Ostatnio wśród moich postów chyba najczęściej pojawiają się maski, a ja nie ukrywam że bardzo polubiłam ten sposób pielęgnacji. Dziś przedstawię Wam dwie nowe maski z linii Essentials firmy Nivea. Będą to maska oczyszczająca oraz nawilżająca.
Maska oczyszczająca należy do linii Urban Skin Detox Nivea. Z tej samej linii recenzowałam już kiedyś krem na dzień, który ogromnie mi się spodobał RECENZJA oraz krem na noc. Nic więc dziwnego, że bardzo chciałam przekonać się, jak sprawdzi się także maska z tej samej serii. Maskę nawilżającą otrzymałam do testowania z Klubu Nivea. Nawet nie umiem opisać, jak bardzo ucieszyłam się, gdy otrzymałam przesyłkę do testowania! Zwłaszcza, że akurat tej maski nie ma chyba jeszcze w sprzedaży w Polsce, a przynajmniej nigdzie jej nie widziałam. Nawet na opakowaniu, które dostałam, są niemieckie napisy z naklejkami w języku polskim.
Obie maski są zamknięte w plastikowych tubach z zamknięciem na klik. Po wielu maskach w saszetkach doceniam, jaka to jest ogromna wygoda używanie masek, które możemy sobie sami swobodnie dozować! Opakowania są białe z minimalistyczną grafiką i napisami odpowiednimi dla rodzaju maski. Bardzo spodobał mi się napis Nivea na zakrętce - mała rzecz, a cieszy. Masek używam zarówno razem w duecie, ale i osobno każdej z nich, gdy wymaga tego moja skóra. Przez ponad tydzień używałam ich co drugi dzień, aby sprawdzić działanie na skórze przy nieco intensywniejszym stosowaniu.
Jako pierwszą omówię maskę oczyszczającą, ponieważ to od niej rozpoczynam moją pielęgnację. Maska Essentials Urban Skin Detox zawiera białą glinkę i ekstrakt z magnolii. Jeśli chodzi o dokładny skład, to prezentuję go na zdjęciu tyłu opakowania.
Zgodnie z opinią producenta - "oczyszcza skórę z toksyn, redukując stresory środowiskowe, zapewnie głębokie oczyszczenie i złuszcza martwe komórki naskórka oraz udoskonala cerę i wspiera jej piękny wygląd". Maska ma formułę lekko zielonkawej pasty z drobnymi częsteczkami o działaniu peelingującym. Nakłada się ja bardzo przyjemnie, a podczas aplikacji towarzyszy nam piękny zapach. Oczywiście używamy ja na wcześniej oczyszczoną skórę. Pasta podczas wysychania zmienia kolor na biały, co widać na zdjęciach.
Zalecany czas trzymania maski na skórze to około jedna minuta, można więc z powodzeniem zaaplikować ją sobie nawet podczas kąpieli, czy porannej gonitwy! Muszę przyznać, że czas działania tej maski bardzo mile mnie zaskoczył. Po lekkim przeschnięciu zmywamy maskę wodą przy okazji wykonując delikatny peeling. Skóra po użyciu tej maski jest bardzo fajnie oczyszczona i gładka, wyraźnie widać, że wygląda lepiej! Nawet przy częstym używaniu nic złego nie działo się z moja skórą, a jej kondycja z dnia na dzień była coraz lepsza. W którymś momencie złapałam się na myśleniu, że nie mogę tak często używać tej super maski, bo szybko mi się skończy... ;-)
Maska nawilżająca Essentials Urban Detox Mask zawiera zieloną herbatę i kwas hialuronowy. Ona także oczyszcza skórę według informacji producenta, ale przede wszystkim ma za zadanie intensywnie nawilżyć skórę. Skład tradycyjnie prezentuję na zdjęciu.
Maska nawilżająca ma konsystencję lekko niebieskawego kremu o satynowym wykończeniu. Używanie jej to czysta przyjemność, w dodatku ona także pięknie pachnie co znacznie umila aplikację. Nawet mogę zaryzykować stwierdzenie, że jej zapach podoba mi się bardziej, jest taki bardziej kwiatowy i kobiecy. Na skórze, nawet mimo nałożenia grubszej warstwy, maska ta robi się prawie przeźroczysta.
Tą maskę także aplikujemy na krótki czas - jedną minutę, jak zaleca producent. Po jego upływie możemy pozostałości maski wklepać w skórę, lub wytrzeć chusteczką czy wacikiem. Ja czasami zmywam też ją wodą, ale to już w ostateczności. Mimo całej przyjemności używania nie lubię mieć na skórze żadnej warstewki, nawet tej najmniejszej. Maska pozostawia bowiem na skórze delikatny film. Sama skóra jest po jej użyciu zdecydowanie ładniejsza, bardziej gładka, jakby lekko rozjaśniona i miła w dotyku. Jest też MATOWA! To zmatowienie skóry za każdym razem strasznie mnie szokuje, bo nie spodziewałabym się takiego działania po masce nawilżającej. Przez to, że tak reaguje moja skóra używam tej maski czasami zamiast kremu na dzień przed nałożeniem makijażu. Skóra dłużej zachowuje wtedy świeżość i nie świeci się jak latarnia ;-)
Podsumowując działanie obu masek Nivea Essentials Urban Detox, to przyznaję, że bardzo mi się one spodobały. Zapewne kosmetolodzy, czy osoby lubiące eko kosmetyki złapały się za głowę widząc listę składników, ale mojej skórze żaden z tych produktów nie wyrządził krzywdy, a wręcz przeciwnie przyczyniły się do poprawy jej stanu. Obie maski są szybkie w działaniu i łatwe w użyciu, nie jest więc trudno włączyć je do codziennej pielęgnacji, przy której sprawdzają się wyśmienicie. Piękny zapach, jaki towarzyszy aplikacji i wygodna stosowania to ich dodatkowe zalety. To wszystko spowodowało, że jestem wręcz zachwycona maskami Nivea Essentials i zdecydowanie je Wam polecam. Znacie te kosmetyki? Używałyście?
Ja osobiście ich nie używałam (nawet nigdzie w sklepach na półkach ich nie widziałam), ale brzmią naprawdę cudownie i może sama się skuszę na którąś. Tylko pytanie: na którą? (O ile niebieska jest już w Polsce w sprzedaży:)).
OdpowiedzUsuńJeszcze jej nie widziałam, więc pozostaje jak na razie przynajmniej jedynie zielona :d No chyba, że jakiś wypad zagraniczny się szykuje, to może tam są w sklepach? ;-)
Usuńtej niebieskiej jeszcze nigdzie nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńJa też! Ale tak jak pisałam - mam podejrzenie, że one jeszcze nie są dostępne do sprzedaży ;-)
UsuńSzczerze powiedziawszy to nie wiedziałam, ze nivea ma takie prodoukty - serio! ale dobrze wiedzieć, bo bardzo chętnie w takim razie wypróbuję. ciekawa jestem jak się u mnie sprawdzą - jestem bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńmiłego dnia.
W sprzedaży stacjonarnej widziałam jak na razie jedynie tą zieloną wersję maski.
UsuńPrzede wszystkim skusiłabym się w pierwszej kolejności na maseczkę oczyszczającą bo takie uwielbiam używać. Ciekawa jestem z kolei czy ta nawilżająca by mnie nie zapchała. Mam niestety z tego typu produktami pod górkę i ostrożnie musze testować. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej przetestować na własnej skórze ;-) Miłego dnia!
UsuńMaseczki do.twarzy nie da się nie kochać. Uwielbiam jednorazowe jak i te w większych opakowaniach. Nie wiedziałam że nivea takie posiada
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam maseczki! Zresztą chyba to widać po ilości postów na ich temat :D
UsuńJa używałam oczyszczającej i niezbyt dobrze wspominam. Bardzo mnie podrażniała.
OdpowiedzUsuńByć może masz bardziej wrażliwą skórę? Mimo wszystko współczuję!
UsuńUżywałam tej zielonej i muszę przyznać, że działała znakomicie. Pozdrawiam gorąco i zapraszam na http://super-ciuchy24.pl :)
OdpowiedzUsuńMi także bardzo podoba się jej działanie. Dziękuję za zaproszenie ;-)
UsuńBardzo dawno nie miałam kosmetyków Nivea, w "młodości" dosyć często po nie sięgałam, ale zraziłam się do marki, kiedy szampon wywołał u mnie łupież. Maski wyglądają interesująco, zwłaszcza wersja nawilżająca, ale raczej nie sięgnę po nią :-/
OdpowiedzUsuńJa także miałam ogromną przerwę w używaniu kosmetyków tej marki, no może poza klasycznym niebieskim kremem w metalowym pudełku ;-)
UsuńWydają się być naprawdę interesujące :D Nigdy chyba nie miałam masek Nivea ;)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej także! Ale coś czuję, że muszę uważnie się rozglądać za nowymi, bo te im wyszły świetnie ;-)
UsuńUwielbiam robić maseczki! Nie widziałam żadnej z nich jeszcze ,a szkoda bo wyglądają i zapowiadają się mega ciekawie :) Pozdrawiam 😊
OdpowiedzUsuńhttps://patrycjakoziol55.blogspot.com/?m=1
Czasami w Rossmanie można napotkać tą zieloną. Pozdrawiam również! ;-)
UsuńThank you for! Have a nice day ;-)
OdpowiedzUsuń