^^ Spray koloryzujący zamknięty jest w butelce ze sprayem, z którego nakładamy kolor bezpośrednio na włosy i po chwili cieszymy się kolorem. Jedyne na co trzeba uważać, to aby nie poplamić sobie ubrania czy skóry. Jednak ze skóry bardzo łatwo zmyć kolor zwykłą wodą, więc nie stanowi to większego problemu. Mam teraz wakacje, to sobie eksperymentuję - w końcu od tego są wakacje, prawda?!
Oprócz zmiany kosmetyków do pielęgnacji zmieniłam też trochę "narzędzia", którymi traktuję moje włosy. Skuszona informacjami o zbawiennym wpływie włosia dzika na kręcone włosy kupiłam słynną szczotkę marki Olivia Garden, ale w wersji travel czyli składaną. Na czym polega innowacyjność tej szczotki w stosunku do pozostałych? Najlepiej widać to na przekroju bokiem - silikonowe ząbki są poprzeplatane kępkami z włosia, które są znacznie krótsze. Przy rozczesywaniu najpierw te dłuższe nabierają pasma włosów, a dopiero w drugiej kolejności te położone głębiej rozczesują włosy. Sama szczotka ma też ażurową budowę, można ją więc używać także np. podczas suszenia. Podobnie działa w sumie szczotka ABody, której podróbę mam z AliExpressu. Dlatego głównie zdecydowałam się na wersję podróżną, bo dzięki temu mam choć jedną mniejszą szczotkę do zabrania w podróż.
Zmieniłam także grzebień na taki z szerokimi zębami, które mają nie rozprostowywać za bardzo loków. Mój pochodzi z The Body Shop i jest to grzebień drewniany co ma zapobiegać elektryzowaniu się włosów. Muszę przyzwyczaić się do nieco innego uchwytu, do tej pory miałam bowiem grzebień z rączką. Oprócz czesania włosów innymi akcesoriami niż do tej pory zwracam także uwagę na niektóre złe nawyki, które do tej pory miałam. Dbam o to, aby zawsze rozczesywać włosy przed każdym myciem głowy (dzięki czemu są one mniej poplątane później) oraz aby nie kłaść się spać z mokrą głową (którą później szurając po poduszce plączę włosy potwornie!). Niestety obecne upały powodują, że najlepiej śpi mi się w związanych włosach, co niezbyt korzystnie wpływa na ich strukturę. Słyszałam, że są jakieś sposoby - fryzury do spania, które mniej łamią włosy. Może znacie więcej szczegółów na ten temat? Chętnie skorzystam! Dajcie też znać w komentarzach, czy znacie przedstawione przeze mnie dziś kosmetyki oraz jak dbacie o swoje włosy latem :-)
Nie znam żadnego z kosmetyków, które pokazałaś. Mam chęć na te od Anwen ale nie wiem jak wybrać te odpowiednie do moich włosów.
OdpowiedzUsuńNa ich stronie jest test umożliwiający określenie jakiej porowatości mamy włosy - może tak spróbuj? Ewentualnie na targach zapytaj obsługę ;-)
UsuńMam ochotę na jakieś produkty Anwen do moich wysokoporowatych włosów, ale najpierw muszę zużyć choćby część zapasów :)
OdpowiedzUsuńZapasy to zło! Nie chcą się kończyć kiedy widzimy coś nowego fajnego ;D
UsuńBardzo kuszą mnie kosmetyki Anwen, naprawdę od dawna ;)
OdpowiedzUsuńTo znak że czas się z nimi zapoznać ;-)
UsuńZ Twojego zestawienia znam jedynie odżywki od Anwen mam kolejne opakowania :) szampon kokosowy z Nature Box, serum do końcówek z Avonu a kusi mnie ta szczotka do włosów Olivia :) A i mam ten spray do loków z Nivea,ale jeszcze go nie testowałam bo obecnie używam wygładzającej wersji :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawi czy te spraye Nivea różnią się bardzo w działaniu? Może Tobie uda się zrobić porównanie? ;-))
UsuńMiałam ten szampon z Nature Box i bardzo, ale to bardzo go lubiłam. W ogóle produkty do włosów z tej marki fajnie się u mnie sprawdziły. Ponadto nie znam niczego, chętnie sięgnę po tak chwalone przez wielu odżywki do włosów Anwen, zwłaszcza, że jeszcze w pamięci mam świetny efekt, jaki zapewniała moim włosom maska od Anwen. Poza tym zainteresowałam się szczotką do włosów, taka podróżna wersja by mi się przydała, a o tej szczotce z Olivii Garden nie pierwszy raz słyszę pozytywy. Także może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNiebawem będzie trochę targów kosmetyków naturalnych więc może także i Tobie uda się dobrać odpowiednią odżywkę? Bo jednak co na żywo u "doradcy" to najlepiej! A wiem, że nasze włosy kompletnie się różnią^^ ;-) Choć jak widać - szampon Nature Box był super dla nas obu! ;-))
UsuńKosmetyki Anwen na pewno sobie zakupię w najbliższym czasie. Miałam maski do włosów średnio i wysokoporowatych i sprawdzały się u mnie świetnie.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się właśnie, że też mam maskę w saszetce do wypróbowania. Myślę, że po po powrocie z wakacji ją użyję ;-)
UsuńMam ochotę na różę od Anwen, używałam wielu(miałam odlewki ale niestety nie roży) i najbardziej polubiłam iryska i bez.
OdpowiedzUsuńTo serum z Avonu pamiętam z czasów nastoletnich:) Kochałam jego zapach:)
Serum chyba nie zmieniło się za bardzo, w każdym razie zapach od lat niezmienny ;-) Jak kiedyś nie lubiłam różanych kosmetyków, tak ostatnio jakoś bardzo mi się podobają ;-)
UsuńSzczotka wygląda kosmicznie :D Mam w zapasie ten kokosowy szampon Nature Box oraz jedną z odżywek Anwen, ale jeszcze nie otwierałam ;)
OdpowiedzUsuńTo otwórz! :-)) Myślę, że będziesz zadowolona zdecydowanie ;-) A poważnie - to sama wiem, jak to jest z tymi zapasami! Wszystko w swoim czasie ;D
UsuńLubię, kiedy firmy robią opakowania z plastiku z recyklingu. Zawsze mnie to zachęca do zakupu. Dlatego sama przekonałam się do YR, sięgam też często po garnier (ich opakowania też często są zrobione z plastiku z odzysku), a niedawno właśnie otworzyłam szampon z Nature Box :) Szczotka wygląda dziwnie :D Acz innowacyjna moim zdaniem nie jest, sama od lat używam szczotki o takim mieszanym włosiu :)
OdpowiedzUsuńNo więc własnie, tak jak pisałam - nawet ABody chyba ma takie samo rozwiązanie z tym włosiem dzika ;-) Ja jednak nie miałam takiej szczotki jeszcze (poza Abody) więc dla mnie "nowość" ;-)))
UsuńJa też lubię, gdy plastyk na opakowania pochodzi z recyklingu. Oby więcej takich inicjatyw!
Ja mam chrapke na ten szampon Nature Box :)
OdpowiedzUsuńPolecam polować w Rossmanie ;-)
UsuńFajnie.
OdpowiedzUsuńKażda kobieta marzy o pięknych, długich i zdrowych włosach. Kluczem do sukcesu jest odpowiednia pielęgnacja i dobrej jakości kosmetyki.
OdpowiedzUsuńhttps://salonova.pl/toniki-do-wlosow
Bardzo fajna pielęgnacja włosów, a może używałaś szczotki Olivia Garden i masz jakieś zdanie na jej temat?
OdpowiedzUsuń