niedziela, 28 maja 2017

Akcent na USTA

Akcent na USTA
Podobno według niektórych szkół wizażu w makijażu powinniśmy podkreślać albo oczy albo usta. Chodzi o taki akcent, który spowoduje, że wzrok naszego rozmówcy skupi się na tej części którą uważamy za swój atut. Dzisiaj chciałabym ten akcent postawić na usta i przedstawić Wam dwa produkty do ich pielęgnacji ust oraz pomadkę, której kolor mnie zachwycił. 


Baza utrwalająca makijaż ust to produkt, który wygrałam w konkursie Bell na IG. Jest to produkt hypoalergiczny, który ma wyrównać koloryt ust, wygładzić ich powierzchnię, a tym samym przedłużyć trwałość nałożonej później pomadki. Baza ma formułę szminki w sztyfcie. Kolor, który testowałam to numerek 01. Nakładamy ją tak jak szminkę. Po nałożeniu powierzchnia ust stała się równomierna i gładka. Zwróćcie uwagę na zdjęcie z aplikacji i obecne w lewym kąciku skórki. Po nałożeniu kolorowej szminki nie ma ich! Dzięki bazie nieznacznie wyrównuje i rozjaśnia się nam kolor ust. To powoduje, że każda użyta później szminka ładniej wygląda ;-) Baza utrwalająca Bell nawilża i wygładza usta. Jest odpowiednia dla osób o wrażliwej skórze, jest przebadana dermatologicznie. Jej użycie znacznie przedłuża trwałość szminki. Ja sprawdziłam ją na szmince "Moc blasku" kolor Tangerine Glam firmy Avon . Kolor trzymał się ust i nie rozmazywał poza ich obrys, jak to u mnie się często zdarza.


Jakiś czas temu pisałam Wam o poziomkowym peelingu do pielęgnacji ust firmy Evree, który wspaniale pomaga pozbyć się suchych, spierzchniętych skórek poprzez ich usunięcie i starcie (pisałam o tym TUTAJ). Czasami jednak usta są wyjątkowo przesuszone i wrażliwe, a dodatkowe tarcie ich powoduje dyskomfort. Wtedy lepszym rozwiązaniem takiego problemu może stać się maść BLISTEX. Po BLISTEX swego czasu specjalnie jeździłam do UK lub męczyłam moich angielskich przyjaciół o wysyłanie zapasów. Na szczęście cała gama produktów tej firmy jest już dostępna w Polsce w aptekach lub Superpharm. Bo Blistex Intensive Lip Relief to produkt absolutnie wyjątkowy i jak dotąd nie spotkałam się w innym, który działał by tak spektakularnie. Jest to balsam do ust usuwający wszelkiego rodzaju spierzchnięcia, czy pęknięcia na skórze. Balsam ten intensywnie nawilża skórę ust, bardzo szybko ją koi dając wrażenie łagodnego chłodzenia dzięki zawartości mentolu. Zawiera filtr SPF 10. Blistex Intensive Relief używam zazwyczaj na noc, a rano są one zregenerowane i wyglądają na zdrowe. Balsam ten pomaga także w szybszym gojeniu się opryszczki oraz łagodzi ból i swędzenie, dlatego jest to produkt, który zdecydowanie warto mieć w swojej kosmetyczce. 


Na koniec chciałam przedstawić Wam matową szminkę True Color firmy Avon. Jest to odcień Adoring Love, który bardzo mi się podobał. Jest to mocny róż, zbliżony do koloru fuksji. Niestety zdjęcia nie do końca to oddają. Szminka jest bardzo dobrze napigmentowana i mocno kryjąca. Kolor utrzymuje się długo, choć aplikacja wymaga precyzji zwłaszcza na styku z linią ust. Szminka nawilża usta, choć w odczuciu mamy wrażenie, że tak nie jest. Kolor ładnie ożywia całą twarz i kojarzy się z wakacjami i beztroską. 



Usta to bardzo ważny atrybut kobiecości. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam je malować i wypróbowywać nowe kolory i odcienie. Dlatego ważna jest tez dla mnie ich pielęgnacja. Ze szminką na ustach czuję się piękniejsza i pewniejsza siebie. A Wy jakie macie doświadczenia z makijażem i pielęgnacją ust?  

wtorek, 16 maja 2017

Serum, boostery i inne bajery

Serum, boostery i inne bajery
Dzisiaj powróćmy do tematu pielęgnacji twarzy. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię zastosować sobie czasem dodatkową, specjalną pielęgnację w postaci serum, czy olejku. Czuję się wtedy jakaś taka wyjątkowa i super zadbana ^^ Przestawiam Wam dzisiaj trzy produkty, które miałam przyjemność używać w ostatnim czasie.


Ekspresowe serum do twarzy i szyi z jagodami acai z firmy Ziaja. Zakupiłam to serum zachęcona pięknym zapachem mgiełki z tej samej serii oraz zaintrygowana właściwościami kosmetyku, który zgodnie z zapewnieniami producenta, ma za zadanie wygładzić skórę i przeciwdziałać efektom TECH NECK. Jeśli tak jak i ja po przeczytaniu tej informacji po raz pierwszy zastanawiacie się co to jest efekt "tech neck", to spieszę z podpowiedzią ;-) Są to zwiotczenia skóry oraz bruzdy i zmarszczki głównie na szyi, spowodowane spoglądaniem w dół na urządzenia typu ekran telefonu, czy ipod. Nie jestem pewna, czy moja bruzda na szyi nie powstała z tego właśnie powodu, ale w sumie każdy powód jest dobry do zastosowania kuracji z serum, więc bez wahania zakupiłam je w sklepie Ziaji za około 12 zł. 
Serum z linii "antyoksydacja" z jagodami acai jest przeznaczone do skóry wiotkiej, pozbawionej blasku i wrażliwej. Moja skóra należy do dość wrażliwych, więc pierwszy plus dla produktu - nie uczula. Serum ma postać półpłynnego, lekkiego lotionu o charakterystycznym dla tej serii zapachu. Zapach jest delikatny i niedrażniący, ale jego obecność zdecydowanie umila chwile aplikacji. Kolejny plus +++ Produkt bardzo dobrze i szybko się wchłania. Nie postawia na skórze tłustego filtru i z powodzeniem może być stosowany pod krem, czy makijaż. Ładnie ujednolica koloryt skóry i łagodzi zaczerwienienia. Po użyciu skóra wygląda na wygładzoną, dobrze nawilżoną i zdecydowanie zdrowszą. Serum może być stosowane także na skórę szyi. Skóra jest po nim delikatna, wręcz satynowa w dotyku. Opakowanie ma 50 ml i jest wyposażone w wygodną w użyciu pompkę. Taka ilość preparatu wystarcza na przeprowadzenie ponad miesięcznej kuracji i znacznie poprawia stan skóry. Polecam serdecznie!


Booster Fenomen C Perfecta firmy Dax Cosmetics to serum wyrównujące koloryt skóry. Po zimie, kiedy moja skóra jest blada i poszarzała postanowiłam dodać jej nieco wigoru za pomocą tego boostera. Serum zawiera kompleks wit C, który odpowiada za rozjaśnianie cery oraz pobudzenie jej energii. W składzie znajduje się także retinol, który ma działanie przeciwzmarszczkowe i uelastyczniające oraz kwas hialuronowy. Mimo, że cała linia jest przeznaczona dla skóry 30+ i więcej (w zależności od produktu), to akurat booster nie ma takiego określenia i może być z powodzeniem używany także przez młodsze użytkowniczki. Booster jest zamknięty w szklanym opakowaniu z pipetą. Za pomocą własnie tej pipetki nakładamy serum na skórę pod lub na krem pielęgnacyjny. Możemy używać go zarówno rano jak i wieczorem. Ja zdecydowanie używam boostera pod krem. Samo serum ma bardzo lekką konsystencję, pomarańczowy kolor i cytrusowo-kwiatowy zapach. Daje skórze natychmiastowe odczucie odświeżenia i lekkości. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy. Nie podrażnia skóry i nie zapycha jej. Zgodnie z zapewnieniem producenta - wyrównuje koloryt skóry, ładnie ją odświeża. Moje kupiłam w cenie około 22 zł podczas promocji w Hebe.


Ostatni produkt na dziś to regenerujący eliksir do twarzy Nutra Effects firmy Avon. Ma on za zadanie odżywić oraz rozjaśnić naszą cerę. Eliksir ma konsystencję lekkiego olejku do pielęgnacji o nietłustej konsystencji. Najlepiej używać go bezpośrednio na oczyszczoną skórę twarzy przed lub zamiast kremu. Eliksir szybko i dobrze się wchłania, a skóra jest po nim odżywiona i zauważalnie wypoczęta. Olejek nie zawiera parabenów i barwników, jest odpowiedni także dla wrażliwej cery, dlatego z powodzeniem mogą go stosować także alergiczki. Ja stosuję ten kosmetyk zazwyczaj na noc jako dodatkową pielęgnację lub na dzień, ale wtedy już bez kremu. Skóra jest po nim aksamitna w dotyku i wygląda na zdrowszą. Opakowanie zawiera 30 ml, ale wystarcza na naprawdę długo. Kosmetyk stosujemy bowiem w niewielkiej ilości, nabierając go za pomocą pipetki znajdującej się w zakrętce. Cena około 28 zł w promocji. 



Co do tego, czy produkty typu serum, boostery czy olejki rzeczywiście działają takie cuda jak obiecuje producent, to naprawdę ciężko ocenić. Nasze ciało, a także i nasza skóra zmienia się każdego dnia pod wpływem przeróżnych czynników i nie przeceniałabym tutaj jednego czynnika na korzyść innego. Jednak przyznać trzeba, że wszystkie te cudeńka mają dobry wpływ "psychologiczny" i że nawet jeśli efekt nie powala na kolana, to przynajmniej czujemy się jakby tak było ;-) A Wy macie swoich ulubieńców wśród tego typu produktów?

środa, 10 maja 2017

Wiosenny multimodeling - czyli konkurs firmy Ziaja

Wiosenny multimodeling - czyli konkurs firmy Ziaja
Dziś chciałam podzielić się z Wami recenzją produktów, które wygrałam w konkursie #wiosennymultimodeling na Instagramie. Konkurs organizowała firma Ziaja i moje zdjęcie z boiska do kosza znalazło się wśród wyróżnionych prac. Strasznie miła niespodzianka! Po kilku dniach otrzymałam przesyłkę z nagrodą - koszulką z napisem "Kocham Ziaję" w różnych językach oraz dwoma balsamami z linii Multi Modeling - rozgrzewającym i chłodzącym. Ponieważ niedawno wróciłam do regularnych treningów w fitness klubie nie mogłam wyobrazić sobie lepszego momentu na taką wygraną!




Przyznaję jednak, że sam moment rozpoczęcia testowania przeciągnęłam nieco w czasie. Miałam obawy, jak moja skóra zareaguje zwłaszcza na balsam o formule rozgrzewającej, ponieważ wcześniej miałam nieprzyjemne wspomnienia z tego typu produktem z innej firmy. Jednak na szczęście moje obawy okazały się nieuzasadnione.




Żel rozgrzewający Multi Modeling przeznaczony jest do stosowania przed rozpoczęciem ćwiczeń. Dzięki obecności kapsaicyny z papryczki cayenne ma za zadanie rozgrzać nasza skórę, a przez to przyczynić się do poprawy w niej mikrokrążenia i metabolizmu komórkowego. Poprzez te działanie żel przyczynia się do ujędrnienia skóry oraz jej wyszczuplenia. Zgodnie z zaleceniem żelem smarujemy skórę nóg, ud, pośladków i brzucha kierując się od łydek ku górze. Po użyciu kosmetyku należy umyć ręce, aby nie podrażniał on skóry dłoni i przedramion (i aby nie wetrzeć go sobie do oka itp). Efekt po nałożeniu żelu nie był zbyt mocny, uczucie rozgrzewania skóry było stopniowe, ale nie ostre co mi osobiście bardzo odpowiadało. Ćwiczyłam na siłowni nieco ponad godzinę i pod koniec prawie już nie czułam żadnego działania rozgrzewającego, choć dy przyłożyłam dłoń do skóry to czułam, że jest ona cieplejsza. Bardzo ucieszyłam się, że skóra po użyciu kosmetyku nie jest zaczerwieniona ani podrażniona, jak to miało miejsce z tym poprzednim. Na szczęście także nie piekły mnie dłonie, którymi nakładałam ten kosmetyk. 



Po zakończonych ćwiczeniach i prysznicu użyłam drugi do kompletu - żel chłodzący po ćwiczeniach Multi Modeling firmy Ziaja. Ten żel zawiera olejek z liści mięty, który ma za zadanie schłodzić naszą skórę. Oprócz tego kosmetyk ma za zadanie wyszczuplić nasze ciało oraz ujędrnić skórę i pomóc w pozbyciu się cellulitu. Jestem tą szczęściarą, że nie mam za dużych problemów z cellulitem, jednakże lubię produkty ujędrniające i wyszczuplające. Skóra jest po ich użyciu ładnie napięta i gładka w dotyku. Tak też było po użyciu żelu chłodzącego. Aż przyjemnie było ją dotknąć ;-) Niestety nie zauważyłam efektów chłodzenia. Myślałam, że może początkowo skóra była zbyt rozgrzana i nie poczułam różnicy, ale efektu nie było nawet po pewnym czasie. Szkoda, liczyłam na to działanie zwłaszcza gdy nadejdą w końcu upragnione letnie upały. 




Oba produkty w duecie sprawują się bardzo dobrze. Skóra jest po ich użyciu wyraźnie wygładzona, miękka i ujędrniona. Używam tych żeli przed i po treningach na siłowni kilka razy w tygodniu. Żel chłodzący mógłby jak dla mnie mocniej chłodzić, ale poza tym nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Ponieważ każdy z tych produktów ma dość duże opakowanie - bo aż 270 ml, rozważam przełożenie mniejszej ilości do małych buteleczek i używanie takiej mniejszej wersji z uwagi na wiecznie zbyt ciężką torbę sportową. A wy używałyście tych produktów? A może macie doświadczenie z innym kosmetykami linii Multi Modeling firmy Ziaja? 

sobota, 6 maja 2017

Tak daleko jak nogi poniosą

Tak daleko jak nogi poniosą
Przyznaję, że nigdy nie poświęcałam zbyt dużej uwagi pielęgnacji moich stóp, a przecież to one noszą mnie na co dzień i muszą znosić niewygody drogi, dziwnych butów, czy ciężkie torby. Ostatnio, gdy miałam przyjemność być w górach dobitnie odczułam, jak ważne są stopy. Wędrowaliśmy całymi dniami, a one znosiły wszystko bardzo dzielnie i bez problemów. Dlatego postanowiłam, że odwdzięczę się im i nie będę już traktować tak po "macoszemu".



Jeszcze przed wyjazdem postanowiłam wypróbować złuszczającą maskę do stóp firmy Botanical Choice. Maska ta ma postać skarpet z folii, wewnątrz których znajduje się płyn zawierający m.in. papaję, cytrynę, jabłko, pomarańcz i inne naturalne ekstrakty roślinne, które mają za zadanie usunąć ze stóp wszelkie zrogowacenia i odciski. Oczywiście to skład zgodnie z zapewnieniem producenta. Po wyjęciu skarpet z opakowania należy rozciąć je na jednym z końców i włożyć stopy. Przyznaję, że trochę bałam się jak moja skóra zareaguje na tą maskę, ponieważ jest ona dość wrażliwa i często silnie reaguje przy kosmetykach, które na innych nie robią wrażenia. Dlatego trochę z duszą na ramieniu odczekałam 60 min zanim zdjęłam maskę (producent sugeruje od 60-90 min użytkowania, ja wolałam nie ryzykować). Po zdjęciu skarpet moja skóra od razu była wyraźnie gładsza, a szorstki naskórek znacznie mniejszy. Jednak prawdziwe działanie tego produktu ujawniło się dopiero po kilku dniach, kiedy to mój naskórek złuszczał się i samoistnie "wymieniał" na nowy, ładniejszy. Wyglądało to okropnie, ale okazało się dość skuteczne i wbrew moim obawom całkowicie bezbolesne. Moja skóra jest teraz znacznie delikatniejsza, a zgrubienia naskórka znacznie mniejsze. Nadal jednak w niektórych miejscach trochę się złuszcza, a minęło już ponad półtorej tygodnia od kiedy ją używałam.


Złuszczająca maska do stóp nie do końca dała sobie radę z moimi zrogowaceniami, a sezon sandałkowy już tuż - tuż, przypomniałam więc sobie o zakupionym kiedyś "bajerze", który okazał się całkiem niezłym produktem. Mowa tutaj o płatkach peelingujących do stóp firmy Avon. W opakowaniu-słoiczku znajdziemy 55 płatków nasączonych kwasem alfa-hydroksylowym (AHA). Same płatki mają chropowatą powierzchnię (widać na drugim zdjęciu). Płatki "przyklejamy" w miejscu przesuszonej skóry na piętach. Są one mocno nasączone więc trzymają się za pomocą tego nasączenia, ja zazwyczaj dodatkowo je przydeptywałam na te pare chwil. Po dość krótkim czasie, u mnie około 3-5 min możemy przekleić płatek w inne miejsce lub jeśli jest już zbyt suchy wymienić go na nowy. W miejscu gdzie znajdował się płatek skóra staje się natychmiastowo bardziej miękka i zauważalnie w lepszym stanie. Myślałam, że to bajer, ale okazało się że na moich stopach działa super. Minusem jest to, że jeśli chcemy potraktować produktem całe stopy to trwa to nieco czasu, albo jesteśmy całe poobklejane i ruszyć się nie możemy^^ Trzeba także pamiętać, że kwas AHA zwiększa wrażliwość na słońce i nie nadaje się do podrażnionej, czy skaleczonej skóry. Najbardziej bałam się, że płatki powysychają mi w pudełku zanim zdążę je zużyć. Na szczęście opakowanie jest szczelne i nic takiego się nie dzieje.


Spraye do stóp zawsze uważałam za lekką przesadę, jednak chyba czas zmienić zdanie ;-) Chłodzący spray o zapachu mięty i zielonej herbaty firmy Avon okazał się strzałem w dziesiątkę zwłaszcza w te dni, gdy upały dają się nam ostro we znaki, lub gdy mamy w planach całodniową wędrówkę, lub gdy chcemy odświeżyć się w ciągu dnia itp. Właściwie okazuje się nagle, że ten kosmetyk jest niezbędny w tak wielu sytuacjach, że zaczynam się zastanawiać jak mogłam bez niego funkcjonować? I tak właśnie handlowcy spowodowali moją zmianę potrzeb^^. Ale wróćmy do produktu. Zamknięty w małej buteleczce ze sprayem płyn ma właściwości lekko chłodzące oraz orzeźwiający i dość trwały zapach. Spryskane nim stopy natychmiast stają się odświeżone i wypoczęte. Płyn dość szybko wysycha i po chwili możemy ubrać skarpetkę, czy buty. Zapach utrzymuje się bardzo długo i uwierzcie mi o wiele przyjemniej wyjmuje się z buta stopę, której zapachu nie trzeba się wstydzić. 


Na zakończenie produkt bardziej leczniczy, albo raczej profilaktyczny - puder w sprayu Daktarin zakupicie w aptece. Ma on za zadanie zabezpieczyć skórę naszych stóp przed bakteriami grzybicowymi. Świetnie nadaje się więc dla osób korzystających z publicznych basenów, siłowni, fitness klubów, saun itp. Po rozpyleniu na skórze pojawia się biała, pudrowa warstwa, która może nieco ubrudzić skarpetki, ale łatwo się ściera. Produkt ten ma też działanie lecznicze, gdyby jednak bakterie zdążyły już nas zaatakować. 




Przedstawiłam Wam kilka produktów do stóp, które sama wypróbowałam lub używam na co dzień. Dobrze jest dbać o stopy, aby mogły zanieść nas na koniec świata, np. taki jak na zdjęciach powyżej ;) Czy pamiętacie o tym, żeby dbać o swoje stopy? Jakich kosmetyków do tego używacie? 


Copyright © Nostami blog , Blogger