sobota, 31 lipca 2021

Recenzja: maski z serii Disney Princess z Actiona

Która z Was nigdy nie chciała być księżniczką niech pierwsza podniesie rękę do góry. Nie widzę za wielu rąk w górze? ;-) Wiecie już więc dlaczego po prostu musiałam spróbować masek Disney Princess z Actiona. Zapraszam Was na recenzję pięciu masek w płachcie, jednej do ust, jednej do włosów oraz jeszcze czegoś, co nie wiem jak nazwać. Ale o tym w dalszej części wpisu. 

Maski Disney Princess marki Topbrands Europe B.V. kupiłam w Actionie. Kilkukrotnie widziałam, że pojawiały się w strefie beauty. Udało mi się podzielić nimi z dziewczynami na instagramie. Zauważyłam też, że pojawiła się "nowa" seria - zauważycie po nieco innych opakowaniach. Wszystkie kosmetyki miały niską cenę i śliczne opakowanie, co oczywiście skłoniło mnie do zakupów. Co kryły w środku i jak się u mnie sprawdziły?

Princess Ariel Facial Sheet Mask

Jako pierwszą wypróbowałam maskę w płachcie Facial Sheet Mask Princes Ariel, która jest maską o działaniu oczyszczającym. Esencja została wzbogacona o ekstrakt z liści pachnotki. We wnętrzu tego słodkiego opakowania z Arielką znajduje się dość gruba płachta z nadrukowanymi muszelkami o delikatnym zapachu olejku z drzewa herbacianego.  Płachta jest dobrze nasączona, a wewnątrz opakowania pozostaje niewiele dodatkowej esencji. Maska ma według mnie dość małe otwory na oczy, z kolei po bokach jest dość szeroka, a na czole tradycyjnie brakowało mi materiału. Jednak jakoś udało mi się dopasować płachtę to kształtu twarzy. Podczas 10-cio minutowej aplikacji nic nie ściekało i nie złego się nie działo. Po zdjęciu maski skóra wyglądała na mocno jaśniejszą i była chłodniejsza w dotyku. Zgodnie z instrukcją opłukałam ją wodą. Maska była przyjemna w aplikacji, ale nie spodziewałabym się po niej specjalnie mocnego oczyszczenia. Skóra wyglądała na ładniejszą, nawilżoną, może delikatnie jaśniejszą.

Skład: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Trehalose, PEG/PPG-17/6 Copolymer, Carbomer, Allantoin, Methylparaben, Xanthan Gum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Hydroxide, Butylene Glycol, Malaleuca Alternifolia Leaf Oil, Perilla Ocymoides Leaf Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin. 

Cinderella Facial Sheet Mask

Miała działanie nawilżające i odświeżające dzięki ekstraktowi z pomarańczy (podobno). Zapach rzeczywiście był lekko cytrusowy. Sama płachta miała nadruk błękitnych chmurek i była odpowiednio nasączona, choć nie za mocno. Znów też trochę męczyłam się z jej dopasowaniem. Maskę przed aplikacją trzymałam kilka minut w lodówce, dzięki czemu uczucie schłodzenia i nawilżenia skóry było większe. Po aplikacji skóra była lepiej nawilżona i świeższa - tak jak w przypadku prawie wszystkich masek w płachcie. 

Skład: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, PEG/PPG-17/6 Copolymer, PEG-8, Phenoxyethanol, Panthenol, Hydrolyzed Sclerotium Gum, Xanthan Gum, Allantoin, Methylparaben, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Avena Sativa (Oat) Peptide, Disodium EDTA, Ethyhexylglycerin, Sodium Hyaluronate, Citrus Aurantium Amara Fruit Extract, Parfum, Menthyl Lactate, Methyl Diisopropyl Propinamide, Ethyl Menthane Carboxamide. 

Roszpunka Facial Sheet Mask

To maseczka w płachcie o działaniu głęboko oczyszczającym. Zdecydowanie czuć że esencja wzbogacona została olejkiem z drzewa herbacianego. Zapach jest wyraźny i bardzo przyjemny. Płachta, jak i poprzednie masek tej serii, nie była idealnie wycięta dla kształtu mojej twarzy. Ale jakoś dałam radę! No i płachta była różowa z nadrukiem gwiazdek :D Nasączenie esencją było wystarczające. Podobnie jak pozostałe maski trzymałam ją na twarzy około 10 min i po upływie tego czasu zmyłam skórę wodą. Po aplikacji zauważyłam zdecydowanie jaśniejszą skórę i jej zmatowienie. Oprócz tego skóra była lekko nawilżona. Ta maska zrobiła na mnie wrażenie "WOW"!

Skład: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Trehalose, PEG/PPG-17/6 Copolymer, Carbomer, Allantoin, Methylparaben, Xanthan Gum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Hydroxide, Butylene Glycol, Melaleuca Alternifolipa Leaf Oil, Perilla Ocymoides Leaf Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin. 

Snow White Lip Mask

Maseczka na usta z hydrolizowanym kolagenem i ekstraktem z ogórka miała za zadanie nawilżyć delikatny naskórek ust. We wnętrzu na tacce znajdował się płatek w kształcie ust z żelowego materiału. Niestety był on bardzo kiepsko nasączony - ciężko mi powiedzieć, czy tak miało być, czy miałam jakiś wadliwy egzemplarz kosmetyku? Nałożyłam żelka na usta i cierpliwie czekałam zalecane 20 minut. Niestety maska lubi spadać, więc trzeba leżeć. Po zdjęciu maski usta rzeczywiście były lekko nawilżone i gładsze. Mimo wszystko znam lepsze maski do ust - nawet też z Actiona ;)

Skład: Aqua, Glycerin, Sorbitol, Trehalose, Chondrus Crispus Powder, Gluccomannan, 1,2-Hexanediol, Methylparaben, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Polysorbate 20, Potassium Chloride, Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Juice, Hydrolyzed Collagen, CI 12490, CI 77492.

Cinderella Facial Sheet Mask Pads

To był kosmetyk z cyklu "ale co to jest?!". We wnętrzu opakowania znajdował się bowiem listek z sześcioma płatkami w kształcie serduszek do aplikacji punktowej. Jak to zobaczyłam, to parsknęłam śmiechem - no bo niby co ja mam z tym zrobić? Ale grzecznie nałożyłam plasterki i po 15 min zdjęłam. Same serduszka były dobrze nasączone, a skład esencji jest identyczny jak skład esencji z maski Cinderella. Myślę jednak, że taka forma niezbyt się sprawdza. Ciężko też jest mi ocenić czy coś zadziałały :D 

Skład: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, PEG/PPG-17/6 Copolymer, PEG-8, Phenoxyethanol, Panthenol, Hydrolyzed Sclerotium Gum, Xanthan Gum, Allantoin, Methylparaben, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Avena Sativa (Oat) Peptide, Disodium EDTA, Ethyhexylglycerin, Sodium Hyaluronate, Citrus Aurantium Amara Fruit Extract, Parfum, Menthyl Lactate, Methyl Diisopropyl Propinamide, Ethyl Menthane Carboxamide.

Roszpunka Hair Mask

Roszpunka słynęła z pięknych włosów, nic dziwnego zatem, że stała się "twarzą" maski do włosów w formie nasączonego czepka. Sam czepek był dość duży i pojemny nawet jak na moją wielką głowę ;-) Przy nakładaniu go miałam trochę problemów, bo kosmyki uciekały mi spod czepka, a wilgotnymi rękami ciężej było odkleić pasek klejący. Polecam więc najpierw odkleić pasek i zdecydowanym ruchem wsadzić włosy i zapiąć. Maska do włosów zawiera olej arganowy i olejek jojoba, które mają za zadanie pielęgnować włosy. Czepek nie zsuwał się podczas aplikacji i dobrze trzymał się na swoim miejscu. Zastrzeżenia mam do ilości maski - przy moich długi i gęstych włosach było jej trochę zbyt mało. I to mimo, że starannie wmasowałam zawartość. Włosy po spłukaniu maski były miłe w dotyku i ładnie błyszczące, jednak moje kręcioły zdecydowanie lubią być mocniej odżywione. Myślę, że maska ta dobrze sprawdzi się u posiadaczek nieco mniejszej ilości włosów :D Zwłaszcza, że jak dotąd mam same dobre wspomnienia z maskami do włosów z tego sklepu. 

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Steartrimonium Chloride, Glycerin, Amodimethicone, Alcohol, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetrimonium Chloride, Trideceth-12, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Dimethyl Stearamine, Simmonosia Chinensis Seed (Jojoba) Oil, Argania Spinosa Kernel (Argan) Oil, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal.

Snow White Facial Sheet Mask

To już maski z "nowszej" serii, co widać po nieco innej grafice na opakowaniu. W kolekcji było ich cztery, ja wzięłam dwie "na spróbowanie". Maska Królewny Śnieżki miała działanie odświeżające i nawilżające, czyli w sumie takie jak każda maska tego typu powinna mieć ;-) Esencja wzbogacona została o hialuron. Skład IDENTYCZNY jak przy masce Cinderella (zarówno tej w płachcie jak i tych płatków serduszek). Płachta miała za to nadruki w czerwone jabłuszka (niektóre nadgryzione). Maska była przyjemna w aplikacji, a skóra po niej była zdecydowanie dobrze nawilżona, bo nawet nie nakładałam już na nią kremu co mi się zdarza bardzo rzadko! Zauważyłam też ładne rozświetlenie skóry. 

Belle Facial Sheet Mask

Maska w płachcie o działaniu oczyszczającym z ekstraktem z liści pachnotki. Tak, dobrze się Wam wydaje to samo co miała maska z Arielką. Sprawdziłam skład i był identyczny. Widocznie nowa seria to te same składy tylko inne opakowania. No i płachty! Ta z Belle miała kolor żółty i nadruk w czerwone różyczki. Płachta była dobrze nasączona i podczas aplikacji czułam przyjemne nawodnienie skóry. Niestety jak zawsze do mojej twarzy nieco nie te wycięcia i wyglądam tradycyjnie jak morderca przed akcją xd Muszę pamiętać, żeby nie otwierać listonoszowi drzwi z maską na twarzy! Po aplikacji i zmyciu twarzy wodą (jak zaleca producent) skóra była lekko jaśniejsza, miała wyrównany koloryt i ładny blask. Wydawała się nawilżona i odprężona. Mam wrażenie, że te "nowe" wersje masek z serii Disney Princess są mocniej nasączone esencją, a przez to przyjemniejsze w użyciu.  

BONUS BONUS BONUS

Na zakończenie dla wytrwałych czytelników, którzy dotarli aż do tego miejsca w dzisiejszym wpisie zamieszczam jeszcze jedną "księżniczkową" recenzję. Jest to maska Jewel of the sea Ariel Disney marki Mad Beauty, którą dostałam w prezencie od przyjaciółki. Totalnie zauroczyło mnie opakowanie z wizerunkiem Arielki, ale gdy zobaczyłam płachtę to totalnie przepadłam! Maska miała nadrukowaną twarz syrenki.   Print był bardzo wyrazisty, chociaż trochę dziwnie w tym wyglądałam... Płachta była bardzo mocno nasączona esencją. Co ciekawe w miejscu ust i oczu nie było otworów na nacięcia, dzięki czemu można było zostawić płachtę np na skórze ust, czy podciągnąć wysoko pod oczy (ja jednak miałam obawy, żeby kłaść maskę na powieki). Mimo mocnego nawilżenia płachty maska nie zsuwała się z twarzy i bardzo przyjemnie nawodniała skórę. Według informacji na opakowaniu w składzie maski znajduje się ekstrakt z ogórka, który dobrze nawilża, nawadnia skórę i ją chłodzi. Maskę trzymałam na skórze 15 min, a po upływie tego czasu płachta nadal była lekko wilgotna. Skóra miała piękny blask po użyciu maski, była ładnie nawilżona i odświeżona. Bardzo fajna maska! 

Skład: Aqua, Butylene glycol, Glycerin, Propylene glycol, Trehalose, Betaine, Niacinamide, Panthenol, Glyceryl acrylate/acrylic acid copolymer, PVM/MA copolymer, Sodium hyaluronate, Carbomer, Potassium hydroxide, Dipotassium glycyrrhizate, Tocopheryl acetate, Phenoxyethanol, Polysorbate 20, Portulaca oleracea extract, Sericin, Disodium EDTA, Parfum, Cucumis sativus (cucumber)extract, Ethylhexylglycerin, Benzyl Salicylate, Punica granatum fruit extract, Citric acid, Potassium sorbate, Aloe barbadensis (Aloe vera) leaf extract.  


Chciałybyście zostać księżniczką z Disneya? Używałyście tych masek? A może macie inne bajkowe produkty do polecenia? Dajcie znać w komentarzach! 




12 komentarzy:

  1. Też nie wiedziałabym, co zrobić z tymi serduszkami :D Nieźle się uśmiałam, gdy je zobaczyłam :)) Nie używałam jeszcze maseczek z Action, zresztą mam zamiar przestać już kupować jednorazowe maski, bo i tak nie chce mi się ich później używać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też nie kupuję, chociaż akurat latem jakoś mi łatwiej sięgać po te w płachcie. Ale mam ich tyle, że jeszcze wiele lat mogę korzystać z zapasów ;))

      Usuń
  2. Widziałam je na instagramie, ale sama... nie miałam okazji używać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na tą cenę to niby spoko, ale jednak jakoś znam lepsze maski ;-))

      Usuń
  3. Patrzę czasami na kosmetyki w Action, ale jedyny produkt na jaki się skusiłam, to żel aloesowy. Ta serduszkowa maska dosyć śmieszna jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już kilka razy miałam tam taki efekt "WOW", ale czasami jednak rozczarowanie. To jest prawie jak loteria ;) Dobrze wspominam wszelkie maski do włosów i mydła w kostce. I kolorowe tusze (jeden na zdjęciu z maskami) za 3 złote!

      Usuń
  4. Miałam z action płatki pod oczy i były super! Takie w zielonym opakowaniu tekturowym pakowane po 4 jak dobrze pamiętam. Jak będziesz w action to warto kupić :)
    Ogólnie ich maski mnie kusiły, ale jakoś sama nie wiedziałam co o nich myśleć. Te księżniczki to są chyba najpopularniejsze z tego sklepu :D Ta serduszkowa faktycznie dziwna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy najbliższej okazji sprawdzę czy są u mnie te płatki pod oczy ;) Przypomniało mi się, że miałam więcej masek w płachcie z tego sklepu - one są tak tanie, że aż ciężko się nie skusić. Ogólnie maski w płachcie były też ok. Oczywiście to nie moje ukochane A'Pieu czy Garnier ale dają radę ;))

      Usuń
  5. Ja bardzo lubię maseczki z Action. Tanie i bardzo fajne. Na te z księżniczkami poluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te w "nowszej" wersji widziałam dzisiaj w Actionie jeszcze ;))

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger