sobota, 9 lutego 2019

#haul nie tylko kosmetyczny STYCZEŃ 2019

Zauważyłam pewną prawidłowość w moim blogowaniu - niesamowicie trudno jest mi zabrać się za pisanie postów typu "haul". Za każdym razem przymierzam się do nich jak do przysłowiowego "jeża". Jeśli ciekawią Was moje styczniowe nowości, to zapraszam do dalszej części wpisu. Obiecuję, że będzie bez kolców!
Myślę, że moje odkładanie pisania postów haul'owych spowodowane jest tym, że pomimo moich nieustających postanowień o kupowaniu mniej kosmetyków, mam świadomość, że każdego miesiąca są jakieś od tego odstępstwa... I właśnie te grzeszki, niczym wyrzut sumienia, zniechęcają mnie do pisania. Bo i czymże się tu chwalić? Jednakże "nie od razu Rzym zbudowano", więc myślę sobie, że ważne żeby mieć świadomość problemu i nie poddawać się. Tak więc ten teges... zapraszam na moje styczniowe "grzeszki" ;-) (PS. Na szczęście nie będzie tylko o kosmetykach!)
Styczeń pojawił się znienacka i przemknął z prędkością światła. Tuż po Nowym Roku rozpoczęły się oczywiście szalone, zimowe wyprzedaże. Nie ukrywam, ja także trochę im uległam! W końcu shopping to moje ulubione cardio! W sklepie internetowym bonprix zamówiłam prześliczną sukienkę, która podpatrzyłam u YouTuberki Madziek. Ta sukienka bardzo mi sie podobała, jednakże tu muszę przyznać się, że mimo że obejrzałam film Magdy na jej temat, a nawet przeczytałam wpis na blogu, to i tak zamawiając wzięłam nieodpowiedni rozmiar i w efekcie... musiałam tą piękną kieckę odesłać. Owszem były też większe rozmiary i mogłam kombinować, tylko że większy rozmiar = także większy w miejscach, które już i tak były luźne i dlatego ostatecznie zrezygnowałam z zakupu. Pozostała ze mną jedynie "piracka" koszulka w czerwone paski. 
Pod koniec grudnia w ramach Klubu Recenzentki Wizaż otrzymałam do testowania hialuronową maskę na noc Vichy. Przez caly ten miesiąc przykładnie ją więc testowałam, a wyniki wraz z recenzją możecie poczytać w TYM poście.
W katalogach Avon najczęściej najbardziej kuszą mnie nowości, które są dostępne tylko dla konsultantek. Są to tak zwane oferty demo, dzięki którym możemy poznać niektóre kosmetyki zanim te pojawią się w regularnej sprzedaży. Konsultantki nie otrzymują ich wbrew pozorom za darmo, ale ceny czasami są bardzo atrakcyjne. Tak było m.in. z zestawem widocznym na zdjęciu. Za siedem pełnowartościowych produktów i dwie próbki zapłaciłam niecałe 40 zł. Są tutaj m.in. peelingujący żel do oczyszczania twarzy, maseczka z aktywnym węglem, pogrubiający tusz do rzęs, roletka z nowym zapachem, olejek do ust, czy pomadka z linii Nude. Szykuję już dla Was posta z tymi nowościami, dlatego niebawem spodziewajcie się recenzji! 




Dzień dobry wieczór! Dziś środa, drugi dzień Nowego Roku! 😄 Prezentuję Wam dziś moje nowe paznokcie, które zrobiła mi kochana pani Ania z @salonbeautyboutique ❤️ Chciałam coś delikatnego, ale z akcentem Sylwestrowym. Zdecydowałam się tym razem na bardzo jasne kolory oraz jeden brokatowy. Zdobienie na palcu serdecznym to mix dwóch kolorów. Oczywiście są to hybrydy, które strasznie mi się po pierwszym razie spodobały 😍 Zdecydowanie skróciłysmy jednak ich długość, aby było mi wygodnie... dźwigać sztangę 😄😄❤️ Jak Wam się podoba ta stylizacja? Bo ja jestem zakochana! 😍 #dzieńdobry #dobrywieczor #sroda #wednesday #nowyrok #paznokciehybrydowe #paznokcie #nowepaznokcie #hybrydy #nails #newnails #pieknepaznokcie #najpiekniejszepaznokcie #salonbeautyboutique #nude #paznokcienude #brokat #stylizacjapaznokci #nailstylist #nailart #beauty #beautyblogerka #beautybloger
Post udostępniony przez Cela Julietta (@_nostami)

Prawie cały styczeń nosiłam prześliczne hybrydy znów w wykonaniu pani Ani z salonu Beauty Boutique we Wrocławiu. Na moich paznokciach możecie zobaczyć miks lakierów z Neonail oraz Słowianki. Pod koniec miesiąca karnawałowa stylizacja została zmieniona na "zmrożoną" i zimową - możecie ją zobaczyć w TYM wpisie.
W styczniu przyszło do mnie trochę zaległych zamówień z AliExpressu i były tu nawet zamówienia z 11.11! Do hitów zaliczyć muszę przepiękne kosmetyczki z jednorożcami, które zamawiałam wespół z koleżanką (ona dla córek). Kosmetyczki są wykonane z takiego lekko "misiowatego" materiału, mają zamki błyskawiczne-zamknięcia i wyglądają na dość porządne. Oby długo służyły, bo nadruki mają śliczne!
Przyszły też do mnie cztery pary kolczyków (bo nie mogłam się zdecydować...). Jako pierwsze otrzymałam te czarne i czerwone widoczne na zdjęciu po prawej stronie. Sznureczki były trochę poplątane, ale ogólnie jestem pod pozytywnym wrażeniem ich jakości. Niestety druga przesyłka (z innego sklepu!) już nie była taka piękna, co widać na zdjęciu po lewej. Pomijając niestaranne wykonanie i różne długości nitek (to akurat można samodzielnie poprawić), to całe kolczyki są wykonane z jakiegoś tandetnego tworzywa, które mam wrażenie, że zaraz się rozleci. W dodatku nie mają nawet żadnych zatyczek, czy wkrętek. Na przyszłość wiem już, skąd nie zamawiać!
Od już bardzo dawna marzyłam o małej, złotej torebce do wieczorowej kreacji. Najlepiej w kolorze różowego złota. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam na wyprzedaży to maleństwo z New Looka, to po prostu musiałam je mieć! Torebka pokryta jest cekinami, które można "odwrócić" i zmienić jej kolor z różowego złota na srebrny. No noszenia służy dość długi łańcuszek, a w środku z powodzeniem zmieści się portfel, telefon i najważniejsze akcesoria kobiece. I mimo, że jak dotąd nie ubrałam tej torebki do żadnej kreacji, to z powodzeniem wykorzystuję ją czasami... do robienia zdjęć! 
Cały styczeń i nadal prowadzę kurację sokiem z rokitnika z Oleofarm. Sok z rokitnika posiada szereg dobroczynnych właściwości. Sok zawiera m.in.: potas, sód, wapń, magnez, żelazo, fosfor, mangan, cynk i miedź, ma więc działanie zwiększające odporność (i dlatego go piję). Jednak oprócz tego ma on wspomagać procesy trawienia, pomagać zwalczać stany zapalne układu pokarmowego, zapobiegać chorobom wzroku, opóźniać procesy starzenia, wzmacniać kości i naczynia krwionośne, a także obniżać ciśnienie krwi i poziom cholesterolu. Butelka 250 ml wystarcza mi zazwyczaj na 7-10 dni stosowania. Zresztą po upływie takiego okresu od otwarcia sok traci sporo swoich właściwości i staje się mętny i gorzki. Ogólnie smak soku z rokitnika jest ciężki do picia - jest równocześnie bardzo kwaśny i pozostawia gorzkawy posmak. Mi najlepiej pije się co bez rozcieńczania, po posiłku, jednym większym łykiem, ale wiem, że niektórzy piją go mieszając z wodą itp. Do smaku trzeba się przyzwyczaić, innej rady nie ma! Jeśli chodzi o działanie, to na mnie działa on naprawdę dobrze i zauważalnie widzę zwiększenie odporności, a gdy dopadło mnie przeziębienie (jak przerwałam kurację na kilka dni!), to powrót do soku zdecydowanie przyspieszył mi wyjście z choroby. Do tej pory kupowałam go w pobliskiej aptece, ale okazało się, że można go też kupić w Carrefourze na stoisku ze zdrową żywnością i w dodatku nieco taniej. Tam też kupiłam ostatnio z ciekawości sok z aronii i chcę go też przetestować po skończeniu aktualnej butli rokitnika.
Niejednokrotnie już pisałam Wam, że bardzo lubię ubrania z Tchibo. Marka, która większości pewnie kojarzy się z kawą produkuje też ubrania i wszelkie dodatki do domu, których cechą jest bardzo dobra jakość. Ubrania, które tam kupuję nawet po wielu praniach i latach (!) używania nie niszczą się i nie zmieniają wyglądu. I dotyczy to kompletnie wszystkiego - nawet zwykłych t-shirtów! Jednakże ceny tych ciuchów są często wyższe niż w innych sklepach, dlatego tym bardziej poluję u nich na wyprzedaże. W styczniu kupiłam sobie kardigan z bawełny ekologicznej w szarym kolorze oraz zestaw dwóch granatowych ręczników w paski. Do tego dobrałam chustkę z polaru na szyję, której nie ma na zdjęciu. Za całość, w wyniku promocji 2+1 zapłaciłam około 80 zł, co uważam że jest dealem miesiąca jak na ceny w tej firmie! 
W sklepie Flying Tiger w ramach wyprzedaży była fajna promocja - wszystkie produkty miały maksymalną cenę 8 zł. Każdego dnia zmieniał się nieco asortyment, więc można było przez kilka dni udawać się na "polowanie". Niestety w tym czasie totalnie nie miałam chwili na jeżdżenie do miasta i udało mi się zajrzeć tam tylko raz. Mimo wielu "potrzeb" zdecydowałam się na dość skromne zakupy w postaci pluszaka dla mojego ukochanego (on uwielbia misie koala!), małego pojemniczka na przyprawy, lizaków (do zdjęć!) oraz paczki chusteczek, bo akurat nie miałam przy sobie ;-) 
Z ciekawości zajrzałam na wyprzedaże do sklepu JJ Korean Beauty, gdzie skusiłam się na piękny, fuksjowy tint do ust w kredce. Wolę nie myśleć o tym ile mam produktów do ust w domu... ;D
Z kolei na wyprzedaży w HEBE postawiłam tym razem na zestawy. Tu na swoje wytłumaczenie mam nie tylko ich wyśmienitą cenę, ale też przeznaczenie. Tak naprawdę bowiem, tylko te dwa zestawy na dole zostały ze mną w domu, a te górne oddałam mojej mamie na nagrody w konkursie, które organizuje stowarzyszenie, w którym ona działa. Myślę więc, że jestem trochę usprawiedliwiona! Z kolei zestaw AXE i Adipower, to zapasy moich i mojego narzeczonego ulubionych dezodorantów. Na tą więc chwilę oba lądują na szafie w zapasie.
Razem z Justyną udałam się po raz pierwszy do sklepu Ładnie Pachnie, gdzie okazało się jak różne mogą być gusta i wrażenia zapachowe dwóch osób! Byłam zszokowana, że zapachy które Justyna mi pokazywała bardzo często były dla mnie prawie niewyczuwalne, lub identyczne, podczas gdy to co mi się podobało jej niekoniecznie przypadało do gustu, lub wcale tego nie czuła. Bardzo ciekawe doświadczenie życiowe, że mimo że posługujemy się niby tymi samymi zmysłami to nasza wrażliwość jest zupełnie inna. Skusiłam się wtedy na cztery zapachy w formie wosków i świec. Są to dwie świece marki Country Candle - Flannel i Day Dream, oraz świeca (Palm Leaf) i wosk (At The Beach) marki WoodWick. Wszystkie zapachy są zdecydowanie letnie, bo jak widać mimo zimy za oknem ja już jestem myślami gdzieś indziej.
Tego samego dnia byłyśmy w restauracji Panda Ramen, gdzie próbowałam swojej pierwszej w życiu zupy w japońskim stylu. Danie było całkiem pożywne i znakomicie rozgrzewało, zwłaszcza że złapała nas niezła śnieżyca. Miałam trochę problemów z posługiwaniem się pałeczkami, na szczęście jednak do zup dodawane są też tradycyjne łyżki.
W Sephora natknęłam się na promocję 2+1 na produkty do pielęgnacji z ich własnej marki. Postanowiłam więc skorzystać z okazji i przetestować kilka rzeczy, które mnie ciekawiły. Zdecydowałam się na plasterki na wypryski, które poleca często Vanessa BeautyVTricks, a mi akurat skończyły się te korańskie z CORSX (LINK). Oprócz tego dobrałam dla siebie chusteczki do demakijażu o zapachu papaja oraz nawilżająca maskę w płachcie. Przyznaję, że bardzo dawno nie zaglądałam do Sephora i wszystko jest dla mnie totalną nowością dlatego z przyjemnością zabieram się za testowanie! 
Pod koniec stycznia zamówiłam sobie na stronie makeup.pl paletkę cieni MIYO o kolorze Feminine Flame. I to jest ta paletka, która chciałam zamówić już dawno ale ciągle była ona niedostępna na stronie producenta (i dalej jest!). Jest to moja czwarta paletka tej firmy i nadal zachwycam się intensywnością tych cieni! Zamówiłam też pustą kasetkę z Nabli, bo na Instagramie pojawiła się ostatnio nowa marka makijażowa (polska!), która bardzo mnie zainteresowała, ale ich cienie są w postaci magnetycznej. Co ciekawe początkowo nie mieli swojej kasetki na nie i stąd mój zakup. Aktualnie widziałam, że już mają swoją firmową kasetkę, dlatego zastanowię się czy wykorzystam tą moją, czy zrobię z nią coś innego. 
A 31 stycznia, czyli w ostatni dzień minionego miesiąca przyszło do mnie kolejne zamówienie z Avonu a w nim, w ramach programu dla konsultantek otrzymałam (w cenie 4 zł, żeby nie było!) zestaw kolejnych nowości tej firmy. Jest tutaj rozświetlacz do twarzy oraz matowa pomadka w płynie Mark. A więcej o nich napiszę niebawem w obiecanym poście nowości. Oprócz tego dałam się skusić na dwa zestawy kosmetyków do oczyszczania oraz mój ulubiony tonik, widoczne na pierwszym zdjęciu dzisiejszego wpisu. Nie wiem jeszcze, czy zostaną one ze mną, czy podaruję je komuś w prezencie, ale ich cena była bardzo atrakcyjna, a wszystkie znam i używam na co dzień, więc to pewnego rodzaju inwestycja. 
I tak mi właśnie minął pierwszy miesiąc 2019 roku i pierwszy miesiąc zwiększenia zużywania w stosunku do kupowania kosmetyków. Jak widać trochę tego (jednak!) przybyło, ale myślę, że jak na możliwości i ilości pokus, to i tak mogło być znacznie gorzej. Dajcie znać, czy znacie nowości z mojego dzisiejszego posta, co Was szczególnie zainteresowało lub zszokowało oraz jak minął Wam styczeń. Z przyjemnością czytam Wasze komentarze! 
P.S. Jak patrzę na zeszłoroczny styczniowy haul, to tym razem serio przegięłam... 

  

18 komentarzy:

  1. O matko, ale się obkupiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Kurczę muszę naprawdę sobie ten post trzymać w telefonie, żeby się zastanowić trzy razy przy kolejnych zakupach! ;-)

      Usuń
  2. No to zakupy na bogato;). Ja ostatnio schodziłam z ilości kosmetyków i wszystkiego co mam, żeby uwolnić trochę miejsca w domu. Dlatego w sumie teraz rzadko piszę notki o tematyce urodowej i tematyka mojego bloga nieco się zmieniła. I w sumie też ciężko było mi się zebrać do notek typu haul i do denek też. Chociaż ostatnio znowu zaczęłam sobie zbierać pudełeczka do denka...i własnie sobie przypomniałam, że wyrzuciłam opakowania po kremach, więc chyba i tym razem nie bardzo mi to wyjdzie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz wrzucić denko bez kilku kosmetyków, w końcu to się może zdarzyć ;D Mi akurat denka pisze się znacznie milej, bo to jednak pewnego rodzaju sukces, że coś zużyłam do samego dna ;-)))

      Usuń
    2. No w sumie tak. Przemyślę jeszcze sprawę i możliwe, że w końcu to napiszę ;).

      Usuń
    3. Daj znać, chętnie zajrzę!! ;-)

      Usuń
  3. No, no kochana to zaszalałaś! :) Nie będę ukrywać najbardziej zauroczyły mnie zestawy kosmetyków.
    Co jak co, ale styczeń minął mi w zawrotnym tempie. Tym razem moje zakupy były bardzo skromne he he
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że w lutym już nie będzie tylu pokus wyprzedażowych, bo przecież to jest naprawdę aż niedobrze.... Choć oczywiście jak zawsze Bielenda ma tyle nowości, że serce sie kraje! ^^ ;-))))

      Usuń
  4. Naprawdę sporo Avonu :D U mnie też na przełomie roku pojawiło się sporo kosmetycznych nowości, za to luty upływa pod znakiem wstrzemięźliwości zakupowej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ten Avon to główna przyczyna zła w tym miesiącu! ;-) Też mam zamiar w lutym się ograniczyć... ha ha ha ... he, he he... chociaż już tylko 19 dni zostało :D

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. A dziękuję, rzeczywiście są bardzo "efektowne", a kosztowały jakoś 3,50 pln ;D

      Usuń
  6. A moim zdaniem nie jest źle. Haul wydaje się być duży, ale przecież jest nie tylko kosmetyczny i tych niekosmetycznych rzeczy tutaj naprawdę sporo. No i zamówienia z Alie (te kosmetyczki są cudowne!!!), które nie są ze stycznia! Także ja Cię w pełni rozgrzeszam i usprawiedliwiam :D A mi styczeń koszmarnie się dłużył, od dawna nie miałam takiego miesiąca, który nie przeleciał mi w mgnieniu oka. A styczeń właśnie taki był... zobaczymy jak będzie z lutym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luty jest krótki i to zdecydowanie! Aż się boję czy zdążę cokolwiek pozużywać, żeby było do denko ;D To prawda, że jest tu sporo rzeczy niekosmetycznych, ale jednak tych kosmetycznych powinno być jeszcze mniej ;P Dlatego teraz już się nie dam tak łatwo namówić Avonowi na (kolejne!) nowości! ;-)))

      Usuń
  7. O rany nie wiem za bardzo na czym się skupić bo sporo tego jest :D Jak Ja dawno nic nie miałam z Avonu :) Kosmetyczki z jednorożcami są świetne! Paletka Miyo jest boska :) Miłego testowania i czekam na recenzję :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak patrzę to ja się chyba nigdy nie wygrzebię z pisania recenzji ;-))))))))))))))

      Usuń
  8. No no zaszalałaś. Sporo świetnych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak trochę!!... Postaram się, aby w lutym już nie było takich szaleństw :D

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger