Przymierzam się do tego posta, jak do przysłowiowego jeża, a tu czas płynie nieubłaganie i zatory tematyczne robią się coraz większe... Dziś więc bez zbędnej zwłoki zapraszam Was na przegląd nowości, które pojawiły się u mnie pod koniec lata i z początkiem jesieni. Uczciwie zalecam przed rozpoczęciem czytania zaopatrzyć się w kawkę lub herbatkę ;-)
Linia GdanSkin z firmy Ziaja pojawiła się latem i z miejsca podbiła serca wielu fanek tych polskich kosmetyków. Ja także dałam się oczarować tym kojarzącym się z morzem produktom, o czym mogliście poczytać w poprzednim haulu TUTAJ. Do kupionej wtedy przez mnie maseczki i żelu dołączyła nawilżająca mgiełka do twarzy i ciała o przepięknym zapachu. Butelka ma tak lubiany przez mnie spray, który tworzy na twarzy delikatną mgiełkę.
Kochana Lidka, autorka bloga Talarkowa Pisze przysłała mi paczuszkę, w której miały się znaleźć dwa kosmetyki, ale jak to zazwyczaj bywa z tymi paczuchami - nieco się ich rozmnożyło :D I tak w przesyłce znalazłam m.in. olejki do włosów - jeden w saszetce Kemon, a drugi w minitubce z serii Love Nature z Oriflame. Te dwa urocze, różowe kosmetyki to mydełko i krem do rąk o słodkim zapachu pralinek. Lidka podarowała mi także limitowaną wersję kremu do rąk i ciała Milk and Honey z czarną orchideą. Bardzo lubię ten krem, ma fajną, budyniową konsystencję i fajnie nawilża skórę. Kolejne dwa kosmetyki do lawendowe serum do twarzy z Biolaven oraz mydło do rąk Oriflame o przepięknym zapachu werbeny. To własnie te dwa produkty stały się pretekstem do tej paczki! Talarkowa testowała w wakacje nowe kapsułki 3in1 Pods Vizir i wrzuciła mi ich kilka. Ja brałam udział w takim teście rok temu, więc super było sprawdzić, czy tegoroczna wersja jest jeszcze lepsza.
Pod kosmetykami możecie zobaczyć marmurkową okleinę - tło, które zamówiłam sobie z Aliexpressu. Niestety ten zakup okazał się totalną porażką - tło przyszło totalnie wygniecione, a dodatkowo ktoś zwinął rulon i brzeg przykleił taśmą w taki sposób, że zdejmując ją zniszczyłam sobie jeszcze kolejny kawałek... Jak widać takie delikatne produkty lepiej jednak zamawiać w innym miejscu.
A to już moje bardzo pragmatyczne zakupy w Hebe i jak widać tło udało się nieco "wyprasować". Kupiłam większy zapas tamponów o.b. korzystając z promocji oraz dwa małe, suche szampony Batiste (w tym jeden z myślą o prezencie). Przy kasie skusiłam się na sprawdzony już przez mnie i bardzo lubiany tonik różany Evree. Pisałam o nim w poście o letniej pielęgnacji jakiś czas temu. Sprzedawczyni obdarowała mnie też sporą ilością próbek kremów Bielenda.
W Rossmanie dzięki informacji od koleżanki kupiłam maseczkę w płachcie firmy Isana o właściwościach nawilżających. Wcześniej nawet nie zauważyłam, że firma ta wprowadziła do sprzedaży takie produkty! O moich wrażeniach po użyciu tej maski pisałam w sierpniowym denko.
Parafinowy zabieg do dłoni wraz z maską do dłoni Kozie Mleko Ziaja kupiłam w pierwszym momencie z myślą o prezentach, ale dzień później wróciłam się ponownie do drogerii i nabyłam egzemplarz dla siebie. Mam problemy z regularną pielęgnacją dłoni, liczę więc na to, że taka większa dawka odżywienia pomoże mi nieco nadrobić te zaległości. Taki zestaw kosztuje około 3 zł.
Moje zamówienie z Avonu tym razem składało się z dwóch minikremów bardzo lubianej przez mnie linii Anew Perfect Skin (wcześniej jako Anew Vitale). Jest to krem na dzień z filtrem 25 UVA/UVB oraz krem na noc. Do tego zamówiłam spray do stóp Foot Works w wersji miniaturowej, moją ulubioną maseczkę oczyszczającą z minerałami z morza martwego Planet Spa (na prezent) oraz tonik z białą glinką Clearskin, który ma za zadanie minimalizować widoczność porów i skutecznie matowić skórę.
W Biedronce zrobił się wielki szał na tropikalne maseczki o galaretkowatej formule. Byłam pewna, że nawet ich nie zobaczę, a tu w pobliskiej Biedroce czekały na mnie wszystkie rodzaje. Wzięłam też maseczkę z zieloną glinką beBeauty oraz czarną maskę w płachcie tej samej firmy. I tak teraz patrzę, że ja żadnej z tych masek nie próbowałam jeszcze!
Pora na nowości niekosmetyczne. Pod koniec wakacji byłam nad morzem w Ustce. Jednego dnia mieliśmy nieco gorszą pogodę i postanowiliśmy zwiedzić wieś - skansen w pobliskich Klukach. Kupiłam tam sobie ręcznie dzierganą bransoletkę wykonaną ze sznurka. Jestem nią absolutnie oczarowana!
We wrześniu już z AliExpressu przyszła dość spora paka cienkopisów - zwierzątek. Większość z nich nie należy do mnie, ale musicie przyznać, że taka banda prezentuje się uroczo ;-)
Parę dni po powrocie znad morza przyszło do mnie moje pierwsze zamówienie ze sklepu MIYO z paletkami, na które już dawno "zachorowałam". Na początek zdecydowałam się na trzy paletki i jeden monocień no. 27 Sunrise. Paletki składają się z pięciu cieni. Jak możecie zauważyć wybrałam każdą w zupełnie innym stylu i z myślą o innym przeznaczeniu. Od góry patrząc mamy tutaj paletkę nr 18 Life is Beach, która spodobała mi się całkiem niedawno, a jej ciepłe, piaskowe kolory będą świetnie prezentowały się w jesiennym makijażu. Środkowa to paletka nr 08 Very Me i zawiera ona cienie z przeznaczeniem do codziennych, bardzo delikatnych makijaży. Jest tutaj biały rozświetlacz, pudrowy róż i trzy odcienie beżo-brązów, idealne do makijażu do pracy. Tą wersję zakupiłam podwójnie na prezent. Trzecia paletka to moja największa miłość, a zarazem pierwsza dzięki której zainteresowałam się firmą MIYO. Mowa o nr 06 Carnival, która ma szalone, bardzo energetyczne kolory do letnich makijaży i na imprezę. Kolory są bardzo żywe, a ich pigmentacja powaliła mnie na kolana!W gratisie od firmy dostałam granatowy tusz do rzęs, który bardzo mnie ucieszył bo po ostatnich porządkach pozbyłam się wszystkich kolorowych tuszy. Otrzymałam też metaliczny błyszczyk do ust w kolorze No 09 Purple Friday i co zabawne paczka dotarła do mnie właśnie w piątek ;-) Jedyne czego żałuję, to że nie sprawdziłam wcześniej gdzie firma MIYA ma swoją siedzibę - bo mieści się ona w USTCE, gdzie chwilę wcześniej byłam na wakacjach! Mogłam więc moje zakupy zrobić na miejscu i nie ponosić kosztów przesyłki.
W Lidlu coraz częściej natrafiam na ciekawe kosmetyki, co jest o tyle niebezpieczne, że bywam w tym sklepie bardzo często, gdyż to jedyny spożywczak w mojej okolicy. I w ten oto sposób skusiłam się na produkty z linii Foodie od Soraya. Mamy tutaj jagodowy mus do ciała, supernawilżający sorbet o zapachu soczystego melona, peeling do stóp o słodkim miodowym zapachu oraz maseczki do twarzy z linii jagoda i melon. Kilka kosmetyków kupiłam tez z myślą o prezentach i mam nadzieję, że spodobały się one solenizantkom tak jak mi, a ja powoli szykuję recenzję kosmetyków tej linii.
Także w Lidlu znalazłam fajne oranżady z wizerunkiem Bolka i Lolka ;-) Nie mogłam ich nie kupić!
We wrześniu po raz pierwszy w życiu dostałam się do testowania kosmetyku na portalu wizaż.pl. Zostałam testerką tuszu Bourjois Eye Catching, który bardzo mi się spodobał. Używam go już ponad miesiąc, dlatego spodziewajcie się niebawem jego recenzji!
Na Rossmanowej promocji 2+2 tym razem trzymałam się mocno zasady "tylko potrzebne kosmetyki". I tak do mojego koszyka trafiły dwa płyny do płukania jamy ustnej Listerine (w tym nowość) oraz antyperspirant dla mojego narzeczonego i dla mnie kolejne opakowanie Adipower z Adidasa, o którym możecie poczytać więcej TUTAJ.
Korzystając z promocji tygodniowej w sklepie JJKorean Beauty kupiłam zachwalane przez Klaudię z bloga Sakuratokoo plasterki wysuszające wypryski Acne Pimple Master Patch oraz Blackhead Silk Finger Ball, czyli jedwabne kulki pomagające oczyścić skórę z zaskórników firmy COSRX. Jestem bardzo ciekawa jak te produkty sprawdzą się na mojej skórze.
W Hebe udało mi się zdobyć nowości Garniera - maski na okolice oczu. Wersja pomarańczowa zawiera ekstrakty z pomarańczy i kwas hialuronowy, a ta zielona ma w swoim składzie wodę kokosową. Może uda im się rozprawić z moimi coraz bardziej widocznymi cieniami pod oczami? Nie ukrywam, że maski w płachcie tej firmy należą do moich ulubionych, dlatego wobec tych mam dość wysokie oczekiwania.
Peeling kawowy Love your Body chodził już za mną od jakiegoś czasu, nic więc dziwnego, że gdy w SuperPharm zobaczyłam go w ciekawej promocji, to dałam się skusić. Wybrałam wersję z soczystą truskawką i tym samym spełniłam swoje jeszcze jedno marzenie z wish listy ;-)
Pod koniec września we Wrocławiu odbywała się kolejna edycja targów Natural Beauty, z której relację mogliście przeczytać TUTAJ. Przyniosłam z targów nieco kosmetyków o naturalnych składach, a ich wszystkie opisy także znajdziecie w wymienionym wyżej poście.
Bardzo lubię magazyn Claudia i czytam go regularnie od kilku lat (nawet nie chcecie wiedzieć ile miejsca zajmują mi te gazety w domu! Koniecznie muszę zredukować ich ilość!). Numer październikowy tego miesięcznika można było kupić z kosmetykiem marki _element - żelem pod prysznic lub szamponem. Ja zdecydowałam się na żel o właściwościach peelingujących z kiełkami rzeżuchy. Bałam się, że będzie miał zapach tej rośliny, na szczęście pachnie całkiem przyjemnie ;-)
Także we wrześniu wraz z uczniami z mojej pracy świętowaliśmy mały sukces i wtedy to po raz pierwszy próbowałam lodów tajskich. Okazało się, że są całkiem smaczne, a bogactwo wariantów może przyprawić o ból głowy! Ja zdecydowałam się na miętę z limonką i lody były całkiem orzeźwiające i smaczne. Jednak nadal pozostaję wierna fanką lodziarni Roma i ich specjałów!
Tak oto w nieco przydługiej formie prezentują się moje nowości sierpnia i września, w większości jednak kosmetyczne. Niebawem szykuje się więc kilka nowych recenzji! A może macie specjalne życzenia co opisać w pierwszej kolejności? Znacie kosmetyki które dzisiaj pokazałam? Podzielcie się opiniami w komentarzach, chętnie poczytam!
Nie było tego aż tak dużo, zwłaszcza, że to zbiór rzeczy z dwóch miesięcy :) Jest tu jednak cały przekrój ciekawych kosmetyków i nawet paczka ode mnie, o której już nawet zdążyłam zapomnieć XD Niektóre z nich - dzięki Tobie - też będę miała okazję poznać :* Bardzo ciekawi mnie tyle rzeczy, że jakbym miała zacząć je wymieniać, to drugi post bym Ci w komentarzu zrobiła, więc sobie daruję XD Życzę Tobie owocnych testowań i czekam na opinie ;*
OdpowiedzUsuńA długopisy są cudowne i sama bym je chętnie przygarnęła <3
Najlepsze, że spodziewałam się raczej że te długopisy to taki bajer a te z główką kotka (trzeci i czwarty od lewej) mam już ponad pól roku i wszystko z nimi jest ok i super piszą!
UsuńSwoją drogą mam nadzieję, że więcej mi się czasowo nie połączą dwa tego typu posty przy takiej ilości nowości miesięcznie... ;-)
W takim razie chyba będę musiała przygarnąć od Ciebie link do tych długopisów na Alie :D
UsuńWyślę Ci je! ;-)
UsuńSame cuda ;) Maski z biedronki nie przypadły mi specjalnie do gustu - miałam tą z glinką zieloną i bananową. Za to ciekawi mnie ta w płachcie od isany :) Tonik evree bardzo lubię, ten z Ziaja też chciałam w sumie wypróbować, ale ostatecznie kupiłam coś innego, ale.. nic straconego :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście toniki w miarę szybko się zużywa (chyba że są w sprayu ;D), więc z pewnością jeszcze poznasz ten z Ziaja. Maska z Isany była dość dziwna i chce powtórzyć testy jesienią, gdy moja skóra jest bardziej uspokojona.
UsuńU mnie właśnie idą bardzo wolno - potrafię jednego używać rok! :o Ale to właśnie dlatego, że praktycznie zawsze sięgałam po te z atomizerem. Teraz mam vianka i on faktycznie idzie w miarę szybko, po miesiącu nie mam już 1/3 opakowania :)
UsuńJa uwielbiam się psikać i czasami robię to po kilka razy, dlatego wiecznie mam toniki na liście potrzeb :D
UsuńUlala, ależ dużo kosmetyków się nazbierało :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! I to jest pretekst do listopadowego detoksu! ;-))
UsuńZnam jedynie te maseczki z Marion :) a paletki z Miyo mają całkiem ładne kolorki!
OdpowiedzUsuńOj taak! Są niesamowite i mają bardzo dobrą pigmentację. Coś czuję, że to nie będą moje ostatnie zakupy tam ;-)
UsuńSporo tego muszę przyznać :-) Tonik Evre sprawuje się u mnie bardzo dobrze. W planach mam też zakup maseczek z biedronki. Urzekłaś mnie tymi cienkopisami, są świetne!!!
OdpowiedzUsuńI do tego całkiem nieźle piszą! Tylko w pracy czasami dziwnie patrzą, jak wyciągam z torby na zebraniu... ;-))
UsuńCiekawa jestem tuszu Bourjois i cieni Miyo. :)
OdpowiedzUsuńCienie są naprawdę świetne, zwłaszcza jak za taką cenę (15 zł paletka!), a o tuszu będzie niebawem recenzja ;-)
UsuńAle genialne cienkopisy :D
OdpowiedzUsuńI co ważne - wcale nie wypisują się po tygodniu jak się spodziewałam! ;-)
Usuń