niedziela, 7 listopada 2021

Denko wrzesień i październik 2021

Wrzesień i październik były dla mnie bardzo intensywne podróżniczo, co od razu odbija się w ilości zużytych kosmetyków. Może jednak dzięki temu do lektury tego wpisu nie będziecie potrzebować wiadra kawy, a jedynie kubek? ;-) Albo herbaty, bo sezon na siedzenie pod kocykiem z kubkiem herbaty w pełni. 

Ostatnie dwa miesiące były dla mnie dość męczące, ale niczego nie żałuję! Zgodnie z informacjami google przejechałam w tym czasie ponad 3000km autobusem i pociągiem, ale nawet w te dni gdy nie podróżowałam, to sporo byłam w ruchu. Na liczniku "pykło" prawie 380 km rowerem! Pieszo przeszłam zaledwie 97 km, co przy pozostałych wynikach wydaje się niewiele ;)) Wszystkie moje wycieczki mogliście śledzić na moim instagramie (są zapisane w zakładkach travel 2021/2 oraz /3). Przy tej ilości podróży nic dziwnego, że zużycie kosmetyków mocno mi się zmniejszyło. Nie udało mi się też niestety zrobić porządnych czystek w szminkach i pomadkach, co obiecywałam sobie po ostatnim wyzwaniu "7 dni 7 szminek", które prowadzę na IG. Ale nie ma co narzekać, we wrześniu i październiku zużyłam łącznie 19 pełnowymiarowych produktów, 15 próbek oraz dwie maski w płachcie (których zapomniałam dodać do zdjęcia wspólnego). To chyba całkiem niezły wynik, prawda? Zapraszam Was po recenzje poniżej.

DO CIAŁA

- żel do higieny intymnej z przywrotnikiem Tess, Idea 25 HENNET - jeden z moich ulubionych żeli, o których ostatnio popełniłam recenzję na blogu. Możecie więc o nich poczytać tutaj LINK, a ja już w trakcie kolejnego opakowania

- skoncentrowany żel pod prysznic Malina & mięta pieprzowa, Yves Rocher - wygrałam go kiedyś w konkursie marki na IG i woziłam w mojej podróżnej kosmetyczce. Był naprawdę BARDZO wydajny i miał świetny korek, który ułatwiał porcjowanie kosmetyku. Nie wiem czemu, ale jak dla mnie pachniał bardzie jak truskawki niż maliny, ale kto by się tam czepiał. W każdym razie zapach był bardzo soczysty i przyjemny. Żel nie wysuszał skóry i był generalnie idealnym towarzyszem wszelkich wyjazdów, gdy woda jest inna niż w domu i różnie sobie z tym skóra radzi. A tutaj żadnych podrażnień, czy problemów z suchą skórą! Jestem bardzo zadowolona i z pewnością zdecyduję się ponownie na taki kosmetyk, nawet w innej wersji zapachowej. Kolejny plus to opakowanie z recyklingu - no YR kupiliście mnie tym produktem ;-)

- żel pod prysznic Woda kokosowa & melon Love Nature, Oriflame - przyjemny żel, który używałam głównie w wakacje, a teraz jedynie kończyłam. Nie podrażniał skóry, miał ładny jasnoniebieski kolor, ładny zapach, dobrze się pienił i bardzo się polubiliśmy. 

- kremowy żel pod prysznic Fall in Love, ISANA - pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że zapach kosmetyku działał na mnie tak bardzo źle, że nie byłam w stanie wytrzymać! I to zdarzyło się to akurat w przypadku dwóch żeli Isana, które zabrałam do zużycia jako mydło do pracy (i tam zostały wymydlone). NIGDY WIĘCEJ połączenia pomarańczy z wanilą, fuuuj!

- kremowy żel pod prysznic Pearl, ISANA - i znów, niby ładny zapach, przecież sama go sobie kupiłam, a na skórze okropna fujka i deportacja do pracy... Na szczęście to koniec moich zapasów żeli tej marki.

- gwiazdka do kąpieli Its Magical Time, Balea - ta gwiazdka była w kalendarzu adwentowym Balea w 2019 roku! Mimo niewielkich rozmiarów zabawiła całą wodę i sprawiła, że kąpiel była znacznie przyjemniejsza. Czasami żałuję, że nie mam wanny ;-))

- balsam do ciała Rare Pearls, Avon - balsam o zapachu perfum o tej samej nazwie. Jako balsam był raczej słabiakiem, nawilżenie było raczej niewielkie. Za to zapach był śliczny i utrzymywał się dość długo. Jest to więc raczej umilacz, a nie kosmetyk typowo pielęgnacyjny. Mam jeszcze kilka innych wersji zapachowych i pewnie zużyję, ale nie wiem czy będę sięgała ponownie (moje zapasy produktów do ciała są bardzo duże). 

- prebiotyczny szampon nawilżający BIOWAX, L'Biotica - bardzo fajny szampon, z którym polubiły się moje włosy. Jego pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK i tak jak też tam pisałam jest to kosmetyk, do którego z pewnością powrócę. 

- Green Tea Body Scrub, BABE - australijski, świetny kosmetyk naturalny do pielęgnacji ciała, którego skutki używania odczuwam do dzisiaj. Niestety w postaci nadal przytkanego odpływu w prysznicu xD Ale pomijając ten drobny mankament sam kosmetyk był po prostu wspaniały! Zawierał olejek ze słodkich migdałów, dzięki czemu po peelingu skóra była od razu pięknie odżywiona i miękka. Miał przepiękny zapach i grube drobiny ścierające z kryształków cukru i soli. Bardzo dobrze usuwał martwy naskórek, wygładzał skórę i pobudzał krążenie. Wśród naturalnych składników znajdują się tutaj obok soli himalajskiej i cukru, także wodorosty, które stymulują krążenie i poprawiają koloryt skóry oraz zielona herbata znana ze swoich właściwości przeciwzapalnych i zwiększających elastyczność skóry. Problemem okazało się także opakowanie - ciężko było utrzymać je z dala od wilgoci. I mimo, że bardzo lubię efekt działania tego typu peelingów na skórze, to naprawdę nie wiem jak się z nimi obchodzić, żeby ich nie zamoczyć oraz nie zatkać sobie nimi odpływu. Dlatego przynajmniej na razie będę używać innych formuł. Skład: Camellia sinensis leaves, sucrose, sodium chloride, prunus dulcis oil (sweet almond oil), fucus vesiculosus, lippia citriodora oil

- mydło glicerynowe owocowo-kwiatowe Linda - dostałam w prezencie i przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczona tym kosmetykiem z Biedronki. Mydło dobrze się pieniło, nie wysuszało skóry i co ważne nie zrobiła się z niego paćka, ale zachowało swój kształt do samego końca używania. Warte sprawdzenia! 

DO TWARZY

- krem - żel na dzień Nawilżenie i wygładzenie POLANA, Herbapol - przyjemny krem na dzień, któremu mogę jedynie zarzucić brak filtra UV. Miał lekką formułę, a jego pełną recenzję znajdziecie w jednym z moich wpisów LINK

- hydrolat z czarnej porzeczki, La-Le - jedna z dwóch moich ulubionych wersji hydrolatów tej marki (no dobra już mam trzy ulubione). Jak dla mnie zapach jest malinowy, ale to pewnie kwestia co się komu z czym kojarzy. Jednoskładnikowy kosmetyk, w pełni z naturalnych składników. Używam ich do tonizowania skóry przed kremem lub do odświeżania w ciągu dnia. Spray tworzy delikatny tusz na skórze, który jest super przyjemny. 

- woda micelarna Sensibio H2o, Bioderma - mój kolejny ulubieniec, jedyny micel, który odświeża i natychmiastowo nawilża mi skórę powiek i okolice oczu. Najlepszy!

- micelarne chusteczki do demakijażu Fresh Juice, Bielenda - strasznie wolno zużywam tego typu produkty, bo jeśli tylko mam taką możliwość to wolę używać wody z mydłem, a nie "środków zastępczych" ;) Przyznaję jednak, że chusteczki świetnie radziły sobie z demakijażem i oczyszczaniem, a przy tym miały ładny cytrusowy zapach. No i opakowanie na PLUS, bo nie wyschły mi mimo długiego czasu od otwarcia!

- PRÓBKI - jeśli chodzi o próbki kosmetyków do twarzy to najbardziej zachwyciły mnie kremy do twarzy na dzień i na noc Lumene (ten zapach!) oraz żel do demakijażu CeraVe. Serum Power 10 Formula Its Skin jest mi znane, tak samo jak krem do twarzy Eco Sorbet z Bielendy. Oba są przyjemne w użyciu i lekkie. Krem Revitalift L'Oreal także był fajny, choć po jednym użyciu niewiele mogę więcej dodać. Ciężko też było otworzyć tą ostatnią próbkę bez nożyczek. 

MAKIJAŻ

- 5in1 Wonder Lash Mascara The One, Oriflame - silikonowa, wąska szczoteczka. Nie jest to moja ulubiona maskara tej marki, choć była poprawna i całkiem dobrze podkreślała oko. 

- Iconic All-In-One Mascara Giordani Gold, Oriflame - tutaj także silikonowa i wąska szczoteczka. Mocno czarny kolor, ale bez efektu wow. 

- 5inOne Lash Genius Mascara, Avon - gruba, silikonowa szczotka która wyraźnie otwierała oko. Ten tusz był w kolorze niebieskim, a jego pełną recenzję znajdziecie na moim blogu LINK

- pomadka Lovelorn 05, MAC - moja pierwsza i jak dotąd jedyna pomadka tej marki. Kolor koralowy nie do końca mi odpowiadał. Wykończenie matowe, miałam wrażenie że moje usta są po niej suche. 

- balsam do ust Shimmer, EOS - kupiłam na fali zachwytów produktami tej marki i sorry..ale bez szału. Być może wygodne opakowanie, ale cena przesadzona. 

PRÓBKI

- serum Foundation SPF30, Avon - nowy podkład z wysokim filtrem o działaniu odżywczym na skórę i wykończeniu matowym. Tyle reklamy ;-) Szukałam dla siebie koloru i zamówiłam próbki. Całe szczęście bo konsystencja tego podkładu totalnie mi nie odpowiada! Jest suchy, tępy w obróbce i mimo że ładnie wszystko kryje i matuje, to ściera się i zostaje na ubraniu. Nie, dzięki.

- Perfect Cover BB Cream, Missha - co tu mówić, mój ulubieniec! Na codzień używam z tubki, a tutaj wykorzystałam próbkę na którymś z wyjazdów. 

- luksusowe masło do ciała Camellia Oil, Bielenda - pięknie pachniało i było mocno odżywcze. Jeśli odkopię się kiedykolwiek z balsamów, to wrócę. 

- PielSANA Body Lotion, Instituto Espanol - jeśli tylko macie gdzieś dostęp do produktów tej marki to polecam w ciemno każdy! Ultradelikatne, super nawilżające, odżywcze, no cudo! Jakiego nie spóbuję to jest miłość ;-) 

- żel pod prysznic truskawkowy, LPM - próbki żelu o zapachu truskawek o którym pisałam wieeki temu LINK

MASKI W PŁACHCIE GLAMFOX

Ta niebieska, czyli Real natural prebiotics soothing mask miała działanie nawilżające i kojące. W swoim składzie zawierała m.in. prebiotyki które wzmacniają barierę ochronną skóry oraz poprawiają jej jędrność. Znajdziemy tutaj także ekstrakt z trufli czarnozarodnikowej i hydrolat z zielonej herbaty o właściwościach wygładzających i nawilżających skórę.

Druga maska, czyli Ultra Revital Collagen Solution Mask była maską kolagenową o działaniu rewitalizującym. Płachta nasączona była esencją, w której składzie znajdował się kolagen oraz wyciągi roślinne. Ma to zapewnić skórze elastyczność i minimalizować oznaki zwiotczenia. Obie maski miały podobne działanie, przynajmniej na mojej skórze. Płachty były bardzo dobrze nasączone esencją a aplikacja masek była niesamowicie przyjemna i relaksująca. Skóra po użyciu masek był mocno nawodniona, wyraźnie gładsza i przyjemniejsza w dotyku. Chłodna płachty pozwoliły mi na przyjemny relaks i ukojenie wrażliwej skóry. Twarz wyglądała na wypoczętą, a skóra na bardziej elastyczną i napiętą. Obie maski świetne!

* * *

A jak tam Wasze zużycia kosmetyczne? Wykopujecie się powoli z kosmetycznych zapasów? Co ciekawego ostatnio używałyście? Dajcie znać w komentarzach! 

22 komentarze:

  1. Żeli z Isany miałam sporo, bo często przysyła je mi siostra z Niemczech, tego akurat Fall in Love jeszcze nie, ale miałam ten Pearl i jego zapach kompletnie mi nie podszedł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak mi.. zresztą Fall in Love też było dla mnie okropne ;))

      Usuń
  2. Ale pokaźne denko, ja już lata go nie robię :) brakuje mi czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, to kwestia organizacji miejsca na zbieranie opakowań ;) Chociaż racja, opisywanie tego wymaga więcej czasu :D

      Usuń
  3. Z zapasów ciężko mi się wykopać. ;) Na zapachach Isany też się przejechałam i już nie kupuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też! Zwłaszcza jak jest tylko fajnych żeli pod prysznic innych marek ;)

      Usuń
  4. Witam serdecznie ♡
    Ogromne denko wow! Super, bardzo inspirujący wpis :) Sama nie miałam okazji nic wypróbować z opisanych produktów. Jeszcze będzie okazja :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Kosmetyków jest tak wiele, że ciężko nadążyć z testowaniem ;)

      Usuń
  5. Oj nie ma tego znowu tak mało, zwłaszcza, że udało się pozbyć kolorówki, a to zawsze cieszy :D
    Sama znam tylko żele isana. Ten perłowy miałam i był taki totalnie bez szału - meeh :D Natomiast ten migdał - wanilia - pomarańcza wąchałam i od razu mnie odrzucił . Jak jakieś leki ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokładnie! Mnie też te zapachy totalnie nie przypadły do gustu!

      Usuń
  6. Zawsze przed wyjazdem zastanawiam się nad zakupem skoncentrowanego żelu YR i chyba następnym razem w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zdecydowanie, bo jest super wydajny i ma niewielką butelkę ;-)

      Usuń
  7. Bardzo lubię te skoncentrowane żele pod prysznic z Yves Rocher :)
    Ich malutkie buteleczki świetnie sprawdzają się w podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow ale zużycie 😁 no brawo Ty 👏 u mnie i wrzesień i październik też byłam dość mocno w ruchu, ale ma to raczej związek z moją chorobą i dojazdami do poradni plus dwoma operacjami.

    Kosmetyków w tych miesiącach generalnie aż tak sporo nie zużyłam. Jedyne, czym mogłam się myć to Biały Jeleń i tak przez bite dwa miesiące, tak więc za dużo nie poszalałam.

    Żele Isana bardzo lubię, ale na myśl wanilii już mnie cofa, co dopiero w połączeniu z pomaranczą 🥴

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo zdrowia życzę! Biały Jeleń ma teraz dużo nowych fajnych produktów ;)

      Usuń
  9. Niezły zbiór, u mnie skromniutko ale etap testowania nowości mam już dawno za sobą, teraz stawiam na sprawdzone produkty i nie mieszam mojej cerze, która w ciąży i tak nie ma ze mną łatwo :)
    OBSERWUJĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie będąc w ciąży nie testowałabym nic nowego, tylko sprawdzone! Dużo zdrowia ;3

      Usuń
  10. Hoho super denko spore! Jak ja dawno nie miałam nic z Balea ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo otworzą pierwsze DM w Polsce to będzie łatwiej ;))

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger