sobota, 1 września 2018

#haul nie tylko kosmetyczny LIPIEC 2018

Mamy wrzesień, a ja winna Wam jestem post na temat nowości lipca! Oczywiście miałam pomysł, aby zrobić wspólny, wakacyjny wpis na ten temat, z dwóch miesięcy. Jednak zrobiłby się z tego koszmarny tasiemiec i nie wiem, czy ktokolwiek byłby w stanie to przeczytać. Dlatego dzisiaj, jeszcze wakacyjnie, zapraszam Was na małe wspomnienie zakupów z lata.
Zacznę tradycyjnie kosmetycznie, bo jednak to właśnie ta kategoria dominuje w moich nowościach miesiąca. W lipcu stałam się szczęśliwą właścicielką SWOPA #1290 z portalu DressCloud. Przypomnę tylko w skrócie, że portal ten skupia głównie dziewczyny, które dzielą się ze sobą inspiracjami na temat kosmetyków, ciuchów, makijaży i wszystkiego co może interesować babki. Za publikacje nazywaną tutaj "chmurką" otrzymuje się "kryształki", czyli "lajki" od innych dziewczyn zwanych tu Clouders. Te kryształki możemy wykorzystać do licytowania SWOP-ów, czyli zestawów maksymalnie 4 produktów, zazwyczaj kosmetycznych, ale też akcesoriów, dekoracji, czy nawet ubrań. SWOPy są przeróżne i to my decydujemy, w którym z nich chcemy brać udział i ile kryształków na dany zestaw postawimy. Mi udało się w lipcu wygrać zestaw, który mnie totalnie oczarował. Znajduje się w nim przeurocza maska w płachcie z wizerunkiem jednorożca Clear Up, Skin, a także żel pod prysznic z baleriną z firmy Balea i śliczny, różowy błyszczyk z Yves Rocher. Do tego znalazła się tutaj bawełniana torba z logiem Dress Cloud, o której już dawno marzyłam, a teraz mam swoją! Cały SWOP, jak zawsze, był przepięknie zapakowany w pachnące pudełeczko, które zawsze wzbudza zainteresowanie pań na poczcie. W środku znalazły się także kupony rabatowe i próbki, czyli coś co tygryski lubią bardzo! 
Rzadko poluję specjalnie na gazety z dodatkami, ale przyznaję, że tutaj dałam się skusić. Do lipcowego Zwierciadła dodawane były kosmetyki z nowej lini Sylveco - Aloesove. Mnie najbardziej zainteresował żel myjący do twarzy, ale gdy w kiosku zobaczyłam, że są też płyny micelarne natychmiast skontaktowałam się z dwoma koleżankami z DC i kupiłam ja dla nich. Ja zdecydowanie pozostaje przy swoim ulubionym płynie micelarnym z Biodermy. 
Ograniczanie wielkości zamówień z Avonu przychodzi mi już coraz łatwiej. Nie żebym coś nagle miała do firmy, ale znam już większość ich kosmetyków i dalej mam ich sporo, dlatego łatwiej jest mi nie ulec pokusie. No chyba, że pojawi się nowy, pięknie pachnący żel pod prysznic, na przykład taki o zapachu kokosa... Co najlepsze, nigdy wcześniej nie przepadałam jakoś szczególnie za kokosami, a tego lata kompletnie zwariowałam na punkcie tego aromatu! Zamówiłam także szminkę w płynie w kolorze Nude Vibes. Kolor pomogła mi wybrać koleżanka za co jej bardzo dziękuję, bo szminka jest przepiękna! Ponieważ spełniłam warunki sprzedażowe w tym katalogu, to mogłam wybrać sobie zestaw za 3 zł. Zdecydowałam się na perełki brązujące Warm Glow oraz pomadkę Rose Kisses. 
W lipcu w sprzedaży pojawiły się długo przez mnie wyczekiwane galaretkowe maski Juicy Jelly z Bielenda. I mimo, że początkowo obiecywałam sobie, że nie muszę ich kupować w tym samym czasie i że "później też będą", to wyszło na to, że kupiłam je wszystkie, choć w różnych miejscach. Pierwsza była odświeżająca maska z ananasem Bielenda, którą kupiłam przy okazji zakupów w Rossmanie. Wzięłam też wtedy nowa maseczki diamentowe z Selfie Project, jednak jeszcze ich nie próbowałam. Skuszona niską ceną zapakowałam także maskę do włosów o zapachu borówek Natura Siberica. Ktoś już jej używał? Bardzo liczę na jej piękny, owocowy zapach, ale ponieważ mam aktualnie otwartą inną, to ta jeszcze chwilkę poczeka. Te piękne chusteczki higieniczne przyciągnęły moją uwagę swoimi kolorowymi opakowaniami. W domu okazało się, że przy okazji prześlicznie pachną i teraz są moimi ulubionymi chusteczkami do torebki. 
Kolejne zakupy w Rossmanie, tym razem bardziej praktyczne. Głównym ich powodem były kończące się zapasy produktów do higieny jamy ustnej. Skusiłam się także na maseczki do skórek w ciekawej formie nakładek na palce. Nigdy wcześniej nie widziałam ich w tej drogerii, a były opatrzone naklejką "cena na do widzenia". Kupiłam także jedną z najlepszych masek oczyszczających jakie ostatnio używałam - maskę z Neem firmy Himalaya, o której możecie przeczytać TUTAJ. Opakowanie w saszetce kupiłam z myślą o podarowaniu komuś na spróbowanie, bo ja przecież mam jeszcze swoją tubę. 
Temperatury w lipcu były trudne do wytrzymania, a wszystko co choć na chwilę przynosiło ulgę w upale było na wagę złota. Dlatego na promocji w HEBE bez wahania zdecydowałam się na mgiełkę kokosową MIYA, która wielokrotnie pomogła mi odświeżyć się w ciągu dnia. No i znów ten przepiękny kokosowy zapach! 
Kolejna maska Juicy Jelly z Bielendy - wersja nawilżająca z arbuzem i aloesem - przyjechała ze mną aż z Warki. Będąc bowiem u rodziny w okolicy postanowiłam odwiedzić Lavende Drogeria, której profil od wielu miesięcy obserwuję na Instagramie. W sklepie byliśmy na 10 min przed zamknięciem, więc dosłownie przebiegłam pomiędzy regałami po drodze wydając z siebie co chwilę piski i oohy, bo tutaj było dosłownie wszystko czego tylko byśmy poszukiwały! Warka nie jest zbyt dużym miastem, ale na pólkach drogerii Lavende można znaleźć najbardziej topowe marki i najnowsze produkty, naprawdę wielkie brawa dla tego sklepu! Ja złapałam w biegu maskę arbuzową oraz gruszkowy szampon z firmy Nutka. 
Trzecią maskę Bielenda - matującą i normalizującą do cery mieszanej i tłustej z kiwi i kaktusem - kupiłam już pod koniec miesiąca w moim rodzinnym mieście w jednym z Rossmanów. Tym sposobem mam je wszystkie, więc możecie spodziewać się zbiorczej recenzji ;-)
Tym razem nie odpuściłam promocji na produkty Catrice w HEBE i kupiłam w końcu sławny korektor Liquid Camouflage i to za połowę normalnej ceny! Ponieważ nie byłam do końca pewna, jaki wybrać kolor - zdecydowałam się na dwa odcienie - 010 czyli Porcelain taki jak podkład, który mam oraz 005, czyli jeszcze nieco jaśniejszy. Z dwojga złego łatwiej przyciemnić zbyt jasny korektor, niż rozjaśniać zbyt ciemny więc myślę, że będzie OK.
W lipcu swoją premierę miały także produkty z nowej linii Ziaja - GdanSkin. Tutaj także bardzo mocno starałam się ograniczać, bo najchętniej kupiłabym ją chyba w całości! Zdecydowałam się jednak (na szczęście!) tylko na dwie rzeczy - morski żel rozjaśniający włosy, który ma robić efekt słonecznych letnich pasemek oraz hydrożelową maskę do twarzy i ciała o działaniu mocno nawilżającym. Maskę już używałam i tak bardzo zachwyciłam się jej działaniem, zapachem, no całą nią, że coś czuję że to będzie dłuższa przyjaźń. Co do żelu, to trochę wystraszyłam się opisu, że trzeba go używać w rękawiczkach, ale ciekawość efektu jaki będzie na włosach była i jest silniejsza ;-)
Jeśli już złapaliście się za głowę ilością kosmetyków, jakie przybyły u mnie w lipcu to uspokajam, że to już koniec tej kategorii, ale nie koniec zakupów. Wakacyjne wyprzedaże zbierają swoje żniwo ;-) W KIK-u skusiłam się na dwie śliczne szklanki Summer Time, talerzyk w kształcie rybki i gipsową ozdobę w kształcie muszli, czy bardziej kawałka rafy koralowej. Każda z tych rzeczy kosztowała mnie 4 złote! 
W Home & You kupiłam prześliczne magnesy, spinacze i rurki. Początkowo z myślą o dodaniu ich do prezentów, ale okazało się, że tak pięknie wychodzą na zdjęciach, że chyba jednak zostaną ze mną ;-)
Z innych dekoracji przyszły do mnie z Aliekspressu gwiazdki i serduszka, które mnie totalnie zauroczyły i musiałam się mocno pilnować, aby nie zrobić z ich wykorzystaniem wszystkich zdjęć wszystkiego co mam! Sami zobaczcie te cuda! 
Gwiazdki podobno przychodzą w losowej kolorystyce, więc można różnie trafić. ja jednak jestem bardzo zadowolona z nich. Niestety widzę, że mój link wygasł, ale z pewnością znajdziecie je pod hasłem "star beads".
W lipcu kupiłam sobie...WROTKI! I nie ukrywam, że było to moje największe marzenie od wielu wielu lat! Wrotki są czarne, skórzane i naprawdę profesjonalne. Kupiłam je jako używane, ale zupełnie nie widać na nich śladu noszenia. Oczywiście zaraz po ich zakupie okazało się, jak wiele nagle potrzebuję nowych rzeczy ;-) I tak oto, po kilku wyprawach do Decathlonu (ja prawie nigdy nie kupuję wszystkiego za jednym  "rzutem") zostałam szczęśliwą posiadaczką zestawu ochraniaczy na wszystkie części ciała, świetnej torby do przenoszenia wrotek oraz pary spodni i legginsów, które podczas wyprzedaży kosztowały po 20 zł! Do tego dokupiłam ręcznik z mikrofibry, bo te ręczniki są u nas w bardzo częstym użyciu. Jazda na wrotkach okazała się niestety trudniejsza niż myślałam, jednak jestem pełna dobrych myśli i nie mam zamiaru się poddawać. Wakacje jednak okazały się być u mnie bardzo intensywne i nawet nie miałam kiedy porządnie ich wypróbować. Mam nadzieję, że we wrześniu będzie jeszcze pogoda na jazdę na powietrzu... 
Z Aliexpressu przyszła do mnie kolejna kolorowanka. Tym razem będzie to górki widoczek, który zażyczył sobie mój tata. Farby i pędzle zabrałam ze sobą na sierpniowy wyjazd nad morze i tam trochę pomalowałam. 
Muszę przyznać, że takie kolorowanie niesamowicie mnie wycisza i redukuje stres, mimo że wymaga naprawdę maksymalnej ilości skupienia. Górski widoczek jest jeszcze w powijakach, ale dla przypomnienia pokazuję Wam, jak wyglądało malowanie poprzedniego obrazka - papug.

W domu mieliśmy także potrzebę małego przemeblowania i wizyty w IKEA. Nie mamy samochodu i wyprawa do salonu jest dla nas niemałym wyzwaniem. Dlatego chętnie skorzystaliśmy z... wypożyczalni samochodów elektrycznych Vozilla. Zwłaszcza, że mieliśmy też kupon na kilka darmowych minut! 
Takie auto wypożycza się za pomocą aplikacji i jak się okazało nie ma większych problemów ze znalezieniem wolnego samochodu. Jest to też świetna alternatywa dla osób, które przyjeżdżają do Wrocławia na krótszy czas bez własnego auta. Zdecydowanie polecam, oczywiście posiadaczom prawa jazdy! 
W lipcu odbywały się dwa festiwale kawowe, które uwielbiam. Jeden z nich w moim rodzinnym Wrocławiu, a drugi akurat wtedy, gdy byliśmy przejazdem w Warszawie. Podczas Coffee Marathon można poznać ciekawe kawowe inspiracje, a także poznać nowe kawiarnie. Dlatego nadrobiłam wszelkie towarzyskie zaległości ;-) I muszę Wam powiedzieć, że wszystko było przepyszne, nawet gdy po zamówieniu miałam co do napoju mieszane uczucia (bo przecież najbardziej lubię mocno mleczną latte). 

Na tym kończę ten ogromny haul lipcowy. Mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy dotrwali do końca? Spodobały się Wam moje zakupy? Znacie któreś produkty? Dajcie koniecznie znać w komentarzach ;-) 


24 komentarze:

  1. Ciekawią mnie bardzo maski Bielenda i na pewno sama się na nie skuszę. Najbardziej ta z kaktusem, ale byłam wręcz pewna, że są nie do dostania w Rossmannie, także dobrze wiedzieć, że jednak tam są :D Korektor Catrice to mój ulubieniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maski Bielendy spotkałam w Rossmanie, później rzeczywiście ich nie było, a pod koniec miesiąca znów się pojawiły. No i trzeba pamiętać, że nie w każdej drogerii tej sieci je dostaniemy. Jak mi kiedyś tłumaczyła pani ekspedientka - niektóre salony są mniejsze i nie mają pełnego asortymentu. Lepiej więc próbować w tych większych! ;-)

      Usuń
  2. Przebrnęłam przez całość i nawet jakbyś zrobiła haul zbiorczy z lipca i sierpnia to z zaciekawieniem bym cały przeczytała :) I nie powiem, sporo nowości do Ciebie przybyło w lipcu! Już z niecierpliwością wyczekuję recenzji masek z Bielendy, ja nie skusiłam się na żadną, mimo że bombardują mnie one z każdej strony :D Nowa seria Ziaji też mnie intryguje, mam nadzieję, że uda nam się ją wygrać u nich w konkursie, by móc sprawdzić, co tam ciekawego wykombinowali. Za płyn micelarny Aloesove strasznie dziękuję, czeka w kolejce aż w końcu skończy mi się ten z Biolaven i będę mogła go zacząć używać :D I jestem dumna, że coraz lepiej Ci wychodzi niezamawianie z Avon. Ja mam podobnie z Oriflame, ostatnio naprawdę mało co mnie kusi, a to był zawsze mój wielki problem w detoksie kosmetycznym. Ach, i SWOP jest piękny i raz jeszcze gratuluję Ci jego wygrania! :) Czekam już na haul sierpniowy :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpniowy haul na szczęście zapowiada się zdecydowanie mniejszy ufff! ;-) Dziękuję za gratulacje i trzymam kciuki za wygraną u Ziai, bo kosmetyki są świetne! ;-))

      Usuń
    2. Niestety, nie udało się :c Kiedy nowy wpis kochana?

