wtorek, 4 października 2022

Recenzja: maski w płachcie Balea z drogerii DM

Sieć drogerii DM w końcu zawitała do Polski, a wraz z nią ukochana przez wszystkie blogerki beauty marka Balea. Dlatego dziś "na tapecie" pokazuję Wam kilka masek w płachcie tej marki. Myślę, że po przeczytaniu tego wpisu będziecie już wiedzieć, dlaczego najbardziej uwielbiam serie limitowane tej marki. Zapraszam do recenzji. 

Marka Balea to jedna z linii własnych drogerii DM. W ofercie znajdują się kosmetyki do pielęgnacji ciała od stóp do głowy, zarówno dla potrzeb skóry młodej, jak i dojrzałej, wrażliwej, normalnej, tłustej, suchej, mieszanej, trądzikowej itd. Ponad 600 produktów to naprawdę potężna ilość produktów! Co wyróżnia markę? Dobra jakość produktów przy zachowaniu niskiej ceny. No i te cudne opakowania i zapachy! Każdy, kto spotkał się z żelami pod prysznic, czy mydłami Balea musi przyznać, że są ozdobą łazienkowej półki ;-) W asortymencie kosmetyków do pielęgnacji znajdują się maseczki w saszetkach, o których kilkukrotnie pisałam pisałam na blogu (zobaczcie ten LINK  albo ten LINK). W ofercie marki nie mogło zabraknąć także bardzo popularnych ostatnio masek w płachcie. Ich wybór w "codziennej" ofercie DM nie jest tak duży, regularnie jednak pojawiają się limitowane wersje. W moim wpisie opiszę dziesięć (10!) masek, niestety jedynie kilka możecie znaleźć w sprzedaży. Potraktujcie jednak te informacje generalnie jako "zajawkę" trendu. Zwłaszcza, że bardzo ciężko jest ocenić działanie tego typu produktów po jednorazowym użyciu. Pisałam o tym wielokrotnie, że każda maska w płachcie dostarczy dużej dawki nawilżenia skóry i będzie to zauważalne na poziomie zewnętrznej warstwy skóry. Ale jeśli oczekujecie głębszego, bardziej trwałego efektu, to wzorem naszych koreańskich koleżanek, trzeba by włączyć taką pielęgnację do codziennych działań. A dajcie spokój, kto by wydawał tyle kasy, nawet przy takich niskich cenach, jakie ma Balea? Kończąc mój przydługi wstęp zwracam Wam jeszcze uwagę, że maski w drogerii DM mają osobne miejsce na regale, co jest o tyle wygodne, że jak już odkryjecie gdzie to jest, to wystarczy sprawdzić tylko tam czy pojawiła się może jakaś nowa limitka ;-) 

BE CUTE, BE FOXY, BE A TIGER

Set masek z nadrukami zwierzątek przeznaczonych do każdego rodzaju skóry. Be Cute z nadrukiem sarenki, Be Foxy - liska oraz Be a Tiger - tygrysa. Wszystkie maski miały duże, odpowiednio przycięte płachty, dobrze nasączone esencjami. 

Be Cute, z wizerunkiem sarenki, zawierała ekstrakt z dzikiej róży i kwas hialuronowy. Maska miała działanie kojące i uspokajające skórę. Nadruk sarenki był wyraźny, a rzęski wokół oczu naprawdę słodkie ;-) Skóra po aplikacji była odświeżona, ukojona, nawilżona i wypoczęta. 

Skład: Aqua, Glycerin, Propanediol, Hydroxyethyl Urea, Allantoin, Panthenol, Glycine Soja Seed Extract, Sodium Hyaluronate, Rosa Canina Fruit Extract, 1,2-Hexanediol, Trehalose, Hydroxyethyl, Cellulose, Hydroxyacetophenone, Niacinamide, Sclerotium Gum, Hydroxylated Lecithin, Dipotassium Glycyrrhizate, Phenoxyethanol, Parfum, Butylene Glycol, Ethyl-hexylglycerin, Citronellol

Be Foxy, zielona z liskiem, zawierała ekstrakt z kasztanowca, który jest przeznaczony do pielęgnacji skóry naczynkowej i wrażliwej. Wraz z dodatkiem hialuronu esencja maski działała odświeżająco i silnie nawilżająco na skórę. Skóra już podczas aplikacji była przyjemnie schłodzona i nawodniona, choć moja mina tego nie przedstawia :D

Skład: Aqua, Glycerin, Propanediol, Hydroxyethyl Urea, Allantoin, Panthenol, Glycine Soja Seed Extract, Sodium Hyaluronate, Castanea Sativa Seed Extract, 1,2-Hexanediol, Trehalose, Hydroxyethylcellulose, Hydroxyacetophenone, Niacinamide, Sclerotium Gum, Hydroxylated Lecithin, Dipotassium Glycyrrhizate, Phenoxyethanol, Parfum, Butylene Glycol, Ethylhexylglycerin

Be a Tiger, to maska w płachcie zawierająca extrakt z granatu. Czy wiecie, jak ten składnik nazywa się po czesku? "Extrakt z granátového jablka".. Wbrew pozorom maska nie była ani granatowa, a żółta jak tygrys. I choć kolor ten zdecydowanie nie pasuje do mojej karnacji, to muszę przyznac, że skóra po aplikacji była orzeźwiona, napięta i nawilżona. 

Skład: Aqua, Glycerin, Propanediol, Hydroxyethyl Urea, 1,2-Hexanediol, Trehalose, Hydroxyethylcellulose, Hydroxyacetophenone, Niacinamide, Hydroxylated Lecithin, Allantoin, Panthenol, Dipotassium Glycyrrhizate, Phenoxyethanol, Polyacrylic Acid, Glycine Soja Seed Extract, Punica Granatum Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Sodium Hyaluronate, Butylene Glycol, Parfum

MAGICAL TEAM

Miała fajną, dość cieniutką płachtę, która była dobrze nasączona esencją. Liczyłam na to, że esencji wystarczy mi na drugie użycie (czasami tak robię wykorzystując jednorazowe suche płachty), ale było dokładnie na jedno użycie. Maska miała prześliczny, perfumowany zapach, który bardzo umilał aplikację. Skóra po użyciu była rozświetlona i nawilżona. 

Skład: Aqua, Dipropylene Glycol, Glycerin, Betaine, Persea Gratissima Oil, Butylene Glycol, Phenoxyethanol, Parfum, Xanthan Gum, Dipotassium Glycyrrhizate, Olus Oil, Tocopherol, Disodium EDTA, Ethyl Hexanediol, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Fruit Oil, Polyglyceryl-4 Caprate, Hordeum Vulgare Leaf Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Oenanthe Javanica Extract, Sodium Pca, Magnesium Pca, Zinc Pca, Manganese Pca, Tocopheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Potassium Sorbate, Sodium Dehydroacetate, Linalool, Benzyl Salicylate

PFLEGE-KICK, AQUA & TOUCHMASKE (czarna)

Pora na maski, które możecie spotkać w normalnej ofercie Balea (choć też nie wszędzie je widziałam). Od lewej znajdują się tutaj maska Pflege Kick, nawilżająca Aqua mask oraz oczyszczająca czarna maska. Różnią się one nie tylko składem, ale i wycięciem płachty i jej rodzajem, dlatego pozwolę sobie opisać je osobno szczegółowo. 

Pflege-kick Touch Maske zawierająca minerały i ekstrakt z hibiskusa ma pomóc w nawilżeniu skóry i dodaniu jej energii. Polecana jest do walki z tzw. Jetlagiem, czyli dolegliwościami związanymi ze zmianą miejsca/czasu/temperatury/wilgotności po locie samolotem. Maskę kupiłam w Budapeszcie. Płachta była dość spora, o średniej grubości, dobrze nasączona, choć nie "lejąca" się. To ważne jeśli chcielibyśmy użyć tej maski gdzieś w podróży. Skóra po użyciu maski była promienna i wyglądała znacznie lepiej. Choć oczywiście na jetlag można użyć każdej maski w płachcie z podobnym efektem ;) 

Skład: Aqua, Alcohol Denat, Glycerin, Propanediol, Biosaccaride Gum-1, Hydroxyacetophenone, Hydroxyethylcellulose, Chlorphenesin, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Polyglyceryl-5 Oleate, Sodium Cocoyl Glutamate, Parum, Sodium Hydroxide, Trisodium Ethylenadiamina Disuccinate, Glyceryl Caprylate, Copper Gluconate.  

Aqua Tuchmaske jako nieliczna posiadała wycięcia umożliwiające nałożenie jej także na powieki (choć ktoś chyba nie pomyślał zaginając je na dole, a nie na górze). Płachta była średniej grubości, bardzo mocno nasączona i dobrze dopasowywała się do skóry. Esencja zawierała ekstrakt z alg i dawała prawdziwego kopniaka nawilżenia. Używałam jej po pierwszym opalaniu skóry i to ukojenie zapamiętam bardzo pozytywnie na długi czas. Zapach nieszczególny, w porównaniu do innych masek tej marki nawet średni. Ale działanie super! Do kupienia w polskim DM za niecałe 4 zł. 

Skład: Aqua, Butylene Glycol, Glycerin, Persea Gratissima Oil, Betaine, Portulaca Oleracea Extract, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Tocopheryl Acetate, Parfum, Polyglyceryl-4 Carpate, Xanthan Hum, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Olus Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Dipotassium Glycyrrhizate, Sodium Dehydroacetate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Sodium Hyaluronate, Disodium EDTA, Morus Alba Root Extract, Citrus Medica Limonum Fruit Extract, Actinidia Chinensis Fruit Extract, Propylene Glycol, Sodium PCA, Oenanthe Javabuca Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Hordeum Vulgare Leaf Extract, Magnesium PCA, Tocopherol, Fucus Vesiculosus Extract, Zinc PCA, Manganese PCA. 

Czarna Touchmaske Balea zawierała włókninę i aktywny węgiel, aby skutecznie oczyszczać zanieczyszczoną skórę. I choć wysoko w jej składzie znajdował się kwas salicylowy, to po użyciu maski nie odczuwałam wysuszenia, czy podrażnienia skóry. Czarna maska jest polecana do pielęgnacji cery mieszanej i skłonnej do trądziku, czy rozszerzonych porów. Pamiętajmy jednak, że jest to maska w płachcie, więc głównie będzie ona nawilżała skórę z uwagi na sposób jej użycia. Po aplikacji skóra wyglądała na jaśniejszą, ciężko jednak jest mi ocenić jej działanie oczyszczające pory. Myślę, że musiałabym używać jej regularnie przez kilka dni, aby móc przekonać się o takich jej właściwościach. 

Skład: Aqua, Glycerin, Salicylic Acid, Ascophyllum Nodosum Extract, Epilobium Angustifolium Flower/Leaf/Stem Extract, Portulaca Oleracea Extract, Butylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Lonicere Japonica Flower Extract, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Citrus Paradisi Fruit Extract, Phenoxyethanol, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, T-Butyl Alcohol, Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Hydroxide, Zinc PCA, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Xanthan Gum, Citric Acid, Parfum, Linalool, Sodium Hyaluronate, Disodium EDTA.

CHOCOLATE DREAM

Jak ja żałuję, że nie kupiłam sobie odpowiedniego zapasu tych masek! Ten zapach białej czekolady podczas aplikacji, to taki poprawiacz humoru był! Jeśli tylko gdzieś przypadkiem zobaczę ten kosmetyk, to bez wahania biorę ;-) Ale do rzeczy: maska Chocolate Dream przeznaczona jest do każdego typu skóry. Jej zadaniem jest intensywne nawilżenie skóry, co zawdzięcza obecności ekstraktu z kakao i olejkowi migdałowemu. Dzięki zapachowi czekolady aplikacja jest naprawdę przyjemna, a skóra po masce wygląda na ukojoną, lekko błyszczącą i gładką. To jedna z takich limitek, które mogliby wprowadzić na zawsze do sprzedaży!

Skład: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Betaine, Theobroma Cacao Extract, Hydrogenated Sweet Almond Oil, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Panthenol, Beta-Glucan, Ceramide 3, Bacillus/Rice Bran Extract/Soybean Extract Ferment Filtrate, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum, Benzyl Alcohol. 

AVOCADO & HONIG TUCH MASKE

Kolejna maska Balea, z ekstraktem z miodu i olejkiem z awokado, nie miała na opakowaniu adnotacji, że jest wersją limitowaną. Na nią jednak także natrafiłam jedynie raz w czeskim DM, myślę więc że także była to raczej krótka produkcja, a szkoda! Maska miała cieńszą płachtę w porównaniu do pozostałych, dzięki czemu idealnie przylegała do skóry. Była bardzo mocno nasączona esencją, która pięknie pachniała miodem. Co prawda od razu powiem bez ściemy, że nie podbiła moich ulubionych miodowych masek marki A'Pieu (tutaj znajdziecie ich recenzję LINK), ale można powiedzieć że jest mocnym kandydatem. Skóra po aplikacji była bardzo dobrze nawilżona, zregenerowana, ukojona. Naprawdę świetna maska! 

Skład: Aqua, Glycerin, Propanediol, Hydroxyethyl Urea, Honey Extract, Coco-Glucoside, Royal Jelly, Honey Propolis Extract, Persea Gratissima Oil, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Panthenol, Glycine Soja Seed Extract, 1,2-Hexanediol Trehalose, Hydroxyethylcellulose, Hydroxyacetophenone, Niacinamide, Sclerotium Gum, Hydroxylated Lecithin, Dipotassium Glycyrrhizate, Phenoxyethanol, Butylene Glycol, Parfum. 

MILKY COCOS

Nawilżająca maseczka Milky Cocos w swoim składzie posiadała mleko kokosowe i hialuran. Mam dobrą wiadomość - możecie kupić ją aktualnie w ofercie polskich drogerii DM! Maska ma piękny, kokosowy zapach, który uprzyjemnia aplikację. Esencja jest bardzo kremowa, podczas aplikacji dosłownie czuć jak skóra staje się mięciutka w dotyku. po zdjęciu płachty pozostawiłam esencję do wchłonięcia się i nie używałam już kremu. Skóra była mocno nawilżona, zregenerowana i odżywiona. Myślę, że kremowa formuła esencji spodoba się też bardzo posiadaczkom suchej skóry <3  

Skład: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, CetearylAlcohol, Cocos Nucifera Oil, Cocos Nucifera Water, Sodium Hyaluronate, Maltodextrin, Cetearyl Glucoside, Propanediol, Xanthan Gum, Hydroxyacetophenone, Caprylhydroxamic Acid, Disodium EDTA, Parfum.  


Przygotowując tego posta zużywałam moje zapasy masek w płachcie Balea, które zbierałam w ciągu ostatnich kilku lat, wiele z nich nie jest już więc niestety dostępnych w sprzedaży. Znalazłam też wersję Juicy Melon pięknie pachnącą arbuzem, która świetnie nawilżała skórę. Jej także już nie ma... Nasuwa się więc taka myśl, żeby spieszyć się z używaniem limitek, bo szybko znikają z półek drogerii DM. A jak pokazuję w tym wpisie wiele z nich to naprawdę świetne kosmetyki, w dodatku za niedużą cenę! W Polsce mamy już kilka drogerii DM, z czasem pewnie będzie ich coraz więcej. Można też zamówić kosmetyki online do domu. Nie jest to co prawda to samo, jak ten dreszczyk emocji co uda się upolować, jaki towarzyszy podczas wizyty w stacjonarnej drogerii. Jednak dzięki temu kosmetyki Balea w końcu są dla nas znacznie bardziej dostępne. Stare nawyki ciężko jednak zmienić tak od razu i przyznaję, że nadal będąc za granicą kierują swoje kroki do DM ;-)) Znacie maski w płachcie marki Balea? Podzielcie się swoimi odczuciami w komentarzach! A jeśli interesują Was recenzje saszetkowych maseczek tej marki to zapraszam do wpisu na ich temat na moim blogu LINK

4 komentarze:

  1. Muszę sobie zrobić zapas takich masek ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama dawno używałam aqua i super wspominam, w sumie isana ma też coś podobnego :) Miałam też kilka limitek, ale akurat nie tych, które pokazujesz. Na pewno makaroniki jagodowe i z wielbłądem pamiętam. Ogólnie fajne są, ale generalnie jak każda płachta działaniem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ja je raczej traktuję jako taki umilacz wieczorny ;) Chociaż znam kilka, po których moja skóra jest spektakularnie ładniejsza - ale sam efekt też trwa maksymalnie dzień ;)

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger