Tego lata moje włosy wystawiły mnie na trudną próbę cierpliwości. Wyjątkowo się plątały i stały się bardzo suche i "sianowate". Przyznaję, że całe wakacje z nimi walczę i chyba jesień mnie zastanie w tej walce. A jakiego oręża używam do okiełznania moich włosów? Zapraszam Was na kolejną część Wakacyjnego Poradnika Urodowego.
W czerwcowym denko zużyłam maskę do włosów Jasmine Kallosa i od tamtej pory moje włosy dawały mi sygnały, że inne produkty jakimi je próbowałam częstować nie są ich ulubionymi. Nie wiem czy też tak macie, ale moja pielęgnacja latem jest tak zupełnie inna niż zimą, czy w okresach nazwijmy to "przejściowych", że nawet nie próbuję przyzwyczajać się do danego kosmetyku, bo wiem, że za chwilę może on okazać się już zupełnie "nie taki". Tak też działo się i tym razem i mimo, że byłam całkiem zadowolona z maski Kallosa o czym możecie poczytać w poście TUTAJ, to postanowiłam poużywać innych produktów dostępnych w domu (też w formie próbek), aby zobaczyć jak zareagują na nie moje włosy. Niestety te próby nie były zbyt szczęśliwe, a dający się we znaki lipcowy upał zaważył na decyzji o ścięciu włosów. I chociaż dzień po już prawie żałowałam tej decyzji, to jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że jest mi znacznie lżej na głowie, łatwiej jest pielęgnować krótsze włosy, a najważniejsze, że w nowej fryzurze także mogę związać włosy w kitkę - dlatego nie przeszkadza mi ona w codziennych czynnościach czy ćwiczeniach. Włosy zostały ścięte z tyłu nieco krócej, a z przodu do wysokości podbródka, dzięki czemu przy twarzy właściwie dzieje się to samo co się działo, a mi łatwiej jest przyzwyczaić się do tej zmiany. Na samym dole dzisiejszego postu zamieszczam zdjęcia przed i po ścięciu.
Po zmianie fryzury przypomniałam sobie o masce do włosów Herbal Steam Bath z linii Planet Spa z Avonu. Ma ona postać gęstego masła, zamkniętego w opakowaniu-słoiku. Wśród nut zapachowych wyczujemy cedr i eukaliptus, co nadaje tej masce zdecydowanie relaksujący charakter. Maskę nakładam na umyte, wilgotne włosy i trzymam co najmniej 10 min. Tak długi czas trzymania kosmetyku na włosach zdecydowanie nie wpływa na wygodę jej użytkowania. Jednak czasami warto przecierpieć to czekanie ;-) Co otrzymuję w zamian? Pięknie pachnące, dobrze nawilżone i delikatne włosy oraz ładnie podkreślony skręt loka. Włosy są miłe w dotyku, odświeżone i dobrze się układają. Zapach maski utrzymuje się na nich dość długo po umyciu. Poszłam o krok dalej i używam tej maski podczas pobytu na saunie, dzięki czemu gorące powietrze dodatkowo wzmacnia jej działanie i nie ma problemu z utrzymaniem jej na włosach przez dłuższy czas. Złe wieści są takie, że firma Avon z niezrozumiałej dla mnie przyczyny nie prowadzi już sprzedaży tej linii Herbal Steam Bath, w związku z tym aby zdobyć ten produkt trzeba szukać go na wyprzedażach. A szkoda, bo kosmetyk wart polecenia, zresztą tak samo jak maseczka do twarzy z tej samej linii, o której pisałam w poście dotyczącym pielęgnacji twarzy LINK.
Poszukując idealnego szamponu dla moich włosów w wersji na lato sięgnęłam do swoich zapasów po upiększający szampon BB Advance Techniques z Avonu. Jest to dość treściwy kosmetyk o mlecznobiałej konsystencji, który zgodnie z obietnicą producenta pomaga wzmocnić włosy i zapewnia ich nawilżenie. Widoczne na zdjęciu opakowanie to stara wersja produktu, obecnie butelka ma bardziej okrągły kształt zakończony nakrętką z dozownikiem. Szampon BB ma treściwą i gęstą formułę, którą bardzo polubiły moje włosy. Po umyciu są one dobrze nawilżone i miękkie, a fale są podkreślone. Szampon ma kwiatowy zapach i jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Zdecydowanie polecam!
Ostatnie moje odkrycie to maseczki do włosów w saszetkach Cien Profssional z Lidla. Bywam codziennie w Lidlu, ale specjalnie nie przechodzę alejką "kosmetyczną", aby nie ulegać zbyt często pokusie. Dlatego wcześniej nie zauważyłam tych produktów, a podobno są one w sprzedaży już od czerwca. Maseczki do włosów Cien Professional są porównywane w składzie i działaniu do Biovaxa L'Biotica! Ja dla siebie wybrałam na próbę maskę dla włosów pozbawionych witalności i objętości z olejem z awokado i bambusem oraz dla włosów wypadających z sokiem z aloesu. Każda z nich kosztowała mnie zawrotną kwotę 1,29 zł. Jeśli chodzi o działanie obu tych masek to jeszcze ich nie przetestowałam. Zniechęciła mnie nieco formuła opakowania - już widzę te wyciskanie z saszetki brrr.. Z tego powodu nie chcę testować ich pod prysznicem w fitness klubie, a to tam ostatnio najczęściej myję głowę ;-) Fragment odnośnie działania tych masek będzie uzupełniony w najbliższym czasie. Prezentuję za to zdjęcia moich włosów przed i po obcięciu:
Pod koniec wakacji moja pielęgnacja włosów jest dość prosta. Skupiam się na nawilżeniu i odżywieniu włosów, choć oczywiście nie moge odmówić sobie także ich perfumowania. Prześlicznie pachnący spray do włosów ETE to nadal mój numer jeden. Opisywałam go w poście dotyczącym letnich zapachów LINK.
Dzisiejszy post stanowi kontynuację letniego wyzwania Wakacyjny Poradnik Urodowy, w którym biorę udział. Linki do innych postów tego wyzwania przedstawiam Wam poniżej.
A jak wygląda Wasza pielęgnacja włosów przy końcówce lata? Znacie lub używałyście któregoś z produktów, które dziś prezentuję? Czekam z ciekawością na Wasze komentarze ;-)
- Ochrona przeciwsłoneczna - LINK
- Regeneracja skóry i włosów po opalaniu - LINK
- Letnia pielęgnacja stóp - LINK
- Letnia pielęgnacja dłoni i paznokci - LINK
Niestety u mnie produkty Avon do włosów absolutnie się nie sprawdzają
OdpowiedzUsuńA jakie produkty sprawdziły się u Ciebie najlepiej? ;-)
Usuńja nie lubię produktów do włosów z avonu :(
OdpowiedzUsuńA jakie są Twoje ulubione? ;-)
Usuńbabuszka agafii i kallosy - jeżeli chodzi o maski, ale mam mnóstwo świetnych kosmetyków do przetestowania, tylko kolejka ogromna.. ;)
UsuńU mnie do testowania czeka własnie babuszka agafi ;-))))) A Kallosa, tak jak pisałam właśnie skończyłam i chciałam coś innego ;-)))) (no chyba że trafię w końcu na małego banana...^^)
UsuńJa z Avonu bardzo dawno nic nie zamawiałam :) Dawniej kupowałam sobie na włosy to serum z zieloną zatyczką :P Nawet nie pamiętam nazwy :D
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka je uwielbia i zużywa litrami! A u mnie, wstyd przyznać, leży i nawet go porządnie nie przetestowałam... ;-)
Usuń