      Usuń
  3. O kurcze, nie pomyślałam nawet o tym, że na Ali można kupić takie obrazy. Od dawna za mną taki chodzi. Muszę sprawdzić w jakiej są cenie :) Czytając wpis natrafiłam na Vozillę i od razu wiedziałam, gdzie mieszkasz :D
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś przypadkiem natrafiłam na te kolorowanki-obrazy i chyba trochę się "wkręciłam" ;-) A gdzieś w tekście chyba wspominam, że jestem z Wrocławia, a w każdym razie tak mi się wydaje, że pisałam^^ ;-))

      Usuń
    2. Tak, widziałam, że później pisałaś, ale mi wystarczyła Vozilla do tego, żeby wiedzieć, że to Wro :)

      Usuń
  4. WOOOW! Sporo tego:) Wyobraź sobie, że nie mam jeszcze ani jednej maski z tej nowej serii z Bielendy :) Opieram się, ale nie wiem jeszcze jak długo. KIK i Home & You kusi a każdym razem, jak tylko widzę witrynę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie "nauczyłam" się opierać nowościom Bielendy :D Chyba musiałabym zamykać oczy, albo nie wiem już ;-) Do KIK-a często zaglądam bo mam go dość blisko, ale mimo, że podoba mi się tam o wiele więcej rzeczy to raczej rzadko zabieram coś do domu. Może i dobrze, bo mój ukochany mógłby się wkurzać :P

      Usuń
  5. A ponoć wersji Juicy Jelly kiwi nie ma w Rossmannach :D Czyli są wyjątki :D Swop świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję! Tak do mnie wołał, że musiałam go licytować ^^ A co do masek Bielendy, to jak pisałam wyżej - może rzeczywiście nie we wszystkich Rosskach bywają? Najzabawniejsze, że ja mam też peeling cukrowy z kiwi z L'Oreal i tak mnie trochę kusi porównanie ich, bo mimo że z nazwy to inne produkty to mam podejrzenie, że w działaniu mogą być podobne ;-)

      Usuń
    2. Też mam oba te peelingi kiwi :D

      Usuń
  6. Sporo tego :) jakie fajne gadżety z Home and You :) Kusi mnie ta maseczka z kiwi z Bielendy :) I mój ulubiony korektor z Catrice widzę :) Miłego testowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;-) Maska z kiwi jest fajna, ogólnie mówiąc super są te owocowe kosmetyki nawet gdy nie do końca pachną jak owoce ;D

      Usuń
  7. Bardzo lubię te korektory z Catrice. Przerzuciłam się póki co na Lovely Liquid Camouflage, ale do Catrice pewnie jeszcze wrócę. Ja niestety się nie załapałam na dodatki do gazet, jakoś przeoczyłam. Na tą esencję z Miya już dawno mam ochotę, ale tą różową, bo nie przepadam za kokosem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się, że ja do tej pory tez jakoś nie szczególnie lubiłam zapach kokosa, a ostatnio mam z nim wiele kosmetyków i nawet mi się zaczął podobać :D

      Usuń
  8. Bardzo dużo nowości Ci się nazbierało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Muszę przejść na detox! Zdecydowanie! ;-))

      Usuń
  9. Ta maseczka w płachcie z jednorożcem </3 Chciałabym ją, ale widziałam je tylko na amazon, a tam kupować nie umiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś kiedyś słyszał, że one się też czasami pojawiają w TK Maxxsie, ale jak dotąd ich nie widziałam... ;/

      Usuń
  10. Ale nowości! Wszystko wygląda niezwykle kusząco, a najbardziej zaciekawiła mnie mgiełka kokosowa MIYA, musi przepięknie pachnieć! Z Twoich nowości znam szampon przeciwłupieżowy Nutka i niestety nie byłam z niego zadowolona. Podrażniał mi skórę głowy i powodował straszne swędzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jak na razie Nutka sprawdza się całkiem dobrze, a mgiełka Miya jest przepiękna! <3

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger