We wrześniu skupiłam się na przygotowywaniu paczek urodzinowych dla kilku wspaniałych dziewczyn, które poznałam na portalu Dress Cloud. Dlatego mam wrażenie, że przybyło mi nieco mniej nowości. A jak było naprawdę? Przekonajcie się sami, zapraszam do lektury!
Mój tradycyjny haul zakupowy rozpocznę tym razem od ślicznych, marmurkowych kubeczków ARBRE z Hoomla, które tak mnie oczarowały, że zaraz złapałam za telefon i wysłałam zdjęcia do ukochanego. I mimo, że nie narzekamy na brak naczyń, to jak widać trafiły do naszego domu :) Kubki mają kanciaste krawędzie, pojemność 0,4 l i oprócz wersji w różowym i czarnym kolorze była jeszcze biała. Ich cena była dodatkowo atrakcyjna, bo trafiłam na dzień gdzie drugi produkt z działu kuchnia był -50%. Lubię takie promocje! :D
Marzyłam, marzyłam i w końcu kupiłam dyfuzor zapachowy, który nawilża powietrze, a przy okazji sprawia że w domu przepięknie pachnie. Przy pomocy ultradźwięków wytwarzana jest delikatna, wodna mgiełka. Są trzy tryby działania - na pierwszym mamy zmienne kolory podświetlenia LED (zajrzyjcie na filmik!), na drugim trybie zatrzymujemy ten jeden ulubiony kolor i on się ciągle świeci, a na trzecim mamy parę bez światełka. Zmian oświetlenia LED jest kilka, m.in. jest to światło białe, czerwone, niebieskie, różowe, fioletowe.
DYFUZOR ZAPACHOWY - JAK DZIAŁA?
W zestawie z dyfuzorem były dwa olejki eteryczne - lawendowy oraz z drzewa sandałowego. I jak nie przepadam za zapachem lawendy, tak ten bardzo mi się spodobał Dyfuzor działa tyle czasu, ile wody wlaliśmy do urządzenia (max. 4h). Ja swój kupiłam na stronie lidl.pl za niecałe 60 zł (trafiłam na dodatkową promocję).
DYFUZOR ZAPACHOWY - JAK DZIAŁA?
W zestawie z dyfuzorem były dwa olejki eteryczne - lawendowy oraz z drzewa sandałowego. I jak nie przepadam za zapachem lawendy, tak ten bardzo mi się spodobał Dyfuzor działa tyle czasu, ile wody wlaliśmy do urządzenia (max. 4h). Ja swój kupiłam na stronie lidl.pl za niecałe 60 zł (trafiłam na dodatkową promocję).
Mówiłam Wam już, że sklep Action to zło wcielone! Wiedziałam o tym, gdy po raz pierwszy zrobiłam tam zakupy, że będzie mnie kusiło zaglądanie tam częściej. Tym razem kupiłam kilka drobiazgów do dekoracji pod kątem zdjęć - mniejszą wersję lusterkowej tacki, naturalne łupiny oraz drewnianą tacę (za 12 złoty!). Do tego pudełeczko, które przeznaczyłam jako opakowanie na próbki, małą świeczkę zapachową z zebrami (jak ona ładnie pachnie!) oraz dwie maseczki glinkowe w płachcie, które mnie zaciekawiły. Generalnie wszystkie kosmetyki z Actiona, które do tej pory kupiłam zostały już przez mnie przetestowane i myślę, że przygotuję jakiś zbiorczy post na ich temat. Dzięki temu dział ten już nieco mniej mnie kusi. Jednak alejki z produktami dekoracyjnymi i do kwiatów, to wciąż miejsce moich pielgrzymek :)
Zaczęłam na zakupy ciuchowe chodzić z aparatem i fotografować się w każdym ubraniu, które potencjalnie mi się podoba. Pewnie to żadne odkrycie Ameryki, choć akurat ja nigdy wcześniej tak nie robiłam. Dzięki temu najpierw robię ogólne rozeznanie co jest w różnych sklepach, a później już ewentualnie przymierzam drugi raz tylko to co mnie zachwyciło i w czym wyglądam "dobrze". Oczywiście robię sobie też zdjęcia metki z rozmiarem, bo nie raz już przekonałam się, że rozpiętość rozmiarowa bywa naprawdę przeróżna! We wrześniu potrzebowałam trochę ubrań o bardziej eleganckim charakterze. Przede wszystkim kupiłam sobie oversizową marynarkę z kratę, która ma podwinięte rękawy. Strasznie jestem w niej rozkochana i lubię ja nosić nie tylko na "specjalne okazje". Kupiłam też bardziej elegancką koszulę w kolorze złota oraz czarne, materiałowe spodnie. Wszystkie ubrania pochodzą ze sklepu C&A i o ile rzadko tam coś kupuję, to jak widać trafił mi się całkiem niezły komplet ;-)
Z mojego ulubionego sklepu na eBay zamówiłam sobie kilka masek w płachcie A'Pieu. Oczywiście nie tylko dla mnie, ale też do podzielenia się z koleżankami. Przesyłka przyszła bardzo szybko i dostałam sporo próbek!
Przyszło też do mnie zamówienie z AliExpressu z myślą o pewnej młodej damie :) Szczerze mówiąc to jest własnie ta chwila kiedy bardzo żałuję, że nie jestem już uczennicą :D Zobaczcie, jak to wszystko się mieni!
Wróćmy jednak do kosmetyków. Skusiłam się na nową pomadkę w płynie Power Stay, która ma utrzymywać się na ustach nawet do 16 godzin podobno. Wybrałam kolor Relentless Rose, który miał być przyjemnym różowym nudziakiem, a na ustach wpadał mi nieznacznie w koral (chociaż i tak tego nie widać na zdjęciach). Pomadka ma formułę w płynie i nakładamy ją za pomocą gąbeczki-aplikatora. Jest matowa i mocno wgryza się kolorem w usta. Rzeczywiście jest trwała i nie poddaje się łatwo jedzeniu, piciu, czy pocałunkom. Niestety są dni, kiedy nawet Power Stay się ściera Zazwyczaj od środka, ku krawędziom, co jest o tyle spoko, że jeśli w miarę szybko zorientuję się, co się dzieje, to mogę ją łatwo uzupełnić. W najgorszym razie wygląda się jak z obrysowaną konturówką ustami. Jak każda matowa szminka także i ta może lekko wysuszać usta, choć formułę ma kremową i nie jest to taki efekt maski jak przy GR. Raczej podobny do tych poprzednich wersji avonowych matowych pomadek w płynie.
Zamówiłam też dla siebie nową, energizująca mgiełkę do ciała z linii Planet Spa, Avon. Tych mgiełek marka wprowadziła trzy i tak się składa, że w październiku dokupiłam koleją, a w domu mam starszą wersję tej ostatniej. Szykujcie się więc na post porównanie!
W ramach programu Hot Noty od września testuję dwa przepiękne zapachy marki Avon. Jest to woda perfumowana Maxima dla niej oraz woda toaletowa Maxime dla niego. Oba zapachy mają pomóc nam w "uwolnieniu swojego potencjału i pokazaniu maksimum siebie". Oczywiście to w sensie metaforycznym. Opakowania są równie piękne, co nuty zapachowe. MAXIMA to przepiękna kompozycja kwiatu Immortelle, soczystej nektarynki i jaśminu. Zapach jest szykowny, elegancki, aksamitny i ciepły. MAXIME to połączenie nut żywicy olibanowej z akordami liści mandarynki i drzewa żywicznego. Całość kompozycji jest energetyczna i odświeżająca. Oba zapachy to świetna propozycja na jesienne i zimowe wieczory! Myślę, że pojawi się o nich nieco więcej na moim blogu :)
Tak dawno nie testowałam nic z portalu Streetcom, że już nieomal traciłam nadzieję, a tu taka niespodzianka! Dostałam się do kampanii serum Mineral 89 Vichy! Pamiętam, że marzyłam o przetestowaniu tego kosmetyku od czasu, gdy widziałam go u dziewczyn na instagramie. Chyba nie muszę ukrywać, jak wysoko skakałam z radości?
I tak dla dopełnienia w ramach Klubu Recenzentki Wizaż testuję kolejne produkty marki Vichy - Neovadiol Phytosculpt, czyli krem do pielęgnacji skóry szyi i twarzy oraz Neovadiol Rose Platinum - różany krem wzmacniający z odżywczym woskiem pszczelim i wzmacniającym wapniem. Oba kosmetyki są przeznaczone dla osób nieco starszych, dlatego właściwym testującym będzie... moja MAMA! Powiem Wam w sekrecie, że trochę jej zazdroszczę, bo oba kosmetyki Vichy wyglądają pięknie i bardzo ładnie pachną. Oczywiście po testowaniu będzie nasza wspólna recenzja (mama opinuje, ja opisuję), ciekawe jak to wyjdzie? :)
Na początku października już przyszło moje pierwsze zamówienie z firmy Faberlic. Większość produktów zamówiłam do prezentów do testowania dla dziewczyn, a ponieważ już prawie wszystkie paczki ode mnie wyszły, to mogę pokazać wam co to było :D Zamówiłam set masek w płachcie o różnym działaniu, tonik i żel do mycia twarzy z werbeną, pastę do zębów z aloesem (właśnie jest w użyciu i to miła odmiana po tych wszystkich miętowych!), peeeling owocowy, spray do ust malinowy, odkamieniacz do czajników (super się sprawdza i jest w jednorazowych ampułkach - mega wygodne!) oraz trochę mydełek.
Również na przełomie września i października zmieniłam paznokcie z wakacyjnych na "jesienne". Oczywiście w salonie Beauty Boutique! Tym razem bardzo skróciłam paznokcie, bo już mi ich długość przeszkadzała, a kolor jaki wybrałam to khaki numer 851 marki MakeAR. Poprosiłam tez o zdobienie ze złotej folii, które zdecydowanie ożywiło tą stylizację. No i tak mi teraz do tych paznokci pasują militarne ubrania. I przypomniałam sobie, dlaczego kiedyś tak lubiłam je nosić!
Jak widzicie mimo, że ten miesiąc niby był "mniej zakupowy", to i tak trochę się tych nowości nazbierało. Dajcie znać w komentarzach, co szczególnie Was zaciekawiło :) We wrześniu miałam jeszcze przyjemność być na kilkudniowej wycieczce po Holandii, gdzie mimo deszczowej pogody bardzo mi się podobało. Zwłaszcza za serce ujęły mnie te mniejsze miejscowości, jak Delph czy Haga.
Haga! Oj tak, mi ze wszystkich holenderskich miast, w których miałam przyjemność w tym roku być, najbardziej podobała się Haga :) Co do haulu - rzeczywiście, jest mniejszy niż zwykle, ale mimo wszystko bogaty w nowości, z których chyba najmocniej za serducho chwyciły mnie kubki :) Są przepiękne!
OdpowiedzUsuńMiałam to samo, jak je zobaczyłam dlatego musiały już ze mną wrócić do domu ;-))
UsuńKubeczki i maseczki do twarzy wpadły mi w oko :) Miłego testowania :)
OdpowiedzUsuńMaseczek nigdy dość! :D :D
UsuńKubeczki są mega! Ja też oglądając te wszystkie akcesoria do szkoły żałuję, że nie jestem już uczennicą :P
OdpowiedzUsuńAle uczyć się i dostawać oceny to bym już jednak nie chciała... ;-))
UsuńŁadne kubeczki ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-) Też mi się spodobały :D
UsuńNo to już wiem, że kubeczki musza być moje :)
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka widziałam w Hoomla ;D
UsuńPrzepiękne te kubeczki! Myślałam nad tą nową pomadką z Avonu, ale na razie zrezygnowałam. Actiona niestety znam aż za dobrze, więc doskonale cię rozumiem XD Czy zdjęcie z Holandii i wspomnienie o wycieczce to zapowiedź postu wycieczkowego? Mam nadzieję, że tak, bo chętnie bym przeczytała!
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie pisałam o żadnej z moich podróży, ale może czas to zmienić? ;)
UsuńKubki skradły cały wpis - są przepiękne! <3
OdpowiedzUsuńNo ja wiedziałam że tak będzie dając je na wstępie... ;-))))
UsuńPiękne te marmurkowe kubki. Idealne do zdjęć. Zajrzę do action bo podobają mi się akcesoria jakie kupiłaś 😊. Miałam serum z vichy i na mnie nie zrobiło ogromnego wrażenia. Jestem ciekawa jak sprawdzi się Tobie 😊
OdpowiedzUsuńW Actionie chyba co kilka tygodni jest zmiana produktów, więc warto czasami zaglądać ;-)
Usuń