poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Recenzja: maski L'Biotica - kompleksowa pielęgnacja

Święta Wielkanocne już powoli za nami, ja jeszcze do nich nawiążę moim tytułowym zdjęciem. Mam nadzieję, że udało się Wam wypocząć i skorzystać z przepięknej, wiosennej pogody. Dzisiejszy wpis poświęciłam trzem ciekawym kosmetykom marki L'Biotica, które w ekspresowym tempie dbają o naszą urodę. Jak się u mnie sprawdziły dowiecie się z dalszej części wpisu. 
Jednorazowe maski opanowały naszą codzienną pielęgnację i coraz częściej  po nie sięgamy. O tych do twarzy pisałam Wam już wielokrotnie, bo bardzo lubię taką formę relaksu i pielęgnacji  - przykładowe wpisy LINK1 LINK2 LINK3. Po maski do dłoni, czy stóp sięgam znacznie rzadziej, dlatego ciągle jeszcze są dla mnie "nowością". Te z dzisiejszego przeglądu należą do linii Home Spa firmy L'Biotica i ich cechą wspólną jest podobny sposób opakowania. Wszystkie są zapakowane w kartonową kopertę z opisem, wewnątrz której znajduje się plastikowa saszetka z płachtą. Wszystkie napisy są w języku polskim, dzięki czemu nie mamy żadnych problemów z dowiedzeniem się wszystkiego na temat składników, czy sposobu użycia. 
Regenerująca maska do stóp marki L'biotica ma postać dwóch foliowych "skarpet" wypełnionych esencją. Maska wykonana jest na bazie naturalnych składników, takich jak masło shea, ekstrakt z jabłka i mięty. Dzięki tym substancjom ma silnie nawilżać i odżywiać nawet bardzo przesuszoną skórę na stopach. Efekt ma być widoczny po jednym użyciu - tak przynajmniej zapewnia producent. Skład przedstawiam na zdjęciu z opakowania:
 
Skarpetki były na górze jakby zeszyte i trzeba było je rozerwać, aby włożyć do środka stopę. Podczas aplikacji czułam na skórze delikatne chłodzenie. Generalnie niezbyt przepadam za tym uczuciem - worków z wodą noszonych na stopach, no ale czego się nie robi dla urody ;-) Maskę trzymałam na stopach około 30 minut, a następnie dałam esencji wyschnąć do końca i nie spłukiwałam jej. Stopy były bardzo elastyczne, tak jak po porządnym nasmarowaniu kremem. Byłam już bardzo zmęczona więc poszłam spać. 
Rano stopy nadal były bardziej nawilżona i miękkie, chociaż na piętach, tam gdzie miałam najbardziej szorstką skórę, to dalej była ona szorstka (choć może nieco mniej). Myślę, że gdybym regularnie sięgała po tą maskę, to rzeczywiście mogłaby mi ona pomóc w pielęgnacji stóp. 
Regenerująca maska na dłonie marki L'Biotica ma postać nasączonych esencją rękawiczek. Esencja ta zawiera masło shea, olejek jojoba, miód oraz olej sezamowy o właściwościach odżywczych i regenerujących, a także kolagen i kwas hialuronowy znane z silnego nawilżania skóry. Maska wzbogacona została jeszcze o ekstrakt Portulaca Oleracea oraz rumianku, które ujednolicają koloryt skóry. Pełny skład tradycyjnie na zdjęciu:
Sposób użycia jest niezwykle prosty, choć trzeba zaplanować sobie nieco czasu. Po umyciu rąk rękawiczki należy otworzyć w miejscu nadgarstków (ja ostrożnie rozdarłam), a następnie nałożyć na dłonie. Można na to nałożyć dodatkowe bawełniane rękawiczki i ja z takiego sposobu skorzystałam, myśląc naiwnie, że uda mi się dzięki temu zrobić zdjęcie, jak to wygląda podczas aplikacji. No niestety nie udało się, telefon dotykowy nie reaguje na skórę w rękawiczkach ;D Po upływie 20-30 minut (ja czekałam 25 min) ściągamy rękawiczki i zgodnie z zaleceniem producenta powinniśmy wmasować resztki esencji w skórę. Ja po zdjęciu rękawiczek czułam jednak spory dyskomfort. Skóra na dłoniach z jednej strony była nawilżona i tak jakby nabalsamowana, a z drugiej lepiła się i nic nie mogłam zrobić bez zostawiania brudnych śladów. Dlatego zdecydowałam się umyć ręce. Warstwa okluzyjna powstała po użyciu maski nie do końca chciała się zmywać, a ja też nie chciałam szorować rąk i ją zostawiłam. Na drugi dzień zaliczyłam małe zdziwienie, bo dłonie miejscami były jakby po wierzchu przesuszone (gdy wcześniej nie wyglądały, aż tak źle). Nie mam pojęcia co się wydarzyło nie tak, ale jak na maskę, której efekty spodziewane są już po pierwszym użyciu, nie takiej reakcji się spodziewałam. Mimo wszystko nie zrażona nakremowałam dłonie kremem i dość szybko poradziłam sobie z tą reakcją skóry. Jednakże co do całej maski mam mieszane uczucia teraz. Nie skreślam jej, zdaję sobie też sprawę, że aby efekty były bardziej widoczne przydało by się zabieg powtórzyć przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jednak nie spodziewałam się, że będę miała bardziej suchą skórę niż przed zabiegiem. Nie wiem co zrobiłam nie tak, miałyście podobne przygody z tym kosmetykiem?
Maskę ROSE MASK marki L'biotica otrzymałam jako wygraną w konkursie marki na Instagramie. Jest to maska w płachcie o działaniu odmładzającym i rozświetlającym. Rose Mask zawiera serum nasączone m.in. olejem z dzikiem róży, który dobrze wpływa na kondycję skóry poprawia jej elastyczność i nawilżenie. Pełny skład prezentuję na zdjęciu z opakowania: 
Płachta tej maski była mocno nasączona i posiadała wiele nacięć, dzięki którym łatwiej było dopasować ją do kształtu twarzy. Nawet na moją nietypową twarz udało się jako tako ją ułożyć ;-) Maskę nałożyłam na 15 minut na skórę, a podczas aplikacji czułam przepiękny, różany zapach. To było bardzo przyjemne uczucie i sama aplikacja już była bardzo relaksująca. 
Po zdjęciu maski skóra wyglądała na dobrze nawilżoną i uspokojoną. Koloryt był wyrównany, a skóra miała jakby jaśniejszy odcień. Czułam też delikatne chłodzenie skóry. Maska Rose Mask L'biotica to bardzo przyjemny kosmetyk po ciężkim dniu i chętnie będę do niej wracać! 

Podsumowując działanie wszystkich trzech masek marki L'Biotica to generalnie było ono bardzo pozytywne. Oprócz wpadki z maską do dłoni, co do której mam też podejrzenie odnośnie jej terminu ważności (z czego mogły wyniknąć problemy), wszystkie spisały się bardzo dobrze i zdecydowanie uprzyjemniły mi pielęgnację. Oprócz dzisiaj wymienionych produktów tej marki używałam także maski kolagenowej, dotleniającej z CO2, a także kolagenowych płatków pod oczy. Na stronie firmy L'BIOTICA wypatrzyłam jeszcze kilka masek, które bardzo mnie zaintrygowały - nawilżająca dla mężczyzn (mam nadzieję, że mój ukochany się namówi ;D), algi oceaniczne, czy też parafinowy zabieg do stóp. Znacie produkty z linii Home Spa L'Biotica? Jak się u Was sprawdziły? Co polecacie do przetestowania?   






16 komentarzy:

  1. Z L'Biotica miałam już całkiem sporo masek, do twarzy (np. bąbelkową:)), do rąk czy do stóp, ostatnio używałam tej ze śluzem ślimaka, która miała dość nietypowe przeszycie na środku płachty. Ogólnie z masek tej firmy jestem zadowolona, nigdy nie miałam jakiś niepowołanych reakcji, czy innych tego typu zdarzeń, choć też nigdy ich działanie nie zrobiło na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Nie miałam też takiej sytuacji jak Ty po użyciu maski na dłonie, choć muszę przyznać, że rzadko po nie sięgam, bo jakoś nie przepadam za tym uczuciem. Jak jeszcze na stopach jest to dla mnie znośnie, tak takie "mokre" ręce, którymi przez dłuższy czas nie mogę nic zrobić, strasznie mnie drażni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat odwrotnie - wilgotne dłonie wytrzymam, ale stopy...brrr! ;D Bąbelkowa maska mnie ciekawi, mam nadzieję, że nie łaskocze ;-)))

      Usuń
  2. Ja polecam z masek do twarzy tą tak jak Talarkowa tą bąbelkowa <3 Ja tej marki bardzo lubię kosmetyki do włosów szczególnie serię Mango i Olej Opuntia czy maskę-czepek kokosową :) Ta różana maska do twarzy mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie wiele osób chwali bardzo produkty do włosów, a ja jakoś dziwnym trafem nigdy nic nie używałam - aż dziwne!

      Usuń
  3. Miałam kilka masek do twarzy tej marki, ale żadna nie zrobiła na mnie większego wrażenia, nawet nie nawilżały za bardzo w porównaniu do tych koreańskich. Za to bardzo lubię produkty do włosów tej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba powinnam powiększyć nieco listę produktów do przetestowania ;-)

      Usuń
  4. Nigdy nie miałam styczności z maskami tej marki, ale szkoda, że ta do rąk nie do końca się sprawdziła ;) obserwuję i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam nie jestem pewna jej terminu przydatności, więc może kolejny egzemplarz sprawdzi się lepiej ;-)

      Usuń
  5. Taka maska na dłonie zdecydowanie by mi się przydała. Muszę trochę zintensyfikować pielęgnację rąk, bo moja skóra cierpi po zimie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że miałam dokładnie te same myśli! I coś czuję, że na tej jednej się nie skończy ;-)

      Usuń
  6. Ja nie mogłam wytrzymać w tych rękawiczkach bez robienia niczego :D Strasznie mnie drażniło, że nic nie można robić w trakcie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to mamy wspólne cechy! Ja myślałam że zwariuję i jeszcze nie mogłam używać TELEFONU, no czujesz?! ;D

      Usuń
  7. Nie znałam takiego kosmetyku, ale podejrzewam, że u mnie by się nie sprawdziło, bo nie umiem tak na maksa się zrelaksować i przez jakiś czas nic nie robić z rękoma :D Mam swoją sprawdzoną pielęgnację i myślę, że bez maski się obędzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym "zrelaksowaniem" się to tak wiesz... ;-) Rzeczywiście ciężko powstrzymać się przed robieniem czegoś^^ a niby to tylko chwilka czasu ;-)

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger