piątek, 28 kwietnia 2017

Denko MARZEC I KWIECIEŃ 2017

Denko MARZEC I KWIECIEŃ 2017
Moje denko z marca i kwietnia - trochę się tego nazbierało. Denko to kosmetyki zużyte przeze mnie w minionym miesiącu i są tutaj: 


- chusteczki do demakijażu Nivea - dość dobrze nasączone chusteczki, którymi możemy zmyć makijaż, czy odświeżyć dłonie, mają przyjemny zapach charakterystyczny dla kremów Nivea, opakowanie zamykane jest za pomocą naklejki, która z czasem traci klej i przez to chusteczki wysychają - jest to minus tego produktu, chociaż, jeśli zużywamy chusteczki na bieżąco to zanim to nastąpi powinniśmy mieć już puste opakowanie;


- krem na noc z linia Avon Vitale - ma konsystencję lekkiego krem-żelu. Wzmacnia strukturę skóry i chroni ją przed oznakami wczesnego starzenia. Rano skóra jest wypoczęta i zrelaksowana, bez śladu zmęczenia nawet po małej ilości snu. Krem ładnie się rozprowadza, nie roluje się, dobrze się wchłania. Posiada przepiękny zapach i to właśnie za ten zapach oraz przepiękny różowy słoiczek się w nim prawdziwie zakochałam. Dobrze nawilża i regeneruje skórę, która rano jest rozświetlona i wygląda na zdrowszą. Jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepszy krem na noc z Avonu;

- kolagenowe Płatki pod oczy z firmy L'biotica. W opakowaniu mamy trzy pary płatków gotowych do użycia. Nakładamy je na oczyszczoną skórę pod oczami i czekamy około 20-30 min. Zawarty w płatkach kolagen i lukrecja mają za zadanie poprawić jędrność skóry oraz wyeliminować oznaki zmęczenia. Nie mam większych problemów z cieniami, czy obrzękami w okolicy oczu, chciałam się jedynie zrelaksować i odżywić. Po usunięciu płatków moja skóra była dobrze nawilżona i napięta, wyraźnie odczułam jej lepsze ujędrnienie;

- płyn do płukania jamy ustnej Listerine Teeth & Gum - ten płyn ma za zadanie oprócz odświeżenia także dbanie o nasze dziąsła, niestety zawiera on alkohol i dla mnie był zbyt mocny, zużył go głównie mój narzeczony, ja jedynie sporadycznie ze łzami w oczach używałam tego produktu;


- płyn micelarny Sensibio H2O firmy Bioderma używam do demakijażu oczu. Płyn ma konsystencję wody, a wśród innych produktów tego typu wyróżnia się wyczuwalnym uczuciem oczyszczenia. Próbowałam kilku przeróżnych rodzajów płynów micelarnych i zawsze wracam do Biodermy. Płyn ten przypomina w odczuciu wodę, nie pachnie i jest bezbarwny. Łatwo i szybko usuwa wszelki makijaż z oka, a skóra po nim jest nawilżona i odświeżona. NIGDY nie szczypały mnie po nim oczy, co zdarzało się przy użyciu innych produktów. Produkt zawiera wyciąg z ogórka, który łagodzi podrażnienia i ogranicza zaczerwienienie skóry;

- mini dezodorant w sprayu Nivea Anti stress Protect - mały dezodorant, który z powodzeniem mieści się w torebce, czy torbie fitnessowej, super sprawa, gdy potrzebujemy szybkiego odświeżenia czy dodatkowej ochrony przed poceniem się, jedyna jego wada to że się szybko kończy oraz CENA - za małe opakowanie płacimy prawie tyle co za pełnowartościowy produkt;

- woda perfumowana Femme firmy Avon - ma ładny kwiatowy zapach, odpowiedni na co dzień, jednak zapach zdecydowanie zdążył mi się już znudzić i z tego powodu trochę cieszę się, że trafił do denka, na ciele nie utrzymuje się zbyt długo, ale ubrania pozostają pachnące znacznie dłużej, zapach bardzo uniwersalny i kobiecy;


- Tea Tree Oil, czyli olejek z drzewa herbacianego firmy Body Shop pomaga walczyć z niedoskonałościami i zapewnia oczyszczoną, matową cerę. Ja używam go bezpośrednio na niedoskonałości, skraplając nim wacik i przykładając do twarzy. Produkt zawiera aż 15% skondensowanego oleju herbacianego oraz olej tamanu, który wspomaga leczenie niedoskonałości. Olejek przepięknie pachnie i działa kojąco i uspokajająco. Nie jest tani,opakowanie 10ml kosztuje około 25zł. Jednak jego działanie zrekompensuje wysoką cenę ;-)

- tusz do rzęs Super Extend Winged Out firmy Avon - jeden z najgorszych tuszy jakie miałam niestety, od samego początku jego używania prawie nie było widać, że w ogóle malowałam oczy, efekt tak delikatny że można sobie zupełni darować makijaż, chyba jego jedyną zaletą było to, że równie szybko się zmywał, nawet samą wodą;

- Odżywcza pomadka z retinolem i kolagenem LUXE firmy Avon kolor Rose Tint - nie jest to szminka, a raczej balsam koloryzujący i jestem bardzo bardzo zadowolona z tego kosmetyku, nie zbiera się w kącikach ust, świetnie nawilża i daje ładny, delikatny kolor, więc nawet wybiegając z domu bez makijażu od razu wygląda się znacznie lepiej, jest teraz w promocji więc w dobrym czasie mi się skończyła, bo z pewnością sięgnę po nową taką samą! Piękne, złote opakowanie; 

- próbka pasty Sensodyne - ostatnio mam duże problemy z nadwrażliwością zębów i ta próbkę dostałam od mojego dentysty, rzeczywiście pomogła na chwilę, niestety szybko się skończyła; 

- próbka kremu do twarzy na dzień Prime Skin - krem na dzień o dość brzydkim zapachu, który na szczęści szybko się ulatnia, ciężko powiedzieć coś więcej, bo kosmetyku wystarczyło mi na jedno użycie, ale spodobała mi się nazwa firmy "Efektima Instytut Preparatów Opóźniających Efekty Starzenia" ^^

- próbka kremu pod oczy Anew Vitale firmy Avon - uwielbiam całą serię Anew Vitale za ich zapach i różowe opakowania, krem pod oczy jest delikatny i nie podrażnia wrażliwej okolicy oka, jak już kiedyś wspomniałam często zapominam używać kosmetyków pod oczy, ale używanie próbki, która jako otwarta ciągle mi się gdzieś walała na wierzchu w łazience, okazało się lepszym wyjściem dla mojej systematyczności - zużyłam całą, żeby posprzątać; 


- Próbka kremu Effaclar Duo La Roche Posay - jest to krem dedykowany co cery trądzikowej z niedoskonałościami. Ponieważ ostatnio moja skóra bardzo się pozapychała i pojawiło się wiele zmian trądzikowych postanowiłam poratować się tym kremikiem i przy okazji sprawdzić jego działanie na mojej skórze. Krem ma delikatną konsystencję w kolorze białym. Nie zawiera parabenów. Ma specyficzny ale ledwo wyczuwalny zapach. Używałam go jako krem na dzień na całą twarz. Początkowo pojawiło się delikatne uczucie szczypania na policzkach, jednak na szczęście szybko minęło. Ponieważ mam cerę mieszaną prawdopodobnie na tą strefę musiałabym używać innego produktu. Po wysmarowaniu całej buzi nakładałam standardowo makijaż i tu muszę przyznać, że krem dobrze sobie radził z podkładem i dobrze się wiązał. Próbki wystarczyło mi na dwa dni. Stan cery rzeczywiście nieco się poprawił, ale żeby stwierdzić coś więcej musiałabym poużywać tego kremu dłużej;

- maseczki Balea lawendowa i peel off (różowa) - o tych maseczkach planuję dodac osobnego posta

- próbki kremu Mixa Hyalurogel - opisałam w TYM poście

UFF! To koniec mojego denka. Gratuluję tym, którzy dobrnęli do końca tego długaśnego postu ;-) Być może w przyszłości lepszym wyjściem będzie dzieleni denka na dwie części jeśli znów trafi się takie duże.. Przedstawiłam Wam wiele kosmetyków, może są wśród nich Wasi ulubieńcy? Zapraszam do podzielenia się opiniami w komentarzach ;-)  



niedziela, 23 kwietnia 2017

Jak dbać o lakier do paznokci?

Jak dbać o lakier do paznokci?
Dzisiaj nieco inny post, a mianowicie chciałam opowiedzieć Wam o tym, w jaki sposób dbać o nasze lakiery do paznokci, aby służyły nam one jak najdłużej i cieszyły nasze oko. Zapraszam do lektury ;-)



Jakiś czas temu miałam przyjemność współorganizować mini-szkolenie dla zainteresowanych osób dotyczące malowania i zdobienia paznokci. Szkolenie prowadziła moja koleżanka, która jest kosmetyczką (przy okazji, Ania jest nie tylko kosmetyczką, ale także bardzo utalentowaną osobą - robi m.in. cudowną biżuterię, którą możecie zobaczyć tutaj ). Podczas warsztatu, który w swej znacznej części dotyczył ćwiczenia umiejętności praktycznych, prowadząca przekazała nam także kilka sposobów i wskazówek, dzięki którym możemy znacznie dłużej cieszyć się "żywotnością" naszego lakieru do paznokci i to niezależnie od firmy.


Chyba każda z nas spotkała się z taką sytuacją - dawno nie używany lakier rozwarstwia się. Najlepszym wyjściem dla tej sytuacji jest energiczne wstrząśnięcie nim, aby warstwy znów się wymieszały. Umożliwi to nam "kulka", która zazwyczaj znajduje się w buteleczce lakieru. Kosmetykiem możemy potrząsać góra-dół, lub obracać go w dłoniach. Jeśli ten zabieg nie pomoże, lub też lakier jest mocno wyschnięty - możemy dodać do niego kilka kropli zmywacza lub rozcieńczalnika przy czym pamiętać trzeba, że ten zabieg wpłynie już na stan naszego lakieru i może on mieć już słabsze krycie oraz szybciej się starzeć. Profesjonaliści oczywiście polecają specjalny rozcieńczalnik, ale jeśli nie mamy go w domu, to zmywacz też pomoże. 




Na szybkość wysychania lakieru do paznokci ma wpływ to w jaki sposób go przechowujemy. Kosmetyki te nie lubią zbyt wysokich i zbyt niskich temperatur, ani ekspozycji na słońce. Dlatego nawet najpiękniejszy lakier lepiej schować, niż trzymać na parapecie okna czy półeczce w ciepłej łazience. Najlepiej przechowywać lakiery w ich kartonowym opakowaniu (jeśli oczywiście ja mają) w pokoju lub szafie. Ja swoje chowam na dno przepastnego kuferka kosmetycznego.


Podczas używania lakieru do paznokci wielokrotnie odciekamy jego nadmiar o brzeg buteleczki. W efekcie szyjka opakowania jest zazwyczaj pokryta wyschnięta warstwą lakieru. Mało kto wie, że wpływa to negatywnie na trwałość naszego kosmetyku i może przyśpieszać jego wysychanie. Warto więc od czasu do czasu zrobić porządek wśród naszych lakierów i wyczyścić brzeg szyjki lakieru za pomocą wacika nasączonego zmywaczem do paznokci. 



Na zakończenie przedstawiam Wam jeden z lakierów z mojej kolekcji. Jest to połyskujący lakier Magic Effects z Avonu, kolor Pearl. Zawiera on połyskujące drobinki, dzięki którym nasze paznokcie pięknie się błyszczą. Ten kolor nadaje się na specjalne okazje lub imprezy. Lakier bardzo dobrze kryje, wystarczy nawet jedna warstwa do dokładnego pokrycia kolorem naszych paznokci. Po pomalowaniu paznokcie w dotyku są szorstkie i chropowate. Trudność może też sprawić ich zmywanie, dlatego zawsze daję pod ten lakier bazę lub odżywkę. Lakier utrzymuje się parę dni i nawet gdy zaczyna odpryskiwać na końcówkach to dzięki błyszczącej kolorystyce nie rzuca się to w oczy ;-) Kolor można określić jako różowe złoto, które mieni się w zależności od oświetlenia od barwy beżowej po różową i fioletową. Ciekawa kombinacja na wyjątkowe okazje i co najważniejsze - łatwo się go nakłada i dość szybko wysycha.

    

Zaprezentowałam Wam kilka wskazówek jak zadbać o trwałość lakierów do paznokci. Być może znacie też inne? Chętnie zapoznam się z nimi w komentarzach, podzielcie się ;-) 

wtorek, 18 kwietnia 2017

FIT kosmetyki, czyli co do torby na siłownię?

FIT kosmetyki, czyli co do torby na siłownię?
Moja przygoda z fitnessem rozpoczęła się już jakiś czas temu. Cały zeszłoroczny sezon jesienno-zimowy regularnie chodziłam na treningi na siłowni, które ułożył mi trener. I dwa lata temu też. Nie były to jakieś wydumane treningi, za które musiałabym zapłacić krocie. Raczej ogólny plan i propozycje, żebym będąc na miejscu wiedziała co ze sobą zrobić, a przy okazji budowała kondycję i wytrzymałość. Najtrudniejsza w tej całej przygodzie jest oczywiście REGULARNOŚĆ i SYSTEMATYCZNOŚĆ. Dlatego bardzo dbałam o to, aby nie opuszczać ani jednego zaplanowanego wyjścia, bo wystarczy jedna luka i już cała determinacja spadała na łeb na szyję. A tygodniowa przerwa = powrót do kondycji sprzed rozpoczęcia treningów. Czyli poziom zero... Ale wracając do tematu, bo nie o siłkowych perypetiach chciałam tutaj dzisiaj pisać, to niezmiernie ważne w moim przypadku okazują się "rytuały" towarzyszące treningom. Jak to zazwyczaj powtarzam "Z treningów najbardziej lubię prysznic po". Do fitness klubu chodzę zazwyczaj od razu po pracy. Jak wiadomo taka sportowa torba jest zawsze wielka i ciężka, dlatego każdy sposób na ograniczenie jej wielkości jest na wagę złota. Stąd większość moich "fitnessowych" kosmetyków ma mniejsze pojemności i to jest ich największą zaletą. Zapraszam na przegląd kosmetyków, które zabieram do mojej sportowej torby.

Przychodząc na ćwiczenia po pracy zaczynam od zmycia z twarzy makijażu. Dobrze wiem, że za chwilę i tak będę tak spocona że wszystko spłynie ze mnie, więc po co stwarzać pozory? Na siłowni, w odróżnieniu od sali fitness gdzie czasami można poczuć się jak na pokazie mody czy dyskotece, ludzie są jakoś bardziej "naturalni" i szybko oduczyłam się przejmować brakiem makijażu czy potarganą fryzurą. Do demakijażu używam zazwyczaj nasączanych chusteczek. Ostatnio są to chusteczki do demakijażu firmy Cień, które zakupiłam w Lidlu w promocji za Dzień Kobiet za niecałe 3 złote ;D Opakowanie zawiera 25 chusteczek i jest zamykane na zatrzask-naklejkę. Same chusteczki są nawilżone olejkiem migdałowym z witaminą E i alantoiną. Chusteczki rzeczywiście dobrze oczyszczają i zmywają makijaż, ale trzeba przyznać, że mój codzienny makijaż nie jest zbyt mocny. Chusteczki przyjemnie pachną i są dość wilgotne. Ich zapach jest podobny do tych z Nivea. 


Po ćwiczeniach zazwyczaj jestem tam spocona, że nie ma mowy o wyjściu w takim stanie pomiędzy ludzi cywilizowanych. Pora więc na prysznic, który rozpoczynam od przemycia twarzy oczyszczającym żelem Reve de Miel firmy NUXE. Jest to jeden z miniproduktów, jakie zakupiłam w zestawie w cenie około 30 zł. Żel oczyszczający Reve de Miel posiada roślinną bazę myjącą, dzięki czemu jest produktem bardzo delikatnym, który z powodzeniem mogą stosować nawet osoby o wrażliwej cerze. Nie wysusza, nie podrażnia skóry, nawilża ją i dobrze oczyszcza z resztek makijażu i zabrudzeń. W konsystencji jest nieco gęściejszy niż "normalny" żel, dodatkowo zawiera delikatne drobinki. Używając go zauważymy też nieco mniejszą ilość piany. Reve de Miel przepięknie pachnie miodowym zapachem. Zapach utrzymuje się na skórze bardzo długo i wpływa kojąco i uspokajająco. Żel odświeża skórę i przygotowuje ją do kolejnych zabiegów, kremów itp. Jest bardzo wydajny - okazało się, że nawet miniaturowe opakowanie może posłużyć mi bardzo długo. Pełnowartościowy produkt ma butelkę z pompką.


Pod prysznicem sięgam po miniaturki The Body Shop. Na zdjęciu od lewej peeling, masło oraz żel pod prysznic o zapachu RÓŻOWEGO GRAPEFRUITA. Peeling jest gruboziarnisty, dobrze ściera naskórek, nie pieni się. Masło jest gęste i bardzo odżywcze. Natomiast żel doskonale oczyszcza skórę, dobrze się pieni i pozostawia uczuci nawilżenia. Cała linia dzięki intensywnemu zapachowi cytrusów wprawia w dobry nastrój i dodaje sił na powrót do domu. Zapach jest orzeźwiający i bardzo soczysty - aż chciałoby się zjeść te produkty. Bardzo lubię miniaturki z TBS, a zapach różowego grapefruita należy do moich ulubionych. 


Przed wyjściem do domu na twarz obowiązkowo nakładam jeszcze krem, ponieważ moje skóra źle reaguje na słońce, wiatr, zimno, gorąco, kurz itp. Żeby nie obciążać zmęczonej wysiłkiem skóry używałam ostatnio lekkiego kremu odżywczego Nivea Soft w miniwersji. Krem ten jednak mi się skończył i aktualnie zużywałam próbki różnych kremów, które miałam w zapasach. Na koniec delikatnie spryskuję się wodą toaletową Sport for Her Vitality z firmy Avon. Jest to zapach świeży, cytrusowo-kwiatowo-owocowy, w którym zgodnie z opisem producenta odnajdziemy cytrynę, zielone jabłko i lilię wodną. Woda nie jest bardzo trwała, ale ma łagodny i nienachalny zapach. Mała buteleczka (50 ml) o prostym kształcie mieści się do torby, a ja czuję się od razu pachnąca. Zapach kojarzy mi się z zapachem różowego Adidas sport.


Oto moi sprzymierzeńcy w wycieczkach na siłownię ;-) Oczywiście skład tych kosmetycznych "pocieszaczy" może się nieco zmieniać, np. wtedy gdy zdecyduję się na umycie głowy w łazience klubowej (co zdarza się rzadko, bo wolę jednak w domu), lub gdy chce np. skorzystać z sauny. Jednak wymienione wyżej produkty towarzyszą mi najczęściej, pomagają szybciej zregenerować się po wysiłku i zwiększają mój komfort. A Wy uprawiacie regularnie sport? Macie swoje ulubione kosmetyki "fitnessowe"? 

sobota, 15 kwietnia 2017

Tonizowanie skóry

Tonizowanie skóry
Tonowanie skóry to zazwyczaj drugi po oczyszczaniu etap pielęgnacji skóry. Nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię wszelkiego rodzaju toniki i lubię uczucie kiedy moja skóra "pije" je i wchłania. Każdy z toników ma za zadanie przywrócić naszej skórze odpowiednie pH i przez to zwiększyć działanie kremu. Oczywiście tonik tonikowi nie równy i dziś przygotowałam dla Was mały przegląd kilku, które aktualnie używam. 

Na początek tonik odświeżający Solutions firmy Avon. Zgodnie z zapewnieniem producenta ma on za zadanie odżywić i nawilżyć naszą cerę oraz zapewnić jej uczucie świeżości. Z tą obietnicą zgadzam się w 100%. Po nasączeniu wacika tonikiem i przetarciu twarzy natychmiast czujemy orzeźwienie i świeżość. Skóra zauważalnie jest nawilżona, dlatego tonik ten wspaniale sprawdza się w gorące dni. Tonik ma delikatny zapach i nie zawiera alkoholu. Opakowanie ma 200 ml.


Tonik matujący Tołpa Smart, face otrzymałam w prezencie od mamy. Jest to hypoalergiczny produkt przeznaczony do skóry wrażliwej, mieszanej i tłustej z niedoskonałościami. Jego zadaniem jest zmatowienie skóry i regulacja wydzielania sebum. O ile rzeczywiście skóra jest po jego użyciu bardziej matowa, o tyle niestety produkt ten jest dla mojej skóry zbyt silnie działający. Pojawiają się zaczerwienienia i miejscowe wysuszanie, dlatego używam go bardzo ostrożnie i rzadko jedyne w dniach, kiedy moje hormony szaleją, a skóra jest bardziej tłusta. Być może moja cera tak ostro reaguje na ten kosmetyk, bo zawiera on kwas salicylowy, mimo iż obok niego znajdują się same roślinne składniki. Zapach jest ziołowy, dość ostry. Opakowanie ma 200 ml. Ten tonik także stosujemy na wacik.


Dwa kolejne toniki pokochałam za inną formę stosowania. Oba posiadają spray za pomocą którego nanosimy kosmetyk na twarz. Spray tworzy delikatny tusz, co jest baaardzo przyjemne. Oczywiście można także tradycyjnie zmoczyć wacik i przecierać nim buzię. 
Oliwkowa woda tonizująca z linii Liście Zielonej Oliwki Ziaja była moim pierwszym produktem tej firmy, a inspiracją do jej zakupu - banner reklamowy na przystanku ;D Od początku zachwycił mnie jej zapach - delikatny, orzeźwiający i cytrusowy. Woda zawiera wit. c. Używam jej do tonowania mojej skóry po oczyszczeniu, a także w ciągu dnia, np. po ćwiczeniach, czy w pracy na makijaż. Przydaje się zwłaszcza w upalne dni. Podobno w sprzedaży pojawiło się mniejsze, bardziej poręczne opakowanie (to ma 200 ml), co mnie bardzo zaciekawiło! Każdy, kto dźwiga torbę na fitness, czy siłownię doceni możliwość zabierania ze sobą lżejszych opakowań^^ 


Tonik Ziaja z jagodami acai to jak na razie mój drugi ulubiony tonik tej firmy. Tonik jest przeznaczony do skóry zmęczonej, pozbawionej blasku i wrażliwej. Zamiera kwas hialuronowy, więc jest też przeznaczony na pierwsze (i nie tylko) zmarszczki. Mimo, że zmarszczkami jeszcze nie muszę się zbytnio przejmować(takie geny uff), to doceniam ten produkt za odświeżające właściwości i delikatny, ożywczy zapach. Zazwyczaj używam go wieczorem po demakijażu, lub rano przed kremem nawilżającym. Nie mam problemów z szarzejącą cerą, więc także tego działania toniku niestety nie mogę potwierdzić lub mu zaprzeczyć. Myślę natomiast, że pozytywny zapach jaki ma ten produkt wywoła na niejednej twarzy uśmiech przyjemności, więc można powiedzieć, że rozjaśni ją w najzdrowszy sposób. Na mnie tak działa! ;-)

Ostatnim produktem jest na dzisiejszej liście jest woda micelarna Hydrabio H2O firmy Bioderma. Nie jest to typowy tonik, jednakże w moim odczuciu produkt ten pozostawia tak mocne uczucie nawilżenia, że można go z powodzeniem stosować jako tonik. W moim przypadku od demakijażu lepiej sprawdza się woda Sensibio Biodermy, a Hydrabio używam własnie jako tonik. Woda nie ma zapachu, jest hypoalergiczna, nie podrażnia, nie wysusza skóry. Widoczne na zdjęciu opakowanie ma 50 ml i świetnie sprawdza się w weekendowej kosmetyczce.  



A jakie są Wasze ulubione toniki? Może znacie lub używacie któregoś z "mojej" listy? 

czwartek, 13 kwietnia 2017

Moje pierwsze Balea

Moje pierwsze Balea
Skuszona bardzo pozytywnymi opiniami koleżanek ze społeczności DressCloud postanowiłam wypróbować kosmetyków firmy Balea. Jest to marka raczej nie drogich kosmetyków, głównie do pielęgnacji, które są dostępne jak na razie tylko w sklepach z produktami z Niemiec lub w internecie. Ja swoje zamówiłam w drogerii internetowej cytrynowa.pl. Wszystkie produkty firmy Balea wyróżniają się przepięknymi, kolorowymi opakowaniami oraz pięknymi zapachami. Na pierwsze testowanie wybrałam żel pod prysznic Cool Blossom oraz dezodorant o takim samym zapachu. Bardzo byłam także ciekawa maseczki lawendowej, także i ona znalazła się wśród testowanych kosmetyków.


Żel pod prysznic Cool Blossom ma zapach kwiatu neroli i czerwonej pomarańczy. Kremowa konsystencja o pięknym zapachu pozwala nam poczuć się przez chwilę jak w egzotycznych krajach. Żel dobrze się pieni i nie wysusza skóry. Jest bardzo wydajny, a kształt opakowania umożliwia ustawienie go "do góry nogami" i w efekcie zużycie do samego końca. Mimo, że podczas kąpieli czujemy przepiękny zapach, to nie pozostaje on na skórze i dość szybko się ulatnia. Żel ma kolor pomarańczowy, może skojarzyć się z sorbetem owocowym. Opakowanie jest bardzo kolorowe i ciekawe. Nie podrażnił, ani nie wysuszył mojej skóry. Kosmetyk ma neutralne PH i jest testowany dermatologicznie.


Dezodorant w sprayu Cool Bloosom także przepięknie kwiatami neroli i czerwonej pomarańczy. W swoim składzie dezodorant ten nie zawiera aluminium. Zapach nie jest zbyt trwały i po jakimś czasie ulatnia się. Za to kosmetyk ten nie podrażnia wrażliwej skóry pod pachami, nawet tej podrażnionej depilacją. Oba produkty pochodzą z limitowanej serii. 


Lawendowa maseczka w musie Balea to moja pierwsza maseczka tej firmy. Przyznaję, że nie przepadam za zapachem lawendy, jednak postanowiłam ją wypróbować i to był dobry wybór ;-)
Maseczka jest podzielona na dwie porcje po 8 ml. Nie chciałam pozostawiać otwartego opakowania, dlatego zużyłam naraz całą jedną porcję, co dało bardzo grubą warstwę na twarz i szyję. Myślę, że gdyby stosować ją oszczędniej z powodzeniem można by użyć porcji na dwa razy (czyli całej maseczki na 4!). Maseczka ma zapach lawendy ale na szczęście jest on przyjemny i nie nachalny, więc nie przeszkadzał mi. W konsystencji kosmetyk jest delikatny, taki właśnie mus. Dobrze się nakładał.


Maseczka ma kolor lawendy, co widać na zdjęciu z aplikacji. Po nałożeniu daje uczucie chłodzenia i to mnie bardzo zaintrygowało. Był moment gdy czułam, że mam zimny nos! Myślę, że moje naczynka były przeszczęśliwe, że w końcu mogły odetchnąć z ulgą Po około 10-15 min resztki maseczki powinniśmy wklepać lub zetrzeć chusteczką. Ja ponieważ miałam tej maseczki grubą warstwę zdecydowałam się jednak zmyć ją delikatnie samą wodą i pozostawić tak skórę do rana. Myślę, że ta maseczka świetnie sprawdzi się przy cerach naczynkowych, ale też i innych w upalne dni. Jestem bardzo z niej zadowolona. 

A czy Wy próbowałyście już kosmetyków firmy Balea? Jak wypadło Wasze testowanie? 




wtorek, 11 kwietnia 2017

Wyzwanie MIXA HYALUROGEL

Wyzwanie MIXA HYALUROGEL
Podjęłam wyzwanie MIXA i wypróbowałam 5-dniową kurację nawadniającą z kremem intensywnie nawilżającym Mixa HYALUROGEL. Każdego dnia używałam próbki przeznaczonej na dany dzień jako krem na dzień i pod makijaż. 



Krem Mixa Hyalurogel zawiera w swoim składzie kwas hialuronowy, który jest znany z utrzymywania nawilżenia w skórze. Dzięki temu skóra jest dobrze i długotrwale nawodniona, odświeżona i gładsza. 



Mixa Hyalurogel ma lekką, żelową konsystencję w kolorze mleczno-białym. Po nałożeniu może wystąpić chwilowe uczucie lepkości. Krem jednak bardzo szybko się wchłania i uczucie to znika. Kosmetyk jest hipoalergiczny, nie uczula i nie podrażnia - co w pełni potwierdza moja wrażliwa skóra. Ma specyficzny zapach, który jednak nie jest męczący i szybko się ulatnia. 



Efekty?

Po pięciodniowej kuracji kremem Mixa Hyalurogel zauważyłam znaczną poprawę stanu skóry, która stała się bardziej napięta i zauważalnie lepiej nawilżona. Drobne zmarszczki mimiczne stały się dzięki temu mniej widoczne, a sama cera wygląda na zdrowszą. Odnoszę także wrażenie, że rozjaśnieniu uległy cienie pod oczami. Krem używałam pod makijaż i nie wystąpiły żadne problemy w wiązaniu kremu z podkładem. Kosmetyk wchłania się bardzo szybko i dokładnie, nie pozostawia na skórze filtru. Zdecydowanie jest to krem dobry na co dzień! A Wy próbowałyście już kuracji nawadniającej z Mixa Hyalurogel? Jeśli nie, a jesteście zainteresowane - zajrzyjcie na stronę producenta!  


niedziela, 9 kwietnia 2017

Oczyszczanie skóry twarzy

Oczyszczanie skóry twarzy
Wychodzę z założenia, że piękna skóra wymaga dobrego oczyszczenia, dlatego przykładam dużą wagę do tej części pielęgnacji cery. Nie używam jednego, a paru produktów w zależności od potrzeb czy kondycji skóry, pory roku, specjalnych oczekiwań. Dziś chciałabym zaprezentować Wam kilka z nich. 


Olejek aragonowy do oczyszczania i mycia twarzy firmy Bielenda zakupiłam zafascynowana artykułami na temat japońskiego stylu oczyszczania twarzy. Nie jest to może "oryginalne olejowanie", ale dla mnie okazał się strzałem w dziesiątkę. Olejek nie ma zbyt tłustej konsystencji, mimo swojej nazwy. W kontakcie z wodą zamienia się w biały, delikatnie pieniący się płyn. Skóra jest po nim dobrze oczyszczona i nawilżona. Olejek zawiera w składzie kwas hialuronowy, słynący ze swoich właściwości do wiązania wody. Kosmetyk ma specyficzny, olejowy zapach, ale można się do niego przyzwyczaić. Opakowanie zawiera praktyczną pompkę. Cena około 20 zł. To mój pierwszy - i coś sądzę, że nie ostatni - olejek do oczyszczania twarzy z firmy Bielenda. 


Żel do oczyszczania twarzy Visibly Clear Neutrogena przepięknie pachnie różowym grejpfrutem. Zapach jest tak przyjemny, że nastraja pozytywnie na cały dzień;-) Produkt dobrze oczyszcza skórę z wszelkich zabrudzeń i makijażu, dobrze się pieni i nie podrażnia skóry. Twarz jest po nim odświeżona i przygotowana do kolejnych zabiegów. Kosmetyk jest bardzo wydajny, wystarczy jedna porcja, aby umyć całą twarz i szyję. Opakowanie ma 250zl i kosztowało około 12 zł. Pierwszy raz próbuję żelu tej firmy i jestem bardzo zadowolona. Zdecydowanie polecam!


Płyn micelarny Sensibio H2O firmy Bioderma używam do demakijażu oczu. Płyn ma konsystencję wody, a wśród innych produktów tego typu wyróżnia się wyczuwalnym uczuciem oczyszczenia. Próbowałam kilku przeróżnych rodzajów płynów micelarnych, jednak zawsze wracam do produktu Biodermy. Płyn ten przypomina w odczuciu wodę, nie pachnie i jest bezbarwny. Łatwo i szybko usuwa wszelki makijaż z oka, a skóra po nim jest nawilżona i odświeżona. NIGDY nie szczypały mnie po nim oczy, co zdarzało się przy użyciu innych produktów. Produkt zawiera wyciąg z ogórka, który łagodzi podrażnienia i ogranicza zaczerwienienie skóry. Istnieje też wersja nawilżająca (niebieskie opakowanie, linia Hydrabio), ale w mojej opinii jego działanie oczyszczające jest słabsze, bardziej jak woda tonująca. Sensiobio H2O polecam do nawet najbardziej wrażliwej skóry i oczu. Produkt nie jest zbyt tani, można jednak spotkać go na różnych promocjach w aptekach Zikko, czy Superpharm. Moje opakowanie to 250 ml, ale są też mniejsze - 100 ml - szalenie wygodne na wyjazdy wakacyjne i weekendowe. Te mniejsze bywają w cenie około 12 zł. Za 250 ml zapłacimy około 40 zł.

Produkty, które wymieniłam wyżej używam na co dzień. Bez niektórych (zwłaszcza płynu Biodermy) nie wyobrażam sobie pielęgnacji skóry. A jakie są Wasze ulubione kosmetyki do oczyszczania twarzy?  

czwartek, 6 kwietnia 2017

Poziomkowe cudo do ust ;-)

Poziomkowe cudo do ust ;-)
Czy można zakochać się od pierwszego spojrzenia? Okazuje się, że tak, bo odkąd zobaczyłam przedwczoraj nowy peeling do ust firmy Evree na IG po prostu wiedziałam, że muszę go mieć! Pierwszego dnia spędziłam pod półką z kosmetykami od ust w Rossmanie dobre 15 min szukając go. I nie było. Na szczęście kolejnego dnia się udało i oto mam! 💜💜💜


Cukrowy peeling do ust Evree to produkt, który zawiera 99% naturalnych składników. Znajdziemy tutaj cukier, roślinną wazelinę, olejek rycynowy, masło mango i olej avocado. Peeling pomaga przy suchych i spierzchniętych ustach, delikatnie złuszczając naskórek i nawilżając go. Moje wersja jest o zapachu POZIOMKI!! Widziałam też żółto-pomarańczową pomarańczę. Oczywiście jak na poziomkę przystało peeling jest słodziutki i przecudnie pachnie. Kolor produktu jest intensywny i jest to dość ciemny róż. Widoczne są w nim drobinki cukru.

 
Mimo małego opakowania już po kilku użyciach mogę stwierdzić, że produkt jest wydajny, gdyż naprawdę niewielka ilość wystarcza na pokrycie całych ust. Peeling jest zamknięty w małym słoiczku, który zmieści się do każdej damskiej torebki. Jeśli szukacie ratunku dla waszych spierzchniętych ust po zimie, czy po jeszcze chłodnym wiosennym wietrze - to właśnie go znalazłyście ;-) 


poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Parafinowa maseczka na paznokcie i palce

Parafinowa maseczka na paznokcie i palce
Dzisiaj produkt, który zadba o nasze paznokcie i skórki po zimie - parafinowa maseczka na paznokcie i palce firmy Labo Beauty. Maseczka ta ma za zadanie zregenerować i odżywić nasze paznokcie. Zawiera ona olejek aragonowy, witaminę E, olejek z awokado oraz z oliwek.


Maseczka znajduje się w plastikowym, zakręcanym  słoiczku. Z wyglądu przypomina różowy wosk ze świecy, a jej aplikacja przypomina dzieciństwo, kiedy to maczało się na cmentarzu palce w rozgrzanym wosku świec i zniczy ;-) 



Jak używać maski? Rozgrzaną do około 80 stopni wodę wlewamy do słoiczka i chwilkę czekamy. Gdy maska nieco przestygnie (do zmiany "czujnika temperatury" - naklejki na pudełku), zanurzamy w niej kilkukrotnie palce, aby pokryły się woskiem.


Po około 10-15 min ściągamy wosk. Zaschnięte resztki można dodać z powrotem do słoiczka i użyć ponownie kolejnym razem. Po aplikacji maski powinniśmy nie myć rąk przez 2 godziny, aby składniki miały czas dobrze się wchłonąć. Efektem działania są mocniejsze, błyszczące i dobrze odżywione paznokcie oraz zmiękczone skórki. Zaraz po aplikacji wyglądają na zdecydowanie zdrowsze i piękniejsze. Na dłoniach pozostaje też wyczuwalny, woskowo-różany zapach. 


Maska wystarcza na długo - po zaschnięciu wosku robimy w nim dziurkę i możemy odlać zbędną wodę, a resztę produktu użyć kolejnym razem. W zależności od kondycji paznokci dobrze jest aplikować sobie taką maskę regularnie. Jedynym jej mankamentem jest dość długi czas nakładania: przygotowanie ok. 5 min, aplikacja i schnięcie 15 min, wchłanianie dalsze nawet 2 godziny. Oczywiście wiadomo, że nic złego się nie stanie, jeśli umyjemy ręce wcześniej, ale szkoda aby cenne składniki zamiast odżywić i wzmocnić nasze paznokcie zostały zmyte.  A wy jak dbacie o swoje paznokcie? 


Copyright © Nostami blog , Blogger