czwartek, 18 czerwca 2020

Denko kosmetyczne MAJ 2020, czyli co zużyłam w miesiącu moich urodzin

Ostatnio mam wrażenie, że czas leci bardzo szybko, a ja ciągle opisuje tylko te puste opakowania na blogu... Boję się jednak, że zbiory z dwóch miesięcy mogą być już zdecydowanie zbyt duże, dlatego wolę to jednak partiami serwować. Zapraszam na porcję perełek i bubli kosmetycznych, które zużyłam w minionym miesiącu. 
W maju udało mi się zużyć aż 20 pełnowymiarowych produktów, 3 maseczki oraz jeden mini produkt. Już na pierwszy rzut oka widać, że nadal nie udaje mi się wrócić do regularnego maseczkowania... Wciąż mam nadzieję, że to się poprawi w przyszłości. Może nawet tej najbliższej przyszłości? 
DO CIAŁA I HIGIENA
Tym razem dominująca kategorią wśród zużytych produktów są kosmetyki do higieny i pielęgnacji ciała. 
- oliwkowa maska do rąk i paznokci, Ziaja - miała ładny zapach i dość tłustą konsystencję. Niestety nie za wiele Wam o niej opowiem, bo tak skutecznie ją "na wierzchu" ukryłam, że przeleżała i się przeterminowała ;/ A po tych kilku jednorazowych użyciach nie chciałabym wydawać opinii, bo nie pamiętam jak się nam współpracowało.
- płyn do higieny jamy ustnej Colgate Max White - przyjemny, niepiekący płyn do płukania jamy ustnej. Nie zauważyłam jego właściwości wybielających, ale jako odświeżenie jest jak najbardziej fajny i lubię do niego wracać. 
- pasta do zębów Lacalut Aktiv - pasta do której wracam co jakiś czas z powodu moich problemów z krwawiącymi dziąsłami. Rzeczywiście obkurcza naczynia krwionośne i pomaga na tę dolegliwość. 
- peeling do dłoni Planet Spa, Avon - peeling do skóry dłoni o przepięknym zapachu oliwkowym pozostawiał lekko tłustą powłokę, byl więc kompletnym kosmetykiem pielęgnacyjnym do dłoni i nie wymagał ich późniejszego kremowania. Wielka szkoda, że nie ma go już od dawna w ofercie firmy :/
- ogórkowy zestaw do pedicure, Voesh (bez balsamu) - zestaw dostałam w prezencie od marki podczas Blog Beauty Day 2018 i ciągle czaiłam się na jego użycie. W założeniu są to pakiety do używania w salonach kosmetycznych i zdecydowanie samodzielnie w domu to nie jest to samo! W pudełeczku mamy cztery saszetki z produktami (są wersje z trzema) i całość ma być kompletnym zabiegiem dla stóp. Wersja, którą testowałam miała odświeżający zapach ogórka, choć przyznaję, że spodziewałam się mocniejszego zapachu. Saszetki zawierały kolejno: sól do kąpieli, peeling cukrowy, maseczkę błotną oraz balsam. Zużyłam jedynie pierwsze trzy saszetki, bo jakoś tak zapomniałam o balsamie i gdzieś mi się zawieruszył :D Wszystkie produkty były bardzo fajne, już po kąpieli i peelingu skóra na stopach była mięciutka i delikatniejsza. Kosmetyki w działaniu są naprawdę świetne, ale.. no właśnie "ale". W plastykowym opakowaniu mamy cztery plastykowe saszetki. Byc może i jest to higieniczne, bo produkt jest używany tylko przez jedną osobę, jednak ilość opakowań przeraża mnie i z tego to powodu nie jestem zainteresowana powrotem. 
- mydło w płynie oliwka i aloes Love Nature, Oriflame - mydło w płynie z serii, z której miałam całkiem niedawno żel pod prysznic (Denko Kwiecień 2020). Miało przyjemny zapach (choć totalnie nie czuję w nim oliwki ani aloesu) i niestety przy częstym używaniu trochę wysuszało mi dłonie. Bardzo podobało mi się niewielkie opakowanie, które swobodnie mieściło się nawet na mojej małej umywalce. 
- długotrwale nawilżający krem do rąk Lasting Moisture, Evree - kiedyś używałam innej wersji tego kremu (Denko Luty 2019), ale zdecydowanie była ona o wiele lepsza. W tym kremie jedyne co pozostało wspólne to zapach - całkiem przyjemny, ale uczucie nawilżenia nie było nawet dla mnie zbyt zadowalające. Do kremu Evree już nie wrócę, bo marka przestała istnieć. Cieszę się jednak, że coraz więcej wiem na temat dbania o skórę dłoni i mogę wyrobić sobie opinię o kosmetykach do rąk.
- maseczka odbudowująca keratyna jedwab, Cien - maseczka wzmacniająca w jednorazowej saszetce była całkiem poprawna, ale akurat ta wersja nie powaliła mnie na kolana. Włosy były miękkie w dotyku, ładniej się układały, jednak maski Oh My Sexy Hair zdecydowanie bardziej mnie zachwyciły.
- szampon naturalny chlorofil Biały Jeleń - nie, nie i jeszcze raz nie! Naturalne szampony to nie jest ulubiony kosmetyk moich włosów, bo ona lubią dużo piany, mocne odżywienie i totalna odwrotność tego, co znalazłam w tym szamponie. Dobrze, że był mały! 
- szybko wchłaniający się krem do rąk Neutrogena - bardzo, bardzo fajny krem do rąk, który świetnie radził sobie z przesuszoną skórą i bardzo szybko łagodził podrażnienia i niwelował pieczenie. Rzeczywiście szybko się wchłaniał, miał ładny kwiatowy zapach i z przyjemnością wrócę do niego w przyszłości ;) 
- żel pod prysznic Happiness Senses, Avon - kremowy żel pod prysznic o słodkim zapachu frezji i granatu dobrze się pienił i nie wysuszał skóry. Chyba powtórzę się po raz kolejny, ale bardzo lubię żele z tej serii i jestem ich fanką. Zapach Happiness kojarzy mi się własnie z majem, gdy wszystko kwitnie dookoła.  
- odżywka do włosów Smart Touch, Montibello - Montibello to hiszpańska forma produkująca kosmetyki do profesjonalnej pielęgnacji włosów. Pełną recenzję tego kosmetyku znajdziecie w poście o kosmetykach z targów Beauty Visions Poznań 2018. Kosmetyk zdecydowanie wart jest każdej złotówki! Chcę ponownie go mieć!
- antyperspirant bloker, Ziaja - kupiłam go kiedyś zaintrygowana jego antyperspiracyjnym działaniem. Rzeczywiście używany zgodnie z instrukcją dobrze wpływał na zmniejszenie potliwości skóry pod pachami. Przyznaję jednak, że używałam go "zrywami" tzn. regularnie przez kilka dni i zapominałam. Kosmetyk trochę u mnie przeleżał, dlatego zdecydowałam się go już wyrzucić. Nie wątpliwe jednak wrócę jeszcze do tego produktu, zwłaszcza teraz, w gorących miesiącach. Antyperspirant miał całkiem miły dla nosa zapach i to właśnie po zmianie zapachu zaczęłam podejrzewać, że czasy świetności ma już zdecydowanie za sobą. 
- maska do włosów Deep Contidioning Oh My Sexy Hair - ta wersja maski do włosów Oh My Sexy Hair miała mieć działanie głęboko odżywiające. Maska miała intensywnie pomarańczowy kolor i cały czas mam wrażenie, że dzięki niej moje włosy stały się bardziej rude (absolutnie mi to nie przeszkadza!). Miała śliczny zapach, włosy pięknie się układały i same ochy i ahy. Nie zauważyłam połyskujących drobinek, ale ogólnie włosy zyskały ładny połysk. Jedyny minus jaki znajduję, to że była w saszetce (kiepsko się używa) oraz... nie jest już dostępna. Ale gdybym ją kiedyś dorwała (lub wersję żółtą) to zdecydowanie kupię! 
- płyn do higieny intymnej do codziennego stosowania Femina, Lactacyd - podczas pandemii skończył mi się żel do higieny intymnej. Martwiłam się o dostępność tych produktów, bo w sklepach świeciły puste półki, a jak wiadomo nie był to czas na jeżdżenie i szukanie po mieście. Udało mi się jednak dostać podstawową wersję żelu Lactacyd Femina (w Biedronce). Jak zawsze żel spełnił moje oczekiwania, był delikatny dla okolic intymnych i nie wysuszał, ani nie podrażniał. To taki mój "pewniak" i jak widać dostępny nawet, gdy sklepowe półki świecą pustkami ;)
DO TWARZY
- żel do mycia twarzy Normaderm Phytosolution, Vichy - kosmetyk, który jak dla mnie mógłby się nigdy nie skończyć ;) Odświeżający, dobrze pieniący się żel, który wcale nie wysuszał skóry, a pozwalał na szybsze gojenie się wszelkich niedoskonałości. Opisałam go razem z innymi produktami lini Normaderm Vichy
- oczyszczający krem-olejek do twarzy Transforming Cleasing Balm Anew, Avon - miał postać zbitego kremu o żółtawej barwie i cudownym zapachu cytrusowym. To prawdziwy tytan wydajności! Pisałam o nim więcej we wpisie o pielęgnacji twarzy na wiosnę i lato zeszłego roku. WSPANIAŁY! 
- krem matujący Nutra Effects, Avon - to jeden z kosmetyków, które w dzisiejszym denko wyrzucam z uwagi na przekroczenie (znaczne!) terminu ważności i niestety nic Wam o nim nie napiszę, poza tym że miał całkiem przyjemny zapach. 
całodniowy krem nawadniający, Uzdrovisco - ten krem był tak cudowny, że jest mi smutno że się skończył, mimo że używałam go naprawdę sporo czasu. Jego pełną recenzję znajdziecie na moim blogu (LINK), a ja jeśli wygrzebię się z zapasów chętnie do niego wrócę. 
- olej z dzikiej róży, Natural ME - mimo szczerych chęci nie umiem przekonać się do olejów w pielęgnacji twarzy. Są dla mnie zbyt tłuste i mam wrażenie, że moja cera jeszcze bardziej się po nich przetłuszcza. Olej z dzikiej róży miał dziwny zapach, jakby zepsuty. Czytałam na instagramie, że sporo osób skarżyło się na ten fakt. Myślę jednak, że mój po prostu się przeterminował.
- mieszanka olejów do twarzy z warsztatów Uzdrovisco - miałam duże oczekiwania wobec mieszanki, która sama przyrządziłam podczas warsztatów Uzdrovico podczas Beauty Fair Influencer 2019 (całą relację znajdziecie tutaj). Jednakże podobnie jak w przypadku produktu powyżej - nie byłam w stanie przekonać się do oleistej formuły. W temacie używania olejów nadal więc jestem "na starcie". 
- tonik przeciw niedoskonałościom, Mixa - zawsze byłam przekonana że produkty, które mają pomóc mi w walce z trądzikiem i oczyszczaniem skóry powinny być bardzo silne w działaniu i wysuszające. Nic bardziej mylnego! Przy takich kilerach moja mieszana cera dostawała zazwyczaj podrażnień, a wypryski jak były tak trwały nadal... Oczyszczający tonik przeciw niedoskonałościom Mixa jest inny, bo przede wszystkim nie zawiera alkoholu etylowego, a więc nie wysusza skóry i jej nie podrażnia. Dodatkowo dzięki zawartości cynku redukuje wydzielanie sebum i sprawia, że skóra mniej się błyszczy. Niech Was nie zwiedzie jednak jego delikatne działanie, bo niedoskonałości znikają nie wiadomo kiedy! Chyba mam nowego ulubieńca :3
- maseczka Balea - kolejna malutka część mojego BIG projektu. Mam nadzieję, że w końcu to ogarnę...
- plasterki na wypryski, Isana - jeden z moich produktów "basic" i choć w działaniu zdecydowanie przewyższają je plasterki Corsx, to te z Rossmana są przede wszystkim tanie i łatwo dostępne. A to jak wiadomo zazwyczaj przeważa w decyzji zakupowej.. ;) 
I teraz następuje najprzyjemniejszy moment w postaci wywalenia tych wszystkich plastykowych opakowań! :-) Znacie któreś kosmetyki z mojego majowego denko? Jak się u Was sprawdziły? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!  

7 komentarzy:

  1. Znam jedynie krem evree tym razem, ale mi odpowiadał. Nie wiem jak na tle innych wersji, ale ogólnie baaaardzo lubiłam te kremy! A no i miałam maskę balea, ale bez szału :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie ładne denko! Kochana życzę Ci powrotu do regularnego maseczkowania, bo zawsze lubiłam czytać Twoje spostrzeżenia na temat stosowanych maseczek :) No i czekam na ten Big Projekt!!! <3
    Co do denka, tym razem znam z niego niewiele kosmetyków. Miałam mydło w płynie z Oriflame, bardzo lubię jego zapach, konsystencję, ale dość szybko się kończy, znam też maseczkę do włosów w saszetce z Cien - zawsze zabieram te maski ze sobą w podróż, bo świetnie działają i są idealne do bagażu. Używałam też kiedyś tego blokera z Ziaji, miałam tę odżywkę z Montibello, ale na moim typie włosów szału nie zrobiła, znam też ten zestaw do stóp z Voesch i chyba byłam z niego zadowolona - zużyłam go tak dawno temu, że już nie pamiętam :D Tak patrzę na to denko, ale chyba nic więcej nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam produkty z twego denka niektóre ale żadnych nie miałam:) Interesuje mnie ten tonik z Mixa i plasterki z Isany:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej zainteresował mnie ten krem-olejek do oczyszczania twarzy z Avon ;) Nie wiem, jak mogłam go przegapić :D A jeśli chodzi o maseczkowanie, to u mnie również leży i kwiczy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Cię za to denko. Wszystko pięknie odpisałaś. Wiem, ile pracy kosztuje opisanie denka. Dlatego nie robię już na blogu.
    Co do kosmetyków, to mnie do Ziaja chyba już nie ciągnie, po ich beznadziejnej piance do higieny intymnej. Natomiast kremu z Uzdrovisko chętnie bym użyła. W ogóle ta marka bardzo mnie ciekawi ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam kiedyś ten żel z Avonu i miło go wspominam, ale w ogóle bardzo lubię żele z tej serii, więc może to też dlatego :D Bloker z Ziai już od dawna mam na liście zakupowej, zaraz idę do Rossmanna, to może w końcu się e niego zaopatrzę. Zaintrygowałaś mnie tymi maskami do włosów z brokatem, a tu niespodzianka, bo zaraz piszesz, że nie są dostępne. Ech, ale może kiedyś gdzieś je dorwę. Kiedyś również stosowałam żel do higieny intymnej Lactacyd, ale o dziwo, kompletnie się u mnie nie sprawdzał, podrażniał i wysuszał, więc nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie znam żadnego z tych kosmetyków, ale denko bardzo pokaźne :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj, chcesz skomentować? To super! Uwielbiam czytać Wasze komentarze ;-)

Copyright © Nostami blog , Blogger