Tropikalne upały, jakie ostatnio mamy okazję czuć na własnej skórze w naszym kraju spowodowały zmianę mojej pielęgnacji. Z jednej strony moja skóra pod wpływem wysokiej temperatury mocno się przetłuszcza i zanieczyszcza, a z drugiej desperacko brakuje jej nawodnienia i ukojenia po palącym słońcu. Dlatego coraz częściej sięgam po maski w płachcie, a dziś chcę przedstawić Wam owocową serię marki A'pieu.
Z maskami w płachcie koreańskiej marki A'pieu mam same pozytywne doświadczenia. Całkiem niedawno, we wpisie o marcowym denko (LINK) zachwycałam się miodowymi maskami - Sweet Manuka Honey House Mask oraz Sweet Canola Honey House Mask, które bardzo dobrze wpłynęły na kondycję mojej skóry. Nieco wcześniej, bo w poście na temat styczniowych zużyć kosmetycznych (LINK) pisałam Wam też o jednej masce z serii "mlecznej", Greet Tea Milk One Pack, która także bardzo fajnie nawilżyła moją skórę. Marka A'pieu została stworzona w 2010 roku w Korei przez producenta znanej koreańskiej marki kosmetycznej Missha. Tym razem testowałam set maseczek z serii Icing Sweet Bar. Tradycyjnie już kolejność ich używania wylosował dla mnie mój narzeczony :D
Maski Icing Sweet Bar mają urocze opakowania w kształcie lodów na patyku. W serii znajdują się cztery owocowe maski o różnych właściwościach. Płachty są wykonane z Tenecelu, są delikatniejsze i cieńsze od masek innych marek, dzięki czemu dobrze dopasowują się do kształtu twarzy. Trzeba jednak ostrożnie je rozkładać, aby nieumyślnie nie rozedrzeć płachty. Esencje masek zostały przygotowane na bazie wody morskiej i owocowych ekstraktów.
Icing Sweet Bar MELON (zielona) - odżywczo kojąca
Jako pierwszą testowałam wersję zieloną, z ekstraktem z melona. Po 25 km na rowerze w pełnym słońcu (32 stopnie!) moja twarz była bardzo czerwona i podrażniona. Postanowiłam w takich ekstremalnych nieco warunkach sprawdzić działanie maski melonowej. Jak już wspominałam - płachta jest zdecydowanie cieńsza niż wcześniej znane mi płachty, dlatego trzeba ją delikatnie wyciągać i rozkładać. Esencji było bardzo dużo w opakowaniu, a płachta była naprawdę mocno nasączona. Przy nakładaniu umoczyłam sobie nawet całe dłonie (jak dotąd zazwyczaj na płachcie było tak akurat, nigdy nie ściekało), ale nie marudziłam, bo przy tym upale każda woda jest na wagę złota ;D
Maseczka miała delikatny zapach, orzeźwiający, ale nie wyczułam w nim melona (być może był zbyt delikatny). Podczas aplikacji czułam przyjemne nawilżenie skóry. Chwilę po zdjęciu maski skóra była jeszcze wilgotna i trochę się kleiła od esencji. Poczekałam jednak do jej pełnego wyschnięcia. To co zaskoczyło mnie najbardziej to zupełnie ukojona i wcale nie czerwona skóra!. Gdybym 20 min wcześniej nie widziała siebie w lustrze spalonej od słońca, to chyba bym nie uwierzyła, że miała ona inny kolor! Maska świetnie ukoiła moją skórę w ten upalny dzień.
Icing Sweet Bar ANANAS (żółta) - wygładzająco nawadniająca
Zapach ananasa jest w tej masce bardzo delikatny, słodki. Zdecydowanie umila aplikację! Płachta jest miękka i dobrze przylegająca, a także dobrze nasączona. Tutaj już nic mi nie ściekało po rękach, ale nadal było tej esencji więcej niż zazwyczaj w tego typu produktach. Podczas aplikacji maski czułam nawodnienie skóry i lekkie chłodzenie, co było bardzo przyjemne (i to nawet bez wkładania wcześniej maski do lodówki!). Niestety po zdjęciu odczułam jakiś dziwny zapach podczas wysychania skóry, a sama twarz trochę się lepiła (choć miałam wrażenie, że mniej niż przy melonie). Tuż po zdjęciu płachty skóra była rozjaśniona i dobrze nawodniona, jednak uczucie klejenia skóry mnie denerwowało, więc zmyłam twarz. Podczas aplikacji maska działała super, ale po zdjęciu płachty coś poszło nie tak...
Icing Sweet Bar ARBUZ (różowa) - nawilżająca
O tej masce czytałam chyba najlepsze z całej serii recenzje w internecie, dlatego też miałam wobec niej wyższe oczekiwania. Esencja miała przyjemny zapach melona (przynajmniej dla mnie to bardziej melon niż arbuz), słodki i bardzo smakowity. Tak jak we wszystkich maskach tej serii miękka płachta z Tenecelu dobrze przylegała do skóry i była bardzo mocno nasączona esencją. Maska podczas aplikacji bardzo przyjemnie chłodziła skórę, czuć było jak wchłania ona esencję i staje się bardziej nawodniona. Wygląd skóry po aplikacji był WYJĄTKOWY! Skóra wyglądała wręcz cudownie - była nawilżona, miała wyrównany koloryt, wyglądała na zrelaksowaną i odświeżoną. Nie odczułam też żadnego klejenia - wspaniała maska! ;3;3;3
Icing Sweet Bar MANDARYNKA (pomarańczowa) - oczyszczająco rozjaśniająca
Ostatnia z masek z serii miała bardzo przyjemny, delikatny zapach słodkiej mandarynki. Tradycyjnie już płachta była obficie nasączona esencją, której zostało w opakowaniu na tyle, że nałożyłam ją sobie na szyję i dekolt. Podczas aplikacji nie czułam wyraźniejszego chłodzenia skóry (wszystkie maski używałam bez wcześniejszego trzymania ich w lodówce), ale skóra po była wyraźnie mocno nawilżona i odświeżona. Podobał mi się także jej koloryt, była lekko rozjaśniona i promienna. Ponieważ płachta była dość mokra także po zdjęciu jej z twarzy, to położyłam ją sobie na wierzchu dłoni - najpierw na jednaj, później na drugiej. Jest to fajny sposób na wykorzystanie esencji do pielęgnacji skóry nie tylko twarzy. Przy dużej ilości esencji w opakowaniu można też włożyć do niego także nową płachtę (np. z maseczek w tabletkach) i w ten sposób mieć dwie maski z jednej. Przy tak obfitym nasączeniu, jakie mają maski z serii Icing Sweet Bar A'pieu jest to z pewnością możliwe.
Podsumowując moja przygodę z maskami w płachcie Icing Sweet Bar marki A'pieu jestem nimi zdecydowanie zachwycona! Najbardziej spodobało mi się działanie maski nawilżającej z ekstraktem z arbuza oraz maski oczyszczająco-rozjaśniającej z ekstraktem z mandarynki. Wszystkie maski miały bardzo mocno nasączone płachty, które zostały wykonane z delikatnego materiału. Ich używanie było dla mnie prawdziwą przyjemnością i chętnie wrócę do nich w przyszłości. Swoje maski kupiłam w drogerii Douglas, ale ostatnio nie widziałam ich tam w ofercie. Można je jednak dostać w sklepach Missha - tym internetowym, ale też stacjonarnie, np. we wrocławskiej Renomie. Polecam zajrzeć też do sklepów z koreańskimi kosmetykami. Znacie maski marki A'pieu? Jak się u Was sprawdziły? Lubicie wspomagać swoją pielęgnację maskami w płachcie?
Znam firmę jedynie z nazwy z blogów. Kusi mnie, żeby wypróbować, jednak nie narzekam na braki w maseczkach, więc muszę jeszcze nieco poczekać. Do tej pory bardziej interesowały mnie maseczki tej firmy w kształcie kartoników mleka, jednak skoro zachwalasz te "lodowe", to może akurat tymi zainteresuję się bliżej :>
OdpowiedzUsuńMleczną miałam tylko jedną i była bardziej odżywcza. Te lodowe super sprawdzają się teraz, kiedy głównie zależy nam na nawodnieniu skóry. Mleczne, czy miodowe myślę, że lepiej sprawdzą się jesienią ;-)
UsuńJeśli dobrze pamiętam, miałam maseczkę z tej serii w różowym opakowaniu i była bardzo w porządku, choć nie byłam nią tak zachwycona jak Ty. Ale to zapewne był inny moment roku, a moja skóra miała wtedy inne potrzeby. Najważniejsze, że wszystkie maseczki, które użyłaś, ostatecznie dobrze się sprawdziły (raz lepiej, raz gorzej), zwłaszcza, że w te upały taka schłodzona płachta nasączona ogromem esencji zdaje się być zbawieniem dla skóry :)
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam, że gdybym sięgnęła po ta serię np. jesienią to efekty mogły by mnie aż tak bardzo nie zachwycić, jak przy aktualnych upałach ;-) Czasami więc warto przetrzymać coś w zapasach na lepszą porę roku :D
UsuńPodczas tych wysokich temperatur moja skóra na twarzy też domaga się co kilka dni dobrego nawilżenia. Z chęcią bym zamówiła wszystkie z tych maseczek i wypróbowała. Ale musze odpuścić :( Kilka dni temu robiłam przegląd w zapasach i się uzbierał cały koszyczek masek :)
OdpowiedzUsuńCzyli masz pretekst żeby trochę ich najpierw pozużywać ;-)))
UsuńArbuza i mandarynkę muszę mieć :D Zapamiętam :D Widziałam te maski już kiedyś, ale że mam ich nadmiar, nie kupiłam, ale używam regularnie więc zapasy niedługo się skończą :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj, ale jak się uda to LATEM, bo one są bardzo "letnie" ;-)))
UsuńU mnie arbuzowa wersja była bublem, bo pachniała chemicznie, a skóra po jej użyciu kleiła się jeszcze przez 6 godzin, aż ją w końcu zmyłam :P
OdpowiedzUsuńO widzisz, co skóra to inne reakcje ;-) Ciekawe czy ta sama maska użyta przez mnie o innej porze roku działała by podobnie, czy inaczej? Muszę kiedyś spróbować ;D
UsuńSprawdziłam i używałam jej rok temu w sierpniu, więc myślę, że w podobnych warunkach atmosferycznych :D Jednak inna skóra to inne efekty ;))
UsuńOczywiście! Zwłaszcza, że o ile dobrze pamiętam, Ty masz raczej suchą skórę? ;-)
UsuńGeneralnie tak, latem trochę bliżej mieszanej ;)
UsuńMoja mieszana latem ma dni kiedy jest totalnie tłusta ;-)
UsuńZnam maski A'Pieu, ale te a'la kartoniki mleka. Masek Icing jeszcze nie próbowałam, ale mam ochotę na nie po twoim wpisie, najbardziej na arbuzową i mandarynkową.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak sprawdzą się u Ciebie ;-)
UsuńNie znam ale maja sliczne opakowania :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo wakacyjne ;-)
UsuńMam inne maski z tej firmy. Ostatnio używałam z granatem :)
OdpowiedzUsuńMi bardzo odpowiadały te Sweet Honey oraz ta jedna z serii Milk jaką używałam, więc pewnie sięgnę też po inne maski tej marki ;-)
Usuńżałuję, że się na nie nie skusiłam jak była promka, byłam ich mega ciekawa1
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś mniej je widzę stacjonarnie, ale może jeszcze wrócą?
UsuńNa mandarynkę pewnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTeraz na lato jest idealna ;-)
Usuń