Latem stawiałam w pielęgnacji cery na lekkie formuły i wysokie filtry przeciwsłoneczne. Wraz z nadejściem jesieni kremy-żele stały się niewystarczające, moja skóra domaga się teraz zdecydowanie bogatszych konsystencji i odżywienia. Niestety bywa też ona bardzo kapryśna i zdarzają się dni gdy przetłuszcza się i jest zanieczyszczona. Moje pielęgnacja w tym czasie skupia się na dwóch głównych aspektach: nawilżeniu i odżywieniu cery na co dzień oraz oczyszczaniu jej w czasie, gdy tego bardziej potrzebuje. Zimne temperatury i wiejące częściej wiatry źle wpływają także na stan moich ust, dlatego to pielęgnacji tej części ciała także poświęcę kawałek dzisiejszego wpisu.
Nawilżanie i odżywianie
Pierwszym krokiem w mojej codziennej pielęgnacji cery jest jej oczyszczanie. O tej porze roku chętniej sięgam po delikatniejsze formuły, olejki czy też mleczka. Znów polubiłam się z olejkiem aragonowym do oczyszczania i mycia twarzy z Bielendy, o którym pisałam w TYM poście.
Zachwyciłam się także Aksamitnym żelem do mycia twarzy Mixa, o którym czytałam wiele pozytywnych opinii w blogosferze. I wiecie co? Wszystko to sprawdziło się i u mnie! Żel ma delikatną, aksamitną konsystencję i łagodnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń. Przy czym nie podrażnia i zachowuje jej nawilżenie. Skóra po umyciu żelem jest miękka i uspokojona, dlatego jak dla mnie jest to idealny kosmetyk na okres przejściowy i wszystkie inne momenty gdy moja skóra wariuje. Żel pachnie ślicznie gruszką, a w konsystencji jest mlecznobiały. Opakowanie posiada wygodną w użyciu pompkę i już jedna dawka wystarcza na zmycie z twarzy resztek makijażu i sebum pod koniec dnia. Jest tak przyjemny w używaniu, że ogromnie cieszę się, że go poznałam i z pewnością wrócę do niego także w przyszłości.
Na dzień stosuję krem Nivea Urban Skin, o którym pisałam całkiem niedawno w TYM poście. Ten produkt bardzo ładnie wpisał się w potrzeby mojej skóry i jestem z niego zadowolona. Krem Nivea Urban Skin zawiera wysoki filtr SPF 20, dzięki czemu chroni moją skórę przez promieniami słonecznymi. Jak wiecie moja skóra reaguje na słońce dość mocno, dlatego przez cały rok dbam o to, aby pielęgnować ją produktami z filtrem. Na noc stosuję w tym momencie zwykły nawilżający krem, ale nie jestem z niego specjalnie zadowolona. Lubię, gdy kosmetyk na noc ma bogatszą, nawet "tłustszą" konsystencję i aktualnie poszukuję swojego faworyta. Mam oczywiście swojego ulubieńca - krem na noc z linii Anew Avon, który sprawdza się u mnie o każdej porze roku, ale chciałabym spróbować czegoś nowego. Być może zdecyduję się na krem na noc także z linii Urban Skin.
Oczyszczanie
Jak już wspomniałam we wstępie w okresie przejściowym moja skóra miewa momenty, gdy o wiele bardziej niż zazwyczaj przetłuszcza się i zanieczyszcza. Sięgam wtedy po nieco silniejsze kosmetyki, aby ją dokładniej oczyścić i pozbyć się niechcianych krost. Jednym z takich produktów jest tonik oczyszczający pory Clearskin firmy Avon, o którym wspominałam przy okazji ostatniego kosmetycznego denka TUTAJ. Przyznaję, że dość długo testowałam różnego rodzaju produkty, którymi mogłabym oczyścić skórę, ale nie wysuszyć jej nadmiernie. I tutaj ten kosmetyk spisuje się jak dotąd najlepiej. Tonik zawiera 0,5 % spirytusu salicylowego, co jest na tyle niewielką ilością, że nie wysusza i nie podrażnia skóry, a z drugiej strony dobrze oczyszcza pory i wągry oraz wszelkiego rodzaju krosty. Wśród produktów tej linii jest też wersja z 2% kwasem salicylowym, gdyby komuś ta wersja była zbyt słaba (fioletowy). Tonik oczyszczający używam sporadycznie w zależności od potrzeby - czyli w niektórych dniach codziennie, a w niektórych wcale.
Gdy na mojej skórze pojawia się więcej zanieczyszczeń i grudek nakładam na noc krem z liśćmi manuka z firmy Ziaja. Zawiera on mikrozłuszczający kwas migdałowy, który jest znany z właściwości oczyszczających cerę. Złuszcza i odnawia skórę nie powodując podrażnień oraz rozjaśnia ją i poprawia jej elastyczność. Ekstrakt z liści manuka ma działanie antybakteryjna, a zawarty w kremie cynk łagodzi uszkodzenia powstałe po krostach. Ma przystępną cenę i jest to jeden z tych kosmetyków, które lubię mieć zawsze na półce w łazience "na wszelki wypadek". Wiem, że niektórym osobom on nie służy, jednak dla mnie okazał się strzałem w dziesiątkę.
Ostatnio odkryłam świetne działanie olejku z drzewa herbacianego. Tak prosta rzecz, a tak często zapominana w świecie, gdzie mamy już specyfiki chyba na każdą część ciała i każdy rodzaj problemu ;-) Zwykły olejek kupiony za około 10 zł w aptece (mój jest firmy KEJ) zmieszałam w proporcji 1:5 z najzwyklejszą oliwką dla dzieci z Rossmana (najlepiej, żeby miała jak najkrótszy skład). Tak doradziła mi pani z apteki - chodzi o to, że nie można używać olejku bezpośrednio na skórę, bo może to spowodować jej przesuszenie i podrażnienie. Wacikiem nasączonym tą miksturą przecieram pojawiające się krosty. Olejek z drzewa herbacianego działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie, a ponieważ jest połaczony z delikatną oliwką - nie podrażnia skóry. Zdecydowanie polecam Wam ten przepis, jeśli jeszcze nie próbowaliście, efekty działania są widoczne w bardzo szybkim czasie.
Innym moim sposobem na oczyszczenie skóry twarzy są maseczki oczyszczające. Sięgam po znane już Wam oraz opisane w poście "Mania Maseczkowania" maski z Planet Spa Avon oraz Neem z Himalaya, ale także po glinki. O tych drugich przygotowuję niebawem osobny wpis, na który już dziś serdecznie Was zapraszam.
Pielęgnacja skóry ust
Wiatr i zimne powietrze powodują, że jesienią i zimą skóra na moich ustach częściej robi się spierzchnięta i wysuszona. Z tego powodu wyjście z domu bez jakiejkolwiek pomadki nie jest już komfortowe. Jak wiecie z poprzednich moich wpisów bardzo lubię malować usta przeróżnymi szminkami, ale nawet gdy nie mam na sobie żadnego koloru to staram się zabezpieczyć skórę warstwą ochronną. Niedawno byłam w Pradze, gdzie odwiedziłam drogerię DM i zaopatrzyłam się w kilka produktów niedostępnej u nas firmy Balea. Kupiłam wtedy m.in. pomadkę ochronną, bo dziwnym trafem zapomniałam jej ze sobą na wyjazd. Pomadka Balea Sensitive zawiera wosk pszczeli, olej awokado oraz olej z migdałów, dzięki czemu pielęgnuje skórę ust i łagodzi jej podrażnienie. Nie zawiera konserwantów i parafiny. Jest też bezzapachowa. Ma bezbarwny kolor, można ją więc także polecić panom. W smaku jest podobna do wazeliny kosmetycznej. Oczywiście używam jej do codziennej pielęgnacji, a gdy skóra na moich ustach zrobi się przesuszona lub pojawią się na niej niechciane skórki sięgam po prawdziwego killera - maść Blistex, o której pisałam w poście na temat ust TUTAJ. Maść tą nakładam grubszą warstwą na noc i zapominam o problemie, a rano budzę się z gładkimi ustami, wprost stworzonymi do tego, by pomalować je jakąś śliczną pomadką.
W okresie jesiennym moja skóra zmienia się, tak samo jak i jej potrzeby. Niestety nie jest to dla niej dobry czas i często zdarza się, że staje się na zmianę przesuszona, przetłuszczona, zanieczyszczona i bardzo wrażliwa. Dodatkowo wahania pogody sprawiają, że ciężko doprowadzić ją do ładu. Zmienia się zatem cała moja pielęgnacja. Kiedy temperatury zaczynają spadać poniżej zera sięgam po tzw. kremy zimowe - o tłustej konsystencji, chroniące przed zimnem, wiatrem i mrozem. Do tej pory bardzo dobrze służyły mi te z Avonu, niestety firma wycofała je ze sprzedaży i nic nie wiadomo o nowych edycjach, dlatego też będę poszukiwała idealnego zastępcy moich faworytów. Może znacie kosmetyki tego typu godne uwagi? Podzielcie się opiniami w komentarzach ;-)
Dzisiejszy post powstał w ramach nowego wyzwania dla blogerek ;-) Portal Trusted Cosmetics wraz z Pauliną, autorką bloga Różowa Szminka zaproponowali wyzwanie urodowe "Piękna przed Świętami". Każda osoba prowadząca bloga, ale nie tylko może wziąć w nim udział, a szczegóły dotyczące całego wydarzenia znajdują się pod tym LINKIEM. Już teraz serdecznie zapraszam Was na kolejne wpisy dotyczące tematyki z wyzwania oraz zachęcam do wzięcia udziału w tym niecodziennym konkursie.
Mam ochotę na tę maskę Himalaya, ale muszę na razie odpuścić (za dużo kosmetyków xd) :D
OdpowiedzUsuńTo na szczęście kosmetyk, który przyda się o każdej porze roku ;-)
UsuńOstatnio kupiłam żel do mycia twarzy z Mixa , byłam pewna że będzie idealny. Natomiast wysusza mi skórę :(
OdpowiedzUsuńAle ten aksamitny? Bo jest ich kilka wersji... Poza tym, jak już pisałam - jednemu sprawdzi się jedno, innemu co innego - i trzeba szukać i szukać swoich faworytów..
UsuńO dziwo tym razem nic nie miałam :D
OdpowiedzUsuńJeszcze tyle do wypróbowania... ;D
UsuńO, na pewno wykorzystam ten sposób z olejkiem herbacianym! Muszę tylko dokupić oliwkę :) Wiesz, świetnie czyta mi się Twoje posty, ten również, mimo że żadnego z w/w kosmetyków nie miałam.
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz, że dotrwałaś do końca mimo tej długości posta... ? ;D Dziękuję!! <3 ;-)
UsuńJa? Zawsze docieram! Zwłaszcza, gdy tak dobrze mi się czyta :)
UsuńDziękuję ;-)))
UsuńFajne produkty :)
OdpowiedzUsuńmój blog
Polecam ;-)
UsuńDziś kupiłam Mixa krem do rąk, ciekawa jestem jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz! Jak na razie bardzo jestem zadowolona z ich produktów, ale używałam dopiero trzech ;-))
Usuń