poniedziałek, 17 grudnia 2018

Denko LISTOPAD 2018

W minionym miesiącu nie poszalałam ze zużyciami kosmetycznymi. Starałam się trochę zwiększyć zużycie masek w tubkach, ale tak do końca zdenkowałam zaledwie jedną sztukę. Jeśli ciekawi jesteście mojej opinii o zużytych w minionym okresie kosmetykach to zapraszam do dalej części wpisu. 
DO CIAŁA i WŁOSÓW
W tej kategorii w listopadzie zużyłam sześć produktów i wszystkie bardzo mi odpowiadały. 
- szampon oczyszczający biała truskawka i słodka mięta, Herbal Essences - dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy, a przy tym miał delikatnie miętowy zapach. Szampon był przeźroczysty, przyzwoicie się pienił, a moje włosy były po nim dobrze oczyszczone i miękkie w dotyku. Był to mój pierwszy i jak dotąd jedyny szampon z tej najnowszej linii Herbal Essences i muszę przyznać, że bardzo ciekawią mnie teraz też inne z tej serii. 
- mus pod prysznic i do kąpieli piwonia i słodki migdał, Nutka - bardzo przyjemny kosmetyk pod prysznic. Niebawem ukaże się recenzja całej kolekcji produktów Nutka, więc na razie dodam tylko tyle, że jedyny jego minusik to słaba wydajność. 
- balsam A thousand Wishes, Bath and Body Works - dostałam go kiedyś od koleżanki z USA i to w czasach, gdy nawet nie wiedziałam co to za marka ;-) Przeleżał dość długo w zapasach, ale gdy już go wyjęłam, to nie mogłam wyjść z podziwu jak on pięknie pachnie!!! Słodki, kwiatowy i bardzo kobiecy zapach otula całe ciało i zdecydowanie poprawia humor. Sam balsam bardzo dobrze się wchłania, a przy tym intensywnie nawilża skórę i sprawia że staje się ona mięciutka w dotyku. Wspaniały kosmetyk! Jedyny jego minus to dość wysoka moim zdaniem cena oraz ciężka dostępność, bo w Polsce sklepy znajdują się jedynie w Warszawie. Ale kto wie, może z czasem się to zmieni?
- suchy szampon Cherry, Batiste - kupiłam zauroczona jego niewielkim rozmiarem, planując wrzucenie go do torby i zabieranie ze sobą na siłownię. Szampon niestety bielił włosy, choć na moich jasnych nie było to szczególnie uciążliwe, a po wyczesaniu nie było widać śladu. Szampon działał OK, odświeżał włosy i sprawiał, że wyglądały ładniej, chociaż w dotyku były okropnie sztywne i niemiłe. Ale mam tak zawsze po suchych szamponach ! Małe opakowanie sprawdziło się do torebki, ale.. skończyło się po trzech użyciach, dlatego mam mieszane uczucia co do tego, czy chcę takiego malucha ponownie kupić. 
- maska do włosów Absolute Perfection BB mask, Avon - wspaniała maska, dzięki której moje loki pięknie się skręcały, a włosy były ładnie nawilżone i błyszczące! W konsystencji jest gęsta i bardzo wydajna. Nie obciąża włosów, a za to ułatwia ich rozczesywanie i wygładza je. Bardzo spodobał mi się jej zapach, który kojarzy mi się z produktami fryzjerskimi. Maska sprawdziła się u mnie zarówno latem, jak i zimą. Chętnie do niej wrócę, gdy odkopię się nieco z zapasów kosmetycznych. 
- olejek do włosów Nutri Nature, Oriflame - używamy po wcześniejszym podgrzaniu. Olejek jest zamknięty w niewielkiej tubce, której zawartość stosujemy na jeden raz. Kosmetyk zawiera w swoim składzie pszenicę i olej kokosowy, dzięki czemu pięknie pachnie kokosem po otwarciu. Przed użyciem włożyłam go na chwilę do miseczki z gorąca wodą, aby się podgrzał. Następnie po zwilżeniu włosów wylewałam zawartość na dłoń i nakładałam na włosy. Mam włosy o średniej długości, dość gęste i miałam poczucie, że produktu jest jak dla mnie trochę za mało w tej 15 ml tubeczce. Po nałożeniu olejku włosy pachniały ładnie kokosem, jednak zapach nie utrzymał się później już po umyciu włosów szamponem (swoją drogą może to mój szampon miał intensywny zapach). Olejek bardzo fajnie odżywił i nawilżył moje włosy. Stały się one bardzo miękkie i łatwiejsze w rozczesywaniu. Jest to szalenie wygodna forma do odżywienia włosów np. podczas wyjazdów bo olejek jest nieduży i dość prosty w aplikacji.
DO TWARZY
- woda micelarna Physiopure, SVR - kiedyś była taka akcja w aptekach Ziko, że można było otrzymać do wypróbowania wodę micelarną firmy SVR. Tak, to jest właśnie ta PRÓBKA - pełnowartościowa butelka 200 ml! Jeśli śledzicie mojego bloga, to wiecie, że z miceli uznaję tylko i jedynie Sensiobo H2O z Biodermy i każdy inny porównuję do tego ideału ;-) Ostatnimi jednak czasy trochę się przekonałam także do innych firm i choć jeszcze żaden produkt mojej Biodermy nie przebił, to jest kilku takich, którzy okazali się całkiem OK. Do takich kosmetyków należy m.in. własnie woda z SVR, która dobrze oczyszczała skórę i oczy z makijażu, a przy tym raczej nie podrażniała mi oczu (choć to nie to samo co B.). Miała wygodną butelkę z zamknięciem na klik i w zasadzie był to całkiem fajny kosmetyk. Jednakże podium pozostaje nadal zajęte ;-)
- tonik brzoskwinia i bawełna Naturals, Avon - nawilżająca woda tonująca o przyzwoitym działaniu i delikatnym zapachu. Była okej, choć bez efektu WOW i jakoś bliżej mi sercem do wody różanej tej samej firmy. 
- maska w płachcie z jagodami acai, Holika Holika - jak przystało na produkt tej firmy maska była bardzo obficie nasączona esencją. Było jej tak dużo, że po aplikacji wystarczyło mi na kolejną z użyciem czystej płachty w tabletce ;-) Skóra po użyciu maski była fajnie nawilżona i miła w dotyku. Chętnie sięgnę po ten kosmetyk w przyszłości, bo okazał się dla mnie świetny! Pewnie ta maska dalej leżałaby w zapasach i czekała niewiadomo na co, gdyby nie wpis Talarkowej, który zainspirował mnie do sięgnięcia po ten kosmetyk. Wcale nie żałuję i stwierdzam jednogłośnie, że maska sprawdziła się bardzo dobrze!
- próbka żelu oczyszczającego Mangowhite, It's Skin - chciałam wypróbować coś nowego do oczyszczania skóry i sięgnęłam po ta uroczą różową próbkę z kwiatuszkiem, spodziewając się delikatnej pianki lub różowego żeliku o kwiatowym zapachu. Zamiast tego w środku była pasta o okropnym kolorze przypominającym coś brzydkiego w dodatku z drobinkami i o niezbyt ciekawym zapachu. I choć działanie tego kosmetyku było poprawne, dobrze oczyścił skórę i jej nie podrażnił, to jakoś tak nie zachęciło mnie do jego zakupu. Może to nie jest czas na nasz związek? ;-)
- maska oczyszczająca z neem, Himalaya Herbals - o tej masce pisałam w poście dotyczącym całej marki trochę czasu temu LINK. Mimo upływu czasu zdania zupełnie nie zmieniłam! Maska świetnie oczyszcza skórę, mimo że wygląda jak błoto, to ma bardzo dobre działanie i nie wysusza, ani nie podrażnia skóry. Jeśli odkopię się kiedyś z zapasów masek, to z pewnością do niej wrócę, bo służyła mojej skórze bardzo dobrze. 
HIGIENA
Na zakończenie maleńki "dział", który nazwałam hasłem higiena. Są tutaj dwa mydełka w kostce z Oriflame - Spiced Citrus, który był przyjemnym glicerynowym plasterkiem cytrynki oraz La Praline, który... nie spodobał mi się niestety. O ile krem do rak o tym samym zapachu jest dla mnie okej, o tyle mydełko totalnie mi jakoś nie podeszło, a w dodatku podejrzewam je o wysuszanie skóry na dłoniach, więc z ulgą przyjęłam jego końcówkę. 
W listopadzie wymieniłam także gąbeczkę konjac, bo stara zaczynała się w środku rozpadać. Tym razem mam gąbeczkę z Oriflame, która jest bardzo dobra w działaniu, tak samo dobra jak moja pierwsza z Avon! Cenowo obie firmy mają je też podobnie, wynika więc z tego, że można kupić zarówno jedną, jak i druga i będzie się zadowolonym. 

I to koniec mojego listopadowego denko. Przyznaję, że może ilość kosmetyków nie powala, ale cieszę się, że nadal udaje mi się zużywać zapasy. Byle do przodu! Znacie coś z przedstawionych dzisiaj kosmetyków? Jak tam Wasze zużycia? Dajcie koniecznie znać w komentarzach! 

12 komentarzy:

  1. Moim zdaniem wcale nie jest źle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję! Można ja wiem, że bywało lepiej i dlatego nie doceniłam tego denko? ;-)

      Usuń
  2. Mam tą maseczkę z Himlaya i zastanawiałam się czy komuś oddać czy zostawić. Jednak chyba sobie zostawię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne denko :) O dziwo nic nie znam :D mus pod prysznic z Nutka kusi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie pachnie i działa, a więcej nic nie zdradzę tylko zapraszam Cię na recenzję niebawem ;-)))

      Usuń
  4. Z niecierpliwością czekam na wpis o marce Nutka, bo nie miałam jej jeszcze okazji używać. Tak samo jak Herbal Essence, może gdy w końcu wyjdę z moich włosowych zapasów, to sobie którą serię przetestuję :) Do małych pojemności suchych szamponów Batiste też nie jestem przekonana. Niby super, że mieszczą się do torebki, jednak wydajność jest tak znikoma, ze gra nie jest warta świeczki. Cieszę się natomiast, że mój wpis Cię zmobilizował to zużycia maseczki Holika Holika i że ta Ci się spodobała :) Tak samo cieszy mnie, że sprawdził Ci się olejek na gorąco do włosów oraz gąbeczka Konjac, sama bardzo lubię te dwa produkty z oferty Oriflame. Samo denko nie jest wcale tak ubogie, a skoro skupiłaś się w tym miesiącu na zużywanie maseczek w tubkach, to z pewnością niedługo zobaczymy tego efekt w kolejnych denkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję! Bo mimo mojego skupienia i tak zużycie jest takie średnie bym powiedziała ;) Ale trzymając się zasady "byle do brzegu" to myślę, że nie będzie tak źle ;-) Poza tym trzeba przyznać, że denko grudniowe jako ostatnie w roku ma w sobie coś prawie magicznego i może po prostu tak miało być - listopad skromniej, więc grudzień mocniej? ;-)

      Usuń
  5. No spore denko i chyba nic z niego nie miałam jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych kosmetyków jest teraz stanowczo za dużo! ;-))

      Usuń
  6. Bardzo jestem ciekawa Twojego postu kosmetyków Nutka :) Jeszcze ich nie miałam,tylko jedną próbkę musu gruszkowego i był fajniutki :)
    Mydełko z Oriflame Spiced Citrus właśnie wykończyłam ,bardzo przyjemne i świąteczne a Praline faktycznie,jakiś taki śmierdziuszek... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nutkowy post już wjechał na bloga, serdecznie zapraszam ;-)
      Teraz mam mydełko oliwkowe z Oriflame i to chyba mój faworyt będzie ;-)))

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger