sobota, 23 lutego 2019

Recenzja: maseczki Smoothie Mask Bielenda

Firma Bielenda co rusz zaskakuje nas zupełnie nowymi kosmetykami, które kuszą swoimi formułami i opakowaniami. Całkiem niedawno pojawiły się w Rossmanach dwie serie nowych masek tej firmy - Skin Shot oraz Smoothie Mask. Pomimo ogromnych zapasów maseczek do twarzy postanowiłam kupić i przetestować serię Smoothie i dziś zapraszam Was na ich recenzje. 
Owocowe maseczki Smoothie Bielenda zamknięte są w opakowaniu - saszetce, która kształtem przypomina butelkę koktajlu. Każda z nich ma pojemność 10 gram i jest przeznaczona na dwa użycia. Pomimo moich obaw rzeczywiście kosmetyku wystarcza na dwa razy i jest to odpowiednia ilość. Saszetki są w miejscu szyjki butelki nacięte i nie ma problemu z ich otworzeniem. Wszystkie maseczki z linii Smoothie prócz owocowych ekstraktów zawierają prebiotyk, który ma za zadanie wzmacniać barierę ochronną skóry na działanie niekorzystnych czynników oraz wspomagać jej regenerację. 
Prebiotyczna maseczka detoksykująca z brzoskwinią i papają Smoothie Mask
Jako pierwszą wypróbowałam maseczkę detoksykującą z brzoskwinią i papają. Olej z pestek brzoskwini ma regenerować skórę oraz ją wygładzać. Z kolei ekstrakt z papai nawilża i rewitalizuje naskórek, przywracając promienność cery. Po otwarciu opakowania poczułam delikatny, lekko owocowy ale też jogurtowy zapach. Maseczka miała dość gęstą, budyniową konsystencję o beżowym zabarwieniu. Jej skład przedstawiam na poniższym zdjęciu:
Maseczkę nałożyłam na oczyszczoną skórę i... prawie o niej zapomniałam! ;-) W ciągu tych 20 minut aplikacji większość kosmetyku wchłonęło się w moją skórę, a ja zupełnie nie odczuwałam żadnego dyskomfortu podczas noszenia maski na twarzy. Po zmyciu maseczki wodą (tak jednak to zrobiłam!) miałam bardzo miękką skórę i wrażenie delikatnej, dodatkowej warstewki. Jednak po chwili wrażenie to zniknęło, a ja mogłam cieszyć się ładnie zmatowioną skórą, o wyrównanym kolorycie i ładnym wyglądzie. 
Prebiotyczna maseczka nawilżająca z truskawką i arbuzem Smoothie Mask
Wykorzystany w tej masce sok z truskawek nawilża i rewitalizuje skórę, sok z arbuza dodaje jej promienności i blasku. Konsystencja tego kosmetyku była minimalnie lżejsza od poprzedniej wersji, bardziej jak truskawkowy koktajl i taki też był jej zapach. Jednak tutaj wyczuwałam bardziej nuty "jogurtowe" niż owoce. Skład maseczki z opakowania:
Po nałożeniu maseczki na twarz poczułam miłe nawilżenie skóry, które utrzymało się przez całą aplikację, a także po zmyciu kosmetyku. Także i ten produkt w dużej mierze wchłonął się w moją skórę podczas aplikacji. Skóra po zmyciu maseczki miała ładny koloryt i wyglądała na dobrze nawilżoną i zdrową.  
Prebiotyczna maseczka energetyzująca z bananem i melonem Smoothie Mask
Kolejność mojego testowania masek Smoothie wybierał mój narzeczony i jako trzecią wytypował dla mnie bananową. Oprócz ekstraktu z banana, znanego z właściwości odżywiających naskórek ta wersja zawiera także ekstrakt z melona, który ma dodawać skórze blasku. Skład prezentuję na zdjęciu poniżej:
Maska energetyzująca zdecydowanie najbardziej pachniała mlecznie, a nuty melona niestety zupełnie w niej nie odczułam. Konsystencja znów była bardziej gęsta, budyniowata. Po nałożeniu na skórę, tak jak w pozostałych przypadkach, świetnie się wchłonęła. Moja skóra dosłownie pije te maseczki! Skóra po użyciu tej maski była ładnie rozjaśniona i odżywiona. Jednak po wersji "energetyzującej" spodziewałam się jakiegoś efektu WOW, a tutaj było po prostu świeżo i nawilżająco. To mogą być jednak tylko moje subiektywne odczucia, ponieważ zapach bananów zawsze działa na mnie nieco kojąco i usypiająco ;-)  
Prebiotyczna maseczka normalizująca z awokado i kiwi Smoothie Mask
I kiedy już myślałam, że w temacie masek Bielenda z serii Smoothie nic mnie nie zaskoczy jako ostatnia do testów została wybrana wersja normalizująca. To, co zdecydowanie wyróżniło ją spośród pozostałych maseczek to cytrusowy i mniej "mleczny" zapach oraz chyba najlżejsza ze wszystkich konsystencja. Nie wiem czy nie z tego właśnie powodu wyszło mi tej maseczki na twarzy jakby najcieniej? Ale do rzeczy! Ekstrakt z kiwi wykazuje działanie antyrodnikowe i przeciwstarzeniowe. Za to olej z awokado silnie nawilża i ożywia naskórek. Pełny skład kosmetyku na zdjęciu:
Maskę nałożyłam na oczyszczoną skórę w taki sam sposób jak poprzednie, tzn przy pierwszym użyciu starając się wyciskać ją jakby tylko od połowy saszetki. Tak jak wspominałam - odniosłam wrażenie, że warstwa, która nałożyłam na skórę była jakby cieńsza, ale jest bardzo prawdopodobne, że powodem była lżejsza konsystencja. Maska podczas aplikacji bardzo fajnie odświeżyła moją skórę, także z uwagi na ciekawy zapach. Również i ten kosmetyk moja skóra dosłownie wchłonęła i tylko w miejscach, gdzie nałożyłam go nieco grubiej widać było, że coś mam na twarzy. Po umyciu skóra była pięknie zmatowiona i nawilżona. W dotyku stała się wyczuwalnie gładsza, wręcz satynowa. Maska normalizująca zrobiła na mnie największe wrażenie z całej serii Smoothie Mask! 

Testowanie wszystkich czterech wersji masek Smoothie firmy Bielenda zajęło mi dokładnie 8 dni. Każda z saszetek wystarczała spokojnie na dwa użycia i choć generalnie korzystanie z kosmetyków w saszetkach nie należy do najwygodniejszych, to obyło się bez większych problemów czy komplikacji. Wszystkie maski miały taki sam sposób aplikacji - nakładałam je na około 15-20 min. Podczas aplikacji za każdym razem większość kosmetyku wchłaniało się w moją skórę. Zawsze byłam tym faktem pozytywnie zaskoczona. Skóra wyglądała wtedy na mocno zmatowioną, choć w odczuciu była dobrze nawilżona i przyznaję kusiło nie raz, żeby nie zmywać resztek kosmetyku, tylko dać skórze wchłonąć go do końca. Jednak zdrowy rozsądek brał na szczęście górę i każdorazowo zmywałam maseczkę wodą. Zmywanie nie było uciążliwe i wystarczyła do tego zwykła woda, nawet bez gąbki konjac. 
Bez względu na to, po którą wersję Smoothie sięgnęłam, to moja skóra otrzymywała porządną dawkę nawilżenia i stawała się bardziej miękka w dotyku. Zazwyczaj też zauważałam pozytywną różnicę w jej kolorycie. Najbardziej przypadła mi do gustu wersja normalizująca z awokado i kiwi. Wersja z truskawką i melonem rozczarowała mnie trochę mało owocowym zapachem, ale nie była absolutnie zła. Podobne odczucia żywię do wersji z bananem. Podsumowując działanie masek Smoothie Bielenda uważam, że są to bardzo ciekawe kosmetyki o dobrym działaniu na skórę i przyjemnej aplikacji. Myślę, że wrócę do nich jeszcze nie raz, bo spodobały mi się ich formuły i działanie. Znacie już Smoothie Mask z Bielendy? Która szczególnie Was zainteresowała? Dajcie znać w komentarzach, a jak widać po ostatnim zdjęciu, to nie koniec nowości maseczkowych z Bielendy, które pojawią się niebawem na blogu.  



20 komentarzy:

  1. Miałam ochotę sięgnąć po wszystkie rodzaje maseczek, ale tym razem poszłam po rozum do głowy i kupiłam jedynie tę normalizującą. Może i u mnie sprawdzi się tak świetnie, jak u ciebie :D Później trochę żałowałam, że nie detoksykującą, ale sprawdzę jedną i najwyżej dokupię resztę. Chmurki też mam i to akurat te, których tobie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już miałam te brakujące chmurki w zapasach, więc teraz tylko dokupiłam te co mi brakowało :D I tym samym mam całą kolekcję. Początkowo chciałam wypróbować tylko zieloną mojito, ale na blogu u koleżanki przeczytałam, że one wszystkie są w sumie fajne i postanowiłam zaszaleć :D Wracając do Smoothie Mask to rzeczywiście normalizująca spodobała mi się najbardziej, ale nie wiem na ile była to kwestia jej zapachu. Bardzo lubię wyraziste zapachy, zwłaszcza owocowe, a ona właśnie pachniała najmocniej ;)

      Usuń
    2. Rozumiem, zobaczę, jak to będzie u mnie, ale muszę najpierw sięgać po te nieco starsze maseczki, więc te najnowsze muszą nieco poczekać. Mnie wszystkie ładnie wyglądające nowości bardzo kuszą, ale staram się ograniczać. Chociaż w tym przypadku mi się udało, bo w pozostałych jest gorzej XD

      Usuń
    3. Powiem Ci, że ja je kupiłam tylko dlatego że postanowiłam od razu zużyć = tak jakby ich nie było, prawda? :D

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam okazji ich testować, ale wszystkie cztery mega mnie ciekawią :) P.S. Piękne zdjęcia <3 Ja mam chmurki i tą maseczkę Black Detox Sugar!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ż podobają Ci się moje zdjęcia ;-) Myślę, że z chmurkami tez będzie testowanie ;D

      Usuń
  3. Bielenda ostatnio co rusz wprowadza coś ciekawego do oferty. Już same opakowania przyciągają wzrok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Kuszą bardzo mocno, a co nowość to bardziej woła, żeby ją kupić! ;-)

      Usuń
  4. Też mam całą 4 i też planuję taki zbiorczy post :) Póki co wypróbowałam tylko wersję z papają i tą z kiwi. Papaja była taka sobie, a kiwi mnie właśnie pozytywnie zaskoczyła działaniem i z tej dwójki to ona jest moim zdaniem lepsza :D Jestem ciekawa jak ostatecznie będzie mój ranking wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem bardzo ciekawa Twojego testowania i wrażeń! Czekam na post ;-)

      Usuń
  5. Wyglądają bardzo apetycznie ( te opakowania)! :)Chyba wybiorę się do Biedry na jakieś kosmetyczne zakupy :)

    Zapraszam na nowy post, a w nim krótka relacja z niezwykłej wystawy zdjęć.
    Pozdrawiam! Mój blog-KLIK

    OdpowiedzUsuń
  6. Z początku, jak się zrobił wysyp tych maseczek na insta, to chciałam je kupić, ale nigdzie nie mogłam znaleźć. A jak już znalazłam, to zrezygnowałam, bo przecież tyle tych maseczek mam, że po co mi nowe (to już ten etap życia, gdy detoks wjeżdża za mocno:D). Tym chętniej więc przeczytałam ten post i świetnie, że w ogolnym rozrachunku cała seria wyszła na plus i te maseczki mają nie tylko śliczne opakowania :) Może kiedyś będę miała okazję je wypróbować, na razie bardziej kuszą mnie te bąbelkowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chmurki? :D O nich też pewnie będzie post, tylko nie wiem kiedy bo trochę się mi zrobiło tych kosmetyków do testowania ;D

      Usuń
  7. Sporo ostatnio o Bielendzie czytam na blogach, ale wciąż nie jestem wielką fanką. Choć te maseczki wyglądają uroczo i muszą pięknie pachnieć!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest mniej owocowy niż się spodziewałam, bardziej jak owocowy jogurt ;D Ale działanie było całkiem OK, zwłaszcza tej zielonej ;-)

      Usuń
  8. Mam je wszystkie w zapasach, mam nadzieję, że będę z nich zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już czekam na kremy i żele z tej serii, chociaż kremu nie powinnam kupować bo sporo w zapasie chyba że na noc?.. :D

      Usuń
  9. Nawet nie widziałam tych masek, ale faktem jest, że Bielenda się stara i wypuszcza coraz więcej ciekawych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami aż ciężko nadążyć za ich nowościami ;-)

      Usuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger