
Szykuję tu dziś dla Was turbo wpis, w którym chcę pokazać moje nowości zakupowe i to z aż trzech miesięcy! Uspokajam jednak lojalnie, że nie trzeba gromadzić zapasów żywnościowych do czytania tego posta. Ostatnio udaje mi się bowiem kupować co raz mniej kosmetyków, co zresztą sami zaraz zobaczycie. Dlatego na długość dzisiejszy tekst powinien być "standardowy"... No dobrze, to co nowego pojawiło się nie tylko w mojej kosmetyczce w ostatnich trzech miesiącach? Ho ho ho...
Na początek cofnijmy się wspomnieniami do mrocznego, deszczowego listopada... Chociaż o ile mnie pamięć nie myli to pogoda była wtedy znacznie lepsza, niż np. teraz w lutym. W tym miesiącu jednym z ważniejszych wydarzeń była kolejna edycja wyzwania "7 dni 7 szminek" na moim instagramie. Nie, nie kupiłam żadnej nowej pomadki (uff!), a jedynie korzystałam z tych, które już obecnie posiadam :) W skrócie wyzwanie to polega na używaniu codziennie innej pomadki (lub jej próbki) i wrzucaniu selfie na instastories. Niebawem odbędzie się kolejna edycja (23.02!) więc jeśli macie ochotę serdecznie Was zapraszam!
LISTOPAD
Drugi ważny zakup to stojący blender, który zdecydowanie usprawnia przygotowywanie odżywczych shejków! Kolejny raz zdecydowałam się na markę Russel Hobbs do której mam bardzo duże zaufanie, a sam blender kupiłam w sklepie internetowym Lidla. Najbardziej podoba mi się w nim jego wielki, szklany kielich. I choć jest dość ciężki i niewygodnie się go przez to myje, to i tak zdecydowanie wolę szkło niż plastyk.
Jeśli chodzi o kosmetyki, to poszalałam na wyprzedaży marki FIT.friends by Oceanic, choć może "poszalałam" to delikatne określenie przy cenach kosmetyków rzędu 4-6 złoty to i tak się hamowałam :D Na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że żel pod prysznic już zużyłam i niebawem poczytacie o nim w denko :D
Moje ostatnie jak na razie zamówienie z Faberlic wyglądało jak na zdjęciu powyżej, przy czym maseczki dostałam w prezencie, mydełko porzeczkowe już zużyłam, krem do twarzy jest w użyciu a masujące, kolczaste kulki także używam na co dzień.
W Action oraz KIK dokupiłam trochę pierdółek do zdjęć i dekoracji, bo w końcu zima zbliżała się wielki krokami :) Strasznie mi się spodobały zwłaszcza te futrzaste kartki, które mają warstwę przylepną po drugiej stronie. Marzy mi się notes z taką okładką (cena około 3-4 zł za dwa arkusze). W Action kupiłam też woreczki z mięciutkiego materiału przypominającego atłas. Z kolei z KIK zabrałam brokatową choinkę, ośnieżone kulki oraz styropianowe kulki o połyskującej poświacie.
Podczas Beauty Fair Influencer w Katowicach kupiłam kilka kosmetyków do makijażu, m.in. tusz do rzęs i klej do pigmentów i brokatów MIYO, czy cienie Mexmo. Dostałam też do testowania krem nawadniający z Uzdrovisco. Pełną relację z tego wydarzenia znajdziecie na moim blogu LINK. Krem do twarzy, tusz, cienie są w użyciu ;)
Ostatnie listopadowe drobiazgi to zestaw świątecznych wosków Yankee Candle, który kupiłam na prezent. A że jeden z nich bardzo mi się spodobał (Evergreen Mist), to dokupiłam też go dla siebie. I słuchajcie ŚWIĘTO LASU! Ja go właśnie wczoraj zdenkowałam! Szok, to mój pierwszy wypalony do końca wosk w życiu! ;)
GRUDZIEŃ
W grudniu w Lidlu pojawiły się nowe maseczki marki Marion i jako totalna maseczkomaniaczka nie mogłam przejść obok nich obojętnie :D Po zakupie pojawił się pomysł, aby podarować je którejś z dziewczyn z DressCloud. Ostatecznie koleżanka, dla której przygotowywałam prezent dostała już je od kogoś innego, więc nic z tego podarunku nie wyszło. Ale co się odwlecze to nie uciecze, ja w każdym razie mam jeszcze sporo własnych maseczek...
W ramach programu Hot Noty Avon otrzymałam do przetestowania nową szminkę Prism w kolorze Blast Off, lakier z drobinkami Black Magic i maskę Platinum Glow. O wszystkim pisałam Was w recenzji karnawałowych kosmetyków LINK.
Zamarzyły mi się w grudniu takie czerwone, świąteczne paznokcie. Zrobiłam je w moim ulubionym salonie Beauty Boutique. Na prawej ręce miałam świąteczną gwiazdkę, a na lewej delikatne kryształki (sylwestrowe?). Jednym słowem byłam gotowa na każdy rodzaj imprezy!
Postanowiłam też odświeżyć nieco moje włosy, które były już bardzo długie i prawie proste. Odwiedziłam salon NENA, do którego chodziłam na początku studiów. Moją "metamorfozę" możecie zobaczyć na zdjęciach :)
Jak wiadomo jedną z bardzo ważnych aktywności w grudniu jest otwieranie kalendarza adwentowego :D U mnie w tym roku gościł kalendarz Balea, w związku z tym mam "trochę" miniaturkowych kosmetyków pielęgnacyjnych... Czy chcecie recenzję wszystkich miniaturek w jednym poście?
Pod choinką znalazłam w tym roku naprawdę wspaniałe prezenty! Po pierwsze był to zestaw nowych pomadek myLIPstick mojej ukochanej marki MIYA we wszystkich kolorach! Nawet nie wiecie jak skakałam z radości :D To co przede wszystkim wyróżnia te pomadki spośród innych to ich skład, który jest w ponad 90% pochodzenia naturalnego! Pomadki mają działanie nawilżające i pielęgnacyjne dzięki obecności olejków ze skórki pomarańczy i rycynowego, wosków kandelila i karbauba oraz wit. E. Ten pierwszy składnik jest też odpowiedzialny za przepiękny, cytruskowy zapach, który czujemy podczas aplikacji. Wszystkie pomadki są komfortowe w noszeniu. Każda też może na ustach wyglądać bardziej delikatnie, gdy pokryjemy usta jedną warstwą lub mieć mocniejszy efekt, gdy nałożymy tych warstw więcej. W pudełku znajduje się aż sześć kolorów szminek - nude, rose, dusty rose, coral, red i fuchsia.
Kolejne prezenty to aparat Nikon D5000, który dostałam w spadku po tacie i mam nadzieję, że w końcu nauczę się robić porządne zdjęcia :) Dostałam też statyw Ubeesize, który może być używany zarówno do aparatu, jak i telefonu oraz jako selfie stick. A wiecie, co jest w tym statywie najgenialniejsze? Że posiada on pilota i teraz mogę robić zdjęcia zarówno w trudnej pozycji, jak i samej sobie! Juhu!!!
Od kochanej Beatki z DressCloud dostałam świąteczną kartkę z kilkoma maseczkami. Ona wie, co króliczki lubią najbardziej ;-)
A od mojej kochanej Kasi (która w końcu przyjechała chociaż na chwilę z UK!) dostałam piękny kosmetyczny prezent pełen zupełnie nieznanych mi produktów! Znalazły się tutaj produkty Blistex, które uwielbiam, a także maseczki, mydełko The Body Shop o moim ulubionym zapachu różowego grejpfruta, herbatka, słodycze i trochę produktów do makijażu - m.in. piękny eyeliner stylizowany na atrament z Harrego Pottera :D
Pod koniec miesiąca z Klubu Recenzentki Wizaż dostałam do testowania duet kosmetyków z serii Normaderm Phytosolution marki Vichy. Powiem Wam tak trochę ubiegając recenzję, że oba produkty sprawdziły się u mnie świetnie i używam ich regularnie na co dzień!
STYCZEŃ
Nie martwcie się moi drodzy czytelnicy, w styczniu udało mi się jeszcze bardziej zredukować kosmetyczne zakupy i pojawiły się jedynie TRZY odstępstwa. Kupiłam (na spółkę z mamą, bo obie jesteśmy w paznokciowej potrzebie) zestaw do japońskiego manicure marki P. Shine. I mam ogromną nadzieję, że pomoże on w regeneracji, bo zdjęłam hybrydy i oczywiście moje paznokcie natychmiast zaczęły się łamać i kruszyć... O japońskim manicure oraz tym zestawie z pewnością przygotuję dla Was osobny wpis.
Skusiłam się na zestaw maseczek Disneya, które pojawiły się w moim Action. A już myślałam, że je przegapiłam, bo widziałam je dwa miesiące wcześniej u dziewczyn na DressCloud! Kosmetyki z podobiznami księżniczek tak się spodobały, że kilka osób poprosiło mnie o ich zakup i wysłanie. Czułam się jak "maseczkowy diler" :D W tym samym sklepie kupiłam jeszcze różowy tusz do rzęs za 4 złote, jednak na oczach wygląda on nieco na fiolet.
Pod koniec miesiąca udało mi się wygrać już drugi raz (!) w konkursie instagramowym marki Nutka Fitokosmetyki. Tym razem w zestawie znalazłam emulsję do higieny intymnej z gruszką i bergamotką, żel pod prysznic i do kąpieli konopie polskie, szampon do włosów piwonia i słodki migdał, krem do stóp czarna porzeczka i białe kwiaty, kremowy żel do mycia twarzy len i echinacea oraz trochę próbek. Żel pod prysznic jest aktualnie w użyciu, bo w transporcie nieco uszkodziła się jego butelka. Emulsję do higieny intymnej oraz żel do mycia twarzy oddałam koleżankom. Tam samo planuję zrobić z kremem do stóp, a dla siebie zostawię jedynie szampon. Kosmetyki marki Nutka są bardzo delikatne dla skóry. Recenzję tych, które do tej pory przetestowałam znajdziecie na moim blogu LINK.
I na tym zakończyły się moje kosmetyczne zakupy stycznia! Co prawda gwoli ścisłości kupiłam w tym miesiącu trochę ciuchów, pozwolicie jednak, że o nich wspomnę Wam już przy kolejnym haul'u. Znacie produkty z mojej listy nowości? Coś szczególnie Was zaciekawiło? A jak tam Wasze zakupowe szaleństwa ostatnimi czasy? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!