środa, 27 czerwca 2018

#haul nie tylko kosmetyczny maj 2018

#haul nie tylko kosmetyczny maj 2018
Maj to mój ulubiony miesiąc w roku. Wszystko wokół kwitnie, wiosnę czuć już na każdym kroku, a w dodatku w tym miesiącu obchodzę swoje urodziny! Jakby było mało przyjemności, to w tym też czasie zazwyczaj sporo podróżuję. I mimo, że łącznie na wycieczkach w maju spędziłam prawie 10 dni, to jak zauważycie po dzisiejszym wpisie wśród kosmetyków i nie tylko przybyło mi sporo ciekawych nowości.
Kolejny raz rozpocznę post haul'owy od bardzo ciekawej promocji w Hebe, jaką było -40% na kosmetyki do pielęgnacji cery. Wbrew pozorom nie jestem jakąś VIP klientką tej drogerii, dokładniej bywam tam mniej więcej raz-dwa razy w miesiącu, ale zazwyczaj są to wizyty zakończone zakupowymi sukcesami. Skusiłam się na kosmetyki, które już od dawna są na mojej liście marzeń - maskę oczyszczającą Nivea z linii Urban Skin oraz pastę myjącą do twarzy z białym węglem z Bielenda. Maskę Nivea testuję już od ponad miesiąca i jestem nią zachwycona, więc niebawem spodziewajcie się recenzji. Po zachwytach nad działaniem kremu nawadniającego wzięłam odżywczą maskę w płachcie Glow z linii SupremeLAB Bielenda Professional. Bardzo spodobał mi się zapach toniku jaśminowego Aqua Jasmine z Evree, który także znalazł się w moim koszyku. No i hit nad hitami bez którego po prostu nie mogłam wyjść z drogerii - zestaw trzech mini kremów Nivea z najnowszej linii Mix Me od Nivea! Ostatnimi czasy zachwyca się nim połowa blogosfery, a ja miałam je prawie miesiąc wcześniej! ;-) 

Także w Hebe kupiłam eliksir myPOWER z MIYA. Jest to uniwersalny kosmetyk, który możemy używać zarówno na wyjątkowo przesuszone partie skóry, jak i jako wzmocnienie działania naszego tradycyjnego kremu. Krem z mango tej firmy sprawdził się u mnie wspaniale i przyznaję, że bardzo mocno trzymałam się za portfel, aby podczas promocji nie wykupić wszystkiego co możliwe z tej marki^^. 
Z Oriflame zamówiłam tym razem nieco więcej niż ostatnio. Znalazły się tutaj dwa zestawy Love Nature z zieloną oliwką, żel pod prysznic z wodą kokosową i melonem oraz mydełko o tej samej linii zapachowej, a także prześlicznie pachnąca seria kwiatowa Floral Embrance. Zdecydowałam się przetestować podkład Giordani Gold i oczywiście zakupiłam mój ulubiony tusz do rzęs Eyes Wide Open, tym razem w wodoodpornej wersji na lato. Do kompletu wzięłam kilka uroczych owocowych balsamów do ust, a w prezencie otrzymałam tusz 5 in 1 Wonder Lash oraz balsam BB do ust, którego jestem ogromnie ciekawa. 
Z rzeczy niekosmetycznych znów zrobiłam zakupy na dziale tekstylnym w Auchanie, gdzie kupiłam bawełnianą sukienkę o sportowym kroju oraz bardzo mięciutki kombinezon w pudrowo-różowym kolorze, z przeznaczeniem oczywiście na piżamę. Obie te rzeczy kosztowały po 30 zł i uważam, że jak za taką cenę są świetne! Dlatego własnie lubię czasami zajrzeć od działów z ciuchami w hipermarketach. 
Z AliExpressu przyszła do mnie potrójna bransoletka w kolorze złota, która zamówiłam za zawrotną cenę 2,50 zł. I teraz szokująca wiadomość - nic więcej do mnie z tego portalu nie płynie! Sama aż jestem zdziwiona!
W prezencie urodzinowym dostałam od ukochanego przepiękną bransoletkę w moim ulubionym kolorze różowego złota z kryształkami Svarowskiego. Wspaniale komponuje się ona z moim zegarkiem ;3 
WSPÓŁPRACE
Jako Ambasadorka Premium portalu Ambasadorka Kosmetyczna otrzymałam pudełko z różnościami od Drogerii VICA. Jest tutaj mini rękawiczka do demakijażu Glov, próbki perfum Saphir dla niej i dla niego, próbka podpaski Day Gentle, regenerujący balsam z kolagenem Instituto Espanol, żelowy lakier do paznokci marki Poezja kolor 906 oraz top nabłyszczający, kredka do brwi Rimmel, olejek z drzewa herbacianego Melaleuca Poland oraz próbki szamponu i odżywki nawilżających Stylish is professional, serum ze śluzem ślimaka Instituto Espanol oraz kremu do rąk z jagodami goja od Derma Plus. Testowałam jak dotąd jedynie próbki szamponu i balsamu do włosów i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jego działaniem. 
Na platformie Rekomenduj.to dostałam się do słodkiej kampanii nowych cukierków Werther's Original. Miękkie, karmelowe cukierki Soft Eclairs są w środku wypełnione pyszną czekoladą. To było wyjątkowo smakowite testowanie, a cukierki towarzyszyły mi także podczas wycieczek do Sandomierza i Budapesztu.
Po raz pierwszy też otrzymałam do testowania kosmetyk z Klubu Nivea. Moja radość była przeogromna, gdy po otwarciu pudełka okazało się, że znajduje się w nim intensywnie nawilżająca maseczka z linii Urban Detox skin! Teraz mam dwie maski z tej linii! Maska nawilżająca ma prześliczny, kwiatowy zapach i aksamitną formułę. Ona także niebawem pojawi się w recenzji, na którą już teraz Was zapraszam! 
PREZENTY
Jak już wspominałam na początku dzisiejszego wpisu, w maju miałam urodziny. Muszę przyznać, że chyba jeszcze nigdy w życiu nie otrzymałam tak wielu prezentów! :D Na portalu Dress Cloud uczestniczę w akcji urodzinowej, gdzie przygotowujemy dla siebie nawzajem kosmetyczne przesyłki z życzeniami. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że aż tyle Clouders postanowi sprawić mi radość! Część przesyłek docierała do mnie zarówno przed moimi urodzinami, jak i po - dzięki temu mogłam dłużej cieszyć się z bycia solenizantką ;-) Sami zobaczcie, jakie cuda otrzymałam od moich kosmetycznych koleżanek! I co jeszcze bardziej szokujące - są to dla mnie same nowości! 
Najwcześniej przyszła do mnie paczka od Sufcia72, która była OGROMNA i bardzo ciężka, a po jej otwarciu wszystko pachniało wprost przepięknie! Wśród wspaniałych kosmetyków Balea, którymi Bożenka obdarowała mnie po raz kolejny, znalazły się także dwie paletki Make Up Revolution! Paletka czekoladka Rose Gold MUR jest przepiękna! Są tutaj zarówno błyszczące glittery, jak i matowe cienie. Wszystko w ciepłych kolorach, więc jak znalazł dla mojej karnacji. 
Smocze jajo z Make Up Revolutions skradło moje serce już sporo czasu temu. Od razu wiedziałam też, że chcę to w kolorze Rose Gold (to mój ulubiony kolor!). Na żywo ta paletka prezentuje się jeszcze lepiej, jest po prostu CUDNA i aż mi się ręce trzęsły kiedy ją otwierałam! Strasznie spodobało mi się kilka cieni i mam nadzieję, że będę potrafiła wyczarować z nich piękne makijaże.
Przyszła też do mnie kartka z życzeniami od Agaty Jedna Figa, autorki bloga o takiej samej nazwie. W przesyłce znalazły się ciekawe próbki kremów, maseczki i próbka żelu do demakijażu Tony Moly. 
Sherifka89 obdarowała mnie paką ze wspaniałym balsamem Dove o przepięknym zapachu i płynem micelarnym Sopot Spa z Ziaja. To oczywiście nie wszystkie kosmetyki, jakie znalazły się w paczce, bo jest ich o wiele więcej jak widać na zdjęciu. 
Kolejną Clouders, która wręcz obsypała mnie nowościami kosmetycznymi była Annael, która prowadzi bloga AnywayAna. Kartka urodzinowa z potworem wywołała u mnie salwę śmiechu, a żel pod prysznic o zapachu mandarynki natychmiast trafił do użytku. 
Angel0103 przesłała mi prześliczną, trójwymiarowa kartkę z koronkowym wykończeniem. Do listu dołączyła kilka próbek oraz maskę do rak z tołpy i masełko do ust z Delii. 
Paczki od Madziek, autorki bloga Takie Moje Oderwanie zawsze powalają mnie na kolana i mimo, że całkiem niedawno otrzymałam od niej wielkanocne prezenty, to ona znów postanowiła mnie rozpieszczać! Wśród kosmetyków znalazł się olejek do ust z firmy AA, o którym wiem że jest Magdy ulubionym.
Szanowna, czyli Lidka, autorka bloga Talarkowa Pisze, dba o mój wszechstronny rozwój i mocno wspiera mnie w postanowieniach zarówno kosmetycznych, jak i sportowych <3 Dostałam od niej wielka pakę, w której znalazł się między innymi świetny sportowy bidon oraz wielki słoik peelingu do ciała Body Desserts z Organic Shop. Ten Peeling to istne szaleństwo, pachnie obłędnie i naprawdę trzeba się pilnować, aby go nie zjeść!
Nie wiem, jak dziewczyny to robią, ale Kasia7212 także obdarowała mnie kosmetykami, których wcześniej totalnie nie znałam. Znalazła się tutaj mgiełka tonizująca Delia Cosmetics. Z poza kosmetycznych cudowności jest tutaj trójwarstwowy, śliczny naszyjnik w kolorze złota.  Kasia prowadzi bloga Porady Mamy Kasi.
Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość? Bo już w czerwcu dotarła do mnie urodzinowa przesyłka od Icecold prosto z Anglii. Cała zawartość tej paczuchy powalała na kolana, ale totalną wisienką okazała się najnowsza paleta Make Up Revolutions Warm UP, która jest absolutnie niesamowita i której jeszcze nie ma w sprzedaży w Polsce! Ja mam teraz tyle cudownych palet z MUR, że chyba zdecydowanie muszę częściej i mocniej się malować. 

Jeśli jeszcze nie zdecydowałyście się na przynależność do portalu Dress Cloud, to może ten wpis pokaże Wam, jak wspaniałe osoby można tutaj poznać i spotkać i jakie mamy fajne sposoby na umilenie sobie nawzajem szarej rzeczywistości ;-) Jeśli macie ochotę spróbować swoich sił i zostać Clouders możecie skorzystać np. z mojego linku polecającego.
Kończąc temat majowych nowości nie tylko kosmetycznych, chciałam jeszcze podzielić się z Wami informacją o bezalkoholowym Karmi o smaku grejpfruta, które jest bardzo soczyste i ożywcze w smaku - na upały jak znalazł! 

Maj był bardzo obfitym miesiącem i pojawiła się u mnie ogromna ilość nowości. Teraz właściwie powinnam tylko siedzieć i zużywać! Jak podobają się Wam moje majowe nowości? Znacie któreś z pokazanych  dzisiaj przeze mnie kosmetyków? Dajcie znać w komentarzach! 



  

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Przegląd katalogu AVON 9/2018 Wakacje

Przegląd katalogu AVON 9/2018 Wakacje
Dawno na moim blogu nie gościł przegląd katalogu Avon, dzisiaj więc pojawiam się z jego aktualną wersją. Katalog WAKACJE cały jest kolorowy, roześmiany i beztroski - tak jak lato. Na stu dziewięćdziesięciu stronach znajduje się wiele kuszących ofert i okazji, a co przykuło tym razem moją uwagę? O tym w dalszej części wpisu. 
Już na pierwszych stronach napotykamy na ciekawą promocję na wszystkie wersje lakierów żelowych. Lubię je, bo są fajną alternatywą dla hybryd, a do ładnego efektu wystarczy jedna lub dwie warstwy lakieru. 
W ofercie Avonu jest wiele kolorów i wykończeń, dlatego myślę, że każda osoba może znaleźć coś dla siebie. Mamy tutaj zarówno zwykłe lakiery mocno kryjące, jak i delikatne nude, czy lakiery z efektem syrenki i chromu. Lakiery, a także kredki do oczu i ust i produkty do stóp mają ciekawą cenę, kiedy kupujemy je w parach. Można dowolnie łączyć ze sobą pary w obrębie stron, które obejmuje promocja. 
Na skrzydełku przedniej okładki zainteresowała mnie oferta na wodę toaletową Celebre. Ten zapach znam już bardzo długo i zawsze miło kojarzyła mi się ta mieszanka woni arbuza, porzeczki, jaśminu, peonii i drzewa cedrowego. Zapach jest wesoły i beztroski i jeśli go nie znacie, to warto przyjrzeć się mu bliżej. 
Tusz do rzęs "ULTRAobjętość" ma włochatą, dość grubą szczoteczkę zwężającą się przy końcu. Wodoodporna formuła zapewni trwałość makijażu oka zarówno w tropikalnym upale, jakie u nas ostatnio panują, jak i w deszczowy dzień. Szczoteczka ładnie wyczesuje rzęsy i otwiera oko, które wydaje się większe. Rzęsy są bardziej widoczne i dłuższe. Całkiem fajny tusz, choć nie umywa się do moich faworytów - Super Shock z Avonu i Eyes Wide Open z Oriflame. 
Perfumowane spraye to fajna opcja na lato, bo mają delikatniejszy zapach, ale są trwalsze niż mgiełki zapachowe. Ja wybrałam klasyczną wersję zapachu Luck zawierającą aromaty świeżych cytrusów i szlachetnych Kwiatów Jednej Nocy na bazie nut drzewnych. Zapach jest słodki, otulający i piękny. Butelka jest wykonana ze szkła, taki spray dobrze wygląda więc na toaletce. 
Z lżejszych, codziennych zapachów od kilku lat sięgam po wodę Scent Essent Sparkly Citrus, której głównymi nutami zapachowymi jest bergamotka, limonka i drzewo cedrowe. Woda jest nieduża, idealna do torebki. Zapach świeży, ożywczy i pobudzający do działania. Mi osobiście poprawia humor i dodaje energii. Mimo niewielkiej buteleczki 30 ml jest dość wydajna. Jeśli ktoś miałby trudność z wyborem, to ma jeszcze dwie inne wersje zapachowe. 
Linia kosmetyków do makijażu LUXE zawsze kojarzy mi się z luksusem i pięknem. Puder prasowany Luxe zamknięty jest w złotym opakowaniu z wewnętrznym lusterkiem i puszkiem do nakładania. Puder daje satynowe, miękkie i matowe wykończenie makijażu. Dzięki obecności esktraktu z białych szafirów ukrywa niedoskonałości cery i ją wygładza. Mój kolor to Fair Silk i jest to najjaśniejszy kolor pudru w kamieniu. Latem, kiedy moja skóra jest nieco opalona jest on nieco zbyt jasny, dlatego czekam z jego używaniem do jesieni. 
Matowa szminka True Color w kolorze Adoring Love należy do moich ulubionych. Pisałam o niej w poście Akcent na usta, tam też możecie zobaczyć ja na mnie. Matowe szminki Avon dobrze nawilżają skórę ust i nie podkreślają przesuszonych skórek. Gładko suną po skórze podczas aplikacji i są dość trwałe. W katalogu mamy gamę kolorystyczną w zależności od stopnia opalenia naszej skóry. Skóra na mojej ręce jest obecnie średnio opalona (jak na moje możliwości), ale myślę że dzięki temu na swatach lepiej widać różnice pomiędzy kolorami. 
Na pierwszym zdjęciu kolory proponowane do delikatnie opalonej skóry - Ravishing Rose, Pure Pink, Peach Flatters oraz Posh Petals. 
Kolejne szminki do skóry opalonej - Au Naturale, Ruby Kiss oraz Vibrant Melon.
W ostatniej grupie kolory matowych szminek True Color dedykowane mocno opalonej skórze, czyli Red Supreme, Coral Fever i Adoring Love. Oczywiście nie są to wszystkie kolory z kolekcji, a jedynie te które miałam w próbkach. Jak Wam się podobają? 
Bardzo spodobały mi się kolczyki i naszyjnik Allana z linii Coveted. Minimalistyczne w formie o geometrycznych kształtach mają ciekawe połączenie srebrnego i złotego koloru. Długi naszyjnik wysmukla szyję, tak samo jak wydłużony kształt kolczyków. Przyznaję, że lubię biżuterię z Avonu, bo jest niebanalna i atrakcyjna cenowo. Niektóre egzemplarze mam już wiele lat i nic złego się z nimi nie dzieje, nie czernieją i nie zmieniają barwy w odróżnieniu do niektórych kupionych w popularnych butikach. Często też jestem pozytywnie zaskoczona jakością tej biżuterii na żywo, która jest nawet lepsza niż wynikałoby to ze zdjęć w katalogu. 
Końcówka przeglądu to głównie produkty do pielęgnacji, a wśród nich coś dla mężczyzn. Odświeżający i energetyzujący żel pod prysznic Power Fresh z linii Senses może być stosowany zarówno do skóry całego ciała, jak i do włosów. Zapach jest cytrusowy na bazie aromatycznego piżma - czysta energia!
Spray ułatwiający rozczesywanie włosów Wspaniałe Mango Naturals Kids przyda się nie tylko maluchom. Jako posiadaczka falujących i kręcących się włosów z tendencją do puszenia sięgam po niego czasami, gdy nie mogę rozplątać swoich kołtunów. Spray pięknie pachnie i sprawdza się świetnie, zwłaszcza w duecie z grzebieniem o szerokich zębach. 
Ta seria to kwintesencja lata - cała linia pielęgnacyjna o zapachu maliny i czarnej porzeczki! Ja zdecydowałam się na mały żel pod prysznic z linii Senses oraz zestaw Naturals, w którego składzie jest balsam, pachnąca mgiełka oraz krem do rak. Zapach jest słodki, owocowy i dość długo utrzymuje się na skórze, zwłaszcza jeśli używamy produktów o tych samych nutach. Żel Senses dobrze się pieni i nie powoduje wysuszania skóry. Z kolei balsam Naturals ma formę lotionu i szybko wchłania się w skórę. W kolekcji jest także płyn do kąpieli, jeśli ktoś powiada wannę. 
Ostatnia oferta to mgiełka Naturals o zapachu wody kokosowej i karamboli. Możemy jej używać zarówno do odświeżenia skóry całego ciała, jak i schłodzenia twarzy w upalny dzień. W tym celu dobrze jest włożyć ją na kilka chwil do lodówki. Fanki kokosowych zapachów będą zachwycone! 

Jak spodobał się Wam dzisiejszy przegląd katalogu Avon? Znalazło się tutaj coś co Was zainteresowało? A może używałyście któregoś z produktów? Koniecznie podzielcie się opiniami w komentarzach!  

piątek, 8 czerwca 2018

Denko MAJ 2018

Denko MAJ 2018
Maj przeleciał mi z prędkością światła. Działo się tak wiele, że nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się zużyć tyle kosmetyków! Bo aktualne denko prezentuje się całkiem imponująco - 16 pełnowymiarowych produktów do pielęgnacji, 10 masek w płachcie plus próbki, maseczki w saszetkach, kosmetyki do makijażu. Chyba robi wrażenie? Jeśli jesteście zainteresowani co znalazło się w moim majowym denko, to zapraszam do dalszej części wpisu. 
Wiosenne słońce zachęca do zwiększonej aktywności fizycznej. Dodatkowo w kwietniu rozpoczęła się nowa FitMisja w klubie Fitness Academy, do którego uczęszczam. Z tego powodu częściej teraz spędzam czas w ruchu i zdecydowanie bardziej stawiam na pielęgnację, niż makijaż. Widać to m.in. po produktach, które zużyłam w minionym miesiącu - tych do makijażu jest tutaj niewiele, a te, które zostały zdenkowane i tak w większości były już wyschnięte lub stare. 
Pochwalę się Wam moimi osiągnięciami rowerowymi z minionego miesiąca. Według Endomondo - przejechałam ponad 200 km! W czasie całego miesiąca może wydawać się to niewielkim wyczynem, jednak trzeba pamiętać, że to tylko to, co przejechałam niejako przypadkiem, bo po drodze do i z pracy. 
Wśród kosmetyków DO TWARZY zużyłam:
- emulsja do mycia twarzy Planet Spa, Avon - wracam do tego produktu raz na jakiś czas, bo lubię jego zapach oraz poczucie oczyszczenia i odświeżenia skóry. Emulsja jest bardzo wydajna i może się znudzić, zanim ją zużyjemy ;-) To chyba jej jedyna wada! Więcej o tym produkcie w przeglądzie katalogu 6 Avon.
- hydrolat z czarnej porzeczki, La-Le - świetny kosmetyk, w którym totalnie się zakochałam, mimo ze po pierwszym użyciu nieco rozczarował mnie zapach, bo spodziewałam się owoców czarnej porzeczki, a ja tu czuję raczej liście malin ;-) To jeden z produktów, który kupiłam podczas targów Natural Beauty. Chętnie wrócę do niego w przyszłości. 
chłodząca mgiełka z mentolem i wit. C, Ziaja - nie wiem czy też tak macie, że doceniacie kosmetyk, jak już prawie sięga dna? Tak własnie było w przypadku tej mgiełki - stała i stała na mojej półce, aż w końcu postanowiłam ją zużyć. I co - okazało się, że jest świetna! Tak świetna, że wczoraj kupiłam kolejne opakowanie, zwłaszcza że kosztuje naprawdę niewiele, bo 7,20 zł! Jak wszystkie mgiełki tej firmy tworzy na twarzy delikatny wodny tusz. Pachnie przyjemnie i delikatnie, a do tego delikatnie chłodzi i odświeża skórę. Na obecne upały jest jak znalazł i zdecydowanie ją wam polecam! 
- krem My Wonderbalm Hello Yellow, Miya - ach co to był za krem! No po prostu cudo! Ale ponieważ szykuję dla Was post na jego temat oraz kremu różanego także z tej serii to na razie wspomnę tylko, że idealnie się wchłaniał, pięknie pachniał mango, nawilżał skórę i poprawiał lekko jej koloryt, tak że wyglądała naprawdę WOW. I właściwie jedyne co mogłabym mu zarzucić, to że nie miał filtrów SPF, co dla mnie jest akurat bardzo ważne w kremach na dzień. Myślę, że wrócę do niego ponownie, ale raczej po wakacjach. 
- żel-kuracja antybakteryjna, Ziaja - nie znam nic lepszego na zmiany trądzikowe i jest to mój absolutny "must have", którego używam już od dość dawna - wspominając chociażby o tym, że jego recenzję znajdziecie w denko z czerwca ubiegłego roku. Oczywiście kupiłam kolejne opakowanie ;-)
- nawilżający żel do mycia twarzy Aloe Vera, Himalaya Herbals - odkąd rok temu poznałam produkty firmy Himalaya Herbals lubię czasami sięgnąć po nie na sklepowej półce. Ten żel wzięłam z myślą o delikatnym oczyszczaniu skóry twarzy i sprawdził się wyśmienicie. Gęsty, pachnący mydłem żel o zielonoperłowej barwie był przyjemny w użyciu. I choć wiele osób zarzuca mu średnie doczyszczanie skóry, to dla mnie był całkiem OK, ponieważ kupiłam go własnie z myślą o delikatnym oczyszczeniu, a nie szorowaniu. Jeśli więc miewacie podrażnioną skórę, to warto kupić ten produkt. Zwłaszcza, że nie jest on drogi, około 8 zł. 
- rozświetlający żel krem do twarzy na noc Caribbean Escape, Planet Spa, Avon - ma za zadanie rozświetlić naszą skórę, wyrównać koloryt i sprawić, aby rano była ona pełna blasku i wypoczęta. Zawiera ekstrakt z alg i pył perłowy, dzięki któremu ma taki piękny perłowy kolor. Ten kolor kremu sprawia, że używa się go z prawdziwą przyjemnością, a dodatkowo ładnie, delikatnie pachnie  Krem ma lekką konsystencję, żelową. Bardzo dobrze i szybko się wchłania i fajnie nawilża skórę. Mimo perłowego połysku nie powoduje świecenia skóry, zresztą to krem na noc więc nie sprawiałoby to większego problemu  Rano budzę się z nawilżoną skórą, ale ciężko mi ocenić czy rzeczywiście jest ona jakoś bardziej rozświetlona niż zazwyczaj. Jeśli miałabym porównać krem Carribean Escape z bardzo podobnym Revitalising Harmony Planet Spa także z Avonu, o ten drugi wypadał nieco lepiej. Ale być może na jego korzyść przemawiał bardziej intensywny zapach który szalenie mi się podobał. O Revitalising Harmony pisałam w zeszłym roku przy okazji letniej pielęgnacji twarzy 
- krem pod oczy Anew Aqua Youth, Avon - z kremami pod oczy jakoś mi nie po drodze o ile nie posiadają żelowej konsystencji. Ten krem zdecydowanie się już przeterminował, trudno więc ocenić mi jego działanie. Wrócić, nie wrócę, bo nie ma go już w ofercie firmy. 
- kompleksowa pielęgnacja naprawcza okolic oczu Anew Reversalist, Avon - ten kosmetyk składał się z dwóch produktów. W dolnej komorze znajdował się krem na okolice oczu, który powinniśmy używać wieczorem, a na górze w zakrętce umieszczono rozświetlacz, dzięki któremu spojrzenie miało nabrać blasku. Tyle teorii i zapewnień producenta. Niestety u mnie kosmetyk ten też przeleżał i mimo, że krzywdy mi żadnej nie zrobił, to efektu WOW także nie było. Być może kiedyś wrócę do niego aby sprawdzić, czy rzeczywiście działa, jednak nie pozwolę mu już wtedy na takie leżenie. 
Kosmetyki DO CIAŁA
- żel chłodzący Multi Modeling, Ziaja - zawiera olejek z liści mięty, który ma za zadanie schłodzić naszą skórę rozgrzaną wcześniej ćwiczeniami. Oprócz tego żel ma za zadanie wyszczuplić nasze ciało oraz ujędrnić skórę i pomóc w pozbyciu się cellulitu. Jak już wspominałam nie mam za dużych problemów z cellulitem, jednakże lubię produkty ujędrniające i wyszczuplające. Skóra po użyciu tego żelu była wyraźnie mocniej napięta i ujędrniona. Aż przyjemnie było ją dotknąć ;-) Niestety nie zauważyłam efektów chłodzenia. Myślałam, że może początkowo skóra była zbyt rozgrzana i nie poczułam różnicy, ale efektu nie było nawet po pewnym czasie. Szkoda, liczyłam na to działanie bardzo. Dalej więc szukam swojego ideału chłodzącego do ciała. 
- emulsja do higieny intymnej łagodząca podrażnienia, Lactacyd - produkty tej marki należą do moich ulubionych i zawsze staram się mieć przynajmniej jeden w zapasie. Kupiłam go w lutym o czym informował mój post zakupowy. I jak widać wystarczył mi na około 3 miesiące używania - idealne zużycie kosmetyku! 
- płyn do mycia twarzy i ciała Atopis, Novaclear - testowałam w ramach akcji na portalu zblogowani i przyznaję, że używałam bardzo oszczędnie i stąd takie długie zużycie. Żel był ultra delikatny i świetnie sprawdzał się gdy tylko z jakiegokolwiek powodu miałam podrażnioną skórę. Przyznaję jednak, że jego półprzeźroczysta konsystencja o żółtawym kolorze i dziwny zapach pod koniec używania nieco mnie drażniły i mimo, że w działaniu był bardzo fajny, to nie planuję powrotu. 
- żel pod prysznic Secret Kiss, Senses, Avon - przyjemny w użyciu żel pachnący różą i jaśminem o półprzeźroczystej, różowej konsystencji. Dobrze się pienił, pozostawiał skórę czystą i odświeżoną. Bardzo lubię żele pod prysznic tej serii, a jest ich tak wiele że nie nadążam z dodawaniem recenzji ;-)
- płyn do płukania jamy ustnej Colgate Plax Tea & Lemon, Colgate - przyjemny w użyciu, bez alkoholu, więc nie szczypie w buzi, a działa skutecznie i odświeżająco. Co prawda spodziewałam się mocniejszego ekstraktu herbaty, a mamy w smaku delikatną miętę, ale jest OK i bardzo się polubiliśmy. 
- odżywka Winter Nourishment, Naturals, Avon - jako, że zima się już skończyła dawno to zużyłam w końcu zimową odżywkę do włosów o pięknym zapachu gruszki i wanilii. Bogata odżywka w formie kremowego mleczka dobrze nawilżała moje włosy, ale pod koniec używania miałam jej już nieco dość ;-) 
- suchy szampon na bazie mleczka z owsa, Klorane - to mój pierwszy produkt tej firmy oraz drugi suchy szampon jaki miałam okazję używać. Dlatego mogę go jedynie porównać do tego typu produktu z Avonu, o którym pisałam w styczniowym denko. Odnosząc się do szamponu z Avonu, to Klorane zdecydowanie bardziej bielił mi włosy. Akurat moje są dość jasne, więc nie robiło mi to dużej trudności, ale osoby o ciemnych włosach mogłyby nie być zadowolone. Poza tym robił to co suchy szampon robić powinien - odświeżał włosy i sprawiał, że wydawały się czyste. Mam jednak wrażenie, że w porównaniu do avonowskiego był nieco mniej wydajny. 
- zużyłam także patyczki kosmetyczne Isana z Rossmana oraz mydło w kostce o zapachu jaśminu Cien z Lidla.
MASKI
W tym miesiącu przetestowałam pięć masek w płachcie firmy Cettua - oczyszczającą, rozjaśniająca, przeciwstarzeniową, nawilżającą oraz przeciwko zaczerwienieniom. Jak zapewne się domyślacie szykuje się post dotyczących tych produktów, nie będę więc zdradzać więcej szczegółów.

Zużyłam także maskę CoolKoala Selfie Project, BAMBOO firmy It's Skin, GREEN TEA firmy It's Skin, czarną maskę z ekstraktem z herbaty Garnier oraz maskę kolagenową L'Biotica. O pierwszych trzech możecie poczytać w ostatnim poście maseczkowym. Maska Garniera miała świetne nasączenie, ładnie pachniała i fajnie nawilżała i zmatowiła skórę. Powtórzę się, ale jak dotąd z masek tej firmy jestem najbardziej zadowolona. Maska kolagenowa L'Biotica także spodobała mi się w działaniu i chętnie sięgnę też po inne maski tej firmy. 
MAKIJAŻ I PRÓBKI
Wśród produktów do makijażu do denko trafił tusz Big & Daring Volume z Avonu oraz rozświetlający korektor pod oczy Calming Effect także z tej firmy. Oba zdążyły już wyschnąć. Wyrzuciłam także masełko do ust o zapachu malinowym z Nivea, które było cudowne, ale zdecydowanie jego czas już minął. 
Wśród próbek trafiły mi się same perełki! 
- żel pod prysznic Le Petit Marseiliais o zapachu truskawkowym jest mi znany i chętnie sięgam po pozostałości próbek wyjeżdżając poza miasto. Więcej na temat samego żelu przeczytacie w poście na jego temat. I tu przy okazji informuję, że mimo moich starań nie udało mi się zakwalifikować do żadnej z ostatnich kampanii tej firmy. No cóż, może następnym razem ;-)
- świetna była sól do kąpieli stóp GEHWOL. Pachniała przepięknie ziołami, a stopy po jej użyciu były mięciutki i odprężone. Jestem zachwycona tym produktem i chętnie sięgnę po duże opakowanie. 
- próbki szamponu i odżywki do włosów z linii Hydra marki Stylish is Professional otrzymałam z przesyłce z portalu Ambasadorka Kosmetyczna, o czym szerzej będzie w najbliższym poście o majowych haul'ach. Oba kosmetyki sprawdziły się wspaniale i możecie spodziewać się szerszych recenzji. 
- kremy Mixa zdecydowanie należą do moich faworytów. Nawet gdy używam bardzo bogatej wersji dla skóry suchej, to mam gwarancję, że kosmetyk świetnie się wchłonie i nie pozostawi mnie świecącej jak latarnia. Tak było i w przypadku tej próbki bogatego kremu odżywczego z olejkiem. Użyłam go na noc, po dniu spędzonym na słońcu gdy moja skóra była podrażniona. Krem szybko się wchłonął i ładnie ukoił skórę. Zniwelował też wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia. Miał ładny, kwiatowy zapach. Mam w swoich zapasach krem nawilżający tej firmy, dlatego na kolejny raczej w najbliższym czasie się nie skuszę, ale przyznaję, że dzięki próbkom mogę uratować swoją skórę w nagłej potrzebie na wyjazdach - i bardzo mi to odpowiada. 
- maseczka Peel Off, Balea - wiele osób zarzuca jej zbyt silne działanie i podrażnienie, jednak na mojej wrażliwej skórze sprawdza się całkiem dobrze. Pisałam o niej przy okazji pierwszego postu maseczkowego.

Tym, którzy dotrwali szczęśliwie do końca tego długiego postu serdecznie gratuluję wytrwałości! Zużycia majowe były dosyć duże, stąd i opisów produktów sporo. Najbardziej dziwi mnie przy tym fakt, że w minionym miesiącu sześć dni spędziłam poza domem, więc naprawdę nie wiem kiedy ja to wszystko zużywałam? A jak tam Wasze denka z maja? Pochwalcie się koniecznie w komentarzach! Dajcie też oczywiście znać, czy wśród moich zużyć macie też swoich ulubieńców? 

Copyright © Nostami blog , Blogger